Mały osiedlowy sklep spożywczy, wszystkie regały i lodówki wciśnięte na styk, nie ma szans postawienia czegoś nowego, w związku z czym część piw nie jest sprzedawana z lodówki.
Do sklepu wchodzi znana personelowi, dosyć konfliktowa klientka (K) i nawiązuje dialog z ekspedientką (E):
K: Czy macie perłę z lodówki?
E: Nie, jest tylko ciepła.
K: Dlaczego?
E: Ponieważ nie mamy lodówki od perły.
K: Jak to nie macie lodówki? Nie rozumiem.
W tym momencie koleżanka będąca na zmianie zamierzała wytłumaczyć kobiecie, że każda z lodówek w sklepie, posiada przypisaną listę piw, które można w niej przechowywać i nie możemy od tak sobie wstawiać do nich tego co nam albo klientom się akurat podoba, ponieważ jest to na bieżąco kontrolowane. Nie dane jej było dojść nawet do połowy tego, co zamierzała powiedzieć, ponieważ klientka przerwała jej krzycząc:
K: Pani mi tego nie tłumaczy bo ja i tak nie zrozumiem!
Po czym kupiła piwo ciepłe i obrażona wyszła ze sklepu.
O ile łatwiejsza byłaby praca w sklepie, gdyby klienci przyjmowali ze spokojem zastany stan rzeczy i nie drążyli i tak nie chcąc wysłuchać nas, ekspedientek.
sklepy
Ha ha ha ha! Piękne! Cóż za samoświadomośc :D
OdpowiedzDlaczego pracownicy uważają że ich wewnętrzne zasady i ustalenia mają jakiekolwiek znaczenie dla klienta? "Dlaczego pan trzyma palce w mojej zupie? Takie mają u nas kelnerzy wytyczne i pan musi zrozumieć że tak ma być."
Odpowiedz@Sharp_one: To nie są wewnętrzne sklepów tylko zewnętrzne wymogi browarów. Dostajesz np za darmo lodówkę ale mogą w niej stać piwa tylko z tego browaru. Dostajesz wyklejenie okien i markizę z Pepsi więc nie możesz sprzedawać coca coli
Odpowiedz@maat_: Jest dokładnie tak jak mówisz. Najgorzej jak klienci, którzy nie mają o danej rzeczy pojęcia za nic nie pozwalają sobie czegokolwiek wytłumaczyć bo przecież oni wiedzą lepiej.
Odpowiedz@maat_: To nadal są wewnętrzne ustalenia na linii sklep/browar które klienta kompletnie nie interesują.
Odpowiedz@Sharp_one: jeśli klienta nie interesują, to niech nie pyta. Może kupić to, które chciał, ale ciepłe, to które jest, zimne, albo nie kupić w ogóle. Ale już nie może próbować decydować za sklep Ci na gdzie stać.
Odpowiedz@tysenna: Widzę niektórzy jakby im sprzedawca powiedział że przed zakupem muszą się wypiąć i dać wydymać to by to przyjęli ze zrozumieniem bo takie są wewnętrzne wymogi sklepu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 czerwca 2017 o 15:02
@Sharp_one: a gdzie napisałam, że klient coś musi? Przecież nie ma obowiązku kupować w sklepie, który nie spełnia jego oczekiwań. Sklep z kolei ma prawo postępować zgodnie z wewnętrznymi regulacjami, nie musi ich zmieniać, bo któryś klient to widzi inaczej. Oczywiście licząc się z tym, że może część klientów stracić. Także puknij się w głowę z takim porównaniem.
Odpowiedz@Sharp_one: Zgaduję,że na basenie skaczesz innym na głowę,bo masz w du_pie regulamin kąpieli ;) Każdy sklep ma jakiś swój regulamin.Nie podoba Ci się on? To droga wolna. Jeśli regulamin nie ma dla Ciebie "jakiegokolwiek znaczenia",to znaczy,że się z nim nie zgadzasz - czyli innymi słowy - spadaj być roszczeniowym gdzie indziej.
Odpowiedz@Sharp_one: To istnieje jakiś przepis, który nakazuje sklepom sprzedaż piwa z lodówki? Krótka piłka - nie ma w sklepie tego, czego chcę to albo kupuję substytut, albo wychodzę. A fakt tłumaczenia przez ekspedientkę powodu braku zimnej Perły jest uprzejmością, bo wystarczy informacja, że zimnej Perły po prostu nie sprzedają.
OdpowiedzBo to jest zestaw do "samodzielnego schłodzenia tuż przed spożyciem!"
OdpowiedzNo taka bardzo konfliktowa to ona nie była. Grzecznie wzięła ciepłe piwo, nie wykłócała się, zapłaciła. No i bez bicia przyznała, że i tak nie rozumie co się do niej mówi, więc szkoda czasu na bezpłodne gadki. Pić się chce.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2017 o 20:51
O ile przyjemniejsza byłaby praca w sklepie, gdyby nie klijenci. Nudzi im się i łazi jeden z drugim i dupe zawraca wielkiej pani ekspedientce
Odpowiedz@mokry42: Pracowałem w obsłudze klienta przez dość krótki czas, ale nie musiałbym tego robić w ogóle, żeby wiedzieć, że niektórzy klienci to wrzód na dupie. Wystarczająco dużo sytuacji można obserwować stojąc w kolejkach. Jakiś marginalny odsetek buractwa potrafi zapadać w pamięć. Ja sobie nie wyobrażam kręcić nosem i oburzać się na fakt, że sklep nie ma w ofercie tego, co bym chciał. Nie ma - wychodzę.
Odpowiedz