Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Brak doświadczenia w zawodzie i rachunki zmusiły mnie do podjęcia pracy w…

Brak doświadczenia w zawodzie i rachunki zmusiły mnie do podjęcia pracy w sklepie obuwniczym. Osobom, którym obca jest praca w handlu, przybliżę mniej więcej warunki pracy w takim sklepie. Dwa dni pracujące, dzień wolny ( z dwa razy w miesiącu zdarzają się dwa dni wolne po dwóch pracujących, baaaardzo rzadko aby to były sobota i niedziela), godzinówki po 9,5 godziny, 11 albo 12 godzin.
Płaca? 2100 brutto. Wbrew temu co można sobie pomyśleć o pracy w sklepie, naprawdę jest co robić. Codziennie jest dostawa towaru, nawet po 50 ogromnych kartonów które trzeba rozpakować, oznaczyć listę z butami (czy wszystkie są, czy mają takie same kody itd.), wywieźć na salę.
Oprócz tego, całe dnie może zajmować układanie towaru na półkach, bo ludzie zachowują się jak zwierzęta i potrafią zostawić z dziesięć pudełek z butami na podłodze, wcisnąć pudełko w zupełnie inne miejsce niż powinni albo wepchnąć dwa lewe buty zupełnie innego fasonu do jednego pudełka.
A teraz piekielności:
1) Panii, ja chcę rozmiar 39!- Baba bierze buta z wystawki, tuż przed jej oczami kilka modeli w pudełkach z oznaczonymi wyraźnie rozmiarami. Ale woli mnie zawołać z drugiego końca sali, kiedy uwijam się w pocie czoła aby przed zamknięciem sklepu zdążyć z układaniem nowego towaru, by podać jej pudełko które ma przed nosem. Tak się zdarza kilka razy dziennie.
2) Panii, przynieś mi pani tego buta, bo mi się nie chce wstawać.- Tak, baba wzięła pudełko z butami, poszła na wygodną pufę i przymierzyła. But za mały a nie chce mi się przejść kilka metrów po kolejnego? Sprzedawca to za mnie zrobi, w końcu od czego tu jest?
3) Przychodzi baba, obeszła cały sklep i informuje że nic jej się tu nie podoba, ale może ja jej coś zaproponuję (WTF?). Idę z nią, pokazuję towar, mówi za każdym razem że już widziała i że brzydkie/za małe/ nie takie buty. Odpowiadam że nasza sieciówka ma większy wybór w X miejscu, odpowiada że musi kupić TU buty, po czym ten sam spacer zaczyna z innym sprzedawcą. W końcu sama przymierza kolejno wszystkie buty i w końcu się decyduje.
4) Zdarza się, że giną buty. Tak, ludzie potrafią dla zaoszczędzenia paru groszy zwinąć buty, narażając się na przyłapanie. Jest but na wystawie, innych modeli tego typu brak. Dostaję opieprz od klientki, bo ona CHCE TE BUTY. Po kwadransie poszukiwań i przeszukaniu nowej dostawy SĄ, wspaniale! Baba przymierza i po sekundzie twierdzi że jednak jej się nie podobają....Uhhh
5) Zakładanie butów na gołą stopę..Miłego grzyba..A kiedy zwracaliśmy babom uwagę, to pisały na nas skargi..
6) Godzina zero, pora zamykać. Ale my jeszcze chwileczkę! Tak, wiemy że chcecie iść do domu ale KONIECZNIE musimy dzisiaj kupić te buciki..Po 20 minutach wychodzą nie kupiwszy niczego.

sieciówka

by ~AlBundy
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
7 11

Na jaką umowę pracujesz? Bo jeśli o pracę, to z takim trybem co miesiąc robisz spore nadgodziny. Nie rozumiem dlaczego w pkcie 4. znalazło się kilka rzeczy. Kradzież jest piekielna, ale nie zaskakująca. Klientka powinna normalnie poprosić o poszukanie buta, ale w tym, że but na nodze wygląda inaczej, nie ma nic piekielnego.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
-5 35

