Dwa lata temu byłam z synkiem na oddziale neurochirurgicznym w dużym warszawskim szpitalu. Z nami na sali był też kilkuletni, głęboko upośledzony chłopiec z domu dziecka. Zakonnica, która go przywiozła, mówiła pielęgniarce, że mały ma tendencję do samookaleczania się. Chłopiec spał, a ona wyszła. Jak się obudził to zaczął walić głową w metalowe szczebelki łóżeczka. Poszłam po pielęgniarkę z nadzieją, że może mu jakoś pomoże. Nie było żadnej w pokoju, więc zajrzałam do pomieszczenia socjalnego - siedziało ich tam kilka i rozmawiało o dupie Maryni.
Powiedziałam o sytuacji i w końcu jedna z łaską powiedziała, że zaraz przyjdzie.
Pojawiła się po ponad pół godzinie...
Pielęgniarki ciężko pracujo a ty szkalujesz ich zawód!!!jedenjedenjeden.
Odpowiedz@greggor: Problem w tym, że bez podwyżek dobre pielęgniarki uciekają za granicę a u nas zostają takie których tam by nie przyjęli. I będzie coraz gorzej i gorzej.
OdpowiedzWitamy w świecie, gdzie każdy przymusowo płaci na służbę zdrowia, która istnieje tylko teoretycznie.
Odpowiedzi jeszcze niektórzy mają czelność gadać, że podobno jest darmowa
OdpowiedzKurde może jak więcej protestów zrobią, że chcą podwyżek to będzie lepiej
OdpowiedzPielęgniarki wiedziały, że za małym nikt się nie ujmie, nikt nie zapyta, nikogo on nie obchodzi. To po co miałyby się wysilać, skoro jego los też je nie obchodził nic a nic. Mały przygłupek, do którego nic nie dociera i niczego nie rozumie. Czuje pewnie też niewiele. A w domu dziecka prowadzonym przez zakonnice ten dzieciak też musiał swoje przeżyć. Nikt się tam nad nim nie użalał, to pewne. Jak również nikt nie dbał o jego rozwój i rehabilitację, terapie kosztują. I tak już będzie do końca dni jego. Jak doczeka dorosłości - to wyląduje w jakimś ośrodku dla upośledzonych, albo w psychiatryku. Przed nim wspaniały żywot, pełen miłości i troski. A więc, "Niech Żyje Życie Poczęte - Precz Z Aborcją!"
Odpowiedz@Armagedon: No jak by nie patrzeć to masz trochę racji.
Odpowiedz@Armagedon: Masz rację, dzieciaka należało ukatrupić. Jeśli nie przed, to tuż po porodzie.
Odpowiedz@greggor: aborcja nie jest jakąś demoniczną sprawą. Istniała od wieków a teraz robi się z tego halo . Wolałabym już być abortowana niż żyć jako głęboko upośledzona wychowanka u szurniętych zakonnic a potem pacjentka psychiatryka.
Odpowiedz@greggor: Masz świra, albo ukryte skłonności sadystyczne. Sprawia ci frajdę patrzenie na upośledzone, cierpiące dzieci? A może się dowartościowujesz w ten sposób? W sensie, "dzięki ci Panie, że ja jestem normalny."? Podaj mi jeden dobry powód dla którego takie dziecko ma się urodzić i cierpieć aż do śmierci. Gdzie, w którym miejscu upatrujesz sens jego żywota? Jest nikomu niepotrzebnym, zbędnym istnieniem. Ubezwłasnowolnioną istotą, której nikt nie da ani miłości, ani ciepła, bo jej nikt nie chce. Nie otrzyma w życiu niczego dobrego. Daj boże, jeśli doświadczy jedynie obojętności. Gorzej, jeśli agresji, złości i bicia. Przecież nie odda. Jasne, niech się rodzi takich dzieci jak najwięcej. Niech je porzucają rodzice, niech lądują w przytułkach u siostrzyczek, nieprzeszkolonych ani medycznie ani pedagogicznie, o psychiatrii nie wspominając. Może je nauczą klepać bezmyślnie paciorek po paru latach tresury. Ale nic to. Żywot doczesny przecież nic nie znaczy. Dzieciątko po śmierci pójdzie do nieba i tam mu wszystko wynagrodzą. A jak się nie urodzi - to nie pójdzie, bo go przecież nie będzie. Zaraz, zaraz... Przecież "wyabortowany" płód to dziecko. Czyli, po morderstwie i tak prosto do nieba pofrunie, po co je skazywać na ziemskie cierpienie? Ale... no tak, przecież zygoty ani płodu nie można ochrzcić, więc "dziecko" pójdzie do piekła. Dlatego MUSI się urodzić. Czy tak?
