Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolejna opowiastka z serii konfliktów rodzinnych. Nie jestem wierząca. W wieku 21…

Kolejna opowiastka z serii konfliktów rodzinnych.

Nie jestem wierząca. W wieku 21 lat dokonałam aktu apostazji. Mąż jest wierzący, ale niepraktykujący (modli się w domu, ale kościoła jako instytucji nie lubi i omija szerokim łukiem). Wobec takich faktów zdecydowaliśmy się, że nasze dziecko nie będzie ochrzczone, tylko potem, gdy będzie już świadome, zdecyduje samo.
Z chrztem był problem. Zarówno ze strony rodziców moich, jak i męża. Padało "A co wam zależy, to tylko chrzest", "A jak mu się coś stanie to do nieba nie pójdzie". Ale uparcie trwaliśmy przy swoim. W końcu temat ucichł. Do czasu komunii.

Przy komunii rodzina lubego namawiała nasze dziecko do tego aby przyjęło chrzest i poszło do komunii, bo dostanie dużo prezentów. I będzie jak inne dzieci.
Wkurzyłam się, bo nie po to przez cały rok tłumaczyliśmy synowi, że nie będzie brał udziału w tym przedstawieniu, a prezent dostanie na wakacje, żeby nie czuł się pokrzywdzony, że inne dzieci coś mają, a on nie.
Przyszedł z rykiem od babci raz, bo on chce prezenty i też chce komunię. Tłumaczymy na spokojnie, że nie o to w komunii chodzi, a prezent i tak dostanie. Ryk trwał do czasu, aż zobaczył jak jego koledzy uczą się modlitw itd , zamiast biegać po dworze(swoją drogą, gdy sąsiadka pokazała mi rozpiskę 100 pytań, to aż współczułam jej dziecku).

Przyszły wakacje, a więc upragniony prezent Młody dostał. Wycieczka w góry i tablet. Pochwalił się tym babci, a babcia zaczęła go nakręcać, że dostał za mało i "Po komunii dostałbyś więcej od wujków i cioć".
W paru słowach wytłumaczyłam teściowej, że ma się nie wtrącać i nie gadać dziecku głupot, bo my go wychowujemy, a nie ona. I nikt u nas nie będzie go prowadzał do kościoła na wszystkie spotkania, ani pilnował, żeby uczył się modlitw. Teściowa oburzona, stwierdziła, że wiedziała, że tak będzie, skoro przeze mnie jej synek przestał chodzić do kościoła i w dodatku weźmie ślub cywilny, a nie kościelny.

Czekam teraz jaka akcja rozwinie się przed bierzmowaniem rocznika syna. Przynajmniej do tego wydarzenia jest jeszcze dużo czasu.

teściowa rodzinne konflikty

by ~cukierkiteczowe
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
15 17

Komunia to powinno być spotkanie z Jezusem, a obecnie zamienia się w festiwal prezentów. Smuci mnie to, że babcia zachęca twojego syna do komunii tylko prezentami, a nie pokazuje mu wiary.

Odpowiedz
avatar Pomiyunnie
18 18

@Habiel: Bo pewnie robi to tylko po to, żeby ludzie nie gadali. Autorko, bierzmowaniem się nie martw, do tego czasu Twój syn sam będzie wiedział, na czym mu zależy. Prezentami też już się go raczej nie da przekupić.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
9 9

@Habiel: Komunia od wielu lat już była festiwalem prezentów. Tylko prezenty się różnią w zależności od tego co jest "modne". Kiedyś były to rowery a dziś laptopy. A babcia zdaje się być kolejną typową hipokrytką, która "wierzy" bo inaczej "co ludzie powiedzą?!".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 16

Zawsze pada argument prezentów Walić wiarę walić Jezusa walić Wszystko, prezenty są najważniejsze. Cały katolicyzm to jakaś pomyłka. A apostazja chyba nic nie dała bo autorka i tak jest zapisana w księgach kościelnych i liczona w statystykach bo chrzest jest niezmywalny.

Odpowiedz
avatar Eander
12 12

@Day_Becomes_Night: Jest liczona w statystykach ale tylko ludzi ochrzczonych, jeśli chodzi o pozostałe statystyki jak na przykład procent osób wierzących nie brana jest już pod uwagę. Co katolicyzmu to naprawdę nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Ja osobiście jestem osobą wierzącą i nie wyobrażam sobie by powiedzieć coś takiemu jak babcia z historii komukolwiek. Co więcej nie rozumiem poco tacy ludzie udają że wierzą, mi osobiście po prostu szkota było by zachodu.