Nie uwierzysz, ale praca w sklepie polega na obsludze klientow. Jednym slowem - jak "baba" prosi o obsluge to ja obslugujesz, bo za to Ci placa. Swoja droga - normalna pensja. Ale jak sie chce nic nie robici kokosy zbijac, to trzeba sobie alfonsa poszukac.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
6 18

@SaraRajker: Obsługa klientów a bycie sługą to dwie różne rzeczy. Praca w handlu nie polega na byciu sługą jakiegoś Nowobogackiego, który jest zbyt leniwy by podejść do buta albo nie chce mu się wyjąć pudełka, który ma przed nosem. Pracownik to człowiek a nie niewolnik. A twoja aluzja o alfonsie tylko pokazuje jak niski poziom reprezentujesz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 16

@SaraRajker: Skoro ktoś nie jest na tyle samodzielny, żeby wyciągnąć sobie pudełko, które ma przed nosem, to - moim zdaniem - potrzebuje opiekuna. Pracownicy nie są od tego, żeby być na każde zawołanie leniwego klienta.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
-3 15

@Marcelinka: to niech nie pierdzieli ze musi potem ukladac towar caly dzien.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 14

@SaraRajker: Skoro ktoś umie coś z półki wziąć, to zapewne też umie na nią odłożyć. Jeśli tak nie jest, to to jest lenistwo lub brak wychowania. Też bym się wkurzała, ze muszę robić dwa razy to samo, bo klienci są leniwi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

@SaraRajker: Obsługa wykłada towar na sklep? Wykłada. Pomoże klientowi znaleźć towar, którego on nie umie znaleźć? Jeszcze mi się nie zdarzyło nie otrzymać odpowiedzi na pytanie: "gdzie to jest?", więc zakładamy, że tak. Sprząta ogólny nieporządek, który robi się podczas całego dnia w sklepie? Sprząta. (Mam tu na myśli umycie podłóg, przetarcie kurzy, ewentualne poprawienie kartonów na półce.) Wniosek: Obsługa nie jest leniwa, jeśli powyższe kryteria są spełnione. Do obowiązków obsługi nie należy bycie na każde zawołanie klienta, bo on jest leniwy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2017 o 21:22

avatar Zmora
-1 7

@Marcelinka: Ale pierniczysz. Jakby obsługa nie była na zawołanie klienta, a tylko była do sprzątania i odpowiadania pytań, to w obuwniczym by pewnie była zatrudniona jedna kasjerka na raz + ktoś do posprzątania na godzinkę czy pół po zamknięciu, bo nic innego by nie było do roboty. Płaca może i niska, ale praca w obuwniczym jest w miarę prosta, czysta, nie wymagająca żadnego wykształcenia czy doświadczenia. Niby praca też w soboty i niedziele, ale wolne w weekendy to jest przecież luksus, na który sporo ludzi pozwolić sobie nie może, a ja to bym chyba nawet nie chciała. Dobrze jest mieć dzień powszedni wolny, żeby paczkę odebrać, sprawę w urzędzie załatwić i inne takie.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 1

@Imnotarobot: Wystarczy poczytać jej komentarze pod innymi historiami. Widać, że dziewczyna ocenia wszystko i wszystkich swoją własną miarą i nie umie za nic w świecie zrozumieć, że można żyć inaczej

Odpowiedz
avatar Edwin
0 4

@SaraRajker: Ogólnie praca polega na wykonywaniu obowiązków zapisanych w umowie. Czy autor ma w umowie zapisane: bycie niewolnikiem idiotów?

Odpowiedz
avatar oszi90
0 16

W skarpetkach nie wiadomo jak się będzie chodziło w bucie, który służy na upały. Skarpetki są albo cieniutkie, śliskie (sprawiają czasem że niewygodny but nie wydaje się taki niewygodny i obcierający), albo grubsze, powiększające rozmiar buta. A potem kupujesz, nosisz i się okazuje, że za duże, noga klapie w bucie. Jeszcze mi się grzyb nie zdarzył, za to kupuję dobrze dopasowane buty. A ja mam jakąś specyficzną stopę, bo np. balerinki albo są na mnie za ciasne, albo mi pięta z tyłu klapie przy chodzeniu, więc nie tak hop siup, żeby jeszcze skarpeta mi zafałszowywała :P

