Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak skutecznie zniechęcić do siebie nową lokatorkę w kilku krokach.…

O tym, jak skutecznie zniechęcić do siebie nową lokatorkę w kilku krokach.

Najpierw krótkie wyjaśnienie - wynajmuję pokój w mieszkaniu trzypokojowym. W jednym pokoju mieszka para po trzydziestce, to oni są prawą ręką właściciela i zajmują się sprawami finansowymi, dbają o mieszkanie, naprawę sprzętów i w razie jakiegokolwiek problemu, trzeba się zgłaszać do nich. W drugim, jednoosobowym pokoju gnieżdżę się ja, natomiast w trzecim (stwór z kosmosu jak na moje oko) dziwak studiujący psychologię.
W sumie to ciekawe, że wiele osób z problemami psychicznymi wybiera właśnie ten kierunek. Ufoludek nie jest wyjątkiem od tej reguły.

Krok 1. Jesteś pierwszy raz w nowym mieszkaniu, parka robi ci kawę i woła ufoludka, coby się zintegrować. Ufoludek siada koło ciebie na kanapie i patrzy się przed siebie bez słowa. Ponieważ para gdzieś się zapodziała (jesteśmy w ich pokoju), zagaduję grzecznie jak mu się tu mieszka. Odpowiada że net jest *ujowy, dodatkowo on ściąga filmy i gry przez całe dnie, więc aby obejrzeć film bez "mielenia", trzeba go ściągać z godzinę. Nie powiem że mi gul nie skoczył, o dziwo okazało się to nieprawdą (tak jak spędzanie całego dnia przez ufoludka na uczelni, podczas mojego 3-tygodniowego bezrobocia najdłuższy czas, kiedy go nie było trwał 2 godziny).

Krok 2. Wchodzę do kuchni, mam zamiar zrobić obiad gdy momentalnie materializuje się tam ufoludek. Pomyślałam, że chce zrobić sobie herbatę czy coś do jedzenia, ale nie. Stoi i patrzy co robię. Jakoś niemiło mi się zrobiło, pytam więc czy chce się do zlewu dostać czy jakieś szafki w kuchni, a ja mu przeszkadzam. Nie, nic nie chce. Po prostu gapi się na to, co ja robię.

Żeby nie było tak dziwnie, zaczynam coś gadać. Nagle on wskazuje na grafik sprzątania, mówi że ten tydzień to moja kolej i mimo dokładnych rozpisek na kartce - sam tłumaczy co mam zrobić. Twierdzi, że sam ogarnia mieszkanie w 15 minut, po sekundzie się poprawia, że jednak zajmuje mu to godzinę...
Mówię że posprzątam w piątek, bo wyjeżdżam na weekend i będę późno w niedzielę. On odpowiada, że fajnie iż wracam w niedzielę, zdążę wynieść śmieci bo on tego nie lubi robić, a od poniedziałku jego kolej. Miło.

Krok 3. Wystarczy że puknę drzwiami, koleś (bardzo osamotniony) nieważne ile razy wejdę i wyjdę z mieszkania czy z pokoju, wyłania się ze swojej pieczary licząc nawet na chwilową wymianę zdań. Przypominam że jest to student trybu dziennego, jest maj więc do sesji daleko, a chyba zajęcia jakieś ma (ale widocznie nie chodzi).

Kilkukrotnie wprasza się niechciany do pokoju, a ja nie chcąc rozpoczynać wspólnego mieszkania kłótnią, przeglądam spokojnie internet i prowadzę niezbyt klejącą się konwersację.

A oto jakich mądrości dowiaduję się od ufoludka - On kobiety tresuje, odcina od koleżanek i nie pozwala wyjść na miasto bez niego. Kobieta (a raczej dziewczyna, bo swe zainteresowanie kieruje wyłącznie na nastolatki, sam ma 23 lata) ma robić zakupy, gotować i sprzątać. On nie pomaga, bo zajmuje się męskimi rzeczami (ciekawe jakimi? Śmieci nawet wynieść nie chce, a w mieszkaniu nigdy nic nie naprawił) poza tym UTRZYMUJE JĄ. To ciekawe, bo twierdził że żyje ze stypendium w wysokości 1000 zł. Koszt za wynajem pokoju to ok 700 zł. Cud?

Krok 4. Ufoludek jest męczący i nachalny. Nie dość, że wbija się do cudzego pokoju (niezapraszany!) to jeszcze krytykuje - przełącz muzykę, bo polski rock to gówno. Nie przeglądaj piekielnych, moja była to czytała i to jest gówno. Włącz jakąśdziadowskądlaciebiemuzykę, oczywiście odmawiam i mam go gdzieś.

Stara się wyciągnąć mnie na miasto, bo gra The Cranberries i chce iść do parku, by podsłuchać jak grają w pobliskim budynku. Nie zgadzam się, koleś wygląda jakby miał mi za to dać w gębę.