Odpowiedz
avatar bypek
5 9

@Eander: Mam takie samo zdanie; albo w coś wierzysz i faktycznie za tym podążasz w życiu, albo na cholerę odstawiasz całą szopkę - i nie mam tu tylko na myśli podejścia do sakramentów, ale na przykład obchodzenie Bożego Narodzenia, czy pójście ze Święconką, bo co ludzie powiedzą. P.S. Twój "Szkot zachodu" mnie rozczulił :) <3

Odpowiedz
avatar Aris
6 6

@bypek: akurat pójścia do kościoła przez osobę niewierzącą podczas ogólnie obchodzonych w rodzinie świąt nie uważam za coś uwłaczającego czy tej osobie, czy ludziom wierzącym. Osoba niewierząca pojawi się tam jako "widz", jak do swego rodzaju teatru (i tak też powinna się zachowywać - z szacunkiem do miejsca) - podłapać atmosferę zadumy, celebrować rodzinne spotkanie, towarzystwo bliskich. Bez pochodzenia do sakramentów, bo byłyby świętokradzkie, ale klękając i śpiewając zgodnie z liturgią, bo takie są reguły. Nie wiem dlaczego ktokolwiek z wierzących miałby mieć z tym problem. Chyba, że buc. Albo, że ten niewierzący jest buc i nie respektuje miejsca i wydarzenia na jakim się pojawił. Bo w normalnych przypadkach - czepialstwo.

Odpowiedz
avatar MelaMelo
3 5

@Aris: Ja się spotkałam raczej z tym, że to niewierzący mają z tym problem :D O ile wierząca rodzina i przyjaciele doceniają, że weszłam do kościoła na jakąś uroczystość, to niewierzący znajomi są wielce oburzenie "Ale jak to?!?!?!". Tak samo, kiedy życzę komuś "Wesołych Świąt" itp. Aktu apostazji nie składałam i nie mam zamiaru. Zwisa mi to, czy gdzieś figuruję, czy nie, a nie mam ochoty tracić na to swojego cennego czasu. Wolę zamiast tego np. zjeść kota albo odprawić czarną mszę ;) :P

Odpowiedz
avatar MelaMelo
7 7

A Boże Narodzenie "obchodzę" w sensie spożywania wieczerzy wigilijnej, wręczania prezentów, tak samo jem śniadanie wielkanocne z moją rodziną. Mój facet, który pochodzi z zagranicy, za to Wigilię obchodzi, bo w jego kraju jest taka tradycja, ale śniadania wielkanocnego już nie je, bo u niego nie ma takiej tradycji. Ja na to patrzę nie jako na "religijną szopkę", bo zupełnie nie widzę tego w sensie duchowym i nie ma żadnego związku z moimi wierzeniami. Dlatego też z tych okazji nie chodzę do kościoła. Po protu lubię barszcz z uszkami, makowce, jajka w majonezie i lubię spędzać czas z moją rodziną, a same święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy mają w sobie więcej pogańskich korzeni/tradycji niż Noc Kupały :D

Odpowiedz
avatar Eander
2 2

@bypek: za błędny przepraszam troszkę się spieszyłem pisząc bo w pracy byłem :-) Wracając do tematu nie widzę problemu by osoba niewierząca brała udział w mszy czy wigili na zasadach "widza", jeśli jej to odpowiada to jej sprawa. Nie rozumiem po co ktoś udaje wierzącego.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
4 4

@bypek: Nie rozumiem czemu miałoby komuś przeszkadzać, że osoba niewierzące bierze udział w mszy albo "obchodzi" święta. Wielu moich znajomych, a także rodzina są wierzący. Przez to często śluby są kościelne, czasami idzie się też do kościoła (choćby po to by wspomóc osobę starszą), przygotowania świąteczne i wszelkie uczty itp. Nie rozumiem czemu miałabym nie wstąpić do kościoła na ślub albo nie odpowiedzieć "wesołych świąt", czy wziąć udział w spotkaniu rodzinnym. Dla mnie to nie kwestia wiary a dobrego wychowania, kultury i szacunku dla czyjejś wiary. Oczywiście oczekuję tego samego w zamian, więc np. jeśli nie chcę ślubu kościelnego to takiego nie będzie i już.