Odpowiedz
avatar no_serious
-3 9

@oszi90: Może jestem idiotką, ale dziś jak kupowałam sandały najpierw zmierzyłam na skarpetkę, ale potem jak byłam niemal pewna, ze kupuję na wszelki wypadek zmierzyłam na gołą stopę, bo w końcu tak będę chodzić. I choć wcześniej noga sie ślizgała, to na gołą stopę było idealnie. Czasami trzeba zmierzyć na gołą stopę, ale co do zasady najpierw preferuję zmierzyć na skarpetkę, żeby dopiero po upewnienieniu mierzyć bez. I staram się by byly to buty z pudełka( większe szanse, że nie mierzone). A grzyba jeszcze nie miałam ;)

Odpowiedz
avatar Billie_Jean
3 15

@no_serious: @oszi90: Powiem jak długoletni sprzedawca obuwia : Ludzie,czemu wy jesteście tacy SAMOLUBNI? Fajnie,że dobrze się WAM mierzy bez skarpetki,ale JA nie chcę WASZEGO grzyba na MOIM towarze,jasne? ;) I mam gdzieś,że "Ja mam czyste nogi/właśnie wróciłam z pedikiru/nie mam grzyba/muszę przymierzyć bez,bo nie czuję buta". Zdziwilibyście się jakie piękne grzybki wyrastają po takim przymierzaniu przez kilka osób ;) Smacznego! Skarpetka robi różnicę,widzę to na co dzień oglądając towar. Sklep ma być higieniczny,bo sanepid mu wejdzie na łeb i moglibyście też uszanować,że nie każdy chce wkładać nogę w WASZE buty,bo to dokładnie to samo co mierzenie na gołą stopę.Idźcie sobie po ulicy i proście ludzi o przymierzenie ich butów na gołą nogę - ponownie,miłego mierzenia i smacznego grzyba ;) Wiecie,że większość klientów nigdy nie myje butów,nie wymienia wkładek w butach przez cały czas ich użytkowania? Do tego nie myją girów nawet,kiedy wiedzą,że chcą iść kupić buty.I radośnie się do tego wszystkiego przyznają ;) Z Bogiem.

Odpowiedz
avatar no_serious
1 7

@Billie_Jean: Cóż, u mnie nie zdarzyło się jeszcze, że po tej przymiarce na gołą stopę buta nie kupiłam. Także, MÓJ grzyb w TWOIM towarze się nie znalazł. Także swoje pretensje zachowaj dla siebie.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
8 8

@oszi90: W każdym sklepie obuwniczym, w którym zdarzało się zaopatrywać oferowane były tzw stopki - cieniusieńkie, malutkie skarpeteczki. Nie wyobrażam sobie mierzenia butów na gołą stopę. Licho wie, kto je wcześniej mierzył.

Odpowiedz
avatar no_serious
11 15

Nie rozumiem pretensji, że klientka nie kupiła buta, którego musiałaś ogarnąć z wystawy lub dłuzej poszukać. Po to mierze buta by sprawdzić czy ładny, czy wygodny. A czasami inaczej wyglada na wystawie, inaczej na nodze.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
6 16

Po tego typu historyjkach zaczynam się zastanawiać, czy funkcją sprzedawcy nie jest aby OBSŁUGA klienta?

Odpowiedz
avatar Billie_Jean
-3 11

@Bubu2016: Obsługa,a nie usługiwanie bezczelnym i leniwym ludziom.

Odpowiedz
avatar Etincelle
11 15

@Billie_Jean: czy bezczelnością jest rezygnacja z kupna? Sama czasami widzę but, który na półce wygląda przecudownie, ale np. mimo dobrego rozmiaru nie jest mi w nim wygodnie albo na stopie prezentuje się gorzej. I co, mam i tak kupić, bo pani sprzedawczyni pójdzie mnie obsmarować na piekielnych, że jej czas zajęłam?

