Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Lipiec roku niedawnego. Słońce grzeje niemiłosiernie. Idę między blokami, zauważam dziewczynę siedzącą…

Lipiec roku niedawnego. Słońce grzeje niemiłosiernie.
Idę między blokami, zauważam dziewczynę siedzącą na ławce. Ale coś nie gra, głowa jakoś tak dziwnie zwisa. Podchodzę, oczy ma zamknięte.
- Halo?
Brak reakcji. Na ponawiane pytania czy potem klepanie po policzkach, łapanie za dłonie - zero reakcji.
Łapie więc za telefon i wybieram numer.
I teraz STOP.
W przedszkolu uczyli mnie trzech numerów alarmowych. Wyrwany ze snu, po pijanemu czy w jakichkolwiek sytuacjach pamiętam te numer i potrafię zadzwonić po odpowiednie służby.
Nie wiem co mnie wtedy podkusiło aby spróbować 112.
Ale to zrobiłem. Melduję sytuację, co i jak:
- karetkę przysyłajcie! Ulica X.
- A jakie miasto?
Zdębiałem.
Do tej pory jak dzwoniło się na stare numery pogotowia, straży czy policji to odzywał się dyspozytor z tego miasta.
- Miasto X!
- To zadzwonię do dyspozytor w tym mieście i dam mu znać. Proszę zostać na miejscu i czekać na telefon.
Faktycznie po kilku minutach oddzwonili. Na szczęście karetka nie była już potrzebna.
Tylko dalej nurtuje mnie pytanie: po co ten "diler" spod 112, skoro od razu mogłem na 999 dzwonić?

by jalkavaki
Dodaj nowy komentarz
avatar omel
7 7

Nie każdy musi o tym wiedzieć, może nie ma kampanii społecznej na ten temat, ale raczej powszechną wiedzą jest fakt że 112 to ogólnoeuropejski numer alarmowy. Czy to piekielne? Noo... nie powiedziałbym. Czy jesteś w Niemczech czy w Polsce - dzwonisz na 112 i jest odzew. Czy na 999/998/997 będzie szybciej - tak, ale nie taka jest idea istnienia tego numeru

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2017 o 3:18

avatar jalkavaki
2 6

@omel: W przypadkach kiedy dzwoni się na te numery przeważnie chodzi o czas. Zgodzę się, że jak jestem za granicą to wybieram 112. Tylko po ki wuj u nas była cała kampania informacyjna, że "jak z komórki to na 112" ?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

I tak akurat ci się przypomniało jak niedawno w Uwadze był podobny temat? Tyle, ze poszkodowany zmarł przez organizacje na tym numerze.

Odpowiedz
avatar jalkavaki
-1 1

@alijana: Nie oglądam TV więc nie jestem na bieżąco co było ostatnio w trudnych sprawach czy uwagach. Widzę, że ludzie biorą to za fake. Zostaje tylko wierzyć w to , że przeczytacie moje poprzednie historie, które nie są spisane z sufitu i na tej podstawie wyciągnięcie wniosek. A jeśli w mediach mówili o psie zamkniętym w samochodzie to nie może przydarzyć się podobna historia innej osobie? Swoją drogą, jeśli był o podobnej sprawie materiał w TV to znaczy, że problem istnieje.