Odpowiedz
avatar bypek
0 0

Ależ ja nikomu nie bronię, chcą, niech chodzą do kościoła, czy biorą udział w takim czy innym rytuale. Nie przeszkadza mi to jakoś szczególnie, o ile rzeczywiście zachowują się przy tym zgodnie z przyjętymi normami. Natomiast od kilku dobrych lat obserwuję pewne zjawisko, którego nie jestem w stanie pojąć: przyjeżdża człowiek autem na parking kościelny w czasie kiedy za chwilę ma zacząć się niedzielna msza. Parkuje. Ale z auta nie wychodzi. Siedzi całą mszę w tym aucie, nie wiem, co robiąc, ale raczej we mszy nie uczestnicząc. Po co? Nie doprecyzowałam, wybaczcie, ale właśnie o takie przypadki mi chodzi.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
0 0

@MelaMelo: Jediizm rządzi! Niech Moc będzie z tobą!! ;)

Odpowiedz
avatar dracoborg
8 16

@zmywarkaBosch: Po co ten sarkazm. Autorka wprost napisała, że mąż modli się w zaciszu domowym, ale nie uczęszcza na msze i nie chodzi do kościoła. W mojej opinii autorka błędnie napisała, że jest nie praktykujący, ale użyła po prostu popularnego zwrotu. Po co się denerwować.

Odpowiedz
avatar Crook
14 14

@zmywarkaBosch: Można być wierzącym i niepraktykującym, jeśli praktykowanie jest to rozumiane jako wypełnianie obowiązków narzuconych przez KK. Nie można tylko wówczas określać się jako katolik, bo z definicji katolik powinien obowiązki narzucone przez KK wypełniać. Czyli ktoś jest chrześcijaninem, ale nie katolikiem. Wierzy w Boga, a nie wierzy w KK :-) Znam takich sporo - w statystykach są nadal katolikami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Crook: I z tym się zgadzam całkowicie.

Odpowiedz
avatar oszi90
5 5

@zmywarkaBosch: no i? słyszałeś o teizmie? po prostu teizmie, nie związanym z żadną religią?

Odpowiedz
avatar Innais
9 13

Byłabym dość wredna na Twoim, Autorko, miejscu i "a może mama odpowie na kilka pytań związanych z komunią?" z tej listy 100, o której wspomniałaś. Najlepiej przy świadkach. I podsumować, że "mamusi to by do sakramentu chyba nie dopuścili". No chyba, że to osoba, która faktycznie mogłaby znać odpowiedzi ;)

Odpowiedz
avatar MelaMelo
4 4

@Innais: Jakieś 17 lat temu przygotowywałam się sama do Komunii Św. i też mieliśmy listę 100 pytań. Ale bez przesady - to pytania, na które wierzący katolik powinien znać odpowiedzi, bo to podstawy jego wiary. Sama wtedy wierzyłam i nie musiałam ich wcale wykuwać, jak większość moich kolegów i koleżanek, a moi rodzice też znali na nie odpowiedzi. Chyba, że ktoś wierzy tylko w niedzielę obiadu w babci, na Boże Narodzenie i Komunię dzieci ;)

Odpowiedz
avatar katzschen
3 3

Dokładnie, połowa z tych pytań to po prostu teksty modlitw, które dziecko, jeśli faktycznie było wychowywane w wierze, znało już wcześniej.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
8 14

Jestem wychowany w wierze katolickiej. Chrzest miałem, jak zapewne każdy w tamtych czasach. Święta katolickie obchodzę. Do komunii nie poszedłem w wyznaczonym czasie bo miałem wypadek. Poszedłem później i gdzie indzie, bo ciotki się uparły. Niestety moje doświadczenia z instytucją zwaną kościołem są negatywne więc moja noga od czasu komunii nie stanęła w kościele na żadnej mszy. Nie mam bierzmowania i mieć go nie będę. Ślubu kościelnego też nie. A na pewno nie po tym co słyszałem o naukach przedmałżeńskich. Normalnie mnie skręca jak słyszę jak klechy wpierniczają się z buciorami w życie dwojga ludzi...

