Mam problemy z błędnikiem, co mniej więcej objawia się tym, że czasem tracę równowagę i, mówiąc ogólnie,"zataczam się".
W pracy podaję klientom towar osobiście i, siłą rzeczy, poruszać się muszę. Tak sobie obsługuję i nagle łup, prawie się przewróciłam. Trudno, nie pierwszy i nie ostatni raz. (K)lientka popatrzyła na mnie dziwnie i pyta:
(K:) Czy pani nie jest przypadkiem pijana?
(Ja:) Przepraszam, ale czasami po prostu mam tak, że tracę równowagę.
(K:) Ja jednak poproszę o numer kierownika.
W sumie to zdziwiona, ale pewna swojej nieskalanej niewinności, podałam ten numer, a rzeczona osoba wyszła. Nie minęło pół godziny, gdy do sklepu wszedł kierownik w asyście owej kobiety, a w dłoni trzyma alkomat. Ja walnęłam takie trochę zdziwko i pytam, o co chodzi. Na to on, że pani ma wątpliwości co do stanu mojej trzeźwości i musimy to sprawdzić. No to dobrze, dmuchnęłam i, oczywiście, 0.00.
Kierownik ucieszony, ja dalej niedowierzająca, a pani:
(K:) Ja tego tak nie zostawię! Panu się zepsuło to urządzenie! Pan kryje alkoholiczkę!
I wyszła, jak się okazało nie na długo. Wkroczyła w asyście policji. Sytuacja tak jak wcześniej z kierownikiem, z takim samym finałem.
Wytłumaczyłam panom, jaki mam problem i dlaczego czasem zachowuję się tak, a nie inaczej. Panią (czerwoną ze złości, że w czynie społecznym nie wskazała kolejnego utajonego alkoholika) wyprowadzili.
No tak, najlepiej zaszufladkować i spokój.
sklepy
No i zostałaś alkoholikiem! Gratuluję awansu społecznego! ^^
Odpowiedzpijaczka pijaczka :P
OdpowiedzZ jednej strony piekielne ale jak by ktoś wężykiem jechał i nie tyle wypadł ile wyleciał z auta i powiedział "aleszzzzz sooonnndd ta cześfyyy ejstem" to już widzę jak byś powiedziała "a to spoko niech pan dalej jedzie" Oczywiście zgadzam się, że reakcja kobiety przesadzona i wystarczyło by żeby zadzwoniła do pracodawcy i poinformowała go o swoich podejrzeniach, a nie świrowała dalej z policją. Jednak sama postawa poprawna.
Odpowiedz@babubabu89: Chyba niewiele zrozumiałaś z historii. Autorka nie prowadziła samochodu, tylko zatoczyła się w sklepie z powodu problemów z błędnikiem. Błędnik nie wpływa na kierowanie autem - motocyklem już tak. Osoba, której problemy zdrowotne nie pozwalają prowadzić, nie otrzymałaby prawa jazdy. Postawa baby nie jest poprawna, ponieważ nie tylko poinformowała pracodawcę ale i specjalnie fatygowała się drugi raz byle tylko poczuć, że jest nad kimś górą. Wskazuje to na to, że jest chorą społeczniarą. Szef też piekielny, gdyż robiąc pomiar przy niej upokorzył autorkę. Tej baby tam w ogóle nie powinno być.
OdpowiedzJakoś tak wydaje mi się, że osoby z chorym błędnikiem nie mają tej informacji na czole i nie da się ich odróżnić od osoby pijanej tylko patrząc. Ale mogę się mylić, może taki znak faktycznie istnieje.
Odpowiedz@mietekforce: masz sporą wiarę w system kształcenia kierowców w naszym państwie ;) po pierwsze - otrzymałaby prawo jazdy bez większych problemów (znam osoby z padaczką lekooporną, które mają prawo jazdy, a nie powinny, a także dwóch daltonistów, którzy jakimś cudem prawko zdali). Po drugie: problemy z błędnikiem mogły pojawić się kilka lat po egzaminie na prawo jazdy.
Odpowiedz@karol2149: Alkohol wpływa nie tylko na motorykę, ale też wymowę, nastrój, procesy myślowe/koncentrację. Jest też wyczuwalny w oddechu (a później w całym zapachu osoby). Żeby zacząć się zataczać po alkoholu trzeba wypić więcej niż jedno piwo/szota/drinka. A więc da się zobaczyć czy ktoś jest pijany. Wyczuć też, bo nawet jedno piwo/drinka czuć z ust.
Odpowiedz@kalulumpa: A co ma daltonizm do prowadzenia pojazdu?
Odpowiedz@Sharp_one: Daltoniści mają problem z rozróżnieniem czerwonego i zielonego koloru, czyli światła stop i jedź.
