Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak nie problemy z siłownią to inna sytuacja, również z dnia dzisiejszego...…

Jak nie problemy z siłownią to inna sytuacja, również z dnia dzisiejszego... Już tyle o podobnych sytuacjach jak poniżej opisana było mówione, ale osobiście któryś raz się z tym zetknęłam i nadal wku*wia mnie idiotyzm ludzi.
Szłam około 14.50 na małe zakupy. Miejsce akcji- okolice Placu Grunwaldzkiego.
Na ławce, niedaleko dwóch przejść dla pieszych leży sobie starszy pan. W sumie widok codzienny (menelnia), idę. Około 15.30 wracam z siatami, pan dalej leży. Zwróciłam uwagę na fakt, że był dość elegancko ubrany, obok ławki leży siatka z zakupami. Podeszłam bliżej, twarz starszego pana cała w kropelkach potu, strasznie blada, ręce skrzyżowane na piersiach i drgawki.

Nie znam się na tym ale szybko pomyślałam, że to albo jakiś zawał albo zapaść (a jednak czegoś uczyli w tych gimnazjach). Na "proszę pana czy coś panu dolega?" nie reaguje. Potrząsam nim lekko. (W tle zatrzymują się ludzie). Po kilku minutach pan otwiera oczy i wypowiedział tylko coś w stylu "serce...tabletki...zapomniałem, źle". Nie wzięłam telefonu, na zakupy nigdy nie biorę.

Podbiegam do jednej z kobiet, która przyglądała się sytuacji, proszę o telefon na pogotowie. Reakcja? "Oszalała pani?! Mnie pieniądzów szkoda!" Ale to bezpłatne... "Ja nie znam tego dziada!" W międzyczasie przechodzi jakaś matka z dzieckiem, które pokazuje na pana, matka zbiera dziecko na ręce i mówiła coś o zarażeniu się i o pijakach, ale nie słyszałam bo w tamtej chwili nie zwracałam na to uwagi. Dobra, szkoda czasu na kłótnie, podchodzę do przypadkowej osoby, proszę o telefon, ok, pogotowie wezwane. W międzyczasie tłum zrobił się większy; gdy próbowałam nawiązać kontakt ze starszym panem w tle leciały komentarze typu "pani go zostawi, pewnie się nachlał!" itp.
Karetka przyjechała, starszy pan miał zapaść krążeniową.

Serio, nie każda osoba leżąca na ławce to pijak i menel. A piszę to, bo rok wcześniej spotkałam się w swoim rodzinnym mieście z niemal identyczną sytuacją, z tym że tamtej kobiety nie dało się odratować.

wrocław ludzie ignorancja

by mabmalkin
Dodaj nowy komentarz
avatar no_serious
7 11

Ja wiem, że nie do każdego ma się ochotę podejść, że czasami łatwiej minąć. Ale ja zawsze myślę, a co gdyby to moi rodzice siedzieli i potrzebowali pomocy, a każdy minął i nawet nie zapytał czy wszystko ok..

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
9 21

Podziękuj tym wszystkim pijakom i menelom zalegającym na ławkach i skwerach. Szczególnie tym, którzy budzeni stają się agresywni. Wiem, upraszczam nieco sprawę, ale ile razy musisz być zwyzywana, żeby dać sobie spokój z samarytańskimi interwencjami?

Odpowiedz
avatar Elewator
13 15

@Fomalhaut: Z tym, że przeciętnego menela da się z dużą dozą pewności rozpoznać po wrażeniach wizualno-zapachowych. Ludziom nie chce się nawet podejść, sprawdzić czy to tylko pijak, czy coś poważnego. Na znieczulicę nie ma usprawiedliwienia.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
13 15

@Fomalhaut: masz rację, niestety. Leży = pijany menel. Dobrze ubrany i nie śmierdzi = pewnie zaćpał. Siła stereotypu w społeczeństwie jest tak silna..

Odpowiedz
avatar Nikorandil
9 9

@Fomalhaut: Ciekawe jakie pomyje byś w internecie wylewał, gdybyś Ty albo ktoś z Twojej rodziny był na miejscu faceta z opowieści. Założę się, że nie wspomniałbyś nawet o samarytańskich interwencjach. A nieudzielenie pomocy w takiej sytuacji jest karane.