Odpowiedz
avatar oszi90
0 2

@OchydnaFormaDobra: aa to wiadomo jakie podejście mają wielebni do pożycia małżeńskiego, to pewnie te same głupoty mówią przygotowującym się do ślubu :D

Odpowiedz
avatar RedRose
4 4

Nie ważne nic, tylko żeby sąsiedzi nie gadali. Nie wyobrażam sobie prowadzić takiego "stylu" życia, wszystko pod publiczkę i cały czas w strachu, że będę na językach. Coś okropnego. Ja miałam komunię w czasach "rowerów", ale byłam świadoma, o co chodzi i przystępowałam w pełni świadoma celu. Prezentów wielkich nie dostałam, mogłam spotkać się z całą rodziną, a cały ten dzień wspominam wesoło. Współczuję Ci, droga autorko bo to walka z wiatrakami. Najtrudniejsze masz za sobą, z czasem bierzmowania sobie spokojnie poradzisz :)

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
6 12

Do czasu bierzmowania Twój syn już będzie samodzielnie myśleć i babcia nie przekona go prezentami. Nigdy nie zrozumie, a wręcz otwarcie potępiam chrzczenie czy wysyłanie do komunii małych dzieci, które nie mają świadomości czym jest wiara. Takie sprawy powinno się załatwiać, gdy człowiek jest dorosły i ma ukształtowany światopogląd. Ja miałam komunię, bo rodzice i dziadkowie tak chcieli, ale jedyne co z tego pamiętam, to jak wraz z koleżankami z klasy zazdrościłyśmy pięknej sukienki jednej dziewczynce, bo my miałyśmy identyczne, proste i nieciekawe. Będąc dzieckiem przemawiały do mnie prezenty, bo nie rozumiałam czym jest wiara. A gdy dorosłam i zrozumiałam - uznałam, że jest to dla mnie zbyt duże science fiction by brać to na poważnie. Każdy powinien żyć w zgodzie z samym sobą, a nie wpierniczać się buciorami w życie i decyzje innych ludzi.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
5 7

@piesekpreriowy: Nie mówię tylko o sobie. Pamiętam +/- jakie nastroje panowały wśród moich rówieśników i większość osób kombinowała jak tu zaliczyć te modlitwy, bo ksiądz straszył, że nie dopuści do komunii a jeśli tak się stanie to z prezentów nici i rodzice będą źli. A wiara? Jaka wiara? No aniołki mają skrzydełka a Bóg to taki pan z brodą siedzący na chmurce, ale ogólnie to ich nie widać i nie wiadomo gdzie są. Takie myślenie dziecka. Widzę również jak do tej kwestii podchodzą dzieciaki moich znajomych. Większość nie będzie przyjmowała komunii lub do tej pory nie przyjęła, ale te które pójdą, mówią tylko o tym żeby jak najszybciej to odbębnić bo przygotowania są nudne, a ksiądz tylko w kółko nawija o "tym gościu, którego powiesili na krzyżu za karę". Dziecko inaczej patrzy nawet na przyziemne sprawy życia codziennego, a co dopiero na kwestie wiary.

Odpowiedz
avatar oszi90
3 7

@piesekpreriowy: skoro wyrosła na ateistkę, to nie dziwne, że nie obchodziło jej spotkanie z kolesiem, który nie żyje od 2000 lat :) "A jak mu się coś stanie to do nieba nie pójdzie" - thank you Captain Obvious, tak jak każdy człowiek do nieba nie pójdzie :D

Odpowiedz
avatar mejoza
6 6

Ja również nie zamierzam chrzcić dziecka i właśnie jedyną rzeczą o jaką się martwię jest okres komunijny. Bo jak dziecku wyjaśnić, że inni dostaną prezenty, a on nie? Ale pomysł z wyjazdem na wakacje zamiast tego zacny zaiste i wykorzystam :P

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@mejoza: Ja nie widzę problemu by wyjaśnić to dziecku w wieku komunijnym. Moja pięcioletnia córka doskonale wie, że nie dostaje się prezentów na każdej imprezie bo czasem to urodziny kogoś innego czasem święto ale takie bez prezentów. Jeśli nie wierzył bym, to po prostu bym z nią porozmawiał i wyjaśnił że my tego święta nie obchodzimy i dlatego niema prezentów. Czy mogło by być jej trochę smutno? Jasne że tak ale takie jest życie nigdy nie ma się wszystkiego.

Odpowiedz
Udostępnij