Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Może i ja się podzielę swoją historią rodzinną, bo mam wrażenie, że…

Może i ja się podzielę swoją historią rodzinną, bo mam wrażenie, że coraz więcej patologii wychodzi na jaw..

O tym jak urwałam kontakt z rodziną.

Moja mama również należała zawsze do nerwusów. Jako dziecko nie bardzo to rozumiałam. Dobrze się uczyłam, lepiej niż brat. W przeciwieństwie do niego nie sprawiałam problemów. Wręcz ciotki stawiały mnie swoim dzieciom za wzór. Mimo to obrywałam za najmniejsze przewinienia. Obelg skierowanych do mnie nie zliczę. A potem zawsze musiałam przepraszać mamę, bo ona zestresowana a ja jej dokładam.

Później zorientowałam się, że swoje frustracje z pracy wyładowuje na mnie. A bo jakaś koleżanka obgadała, a to inna krzywo spojrzała. I tak się to kręciło, bo swojej wartości nie czułam. Myślałam, że pewnie zasłużyłam i nie robiłam nic.

Pewnego dnia, a miałam już 19 lat, mama wróciła wcześniej z pracy. Akurat byłam w domu z moim chłopakiem. Przyszliśmy bo zapomniałam bluzy, a robiło się niespodziewanie chłodno. Mama wpadła w szał, że pewnie chcieliśmy się "pieprzyć na jej łóżku, bo jestem małą dziwką". Zaczęłam się nerwowo śmiać - w końcu chłopak zobaczył jaką wariatką jest moja mama a i o seksie wtedy jeszcze nie myśleliśmy nawet. Byłam, tak samo jak o mój chłopak, okropnie nieśmiała. Ledwo się przytulaliśmy i dawaliśmy buziaki z burakiem na twarzy ;)

Skracając, mama uznała śmiech za poniżanie jej. W ogóle się nie słucham i jestem najgorsza na świecie. Zaczęła mnie dusić. Wcześniej wiele razy mnie biła, wtedy jednak pierwszy raz bałam się, że mnie zabije. Chłopak interweniował. Zabrał mnie do siebie żebym się uspokoiła.

Brat i tata próbowali przekonać mnie, żebym nie robiła cyrku, przeprosiła mamę i wróciła do domu. Ale na samą myśl trzęsłam się jak galareta. Do domu już nie wróciłam. Brat i tata przestali się odzywać jak się zorientowali, że mamy nie przeproszę. Z mamą kontaktu nie szukałam.

Rodzinka

by ~Olabogaolaaa
Dodaj nowy komentarz
avatar LesnyPan
33 35

Boże, człowiek sobie nie zdaje sprawy, jakie i w jakiej ilości dramaty dzieją się w pozornie normalnych domach. Mam nadzieję, że dałaś radę wyjść na prostą.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

@greggor: Ja tam osobiście znam dzieci z dokładnie takich rodzin. To że tobie i twoim znajomym się udało trafić na normalne rodziny, nei znaczy, że się takie rzeczy nie dzieją. A później zaskoczenie w mediach, że matka udusiła dziecko, żona zadźgała męża czy mąż wystrzelał całą rodzinę.

Odpowiedz
avatar swn
4 4

@greggor: Że nie słyszysz o takich sytuacjach nie znaczy że ich nie ma. Ludzie wstydzą się o tym mówić, bo inni zaczynają ich postrzegać jako patologię albo chorych na głowę, bo przecież "twoja mama taka miła i uczynna co ty dziecko gadasz". Moja dziewczyna miała podobną sytuację w domu. Od gimnazjum gnojona psychicznie, do jakichś rękoczynów też z 2 czy 3 razy doszło. Ludzie dochodzą psychicznie do siebie przez lata, a z wierzchu wszystko było okej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
33 33

Trzebabyło na policję dzwonić. Ona chciała cię dziewczyno zabić.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 9

@Day_Becomes_Night: zawsze mnie dziwi, ze ludzie w zagrozeniu swojego zdrowia i zycia, dorosli ludzie, nie bronia sie wcale jelsi robia to np. rodzice przeciez rece bym takiej babie polamala a potem wezwala policje artykul 207 kk, polecam

Odpowiedz
avatar imhotep
18 18

@bazienka: Daj mi 19 lat na wpływanie na twoją psychikę dzień w dzień, kilka godzin dziennie, jednocześnie zakładamy, że jestem twoim opiekunem i jedynym żywicielem. Wtedy zobaczymy co zrobisz.

