Może dość piekielne, ale nie wiem, czy legalne (gdyby ktoś z czytających wiedział, czy tak można, to proszę pisać).
Skończyłam kolejny rok studiów i z racji wolnego postanowiłam pomóc cioci w sklepie, w centrum miasta. Ogólny zarys miejsca:
Sklep stoi przy chodniku. Po drugiej stronie chodnika, przy ulicy jest parking. Przy sklepie jest podwórze w kształcie litery L, tylko odwróconej o 45° w prawo, ogrodzone z bramą.
Zaraz na lewo od bramy, ale po stronie podwórza jest trochę miejsca, mniej więcej na jeden samochód osobowy.
I tu się zaczyna. Gdy na parkingu przed sklepem nie ma miejsca, ludzie wjeżdżają I stają w tym miejscu obok bramy. Nie byłoby problemu, gdyby byli to klienci sklepu cioci, stając tam na chwilę. Ale są to ludzie przyjeżdżający do innych sklepów albo na miasto. (Sklep cioci znajduje się na końcu długiego budynku, w którym jest jeszcze kilka innych sklepów, ale podwórko należy tylko do cioci). Stoją tak, że samochody z dostawami mają problem z wjechaniem, a przyjeżdżają dość często i w godzinach, gdzie zazwyczaj ktoś tam stoi. Mieszkamy w mniejszym mieście, i dostawy z np. Makro przyjeżdżają zazwyczaj koło południa.
Na nic zdawały się prośby, czy nawet tabliczki z zakazem wjazdu, albo telefony na straż miejską.
To był koniec piekielności ze strony ludzi. Teraz ze strony cioci. Właśnie tu nie wiemy czy to jest do końca legalne.
Ciocia na bramie wywiesiła tabliczkę "Parking płatny 50zł/godzina". Od tamtej pory samochodów wjeżdża mniej, ale ciągle są. Gdy ktoś wjeżdża i parkuje, ciocia wkłada mu za szybę kartkę z godziną o której wjechał, i ceną za parking. Np. "Godzina wjazdu 12. Cena za godzinę 50zł, płatne w sklepie XYZ". Zanim ktoś się przyczepi, że ciocia zauważa każdy samochód. Ona siedzi na zapleczu, w biurze, gdzie są monitory, jedna z kamer akurat "patrzy" na bramę i na to miejsce.
Gdy ktoś znajdzie karteczkę, przychodzi do sklepu i tłumaczy, że nie zauważył i tak dalej. Ciocia wtedy tłumaczy, że zrobiła to, żeby nie stawiać samochodu, wtedy ludzie rozumieją, ona nie bierze pieniędzy, ale powiedziała, że jeśli stanie tam ktoś, kto wie, to będzie brała pieniądze.
Czy tak wogole można?
Sąsiadowi kiedyś zastawiał notorycznie wjazd jakiś debil. Karteczki, groźby i prośby nie pomogły. Starsze to auto było więc otworzenie wlewu do baku to nie problem. Piasek pomógł.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2017 o 17:29
Nie można. Podchrzanią ją do urzędu skarbowego i się w życiu nie wypłaci. Nikt nie uwierzy, ze nie bierze pieniędzy. Albo pobierać i dawać paragon (jeśli może taką działalność zgodnie z PKD prowadzić) albo natychmiast zdjąć tabliczkę i modlić się by Urząd Skarbowy nie miał już donosu
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2017 o 18:04
W ogóle, nie wogle.
Odpowiedzpewnie gdyby wpisala to w profil dzialanosci gospodarczej, to bylaby szansa a nie mozna tego zalatwic zamontowaniem slupkow? takich, ktore mozna polozyc na ziemi?
Odpowiedz@bazienka: Raczej nie, bo gdy przyjeżdża samochód z dostawą to trochę by trwało, zanim by wyszedł otworzył/zawołał kogoś do otwarcia, a ulica przy której jest Sklep, pomimo że jest w centrum to jest bardzo wąska i znając to miasto, ludzie zaczęli by jakieś durne pisma i tak dalej. Serio były już sytuacje, że ludzie nawet z tak debilnych powodów, że samochód blokuje drogę przez 3 minuty dziennie, pisały jakiś skargi do urzędów.
Odpowiedz@Bonia: to zamontować słupki w takim miejscu, że dostawczak przejedzie, ale nikt nie zaparkuje. Poza tym, jeśli ktoś zaparkuje, to i tak nie przejedzie, nie mniej kłopotu ze zdjęciem słupków, nawet za każdym razem niż z szukaniem kierowcy choćby raz dziennie?
Odpowiedz@Bonia: a umowic sie z dostawa na telefon? przyjezdza dostawa, ciocia kladzie slupki, potem stawia z powrotem? pewnie maja stalego przedstawiciela handlowego w kazdej z firm albo karteczka- prosze panow dostawcow o podejscie do sklepu, w celu polozenia slupkow?
OdpowiedzJeżeli to jej teren, to niech wkopie tam taki słupek, który można zdemontować, kiedy przyjeżdża dostawczak do jej sklepu.
Odpowiedz@Fomalhaut: albo zamontoje skladany elektrycznie ;)
OdpowiedzMożna jak najbardziej, jeśli to prywatny teren. I nie trzeba mieć tego w PKD. Jeśli macie pracowników, to musicie mieć w PKD usługi sanitarne czy handel nieruchomościami, żeby wynająć biuro i zagwarantować pracownikom kuchnię czy możliwość wypróżniania? To byłoby śmieszne :D .
