Piekielne… mewy?
Mieszkam w miejscowości nadmorskiej, czyli logiczne, że mew jest od groma.
Mewy to nie są miłe ptaszki, to spore, agresywne ptaszyska. W mieście pełno jest plakatów z informacją, że dokarmianie mew jest karane mandatem w wysokości około 400 zł. Są również plakaty informujące, by nie zostawiać dzieci samych z jedzeniem, ponieważ mewy mogą to jedzenie dziecku wyszarpać.
Niestety ludzie to ignorują i nagminnie dokarmiają te ptaki, co skutkuje coraz to bardziej bezczelnym ich zachowaniem. Widziałam już sytuacje, gdzie mewa wleciała na stolik przy restauracji i, bez zwracania uwagi na klientów, zajadała się ich obiadem, a także kradzieże jedzenia ze stolików/siatek pozostawionych bez opieki.
Kilka dni temu mewa zaatakowała 4-letnie dziecko, ponieważ rodzice chcieli, by ich dziecko nakarmiło ptaszka. Paczka chrupek zabrana przez mewę, dziecko przewrócone (mewa wleciała centralnie w nie), głowa rozbita. Rodzice sami sobie winni - niby logiczne.
Ale wtedy nie byłoby piekielności.
Komentarze od ludzi:
- "Powinni wystrzelać to agresywne ptactwo!”.
- "Kto to widział, by mewy wlatywały do miasta!”.
Plus rodzice odgrażali się, że pójdą po odszkodowanie do miasta. Zero samokrytyki.
Ataki mew na dzieci zdarzają się raz na 2-3 miesiące, a ludzie dalej karmią mewy frytkami, resztkami burgerów itd. Raz nawet widziałam sytuację, jak dokarmiający został przegoniony przez zgraję mew (mewy, jak widzą większą ilość jedzenia, zwołują kolegów, a jak jest ich większa ilość, to czują się pewnie nawet wobec dorosłych ludzi).
mewy
Normalnie Ptaki 6 i 3/4. A tak na poważnie. Widział z was ktoś filmik z dziewczynką, która mimo wyraźnej agresji ze strony lwa morskiego, postanowiła jednak usiąść i dać mu możliwość porwania się? I dopiero kiedy został wciągnięta do wody, zwierzątko stało się be. Wcześniej to był taki miły i kochany zwierzaczek... Z gołębiami jest to samo. Gdybyśmy ich nie dokarmiali, a śmietniki trzymali pozakrywane, teraz nie nazywałoby się ich latającymi szczurami. Sami do tego doprowadziliśmy, jak do wielu innych rzeczy. Mam ogromny wpływ na naturę, niestety w większości negatywny. co do samej sytuacji. Bywałem nie raz nad morzem. Nie uważam się za specjalnie brzydkiego ale zazwyczaj i mewy i wrony uciekają po spotkaniu z moim wzrokiem. Nigdy żadna nie odważyła się podlecieć do mnie. Nie wiem czy się martwić czy być dumnym...
Odpowiedz@Doombringerpl: Zdecydowanie dumnym. Być żywym strachem na wróble (i nie tylko) to super moc!
OdpowiedzW każdym mieście jest problem plagi gołębi i "dobrodusznych" staruszek ich dokarmiających. Ludzie chyba zapomnieli, że tak naprawdę gołębie to latające szczury. Roznoszą choroby, pełno na nich zarazków i do tego te cholerne białe plamy na karoserii.
Odpowiedz@noddam: Karoseria to blacha, a gołąb to część natury, niech sobie sra. Bardziej mnie wnerwiają psie kupy. Jakby ludzie nie karmili gołębi to one przestałyby żyć w miastach?
Odpowiedz@oszi90: To wtedy ich populacja byłaby pewnie sporo mniejsza, więc mniejszy byłby z nimi problem. A problem jest większy, niż się może wydawać. Moja współlokatorka dokarmiała gołębie, kładąc im chleb na parapecie i balkonie. Efekt tego był taki, że bałam się otworzyć okno, bo gołębie dosłownie pchały mi się do mieszkania. W ogóle poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale karoseria to blacha, a blacha to mrtal, czy tak? Jeśli tak to metal też jest częścią natury, tyle tylko, że nieożywionej. :)
Odpowiedz@Pomiyunnie: Nie wiem, co jest ważniejsze. Mój obesrany samochód czy ptaki. Wiem jednak, że ptasie odchody zdobiące mój samochód, pozostawiają na srebrnej karoserii trwałe ślady, jeśli nie zostaną szybko usunięte. Toteż co rano, zmywając zaschnięte ptasie kupy (co te ptaszyska - nawiasem mówiąc, żrą, że czasem kupska są jak przyspawane???)pomstuje, na czym świat stoi "a bodaj by wam d.... porozrywało!". Co do mew, nie miałam pojęcia, że są tak agresywne. Jeśli jednak są ostrzeżenia a ludzie się do nich nie stosują, to sami są sobie winni. Jak zwykle - ja zrobię to, co uważam za stosowne, bez oglądania się na zakazy i nakazy a jeśli coś wyjdzie źle - podniosę raban obwiniając za moją krzywdę cały świat, tylko nie własne postępowanie...
