Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielnych czytam regularnie od przeszło trzech kwartałów, jednak nie podejrzewałem, że zdarzy…

Piekielnych czytam regularnie od przeszło trzech kwartałów, jednak nie podejrzewałem, że zdarzy mi się iście piekielna przygoda, a co dopiero w pierwszym dniu pracy.

Dzisiaj miałem dzień próbny w formie pięciogodzinnej zmiany na stoisku mięsnym w jednych z dolnośląskich supermarketów. Klientów co nie miara, mimo piątkowych godzin przedpołudniowych. Wszystko gra i huczy, wraz z trzema "starymi wyjadaczkami" kroimy mięsa ku uciesze klienteli, dopóki nie zjawiła się Ona przez duże O.

Kobieta wyglądająca kropka w kropkę, jak typowa Grażyna, żądająca natychmiastowej rozmowy z kierownikiem. Pod ręką miała dziecko, które na oko miało 5-7 lat. Nie brało ono w ogóle udziału w tym, co się działo, jednak obawiam się, jakie wzorce wyniesie spod skrzydeł takiej mamusi.

Grażyna, z początku grzecznie, zażyczyła sobie tuzin plasterków szynki X. Jako, że X należała do szynek suchych, wiadomo, że jest też ona krucha, i w przypadku krojenia na cienkie plastry może się rwać. Tak też się stało.

Po zważeniu, wklepaniu kodu i przyklejeniu naklejki wręczyłem szynkę Grażynie z uśmiechem nr 5 na twarzy. Patrząca na mnie spode łba Grażyna rozerwała worek, tylko po to, żeby zobaczyć jak "zdruzgotana" jest jej szyneczka, i rzuciła zawartością foliówki w moją osobę, wykrzykując znane i lubiane hasła pokroju "już tu nie pracujesz" (błąd: ja *jeszcze* tu nie pracuję :3) oraz nakazując nakrojenie nowej partii.

Mniejsza z faktem, że zwróciła uwagę na niedoskonałość szynki. Kilka osób przed, i po niej, również miało zastrzeżenia, jednak każdy załatwił to ze mną kulturalnie i bez zbędnych ekscesów. Większość osób była wyrozumiała po dowiedzeniu się, że to mój pierwszy dzień, i że nie mam żadnego doświadczenia. Jednak zawsze musi być ta jedna osoba, dla której osoba za ladą to "podczłowiek".

Na koniec dopowiem, że sam nie jestem bez winy, albowiem za dosłowne rzucanie mięsem, urządziłem mały strajk włoski dla Grażyny - na idealnie pokrojoną szyneczkę czekała dobre pięć minut zamiast pół. :3

sklepy

by Methelin
Dodaj nowy komentarz
avatar anka6464
3 3

W mojej prawie-pierwszej pracy też miałam taką klientkę. Też byłam wtedy na okresie próbnym. To był fastfood. Przychodzi pani i bierze zapiekankę za 6zł. Zwykła, mrożona zapiekanka, na tym etapie piekielności brak, to wrzucam do piekarnika na 5 minut, tak mi kazali, tak robią zawsze, prosta sprawa. Wydaję już gotową, a ona zaczyna swoje typowe tyrady: że nie jest gotowa, że za krótko trzymałam w piekarniku, że do dupy, i ona widziała, i ona jej nie chce i mam zrobić następną tylko PORZĄDNIE. Wszystko to awanturniczym tonem. Zmęczona atmosferą i bez doświadczenia uznałam że nie będę się kłócić bo to bez sensu, przeprosiłam. Z jednej strony poczucie winy, z drugiej wk***ienie na "wariatkę". Pierwszą zapiekankę odkładam na bok i robię drugą, kobieta siedzi i czeka, a ja stoję nad tym piekarnikiem dwa razy dłużej, pilnuję, zaglądam by nie spalić i w myślach już widzę jak szefowa a)wypieprza mnie z pracy, b) z niesmakiem obliguje mnie do zaplaty za zapiekankę z własnej kieszeni (co byłoby dla mnie wtedy bardzo problematyczne, bo sytuacja finansowa w domu była BARDZO zła w tamtym czasie). Baba swoje dostała i poszła. Jakiś czas później współpracownice mówią że co pare dni przychodzi jakaś babka i pyta o mnie (średnio ogarnięci byli więc z początku nie zajarzyli że to o mnie chodzi i mówili jej źe nikt taki tu nie pracuje, ale była uparta). W końcu na mnie trafiła. To była ta sama kobieta, tylko jakby odmieniona. Z pół godziny opowiadała mi że miała wyrzuty sumienia, że widziała jak skrupulatnie robię jej tą zapiekankę, że tak jej się mnie szkoda zrobiło bo przez nią mogłam mieć jakieś nieprzyjemne konsekwencje, generalnie serce jej pękło i spać nie mogła. I wcisnęła mi te 6 złotych. Tak mi się skojarzyło.

Odpowiedz
avatar Methelin
-1 1

@anka6464: Twoja klientka przynajmniej się zreflektowała, i chwała jej za to. Moja z kolei po podaniu jej długo wyczekiwanej szynki, tylko palnęła "Co za ułomów tu przyjmują" i poszła w kierunku kas. Tyle dobrego, że dzisiaj (miałem dziś drugi dzień próbny; tym razem poznałem zołzę, zwaną kierowniczką działu, jednak nie była dostatecznie chamska w stosunku do mnie, żebym musiał ją opisywać) jej nie spotkałem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

No i? Myślisz że wygrałeś? Klienta chciała porządnie skrojoną szynkę i dostała. A ty grzecznie z podkulonym ogonkiem zrobiłeś co powinieneś zrobić od razu.

Odpowiedz
avatar Methelin
-1 1

@Sharp_one: Musiała dostać, na tym polega moja praca. Gdybyś był na moim miejscu, też byś jak zrobił. Jestem święcie przekonany, że nie odmówiłbyś piekielnej klientce obsługi pod groźbą natychmiastowego wylecenia z pracy. Everyone's a critic.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@Methelin: Chyba nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi.

Odpowiedz
Udostępnij