Odpowiedz@tuxowyznawca: Kto jej uwierzy, z enie pobierała opłaty? Która skarbówka w Polsce odpuści jej ukrywanie dochodu i nieodprowadzania podatku od opłaty parkingowej
Odpowiedz@maat_: Jak nabije to na kasę z odpowiednią stawką VAT to nic skarbówka jej nie zrobi.
Odpowiedz@mesing: Nie może nabić na kasę czegoś, czego oficjalnie nie sprzedaje, a z historii wynika, że nie ma w działalności obsługi miejsc parkingowych.
Odpowiedz@maat_: a paragon na dowod oplaty poniesionej gdzie? slowo przeciwko slowu @Yksisarvinen: no wlasnie @tuxowyznawca pisze, ze nie musi miec tej uslugi ( chociaz ja bym dopisala dla swietego spokoju)
Odpowiedz@bazienka: Kobito miałaś ty kiedyś kontrolę skarbową? Widać nie, to nie oni muszą ci winę udowodnić tylko ty musisz wykazać się pokryciem i dokumentami, a kartka na bramie wisi, sama się podłożyła. Wystarczy zdjecie i donos do skarbówki, nikt nie będzie o nic pytać. Jest kartka, auta stoją paragonów nie ma. Wyliczą jej potencjalny ukryty zysk, nalicza podatek, odsetki karne i pozamiatane. nie oglądaj amerykańskich filmów tylko poczytaj jak działa polski system skarbowy. Z każdego dochodu trzeba się rozliczać, co innego człowiek na etacie a co innego zwierzyna łowna w postaci przedsiębiorcy
Odpowiedz@mesing: Przeciez nie nabija, bo nie pobiera, nikt w to nie uwierzy. Kartka wisi, każda skarbówka ją za to scignie i to słono
Odpowiedz@bazienka: Z finansami w działalności gospodarczej są dwie rzeczy: koszty utrzymania firmy i przychody/ rozchody. O ile z przychodów/ rozchodów trzeba rozliczać się według konkretnych faktur, to utrzymanie (prąd, woda, jedzenie czy kawa dla pracowników) można nagiąć - w rozsądnych ilościach skarbówka nie wnika. Gorzej jak się przegnie o dużo za dużo i zacznie węszyć służbista z urzędu skarbowego, to jest słowo przeciwko słowu. W przypadku parkowania kartka może brzmieć "darmowy tylko dla klientów sklepu". Do mnie raz przyczepił się pan, który ma taką tabliczkę przy swoim parkingu i liczy sobie 50 zł od godziny. Wielu osobom zakładał sprawę w sądzie, ale może najwyżej raz czy dwa wygrał. Można jak najbardziej robić takie hocki klocki i mieć się dobrze.
OdpowiedzDlaczego wyzywasz nas od wogoli?
Odpowiedz@greggor: Bo skończyła dopiero 2 rok studiów. To będzie na 4 :D:D
Odpowiedzjaki jest sens wieszania tabliczki z informacją o płatnym parkingu, skoro się tej opłaty potem nie pobiera?
OdpowiedzMam podobnie, przed moim sklepem jest mały parking na ok pięć samochodów. Problem w tym, że ok 100 metrów dalej jest szkoła, w każdy powszedni dzień ok 7.45 w sklepie pusto a parking pełen. Rodzice zaprowadzają pociechy do szkoły a później po prostu odjeżdżają. Każe spotkanie w szkole, wywiadówka, rozmaite wydarzenia, rocznice itp to był dla mnie problemem bo przez zastawiony parking traciłam klientów. Dla wielu sąsiadów też było to fajne miejsce na parking dla gości(każdy z nich ma własne ogrodzone podwórko). Rozmowy nic nie dawały. Powiesiłam w końcu tablice "Parking prywatny, 50zł/0,5h, bezpłatny dla klientów sklepu na czas zakupów." Problemu już nie mam.
OdpowiedzPowinna kasować te 50 zł. Jako właściciel posesji (chyba, że nim nie jest, albo jest wspólnota, to wtedy musi odpowiednia osoba to zrobić) ma prawo postawić sobie tabliczkę z ceną za postój. Była jakiś czas temu taka akcja Wardęgi (nie oglądam go, tylko znajomy opisał ten przypadek jako ciekawy), gdzie był płatny wjazd na teren dworca (wielkość opłaty nie była podana, a jedynie fakt, że jest opłata) i policja poparła to jako legalny zabieg. Swoją drogą wspomniany kolega zadał dość ciekawe pytanie na fb policji. Posiada on "pakiet kontrolny" kamienicy (70% mieszkań). Do kamienicy prowadzi brama, a za bramą jest parking dla mieszkańców. Czy gdy powiesił on tabliczkę "opłata za wjazd bez uprawnienia wg. taryfikatora u Zarządcy" (a w taryfikatorze 1500zł/godz) to czy mógłby żądać od każdego zatrzymującego swój pojazd na jego terenie takiej kwoty. I w tym momencie pojawił się problem. Kwota niebotyczna, policja chciałaby zaprzeczyć ale nie może bo przed chwilą identyczną sytuację poparła (identyczną tylko kwota inna), powstała gównoburza, zaczęli się jacyś prawnicy (czyt. studenci prawa). Przestraszył się i skasował wątek.
Odpowiedz