Odpowiedz
avatar Cynik
0 0

@alijana: O jakim zdarzeniu mówisz? Czy może o tym z Ostrowa Wielkopolskiego? Dyspozytor pogotowia był, łagodnie mówiąc, nieuprzejmy i nieprofesjonalny (nie przeczytał nawet tego co przesłał mu operator 112 na ekran jego komputera), ale zgłaszający też dołożył swoje trzy grosze niepotrzebnymi komentarzami. Co do przełączania między Poznaniem i Kaliszem - czy oni porozumiewali się za pomocą gońców konnych, albo może gołębi pocztowych? Jakie znaczenie dla czasu zgłaszania miało gdzie znajdują się operator 112 i dyspozytor pogotowia? Zwłaszcza, że operator zapisał i przesłał wszystkie informacje adresowe i ogólne informacje o stanie chorego a następnie, w trakcie łączenia, wysłał je dyspozytorowi pogotowia na ekran jego komputera. Zadaniem dyspozytora było przeprowadzić wywiad medyczny i zadecydować, czy wysłanie karetki jest konieczne. Tak wiem jak to brzmi, ale dopóki nie dorobimy się karetki pogotowia, radiowozu i wozu strażackiego pod każdym domem to dyspozytorzy muszą decydować do kogo służba ma jechać i jakie zdarzenie ma pierwszeństwo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Cynik: to dlaczego dyspozytor pytał z jakiego adresu jest wzywane pomoc? To jest strata czasu przełączanie między operatorem 112 i medycznym, czy czekanie na oddzwonienie. Czasami sekundy zaważają o życiu człowieka a tutaj są marnowane na przekierowania itp. A pan wzywający karetkę był zniecierpliwiony tym, że po raz kolejny musi powtarzać to samo co mówił operatorowi 112, ważyły się w końcu losy człowieka, który niestety zmarł. A dyspozytor musi zachować spokój niezależnie od tego na jakiego rozmówcę trafi, a hasło w stylu "każdy kiedyś umrze" jest w tej pracy nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@jalkavaki: owszem podobna sytuacja może się wydarzyć, tylko skoro to sytuacja z przed roku to dziwi ludzi, że przypomniała ci się akurat teraz, zbiegiem okoliczności po incydencie jaki miał miejsce ostatnio w Ostrowie W.

Odpowiedz
avatar Cynik
0 2

@alijana: Czytaj proszę całą wypowiedź. Dokładnie. Nie po łebkach. Wyjaśnienie masz w nawiasie w trzecim zdaniu mojej wypowiedzi. A co do straty czasu... Czy nie większą stratą czasu byłoby czekanie na znalezienie zasięgu, czekanie na połączenie z dyspozytorem medycznym, odebranie od niego numeru do właściwego dyspozytora, bo akurat ten nie obsługuje tej gminy (granice rejonów poszczególnych dyspozytorni pogotowia nie zawsze pokrywają się z granicami administracyjnymi powiatów, a tym bardziej z rejonami działania BTS - stacji przekaźnikowych telefonii komórkowej, jak jest np w woj. łódzkim). A potem taka sama ścieżka, żeby wezwać straż pożarną, bo pogotowie nie pomoże człowiekowi zakleszczonemu w rozbitym samochodzie. I jeszcze raz to samo, żeby zawiadomić policję. A może potrzebne będzie jeszcze pogotowie energetyczne, bo samochód uderzył w słup i iskrzące kable tańczą taniec św. Wita na mokrym asfalcie? Wolisz tak, czy 3-5 sekund oczekiwania na połączenie z operatorem 112, kilka-kilkanaście (zależy od tego jak sprawnie zgaszający odpowiada na pytania i udziela informacji) i następnych kilkanaście sekund na rozmowę z właściwym dyspozytorem pogotowia (czas oczekiwania na rozmowę z nim zależy tylko i wyłącznie od tego jak szybko odbierze połączenie z centrum powiadamiania ratunkowego). System nie jest doskonały. Daleko mu do tego. I mimo, że niedługo wybierając numery alarmowe zaczynające się na "9" zawsze połączymy się ze "112", ani służby, ani centra powiadamiania ratunkowego nie są na to przygotowane. Systemy nie się w pełni kompatybilne, nie są wyposażone w odpowiednie funkcje i aktualne bazy danych, a operatorów 112 jest zbyt mało. Dla przykładu w Katowicach na 140 etatów brakuje około 40 operatorów. A chętnych do pracy brak. I nie zastąpią ich Ukraińcy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Cynik: ok ale w tym przypadku było potrzebne jedynie pogotowie. Więc wydzwanianie na 112 było bez sensu i stratą czasu. Dzwoniąc na 999 zostajesz od razu połączony z dyspozytorem medycznym, który od razu zbiera wywiad i wysyła karetkę. 112 zdaje egzamin w w przypadku poważniejszego wypadku wymagającego kilka służb naraz. A nie mając zasięgu nie dodzwonisz się nigdzie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2017 o 18:19