Krok 5. Kłam jak najęty. Co 2,3 dni przez kilka ładnych godzin nie ma internetu. Ufoludek podobno potrafi go naprawić, ale nie chce mi pokazać jak. Argumentuje brak netu, mówiąc że poprzednia lokatorka (20-letnia kelnerka) coś namieszała w sieci i dlatego tak jest. Para, o której wspominałam wcześniej - przebywa większość czasu poza domem. Okazuje się, że nigdy nie ma takiej sytuacji kiedy są w mieszkaniu. Zgłosiłam im zaistniałą sytuację, byli szczerze zdumieniu, bo ani Ufoludek ani poprzedni lokatorzy im tego nie zgłaszali. Może popadam w paranoję, ale podejrzewałam ufoludka o odcięcie mi sieci, by lepiej gry i pornole ściągać.

Krok 6. Ufoludek odrzucony przeze mnie, zaczyna nieładnie o mnie mówić. Rozmawiam sobie w swoim pokoju, drzwi zamknięte, ton głosu normalny. Narzekam na internet, trochę na ufoludka, wszystko co mówię kilka godzin później jest powtarzane przez niego w kuchni, gdy rozmawia z naszą współlokatorką. Myślał, że nie usłyszę? Zwłaszcza że mam pokój tuż obok kuchni?

Krok 7. W końcu kolega znajduje czas i mnie odwiedza! Dzwoni domofon, ufoludek wygląda ze swej pieczary. On się nie odzywa, ja się nie odzywam, tylko otwieram drzwi guziczkiem.
Ufoludek specjalnie wychodzi do kuchni, skontrolować z niej kto wejdzie. Wszystko przebiega bez słowa gdyż już wtedy nie udajemy nawet, że się lubimy.

Przychodzi kolega, ufoludek patrzy jak wyciągam dwa piwa z lodówki, zagląda do szafki kiedy ją otwieram i wyjmuję otwieracz. Otwieram koledze drzwi do mojego pokoju i po chwili zatrzaskuję je przed nosem ufoludka, który wracając do siebie chce zapuścić żurawia do mojej samotni.
Boję się studentów psychologii...

stancja

by ~crazycatlady666
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
5 21

Bój się. Mam taką, w wersji wydziału sztuki w segmencie. Odstraszanie? A) Czy mam coś na twarzy? B) Patrz się. Intensywnie. A potem wykonaj uśmiech psychopaty (używając tylko i wyłącznie mięśni jarzmowych większych/mniejszych, efekt jest dosyć przerażający, sprawdź gdzie one są na internecie, po paru próbach się uda) C) koniecznie obracaj się głową. Powoooli. Unieś brew. Dobrze jak masz nóż w jednej ręce, jak ktoś by mi tak zrobił to bym zwiała. D) krojąc, albo smarując bardzo sugestywnie operuj nożem. Spoglądaj spod okularów (jesli masz), na nóż, na niego, na nóż... Jeśli stoi od boku. Warianty A, B, C wypróbowane. D już raczej nie zdążę, bo zbliża się koniec mojego pomieszkiwania w akademiku. Mała uwaga, baaardzo ważna. Pilnuj jedzenia, bo ci może czegoś dosypać w czynie społecznym - raczej będzie chciał być ,,miły" i witaminek, suplementów, ale wiemy co one zawierają. Jak tak o nim czytam to nie wiem co myśleć. Męska robota, psia jego mać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2017 o 22:03

avatar WilliamFoster
14 20

W niektórych przypadkach, różnica między psycholem a psychologiem, to tylko dwie litery. W tym przypadku nie mam wątpliwości. Uważaj na chłopaka, bo ewidentnie nie wygląda na zrównoważonego. A co do jego studiów, to nawet na UW nie da się aż tak opieprzać i nie wylecieć.

Odpowiedz
avatar Leme
3 5

@ZaglobaOnufry: Ciekawa jestem, ilu znasz psychiatrów, skoro tak chętnie generalizujesz.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
-1 13

"W sumie to ciekawe, że wiele osób z problemami psychicznymi wybiera właśnie ten kierunek". Oj tak.

Odpowiedz
avatar majkaf
4 10

Za sam rekst kolesia "piekielni to goowno" historia jest piekielna! Co za ignorant!

Odpowiedz
avatar Bubu2016
5 7

Uciekaj, jeśli możesz... To najwyraźniej nie jest chłopiec normalny.

Odpowiedz
avatar xyRon
7 9

Droga była dziewczyno rzeczonego Ufoludka, jeśli to czytasz i rozpoznajesz w głównym bohaterze, swojego byłego chłopaka to mam małą prośbę. Opisz jak wyglądał związek z nim. :D Na podstawie tego tekstu coś czuję, że może być wesoło. :)

Odpowiedz
avatar Leme
8 10

"Wiele osób z problemami psychicznymi wybiera właśnie ten kierunek" - aha. Czy ktoś mi może podać jakieś rzetelne źródło, skąd ta durna opinia? Badania, statystyki, cokolwiek poza stereotypem?

Odpowiedz
avatar ellee
-4 4

@Leme: ja powiem tak, znam dwie kobiety psycholożki z dużym już stażem (dwa różne środowiska, nie znają się), oby dwie z problemami emocjonalnymi, nie umiejące sobie poskładać własnego życia. W swojej pracy są dobre, w życiu prywatnym (rodzinnym) - katastrofa :-/ Nie jest to żadna statystyka, być może jest to zwykły przypadek, że akurat je znam. Aczkolwiek na tych dwóch "przykładach" mogłabym udowodnić tezę, iż "wiele osób z problemami psychicznymi wybiera właśnie psychologię".

Odpowiedz
Udostępnij