Odpowiedz
avatar oszi90
4 8

@Czilalcia: What the? Ja często chodzę bez telefonu, tylko do pracy go biorę. Takie by to było nadzwyczajne, gdybym spotkała człowieka mającego atak serca na ulicy? A pomyśleć, że ludzie wierzą w matki dziewice, chodzenie po wodzie, a taka sytuacja to ponad ich wyobraźnię.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
2 4

@Czilalcia: ja prawie w ogóle nie korzystam z telefonu, tak, jeszcze są tacy ludzie. Zadowolony? :P

Odpowiedz
avatar piotrek18tw
-1 3

@mabmalkin: też nie korzystam z telefonu, ale zawsze go mam przy sobie. Właśnie po to, żeby w razie czego móc wezwać służby (zdarzało się) lub odebrać telefon, gdyby ktoś z bliskich trafił do szpitala/miał wypadek etc. Nie noszenie przy sobie tego zmyślnego urządzonka w dzisiejszych czasach to nie powód do dumy, to raczej dowód na brak pomyślunku - bo telefony nie zajmują już tyle miejsca w kieszeni/torebce/plecaku, co jeszcze 20 lat temu.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
0 2

@Czilalcia: To wyobraź sobie, że moja matka ma cukrzycę insulinozależną. Jak idzie do marketu, który mamy rzut beretem, to nie bierze telefonu, mimo, że suszę jej głowę za każdym razem kiedy 12 razy pod rząd nie mogę się dodzwonić i jestem już w drodze do szefa żeby jechać do domu sprawdzić co się stało. Tak, ludzie nie biorą takich rzeczy na krótkie wyjścia bo im "ciążą". Nie chciałbym aby kiedyś zadzwonili bo moja matka zasłabnie z powodu hipoglikemii a ludzie będą obchodzić ją jak trędowatą póki ktoś przypadkiem nie zauważy plam opadowych... Tobie też nie życzę aby twój rodzic, o ile jeszcze żyją, bo po braku empatii mam wątpliwości, żeby spotkało coś takiego kogoś z Twoich bliskich.

Odpowiedz
avatar Maszin84
7 11

Ja dorzucę od siebie tylko tyle: na zakupy bierz telefon. Ja noszę ze sobą wszędzie, bo nie wiadomo, kiedy może być prawie konieczny. Po to technika poszła na przód, żeby z niej korzystać.

Odpowiedz
avatar oszi90
0 6

@Maszin84: czasem się wsadzi drobniaki w malutką kieszeń i się idzie, torebki noszone na skos może nie przeszkadzają zbytnio na zakupach, ale jednak jak się nie musi to się nie bierze

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 2

@Maszin84: Może powinnam, ale zwyczajnie nie przywyknęłam do tego by mieć non stop telefon przy sobie, irytuje mnie to na swój sposób, przez co sama nie raz jestem piekielnym obiektem dla tych którzy się "dobijają". ;)

Odpowiedz
avatar tova123
2 2

Miałam kiedyś podobną sytuację, choć mniej piekielną. Szłam na autobus i zauważyłam, że przy wyjeździe z małej jednokierunkowej uliczki leży pan. Nie reagował na pytania, więc zadzwoniłam na pogotowie. Dyspozytorka kazała mi czekać na przyjazd karetki, jednak wyjaśniłam, że mogę poczekać jedynie 10 min, bo później odjeżdża mój ostatni środek transportu i nie będę miała czym wrócić do domu. Pani miała moje dane (musiałam podać na początku zgłoszenia), więc w razie czego można było mnie znaleźć. Nikt mnie nie szukał, więc chyba wezwanie było zasadne.

Odpowiedz
avatar Mornigstar
1 1

Mój dziadek uwielbia jeździć na rowerze. Nawet po wielu zabiegach, jak bypassy czy po naświetlaniach (rak), dalej uparcie jeździ na rowerze i robi niemałe trasy. Raz wyjechał do banku, oczywiście rowerkiem, ale zasłabł i upadł na środku chodnika. Gdyby nie fakt, że znajomy babci go poznał, to też by tak leżał, dopóki ktoś by się łaskawie nad nim zlitował i sprawdził, co się stało. A pewnie upłynęłoby za dużo czasu, żeby ktoś się łaskawie przełamał.

Odpowiedz
avatar meanraax
0 0

to dziala w obie strony niedawno jeden dziad wysiadal z tramwaju 5 min (motorniczy czekal cierpliwie) widzialem ze mial jedna kule i jak wywalil sie na schodach to chcialem pomoc tylko ze razem z nim po schodach kulala sie butelka beczki (litrowe wino raczej z tych mniej wytrawnych;) jak ktos sam sie doprowadza do takiego stanu to niech sam sie zbiera.

Odpowiedz
Udostępnij