Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka lat temu na naszą klatkę przybłąkał się pies. Siedział dzień, drugi,…

Kilka lat temu na naszą klatkę przybłąkał się pies. Siedział dzień, drugi, dostał jeść, pić, jakiś koc, jednak nikt go nie szukał, więc w końcu zadzwoniliśmy do schroniska. Zareagowali po pięciu dniach, kiedy pies już sobie poszedł. Przyszły dwie wolontariuszki, na oko mniej więcej 13 i 15 lat.

O ile w tak opóźnionym działaniu jestem w stanie dopatrzeć się jakiejś pokrętnej logiki (może sam sobie pójdzie i problem rozwiąże bez udziału schroniska) to jakim... bezmyślnym człowiekiem trzeba być, żeby wysyłać dzieci po nieznane, bezpańskie zwierzę.

by ejcia
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
1 1

A czy ktoś je wysłał czy to była nadgorliwość wolontariatu?

Odpowiedz
avatar ejcia
3 5

@thebill: Nawet, jeśli nadgorliwość, to od tego są dorośli, którzy nota bene odpowiadali za te nieletnie dziewczyny, żeby im nie pozwolić, lub iść wspólnie.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
2 2

Też kiedyś byłem wolontariuszem w schronisku. To było podyktowane zainteresowaniem behawiorystyką w połączeniu z niechęcią rodziców do własnego psa. Mimo wszystko myślę, że miałem w tym wieku znacznie większą wiedzę o zachowaniach psów, niż większość ich właścicieli. Nie widzę nic złego w tym, że przeszkolony wolontariusz takiego psa odbiera. Jednak psy są po prostu znacznie bardziej przewidywalne, niż ludzie i atak zawsze jest poprzedzony ostrzeżeniami i jest mnóstwo czasu na wycofanie się. Wolontariusz nigdy nie nauczy się obcować z psem, jeżeli takiej szansy nie dostanie (a myślę, że większość z tych wolontariuszy robi to właśnie po to, żeby móc pracować ze zwierzętami w przyszłości).

Odpowiedz
Udostępnij