Odpowiedz
avatar Zlociutki
8 8

@imhotep: Tak swietnego i celnego komentarza, dawno nie czytałem

Odpowiedz
avatar Fantaghiro
5 5

@bazienka: Zgadzam się w pełni z @imhotep. To że rodzice stosują przemoc wobec dzieci wcale nie sprawia, że te dzieci ich mniej kochają. Nie słyszałaś o uzależnieniu ofiary od oprawcy?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 2

@imhotep: Weźmy też pod uwagę, że tak na prawdę w takich warunkach się wychowujesz od urodzenia. Twój system wartości jest uszkodzony od samego początku więc to co mówisz jest dodatkowo prawdziwe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 21

@rodzynek2: może i tak, ale moim zdaniem ta patologia to długofalowy efekt II wojny światowej i lat powojennych. Trauma przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Odpowiedz
avatar oszi90
17 23

@rodzynek2: Kto by takie rzeczy zmyślał? Sama po swoim dzieciństwie też mam takie wrażenie, że rodzice po prostu nie lubią swoich córek zupełnie bez powodu, choćby były porządniejsze i mądrzejsze od rówieśników.

Odpowiedz
avatar Balbina
22 24

@Day_Becomes_Night: Masz rację.Moja mama była bita przez ojca( np za czerwony krawat który musiała nosić do szkoły) Bita przez brata(znalazł w jajecznicy którą kazał sobie zrobić kawałek skorupki) Wyrosła jak to się mówi na ludzi i kontynuowała sposób "wychowania" jakiego nauczyła się z domu. I ja się takiego nauczyłam i musiałam walczyć sama ze sobą żeby tego nie powielać. Moja kuzynka w latach 50-tych za zmoczenie(deszcz) białych tenisówek dostała wp... i musiała pomalowaną olejna farbą podłogę w przedpokoju wywiórkować do białego.Za karę. Miała 15 lat Wywiórkować= zedrzeć specjalną drucianą szczotką.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2017 o 9:42

avatar tycjana12
3 3

@Day_Becomes_Night: Muszę się niestety z tym stwierdzeniem zgodzić,patrząc na siebie i swoją mamę i rodzeństwo.Mama-już po 70-ce,urodzona w Niemczech tuż po wojnie-ona i rok starszy brat,reszta-jeszcze czworo-już w Polsce(dziadkowie byli wywiezieni na roboty)Babcia po wojnie nie nadawała się do opieki nad sześciorgiem dzieci,trafiła do zakładu zamkniętego-widziałam ją raz jako 9-latka,a dzieci-bo dziadek nie chciał się nimi zajmować-porozdzielane do domów dziecka.Najmłodszy z rodzeństwa dowiedział się o tym,że ma rodzinę jak miał ok.40 lat.Mamę wychowywały zakonnice-dużo o ty nie mówi,ale było źle.Dwoje dzieci za młodej dziewczyny oddała do adopcji-o tym,że mam jeszcze dwóch starszych braci dowiedziałam się jak miałam 27 lat.Nas w domu troje-jeszcze dwóch braci i ja jedyna dziewczyna.Nie umiała nas przytulić i wysłuchać ze zrozumieniem,bo sama tego nigdy nie dostała.Może nie było bicia czy innych rzeczy,ale chłod emocjonalny też zbiera swoje żniwo-ja mam do dziś problemy z zaufaniem i zwierzaniem się z kłopotów,ze związkami,z okazywaniem uczuć dziecku czy partnerowi.A z czasem i z wielu powodów przestałam całkiem z mamą rozmawiać-przepaść zrobiła się zbyt duża,by mogło być-o ile kiedykolwiek mogło-normalnie.

