Pozdrawiam mamę z wózkiem, która zbeształa mnie z góry na dół za to, że kiedy przechodziła obok mojego zaparkowanego auta odważyłam się je uruchomić, co obudziło dziecko. Ciekawe jak i czy w ogóle jej pociecha przeżyje atak przejeżdżającej karetki na sygnale lub straży pożarnej, obok której mieszkamy. Szkoda, że na pieluchowe zapalenie mózgu nie ma szczepionki.
PS
Myślałam, że zdenerwowała się, bo myślała, że zamierzam wjechać w nią albo wózek, co nie miało sensu bo stałam wciąż na ręcznym. Później z krzyków zrozumiałam, że chodziło o dźwięk silnika.
Jak mogłeś nie pomyśleć że jej dziecko śpi! Cham, prostak i erosoman!
OdpowiedzAle z Ciebie nieczuła baba. Zobaczysz, jak będziesz miała dzieci :D
Odpowiedz@CatGirl: Stereotypy...a może szybciej będzie miała V8 Hemi na 3" przelotowym tłumiku? Tym można pół miasta obudzić.
Odpowiedz@CatGirl: Sądząc po ocenach Twojego komentarza, niektórzy nie załapali, że żartujesz...
Odpowiedz@SirCastic: och, tak mi przykro, że nie zalapales. @iceman1973 nawet dodanie emotki nie pomogło haha.
Odpowiedz@CatGirl: Kompleksy...Wybaczam. Nie maż się. Moja wina. Zapomniałem użyć sarkastycznej czcionki. Again.
OdpowiedzW odpowiedzi bym jej kilka razy zatrąbiła.
Odpowiedz@Flo: Może mama zrobiła źle, ale nie trzeba zaraz być wrednym. Po co dziecko przestraszyć? Bo ma przewrażliwioną matkę?
OdpowiedzNastępnym razem kup hybrydę, jesteś piekielny
OdpowiedzNajprawdopodobniej nie pieluchowe zapalenie mózgu tylko chroniczne niewyspanie. Ludzie po pewnym czasie zaczynają mieć psychozę i czasem wręcz halucynacje. Normalnie należałoby oddać komuś dziecko do opieki (tacie, babci itp.) ale jak nie ma takiej możliwości to potem chodzi po ulicy takie zombie i szkodzi sobie, społeczeństwu a często również dziecku bo to nie jest stan w którym jest się w stanie prawidłowo opiekować niemowlakiem.
Odpowiedz@nasturcja: Masz rację - kobieta zamiast zorganizować sobie życie z dzieckiem (miała na to co najmniej 7 miesięcy) wyobrażała sobie pewnie, jak to będzie słodko mieć maleństwo, a juz o takich trywialnych sprawach, że dziecko je, sra i płacze nie myślała. Teraz jest niewyspana i rozdrażniona, więc odgrywa się na całym otoczeniu. Moja córka, gdy była malutka wciąż miała kolki, trzeba było ją dużo nosić. Musiałam przeorganizować zajmowanie się dziećmi (jej brat miał rok, gdy się urodziła) i domem, aby to ogarnąć. I tu NAJWAŻNIESZE jest nastawienie i świadomość, że dziecko wyrośnie, będzie coraz łatwiej, choć pracy wcale nie mniej. Nie wolno tej pracy traktować jak dopust boży, bo człowiek się tylko nakręca i coraz gorzej znosi. Mi pomagało to, że byłam daleko od rodziców i nie mogłam liczyć na pomoc rodziców (i tak pracowali wtedy). Musiałam poradzić sobie sama, zresztą - takie miałam ambicje "muszę sobie sama poradzić, bo dzieci to moja decyzja i ja muszę ponieść jej konsekwencje". Szkoda mi tych sfrustrowanych matek, ale one najpierw muszą sobie same ze sobą poradzić, a nie oglądać się na kogoś, że im pomoże. Jak sobie ze sobą poradzą, to i dziecko okaże sie mniej uciążliwe. Powodzenia życzę tym wszystkim wymęczonym.