Odpowiedz@Armagedon: ty masz chyba jakiś problem ze sobą. I to ciężki. Robisz coś w życiu poza szukaniem zaczepki w internecie?
Odpowiedz@Armagedon: Ciebie też ktoś może uznać za nikomu niepotrzebne, zbędne istnienie.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: No widzisz, ty byś wolała. A tak się składa, że w całej dyskusji o aborcji najbardziej zainteresowanych nikt o zdanie nie pyta.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: upośledzenie może się również pojawić u zdrowego dziecka na skutek choroby.
Odpowiedz@Armagedon: Kiedyś była SPARTA - było to pokolenie niesamowicie walecznych wojowników. Własnie dlatego, że nie pozwalali by wady genetyczne się roznosiły i dzieci, które po urodzeniu nie miały szans na życie były zabijane. To sama natura - słabszy umiera by silniejszy mógł przeżyć. Oczywiście - nasze sumienie nie pozwala teraz tego robić, miara człowieczeństwa itd. Niestety w dłuższym okresie czasu to jest ZGUBNE dla ludzkości :( Tutaj coby nie napisać - jego egzystencja ogranicza się tylko i wyłącznie do... egzystowania. Ostatnio była sprawa z Charliem jakimś tam - dziecko nie widzi, nie słyszy, nie oddycha, nie je itd. Była szansa na NIESAMOWICIE DROGĄ, EKSPERYMENTALNĄ terapię, gdzie mogłoby prawdopodobnie SAMODZIELNIE ODDYCHAĆ! To nic, że mózg dalej trwale uszkodzony, nie widzi, nie słyszy, nie itd. Rodzice walczyli niesamowicie, poruszali niebo i ziemię - teraz odpuścili bo chyba w końcu zrozumieli, że nie tędy droga :( Przez ten czas walki mogli mieć spokojnie następną dwójkę - załóżmy zdrowych dzieciaków. Zastanawia mnie cały czas tak emocjonalny stosunek niektórych ludzi do nie tyle aborcji ile hejtowania innych którzy chcą w ten sposób zaoszczędzić mimo wszystko cierpienia wszystkich wokół, jak rodzi się taka roślina. Tu akurat decyzja nie należy do nich. Zawsze łatwo się gada samemu siedząc przed monitorkiem w ciepłym domu bez żadnych zmartwień i zobowiązań :( Podobnie ma się sprawa z niedołężnością starczą :( Nikt nie zrozumie tego, co przeżywają osoby opiekujące się swoimi starszymi rodzicami - a gdy nie są w stanie zapewnić im opieki - oddają do domu opieki. I wtedy sie zaczyna - JAK MOŻESZ, CO Z CIEBIE ZA DZIECKO, JA NIGDY NIE MOGŁABYM, NIGDY NIE ODDAŁABYM itd. Czasem najlepsze jest, że te słowa wypowiada RODZEŃSTWO. Na propozycję - to weź mamusię, tatusia do domu, zaopiekuj się. Wtedy najczęściej - ale ja nie mogę, mam pracę, dzieci, psa, kota, rybki i cokolwiek innego. A to, że Ty właśnie z tego powodu zrezygnowałeś z pracy - to ich już kompletnie nie obchodzi...
OdpowiedzOj tam oj tam. Różne dzieciaki mają hobby. Jeden zbiera karty z piłkarzami, drugi gra w strzelanki, a trzeci naparza łbem o metalowe pręty.