avatar Cynik
0 0

@alijana: Nr 112, jeśli byłby dopracowany, miałby rację bycia w każdej sytuacji. Niestety, nasi pryncypałowie mają na głowie ważniejsze rzeczy niż jakieś tam postulaty praktyków i uwagi użytkowników i pracowników systemu. Kto by tam marnował czas na poprawienie systemu lokalizacji zgłaszającego. Przecież nie możemy nakazać firmie, w której zarządzie zasiadają i mają decydujący głos przedstawiciele ministra gospodarki (czy jak on się obecnie nazywa), wywiązanie się z obowiązku dołączenia do systemu. Nie mamy czasu na ujednolicenie i uaktualnienie bazy adresowej oraz systemów teleinforamtycznych służb. Że o dodaniu tak skomplikowanego, luksusowego i "zbędnego" przecież narzędzia, jakim jest mapa pikietażu (tych słupków przydrożnych) nie wspomnę. Przecież każdy jadący ze Szczecina do Rzeszowa wie, że ten las, przez który przejeżdża o 2.00 w nocy dwadzieścia między Piotrkowem Trybunalskim a Kielcami lezy w gminie (powiedzmy) Bzdziny Mokre. No i nie ma się co przejmować, że nie ma kandydatów do pracy w świątek i piątek, w dzień i nocy, bez "czerwonych kartek" w kalendarzu, chętnych do tłumaczenia się dlaczego prokuratorowi dlaczego rozmawiał "aż" 15 sek. z rozhisteryzowaną matką lub pijanym uczestnikiem libacji czy niesamowicie chętnym do współpracy panem "businessmanem", który nie chce się zatrzymać przy leżący człowiek widziany z okna jego wypasionego samochodu służbowego jest nietrzeźwy, czy może miał zawał za całe 1600 zł miesięcznie netto. Oni zawsze mogą zadzwonić do Zdzicha czy Januszka, żeby podesłali rozgarniętych chłopaków i pomogli rozwiązać problem. No chyba, że Zdzicho czy Januszek nie odbiorą albo nie będą mieli zasięgu w komórce.

Odpowiedz
avatar Cynik
1 1

Niedawnego, czyli którego? Bo coś czuję, że kręcisz. Od początku swojego istnienia 112 łączy z dyspozytorem pogotowia - operatorzy 112 nie mają prawa zbierać wywiadu medycznego i dysponować karetek - i nikt do zgłaszającego nie oddzwania. No chyba, że był on tak rozgarnięty, że podał zły adres i kierowca karetki nie może go znaleźć. Co do idei 112 - to numer, pod który potrzebujący pomocy dodzwoni się zawsze. Nie ważne, czy dzwoni z telefonu stacjonarnego czy komórkowego, w jakiej sieci ma telefon, czy ma zasięg, czy nie, ba nawet bez karty SIM w telefonie jest w stanie się tam dodzwonić. Nie musi wiedzieć ile i jakie służby są mu potrzebne (np. w przypadku wypadku), ale powinien znać adres pod którym się znajduje (przynajmniej przybliżony) i odpowiadać na pytania operatora numeru 112 - to na podstawie pytań powiadomi odpowiednie i połączy z pogotowiem. Znajomość adresu, przynajmniej do poziomu gminy/powiatu jest ważna, bo niestety jeden z operatorów (ten ze znakiem matematycznym w nazwie) nie przyłączył swoich przekaźników do systemu powiadamia ratunkowego i dokładność lokalizacji zgłaszającego na podstawie sygnału z jego telefonu w skrajnych przypadkach może sięgać 40 km.

Odpowiedz
Udostępnij