Odpowiedz@katem: A jeśli dziecko wyjątkowo upierdliwe jest...? A zresztą. Najlepiej nie mieć wcale, to się takich problemów nie ma :D
Odpowiedz@Alien: Zdrowe dzieci z reguły nie są upierdliwe, jeśli maja szczęśliwą i pogodną matkę. Jeśli nie masz ambicji bycia idealną Matką Polką i Panią Domu (z wielkiej litery dla podkreślenia stopnia idealności) i uniezależnisz się od cudzych ocen, to tak źle nie będzie. Trzeba jednak stosować główną zasadę pesymisty - spodziewam się wszystkiego najgorszego, wtedy każde niespełnienie się czarnego scenariusza daje powód do radości ;-)
Odpowiedz@katem: Minus za brak wyobraźni 1. Nie wszyscy potrafią zorganizować swoje własne życie a co dopiero życie dziecka co jest jeszcze trudniejsze kiedy dziecko nie jest planowane lub nawet nie jest chciane ale nasza kultura nie pozwala sobie z tym poradzić inaczej niż "pogódź się z tym i cierp". 2. Nawet najlepiej zorganizowany człowiek może oberwać niespodziewanym. Rozumiem, ze uważasz, że ty byłaś w trudnej sytuacji i z niej wybrnęłaś więc jesteś z tego dumna. I dobrze, że jesteś z tego dumna ale sugerowanie, że w związku tym wszyscy sobie poradzą jeśli zrobią tak jak ty to potworna arogancja. Nie tylko dlatego, że są ludzie którym jest trudniej niż tobie było. 3. Wielu ludzi poród dosłownie zmienia i niestety powiedzenie, że skoro teraz mam siły i warunki na dziecko to jestem gotowa i sobie poradzę może się rozbić jak bańka w przypadku jakichkolwiek powikłań poporodowych. Są kobiety które przez wiele miesięcy nie są w stanie z nich wyjść a niektóre są dosłownie okaleczone przez resztę życia ale ponieważ nie są to przypadki śmiertelne to mają sobie radzić i nie narzekać bo przecież "należało sobie zorganizować życie wcześniej". 4. Zajmowanie się dzieckiem samemu jest z definicji niebezpieczne. Powiedzenie "potrzeba wioski aby wychować dziecko" nie dotyczy jedynie wychowania ale i podstawowej kwestii zapewnienia dziecku bytu w momencie w którym matka nie jest w stanie się nim zajmować. Czy jakbyś nie daj Boże dostała zapalenia wyrostka i była na miesiąc kompletnie unieruchomiona to też być sobie próbowała sama poradzić? Wiem, że to przykłady skrajne ale najbardziej chodzi mi o pokazanie, że naprawdę nie byłaś w cudzych butach więc nie odbieraj innym prawa do narzekań kiedy naprawdę są w sytuacji kryzysowej.
OdpowiedzPiekielne, owszem. Ale z drugiej strony: próbuję sobie przypomnieć, ile razy w myślach urywałam łeb komuś, kto niechcący wygenerował jakiś hałas przy moim dziecku, które po długiej walce ledwo co zasnęło;) Pani matka prawdopodobnie przekroczyła pewną granicę;)
OdpowiedzLudzie z dziećmi przesadzają! Sami hałasują swoimi dziećmi, że wytrzymać się nie da! Taki brzdąc potrafi całą noc płakać! Innym razem ojciec 4 latka, sąsiad, o 12 w nocy tak się dobijał do moich drzwi i krzyczał, aż się tak wystraszyłem, że wiertarka udarowa mi z rąk wypadła!
OdpowiedzA wiesz co, napewno mamuśka była piekielna, ze wyskoczyła z "twarzą" ale z drugiej strony przypominam sobie ile razy idąc chodnikiem z wózkiem miałam identyczną sytuację. Smochód stojący na/przy chodniku odpalał silnik kiedy byłam tuż za nim. Taka sytuacja nie była przyjemna dla mnie - mimo, że jestem jakies 150 cm nad rurą wydechową a co dopiero musiało czuć moje dziecko mając buzię ledwo nad ziemią owiane chmurą spalin.... A w zasadzie wystarczyło spojrzeć w lusterko i zaczekac te 20 sekund aż minę jego tył... Odkąd prowadzę samochód naprawde staram sie zawsze sprawdzac czy nikogo nie ma za mną.
Odpowiedz@lesnelicho: serio az takia ofiara losu jestes?
Odpowiedz@lesnelicho: W zasadzie to kodeks drogowy nie przewiduje zakazu uruchamiania auta ze względu na matki z dziećmi w wózku. Nie przesadzaj, proszę. Ja też nieraz muszę znosić nocne wycie dzieci sąsiadów i jakoś z pretensjami do nich nie chodzę, że muszę wstać rano a właśnie usnęłam.
Odpowiedz@mijanou: kodeks nie zabrania również pierdzenia na ulicy a jednak z jakiegoś powodu robienie tego tuż przy innej osobie jest uznawane za niegrzeczne.
Odpowiedz@nasturcja: TY nie ostrzegasz subtelnego niuansu pomiędzy czynnością uruchamiania silnika a pierdzeniem? Hm....nie mam pytań. Jednak takie porównania są równie bezsensowne i idiotyczne jak Twój komentarz i powinnas unikac pisania takich bzdur pomimo, że ten portal tego nie zabrania niestety.
Odpowiedz@mijanou: robisz coś co jest nieprzyjemne dla osoby będącej obok chociaż możesz się powstrzymać na czas liczony w sekundach i nie być nieprzyjemnym dla osoby będącej obok. Czy jest to czynność fizjologiczna czy uruchomienie maszyny to rzeczywiście bardzo subtelny niuans.
OdpowiedzMamuski niektore maja bardziej nasrane w glowie niz ich bqchory w gaciach.
Odpowiedz@SaraRajker: No może nie bardzo podoba mi się użyty przez Ciebie dobór słow ale generalnie-racja. Jak ich dzieci biegają, hałasują, wyją to generalnie ok ale nie daj Panie, jak Ty odpalisz auto przy idącej z wózkiem dzikiej wózkowej babie (za prof. Mikołejką).
OdpowiedzZabiłbym ją śmiechem.
Odpowiedz