OdpowiedzI przez tą godzinę dzieciak bił głową w pręty? Czy aby łóżka nie uszkodził!
OdpowiedzI one jeszcze mają tupet wrzeszczeć, że za mało zarabiają. Co za bezczelne babsztyle. BATOGIEM BYM JE DO ROBOTY GONIŁ!
Odpowiedz@Jaladreips: Ja ci coś powiem. Na ogół jest tak, że jaki pan, taki kram. I nie mam tu na myśli szpitala jako takiego, tylko konkretne oddziały. Na przykład w Bielańskim (Warszawa) na neurologii wszystkie pielęgniarki są miłe, robią co do nich należy, odpowiadają na pytania, są uczynne, spełniają drobne prośby (np. nadprogramowe mierzenie ciśnienia, lub temperatury), nie wrzeszczą na pacjentów, wykazują się dużą tolerancją (jak chcesz w nocy wyjść na fajka - to cię wypuszczą i wpuszczą), a lekarze chodzą jak w zegarku. To samo dotyczy salowych. Pan ordynator personel dobiera osobiście. A dziewczyn i tak jest za mało, więc często przychodzą na dyżury dodatkowe pielęgniarki z agencji. I te też muszą się dostosować. A neurologia to trudny oddział. Ludzie po udarach, stwardnienia rozsiane, niedowłady. Mają kobitki co robić. Podobnie jest na kardiologii. Za to ortopedii i wewnętrznego należy unikać jak ognia. Personel (nie tylko szpitalny) zawsze będzie zachowywał się tak, jak mu na to zwierzchność pozwoli. A pielęgniarki, faktycznie, nie zarabiają kokosów. Co, oczywiście, nie tłumaczy ich podejścia do pracy. A tych pracujących z powołania, niestety, coraz mniej.
Odpowiedz@Armagedon: tylko, że ordynator nie jest zwierzchnikiem pielęgniarek :P. Zwierzchnikiem pielęgniarki odcinkowej jest pielęgniarka oddziałowa, a wyżej pielęgniarka naczelna szpitala. Nie ma podległości zawodowej pod ordynatora.
OdpowiedzCzyli zakonnica, majaca nadzor nad wymagajacym opieki dzieckiem poszla sobie dokads, nie zwazajac wcale na podopiecznego. Kilkuletnie dziecko moze kazdy (sila!) powstrzymac od walenia lbem o cokolwiek, bez zadnej fachowej pomocy, ale mozna tez lazic po szpitalu bezsensownie, a w miedzyczasie pacjent umiera z samoobrazen.
OdpowiedzCzasem pewnie bywa tak, że leniwe. A czasem bywa tak, że w dyżurce nie ma pielęgniarki, a w socjalnym te co są, to mają przerwę. Obowiązkową, i konieczną, jak w każdym zawodzie siłowym i jak w każdym zawodzie wymagającym uwagi. Wolała byś, żeby na pomoc rzucały się od razu, ale za to potem ze zmęczenia i odwodnienia myliły dzieciom leki? Najgorsza zakonnica, że sobie ot tak poszła.
Odpowiedz@bloodcarver: A może było tak że zakonnica miała pod swoją opieką inne dzieci w ośrodku i musiała wrócić. Przecież nawet w państwowych ośrodkach jest jeden opiekun na ileś tam wychowanków. Zakonnica oddała dziecko do placówki,wyjaśniła problem i poprosiła o baczenie na chore dziecko. Jak rodzice oddają swoje dzieci to mało którzy śpią i dyżurują. Czasami jest to nierealne z braku miejsc a i pracy. Jak córka będąc małą leżała w szpitalu to były tam dzieci których nawet rodzice nie odwiedzali bo mieszkali daleko.
OdpowiedzPiekielnie, piekielnie smutne. Oczywiście, najgorzej traktowani są ci, za którymi nikt się nie ujmie, nikt nie wstawi... Aż mi się płakać zachciało..
Odpowiedz@KatzenKratzen : Mnie tak samo. Jestem chyba zbyt wrażliwa na krzywdę dzieci.
Odpowiedz