Odpowiedz@oszi90: psie kupy? Przecież pie to część natury, niech sobie sra.
Odpowiedz@noddam: Proboszcz pewnej krakowskiej parafii prosił, żeby nie rzucać ryżu na ślubach właśnie ze względu na gołębie i stan dziedzińca/fasady...
Odpowiedz@oszi90: Coraz bardziej jestem przekonana o tym, że jesteś trollem.
Odpowiedzhttps://www.sporcle.com/blog/wp-content/uploads/2011/06/Nemo-seagulls.jpg daj, daj nie wiem czy bardziej hipokryzja, czy debilizm to samo z ludzmi z blokow dokarmiajacymi golebie lub wyrzucajacymi jedzenie przez okno ( fuuuuuj) a poem wielki plac, ze im golebie s*aja na balkon
OdpowiedzWg mnie kontrolowany odstrzał gołębi i mew miałby bardzo dużo sensu. Gdzie są myśliwi gdy są naprawdę potrzebni?
Odpowiedz@bloodcarver: Zacznijmy od kontrolowanego odstrzału ludzi. Namnożyło się tego, a większość głupsze od buta z lewej nogi. Mniej głupich ludzi, mniej dokarmiania mimo zakazów, mniej agresywnych zwierząt wobec ludzi, problem rozwiązany. Zamiast leczyć skutek, lepiej zająć się przyczyną.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2017 o 19:51
@kojot_pedziwiatr: Czyli zamiast wycinać raka, lepiej rzucić palenie? Fajna logika, szkoda że zabija pacjenta. Trzeba zająć się przyczyną, owszem, ale OPRÓCZ a nie zamiast naprawiania skutków.
OdpowiedzA ja gołąbki bardzo lubię, szczególnie z ryżem i mięsem, oraz w sosie pomidorowym. Natomiast prawdziwe, są dla mnie niesmaczne (jadłem kiedyś) dwa razy - po raz pierwszy i ostatni.
Odpowiedzprawie jak u Hitchcocka.
OdpowiedzTeż mieszkałem w takiej miejscowości, tylko w Anglii. Tam ludzie byli nauczeni i karmili tego latającego gówna, a i tak jak szedłeś ulicą i coś jadłeś to potrafiła taka cholera zapikować i wyrwać ci to z ręki. I to nie mewy takie jak u nas, tylko 2 razy większe. Oprócz tego tam jest zwyczaj, że wystawia się śmieci przed dom w specjalnych workach, mewo-odpornych, a śmieciarka jeździ i zabiera. Gówno, nie odporne, bo każdego ranka całe ulice zawalone śmieciami przez żerujące mewy. Każdy to widzi i każdy normalny mówi, że populację tego dziadostwa trzeba by zredukować o jakieś 90%, ale nie, bo pod ochroną, chociaż to zwykłe szkodniki, jak szczury tylko że ze skrzydłami.
Odpowiedz@Jaladreips: Ja tez mieszkam w Anglii. :)
Odpowiedz@healthandsafety: wow! Opowiedz nam o tym! Jesteś śmieciarzem, kucharzem czy myjesz gary lub sprzątasz? (: Opowiedz nam proszę o Anglii? Woooow! To gdzieś koło równika, co? Proszę cię, Swiatowcu!
Odpowiedz@piesekpreriowy: Nie rozumiem czego sie czepiasz. Odnioslam sie do zdania "Też mieszkałem w takiej miejscowości, tylko w Anglii. Tam ludzie byli nauczeni i karmili tego latającego gówna, " Wydaje mi sie, ze w tym zdaniu zabraklo "nie karmili", wiec odnioslam sie do tego, ze moja historia jest wlasnie z Anglii, i anglicy rowniez karmia mewy.
OdpowiedzMieszkam w Holandii, w mieście nadmorskim. Mewy są tu na porządku dziennym (bardziej niż gołębie). Latają ich tu całe stada, zwłaszcza nad ranem potrafią drzeć się tak, że spać nie można. Osobiście nie miałam z nimi problemu (parę razy na plaży podchodziły bardzo blisko, ale po tekstach mojego faceta, że trzeba kilka złapać na rosół- wszystkie dziwnym trafem uciekały ;P ). Córka jedynie opowiadała, że potrafiły wyrwać jej koleżance kanapkę z ręki. Przed szkołą, 12-latce. Bynajmniej nie była chucherkiem.
OdpowiedzŚwięta racja. Kiedyś, jak byliśmy zimą w Kołobrzegu, to mój ówczesny facet wymyślił schłodzenie małej ilości świeżego smalcu na parapecie okna balkonowego. Efekt był taki, że smalec zeżarła ogromna mewa. A ja mówiłam, że to głupi pomysł, to mnie nie chciał słuchać
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2021 o 20:10