Kiedy wracaliśmy z córką ze spaceru naszła nas ochota na lody więc wstąpiliśmy do nowo otwartego osiedlowego sklepu. Wzięliśmy te nieszczęsne lody więc grzecznie stanęliśmy w kolejce do kasy. I się zaczęło... Stopa po miażdżycy, kobieta kasłająca krwią, umierający ludzie i obrzydliwe, psujące się zęby. A wszystko to na wysokości oczu przerażonej ośmiolatki.
Zwróciłem uwagę sprzedawczyni tak uprzejmie jak tylko potrafi wkurzony rodzic a ona po prostu wzruszyła ramionami i powiedziała że "przesadzam" i "trzymam córkę pod kloszem"
Nie jestem jasnowidzem ale z takim podejściem do klienta ten sklep długo nie pociągnie...
uslugi
Przynajmniej fajek nie kupi jak będzie starsza... Tak na marginesie to faktycznie przesadzasz. Niech zgadnę, bezstresowe wychowanie? Na spacerach też unikasz ludzi o kulach, na wózku, meneli zasmarkanych, starych ludzi?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2017 o 21:02
I miała rację.
Odpowiedz