Odpowiedz@aklorak: góry od dołu też nie odróżniają? Bo z tego co się orientuję to czerwone jest na górze a zielone na dole.
Odpowiedz@Sharp_one: zdając prawo jazdy masz badania z okulistą, między innymi na daltonizm. Poza tym, że nie rozróżnia czerwonego od zielonego często (np. pod światło) daltonista nie jest w stanie rozróżnić, które światło (górne czy dolne) w ogóle się świeci, a które nie.
Odpowiedz@mietekforce: Dokładnie tak jak pisze kalulumpa - sama mam problem z błędnikiem - pojawił się 2 lata temu, a prawo jazdy mam od 12 lat. Nigdy mi to nie utrudniało jazdy, ale w ostatnim czasie raz podczas drogi niestety mi się zakręciło w głowie - na chwilę, ale wystarczająco, żeby mnie przestraszyć. Zjechałam na parking, mąż wsiadł za kierownicę, a ja teraz unikam autostrad i jadę tylko zwykłymi drogami, gdzie w razie czego mogę w każdej chwili zjechać na pobocze. Od razu mówię, że ja nie tracę równowagi, po prostu mnie lekko kołuje, więc jestem w stanie zjechać w bezpieczne miejsce i tyle. Mam nadzieję, że choroba się nie rozwinie, bo wtedy na pewno już nie zaryzykuję wsiadania za kierownicę.
Odpowiedz@aklorak: @kalulumpa: Daltonizm nie przeszkadza w odróżnianiu które światło się świeci. Jak wspomniał kolega wyżej daltoniści patrzą na kolejność światła góra dół. Nie wiem co sobie ubzdurała kalulumpa, ale daltonista nie ma problemu z rozróżnianiem która lampka się świeci. I w świetle prawa może mieć prawo jazdy.
Odpowiedz@Sharp_one: Nie wiem jak widzi bo na szczęście nie jestem daltonistką, z resztą daltonizm też ma wiele wariantów. Ale skoro przed prawkiem są takie testy, to chyba mają jakiś sens.
Odpowiedz@Sharp_one: Owszem, daltonista może dostać prawo jazdy, jednak nie wolno mu natomiast wykonywać zawodu kierowcy. Testy na daltonizm jak najbardziej są wykonywane w trakcie badań przed prawkiem. Odczytuje się cyfry z barwnych kół. http://www.optyk-gren.pl/pics/daltonizm_1.jpg
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2017 o 14:22
@Eko: No i wszystko w temacie. Daltonista może mieć prawo jazdy. Userka wyżej pisała bzdury.
Odpowiedz@Eko: zastanawialo mnie zawsze, czy daltonista po prostu nie widzi tej cyfry i juz, czy widzi inny wzorek :)
Odpowiedza jaki lekarz medycyny pracy podpisał ci badania?
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Przecież nie wiesz, w jakich warunkach pracuje. Jak ktoś ma problemy z błędnikiem, to ma żebrać pod kościołem, bo do żadnej pracy się nie nadaje?
Odpowiedz@szafa: do takiej z klientem, polegajacej na ruchu i bezposredniej wspolpracy, to raczej pr-owo srednio predzej do takiej za biurkiem
Odpowiedz@szafa: albo długie L4 do wyleczenia, albo renta. Przepraszam, ale jakoś sobie nie wyobrażam pracodawcy który powierzy jakiekolwiek mienie/towar pracownikowi który może je w dowolnym momencie upuścić na ziemię. Nieważne czy to skrzynka pomidorów czy komputery. Może na kurierskiej sortowni paczek, mieściłoby się to w standardach zakładu.
OdpowiedzU nasz był kiedyś pracownik, który miał wadę wymowy (jąkał się, czasem mniej, czasem bardziej), ale mówił wyraźnie. Któregoś dnia, jak odebrał telefon firmowy, padło właśnie: - Czy Pan jest pijany? Klient zrobił mu przez telefon awanturę, a pół godziny później zadzwonił ponownie, gdzie odebrał już inny pracownik i na skargi klienta, powiedział o wadzie wymowy. Klient nie dał za wygraną i odgrażał się telefonami do prezesa, obsmarowaniem nas w internecie i nasłaniem policji. Moim zdaniem szukanie na siłę problemów alkoholowych, gdzie dostaje się prawdziwe wyjaśnienie problemu jest upokarzające dla osób, których to dotyczy. O dziwo, inni klienci nie mieli problemów z tym jak nasz kolega mówił, ani przez telefon, ani na żywo, bo był to bardzo miły starszy pan.