Odpowiedz
avatar tycjana12
0 0

@tycjana12: Dodam jeszcze,że z rodzonymi braćmi też za bardzo nie utrzymuję kontaktu-jeden wiele lat temu wyjechał za granicę i rzadko się odzywa a ja do niego też niechętnie-za dzieciaków nie bardzo się lubilismy-ciężkie charaktery dawały znać,za to drugiego lubiłam bardzo,do momentu,jak nie wrócił z wojska i poznał tam dziewczynę-a poźniej żonę-to była z wielu powodów równia pochyła,która spowodowała,że od pięcu lat nie utrzymujemy żadnych kontaktów,a psuły się one stopniowo od czasów narodzin mojego syna,który ma teraz 14 lat.Za to z przyrodnim jednym jest ok-mieszkał blisko,od 10 lat daleko,ale jest ok,z drugim przyrodnim odnowiłam niedawno kontakty po 14 latach i jest nieźle.Ale cięzko jest ze sporym bagażem życiowych doświadczeń być ponad to wszystko,zawsze jest ta chmura na pięnym niebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@gggonia: to są niestety pojedyńcze przypadki...wiesz tylko dlatego jest tu ich dużo bo wiele historii tego typu jest napisanych przez osoby, którym się poszczęściło. Gdyby zrobić badania, okazałoby się, że takich happy endów jest ogólnie promil.

Odpowiedz
avatar katem
12 12

@gggonia: Zauważ, że wiele umieszczanych tu historii z patologii rodzinnej o sytuacjach, gdzie maltretowana osoba nie ma gdzie się wyprowadzić spotyka się z komentarzami - "sam/a sobie jesteś winien/winna, bo należy się wyprowadzić". Nie wszyscy mają za co i gdzie.

Odpowiedz
avatar Skyye
0 0

@gggonia: Miałam niedawno podobną sytuację, sporo osób sugerowało wyprowadzkę...nie do wszystkich i nie zawsze (chociaż ja miałam szczęście, większość po opisaniu sytuacji przestała naciskać, że powinnam się wyprowadzić) dociera, że to zwykle nastolatkowie, osoby jeszcze uczące się i niepracujące lub pracujące dosłownie na kieszonkowe, niepełnoletnie i od oprawcy w pełni uzależnione materialnie. Jak ktoś ma możliwość się przeprowadzić, obstawiam, że to robi.

Odpowiedz
avatar Balbina
4 6

@Morog: Ciesz się że nie możesz coś podobnego napisać.

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
4 4

@Morog: W tej chwili właśnie się zaśmiałam. Znam wiele historii, w które mało kto by mi uwierzył. Na przykład moja. Wróciłam do rodzinnego domu zza granicy. Mój brat od początku szukał zaczepki, wiecznie tylko coś do mnie miał. Były trzy awantury (od kwietnia). Dwie do mnie, jedna do naszego taty. Zgadnij, na kogo zwala się całą winę. Plus przekręcanie wersji wydarzeń, aby pokazać mnie w złym świetle. Od tygodnia nie utrzymuję kontaktu z własną rodziną... Brat pije, ale to ja słucham, że mam go nie prowokować, bo pijany. Jestem ciekawa, kiedy rodzice przejrzą na oczy, skoro nawet tata nic nie zrobił, a synalek z rykiem (krzykiem tego nazwać nie można) groził mu (ciekawe, czy tutaj mama też syneczka jest w stanie wybielić, zamierzam o to zapytać). Mi i mojemu chłopakowi zresztą też. Bo nie potrafi odezwać się normalnym tonem, tylko od razu kłótnie. Ale to ja jestem winna, bo śmiem mu się postawić. Przepraszam za chaos w wypowiedzi, ale sprawa jest dość świeża i jeszcze kierują mną emocje.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@Morog: a mi w pobicie przez ojca w celu zmuszenia do pojscia do kosciola z wysoka goraczka, nie uwierzyli... nie trudne sprawy, tylko moze sie ludzie otwieraja widzac tego typu historie...