Odpowiedz
avatar SaraRajker
3 17

@Etincelle: nie wolno biedaczki zmuszac zeby pracowala na swoja wyplate. Przeciez to nieludzkie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Etincelle: to jedyny niepiekielny punkt tej historii. Bezczelnością jest wymuszanie na pracowniku, by obsługiwał klienta po zamknięciu sklepu, odwoływanie pracownika, który jest zajęty, żeby zrobił coś, co klient sam może zrobić(sieciówki obuwnicze są samoobsługowe. Czy w markecie wołasz pracownika, żeby ładował Ci zakupy do wózka?) i przywoływanie pracownika poprzez darcie się przez pół sklepu. Pracownicy mają pomóc- doradzić, znaleźć towar na magazynie/w innym sklepie, wskazać, gdzie czegoś poszukać, pokazać buty w innym kolorze i wiele innych rzeczy. Wymaganie od pracownika, żeby stał nad Tobą i podawał Ci buty, które masz na wyciągnięcie ręki jest i bezczelnością, i głupotą. Klientów jest trochę za dużo, żeby z każdym tak robić.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 5

@tysenna: I to jest najcelniejsze podsumowanie. Obsługa klienta jak najbardziej. Usługiwanie - nie.

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 4

@tysenna: z jednej strony masz rację. Albo - masz rację, jeśli chodzi o osoby, które robią to celowo, by utrudnić sprzedawczyni życie. Natomiast na pewno parę razy zdarzyło mi się chociażby zapytać/poprosić o jakiś towar (niekoniecznie nawet w sklepie z butami), bo go nie zauważyłam, mimo że leżał tuż przed moim nosem. I czy przez to jestem piekielna? Jakoś żadna z "usługujących" mi sprzedawczyń nie sprawiała takiego wrażenia. Ot, uśmiechnęły się pod nosem, ja parsknęłam śmiechem z własnej ślepoty i tyle. Ale wiedziały, po co tam są - nie, nie usługiwać. Pomagać. Nawet jeśli pomocą jest podanie mi czegoś, co leży przed moim nosem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Etincelle: powiedz mi, czy widzisz różnicę między dwoma zachowaniami: 1. Rozglądasz się za rozmiarem konkretnego buta, nie umiesz znaleźć. Widzisz pracownika kawałek dalej. Bierzesz buta, podchodzisz do pracownika i prosisz o znalezienie rozmiaru, bo bo nie zauważyłaś. Pracownik pokazuje, pudełko było pod Twoim nosem. Parskasz śmiechem, że go nie zauważyłaś. 2. Bierzesz buta w rękę, nie będziesz sprawdzać, gdzie jest rozmiar, ani sięgać po niego sama, od tego jest pracownik. Widzisz go na drugim końcu sklepu. Nie podejdziesz, tylko będziesz wołać przez pół sklepu. No więc mają pomóc, a nie usługiwać.

Odpowiedz
avatar unaragazza
2 2

Ale nazywanie klientek "babami" to chyba już przesada. Poza tym mam wrażenie, że po to obsługa chodzi po sklepie, aby pomagać klientom np. w szukaniu rozmiaru. Wielokrotnie widziałam w sklepach na C..gdy dziewczyny przechadzają się po sklepie, a ja kursowałam w tę i we tę, razem np. z siatkami...

Odpowiedz
avatar CzarnaKaczuszka
0 0

Jedyne do czego się przyznaję (z tej listy), to proszenie o wyciągnięcie pudełka z konkretnym numerem buta. Bo często jest tak, że obok siebie leżą podobne modele, a pudełka są ciasno poustawiane w wysokie stosy i jak wyjmiesz jedno nieumiejętnie, to reszta runie. A jak wyjmiesz nie ten model, bo nie rozróżniasz kodu i potem musisz przekładać pudełka, to alleluja... Dlatego w tym wypadku wolę poprosić pracownika, żeby przerwał coś na 30 sekund, niż żebym miała coś rozpiżyć i zafundować mu godzinne sprzątanie. Ale to jedyna rzecz, no i jeśli konkretne pudełko nie jest głęboko ukryte, to oczywiście też biorę sama. Bo w jengę to ja słaba jestem :)

Odpowiedz
Udostępnij