Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia sprzed około dwudziestu lat. Jako dzieciak jeszcze podstawówkowy należałam do szkolnego…

Historia sprzed około dwudziestu lat. Jako dzieciak jeszcze podstawówkowy należałam do szkolnego chóru. Tyle tytułem wstępu.

Na drugim końcu miasta organizowany był "Konkurs Piosenki Świątecznej i Kolendy". Decyzja - zgłaszamy się i pojedziemy autobusem. Do konkursu ćwierć roku zostało, toteż przygotowania trwają, a co. Starałyśmy się jak mogłyśmy, ćwiczyłyśmy praktycznie cały czas. Dzień przed konkursem informacja - z powodu zbyt małej ilości uczestników konkurs zostaje zmieniony w przegląd piosenki. Nie powiem, popłakałam się. Zrobiłyśmy kupę dobrej roboty, a tu taka niespodzianka...

Na przeglądzie okazało się, że występujemy my i jakieś szkole dzieciaki. Poziom całego przeglądu okazał się być fatalny, jednak zaśpiewałyśmy i przynajmniej my trzymałyśmy poziom. I to nie tak, że byłyśmy boskie, tylko oni mieli wszystko totalnie w poważaniu, to znaczy - widać było brak przygotowania, tamte dzieciaki śpiewały do płyty, na której już wokalista śpiewał... O braku mikrofonów nie wspomnę.

Na koniec dostaliśmy po cukiereczku, w "nagrodę".
I znowu się popłakałyśmy. Odwaliłyśmy kupę dobrej roboty, a tyle starań poszło na marne... Pomijając dwugodzinną jazdę autobusem.

szkoła konkurs chór

by wrurkachnadesce
Dodaj nowy komentarz
avatar krzychum4
2 2

Jaka polszczyzna, taki poziom konkursu. Kolenda to piosenkarz jak rozumiem?

Odpowiedz
Udostępnij