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@bazienka: I dlaczego nie zadzwoniłaś po policję? Cytuję co napisałaś: "zawsze mnie dziwi, ze ludzie w zagrozeniu swojego zdrowia i zycia, dorosli ludzie, nie bronia sie wcale jelsi robia to np. rodzice przeciez rece bym takiej babie polamala a potem wezwala policje artykul 207 kk, polecam"

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
0 8

Kolejna historia ukazująca przemoc że strony kobiety. Ciekawe, co nie? Wysyp historii o tego typu domowych piekiełkach powinien dawać do myślenia, gdyż stereotyp "pijącego-bijącego" faceta, jest wspaniałą zasłoną dymną dla takich psychopatek jak matką autorki. Przemoc to przemoc. Nie ważne, czy fizyczna, słowna, emocjonalna, ekonomiczna, seksualna. A kobiety nie są w tym względzie wiele lepsze od mężczyzn. O zgrozo... A tak na marginesie, to pewnie też trafi do archiwum, bo jakoś ostatnio, większość poważniejszych wątków, tam się znajduje.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

Twoja mama pewnie ma jakieś zaburzenie psychiczne, które powinna leczyć, ale wyobrażam sobie, co by było, gdyby jej ktoś to zasugerował :/. Tak czy siak dobrze, że trafiłaś na dobrego faceta, bo po reakcji reszty rodziny widać, że prędzej by pozwolili Cię wykończyć niż wysłali matkę do psychiatryka. Swoją drogą sama znam kilka osób po dokładnie takich przeżyciach i wszędzie problem był w jakiejś nieleczonej chorobie psychicznej któregoś z rodziców (bo przecież do psychiatry to tylko całkowite czubki chodzą) i nie wszystkim dzieciom udało się wyjść później całkiem na prostą. Mam nadzieję, że u Ciebie psychika się wykurowała po tych przejściach

Odpowiedz
avatar fotobuc
1 1

Jak dla mnie to brzmi jak narcystyczne zaburzenie osobowości w bardzo ostrej wersji. Dla wszystkich którzy przez coś takiego przechodzą - wpiszcie w "twoją tubę" frazę "narcissistic parent" - zwłaszcza polecam kanał Soul GPS i Sachę Slone, no i kanał Knowing the narcissist. Świadomość tego, co się dzieje i co oni robią i myślą pomoże Wam to przetrwać i w efekcie najpewniej się z tego wyrwać.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
4 4

Musiałabyś sama podziałać coś niestety - obdukcja, założenie niebieskiej karty itd. Co Ty będziesz dalej robić dziewczyno :( Szkoda życia na taką atmosferę. Musiałabyś najlepiej jak najszybciej na jakieś studia się dostać, załatwić sobie akademik - żebyś miała jakąkolwiek szansę jeszcze dojrzeć. Jakbym wiedział jak - to chętnie bym Ci pomógł :(

Odpowiedz
avatar paganscum
5 5

Jeśli tylko masz możliwość, to spieprzaj w te pędy na studia czy cokolwiek tego typu. Lepiej mieszkać w trójkę w dzielonym pokoju i harować na swoje utrzymanie, niż dzień w dzień dawać się niszczyć. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że studia uratowały mi życie - gdybym jeszcze parę lat została w patologii, jaką był mój dom rodzinny, najpewniej któregoś dnia bym nie wytrzymała i się powiesiła, tak źle już ze mną było psychicznie. Trzymam za ciebie kciuki, a za twojego mężczyznę to nawet wszystkie cztery, bo wiem po swoim, jak ciężko jest funkcjonować z osobą, która dorastała w patologii. Ludzie nie zdają sobie sprawy, ile codziennie trzeba wkładać w taki związek pracy, żeby wszystko nie poszło się paść.

Odpowiedz
avatar alejakto
2 2

Niestety, ale coraz częściej się o tym mówi, o rodzinach, "normalnych" rodzinach, w których dochodzi do takich... ekhem, patologicznych zachowań. Ja miałam o tyle dobrze, że mój tata mimo moich młodzieńczych ekscesów był w stanie trzymać moją stronę. Gdyby nie on... Nawet nie chce mi się o tym myśleć.

Odpowiedz
avatar Skyye
-1 1

@alejakto: No właśnie takie sytuacje chyba najczęściej zdarzają się w tzw.porządnych rodzinach. Moja matka czasem prezentuje podobne zachowania...a zawód szanowany, osoba uchodząca za dobrą matkę, ja i rodzeństwo grzeczne, dobrze się uczymh, w dobrych szkołach, ona na nas łoży, sobie zostawiając tylko na najbardziej podstawowe potrzeby...z zewnątrz wygląda to naprawdę super, wzorowo. Ale tak nie jest.

Odpowiedz
Udostępnij