Odpowiedz@Gabriel_Angel: Szkoła średnia.Kolega jąkający się. Odpytanie z j.polskiego. -Olek świetnie ci poszło a jak jeszcze powiesz nam to i to dostaniesz piątkę. -Olek y..e.. i...zaciął się. Po chwili machnął ręką i powiedział już bez zająknięcia K....(wiemy co powiedział)niech już będzie ta czwórka.
Odpowiedz@Gabriel_Angel: moze zminusujecie, ale osobiscie uwazam, ze pewne cechy powinny wykluczac prace w pewnych zawodach 1. wada wymowy znaczaco utrudniajaca komunikacje- prace na infolinii 2. niepelnosprawnosc ruchowa- wszelkie zawody "chodzace" ( widzial ktos kiedys kelnerke na wozku lub o kulach?) 3. klopoty z blednikiem- prace "chodzace" lub " stojace", szczegolnie polaczone z niesieniem lub tryzmaniem czegos- ja mam odruch ratownika, ale nie chcialabym jako klient byc postawiona w sytuacji, kiedy taka sprzedawczyni upadnie, zemdleje, zrobi sobie krzywde, a ja- obca osoba- musze sie nia zajac. ok rouzmiem raz. ale nie jesli " ona tak ma" PRowo wypada to slabo i zniecheca kklientow a osobie mozna zaproponowac prace na innym stanowisku, gdzie dana dysfunkcja nie jest problemem
OdpowiedzMasz problemy z błędnikiem i wykładasz towar, mam nadzieję, że tylko na dolnych półkach, bo jak wejdziesz na drabinę i spadniesz to lekarz, który cię dopuścił do pracy tak jak i kierownik będą oglądać świat w kratkę. Kobieta przesadziła? pewnie troszkę tak, może zrobiła to też z obawy o ciebie, żebyś się nie wywróciła i połamała? Ostatnio było głośno o lekarzu w Sosnowcu, przyjmującym chore dzieci, jak by powiedział "mam problemy z błędnikiem" to nikt nie powinien dzwonić na policję i wierzyć mu na słowo?
Odpowiedz@thebill: Kobieta przesadziła, ale nie troszkę. Gdyby to było "troszkę", to powinno jej wystarczyć badanie alkomatem w jej obecności.
OdpowiedzZnam poniekąd ten ból. Od leków na ciśnienie mam tak, że jak wstaję z leżenia albo siedzenia, albo nawet jak się schylę po coś i wyprostuję, to mi się przez kilka sekund tak kręci w głowie, że nie mogę się ruszyć bo bym się przewrócił. PS: W sytuacjach, jak ktoś kogoś oskarża i wzywa policję, jak to babsko, powinno być tak, że jak jego oskarżenia okażą się niesłuszne, to dostaje mandat, powiedzmy 500 zł. Odechciałoby się.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2017 o 9:19
Wtedy pijana nie byłaś, ale pisząc ten tekst musiałaś sobie chlapnąć. Tyle literówek to na Piekielnych w życiu nie widziałem.
OdpowiedzJa to w ogóle nie rozumiem tego typu reakcji. Okej, jakby to był lekarz, który ma mnie zbadać, kierowca, z którym jadę, kucharz, który ma mi potrawę przyrządzić - okej, zgłaszam, gdzie się da, bo od tego może zależeć moje zdrowie. Ale co by mnie to obchodziło, że komuś w jakimś biurze czy sklepie nie przeszkadza, że pracownik się zatacza. Nie mój problem.
OdpowiedzBardzo dobrze Cię rozumiem. Kiedyś przez głupią zabawę dostałam w głowę od koleżanki na tyle mocno, że do dziś mam problemy z błędnikiem i chodzę lekkim zygzakiem, nie umiem ustać też prosto i bujam się na nogach, balansuję ciałem łapiąc równowagę. Niemniej nikt nie ma wypisane na czole, co mu dolega. Szkoda tylko, że najłatwiej jest tak ludzi zaszufladkować.
OdpowiedzCzy ja wiem czy do do końca piekielne? Dla Ciebie oczywiście sytuacja nieprzyjemna, ale rzadko spotykamy się z osobami po prostu o problemach z błędnikiem a coraz częściej za to słyszymy o osobach, które pracowały pijane i były nieszczęścia. A potem szok, że nikt nie zareagował jak jak jeden pijany zabetonował drugiego. Życie no, pech.
OdpowiedzKorzystając z obecności policji należało zażądać wylegitymowania tej kobiety i podanie jej danych osobowych (wymieniania sie danymi) w celu jej pozwania z powodztwa cywilnego o zniesławienie i żądać w sądzie przeprosin pisemnych w gazecie oraz wpłaty na cele charytatywne (wtedy nie ponosisz praktycznie żadnych kosztów własnych).
Odpowiedz