Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o (na szczęście) już byłym piekielnym szefie. Oprócz wypłaty oferowane były…

Historia o (na szczęście) już byłym piekielnym szefie.

Oprócz wypłaty oferowane były również premie uznaniowe dla pracowników. Teoretycznie można było je otrzymać za szczególne osiągnięcia w danym miesiącu, wypracowanie czegoś "ponad normę", pozyskanie nowych klientów lub przyłożenie się do swoich obowiązków na tyle, że klienci pisali maila z pochwałą albo umieszczali pochwałę w komentarzu na allegro (sprzedaż wysyłkowa).

Zbliżał się sierpień, a był to dla osób pracujących na stanowisku wysyłkowym bardzo ciężki okres ze względu na to, że w ofercie pojawiały się podręczniki szkolne. Zaznaczę, że były to książki nowe, których fizycznie nie posiadaliśmy w firmie - były zamawiane z hurtowni i dostarczane do nas przeważnie na drugi dzień. Żeby uściślić: w okresie wakacyjnym oraz przedświątecznym książki nowe sprzedawały się jak świeże bułeczki (zimą kupowane przeważnie jako prezent pod choinkę). Zamówień było nieraz 3 razy więcej niż normalnie, osób na wysyłce garstka - i nie było mowy, żeby przeszkolić kogoś nowego (zakaz od szefa).

Umowa z piekielnym szefem była taka: pracujemy na wysyłce w tyle osób, ile jest przeszkolonych, jeśli będzie potrzeba, zostaniemy robić nadgodziny (liczyliśmy się z tym, że, w zależności od ilości zamówień, może być to nawet codziennie), a w zamian za terminowe wysyłanie przesyłek, pozytywne komentarze zadowolonych klientów oraz brak znaczących opóźnień najpóźniej w połowie października dostaniemy premię.

Minęły sierpień i wrzesień (w międzyczasie zapominalscy rodzice dokupowali jeszcze podręczniki dla dzieci), nastał październik, zaczęli kupować studenci. Wszystko poszło sprawnie, tak jak sobie założyliśmy. Było momentami bardzo ciężko, ale sprężyliśmy się i przesyłki były wysyłane bez opóźnień. Czekamy na obiecaną premię.

20. października zapala się nam czerwona lampka. Postanowiliśmy przy najbliższej okazji porozmawiać z szefem i spytać go o nasze premie.

(SZ:) - szef (nazwijmy go roboczo D.), (P:)- pracownicy.

Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

(P:) Panie D., chcielibyśmy spytać, co z naszymi premiami za okres podręcznikowy.
(SZ:) Jakimi premiami?
(P:) No tymi, na które się umówiliśmy w sierpniu. Jeśli wysyłka w okresie podręcznikowym przebiegnie sprawnie, nie będzie opóźnień i klienci będą zadowoleni, obiecał pan, że każdy z nas otrzyma premię.
(SZ:) Ha ha, ja wam coś takiego obiecywałem? Chyba wam się pomyliło.
(P:) ...? (oczy jak 5 zł)
(SZ:) Nie będzie żadnych premii, już i tak za dużo kosztowały mnie wasze wypłaty w sierpniu.
(P:) Wypłaty były takie wysokie, bo robiliśmy nadgodziny praktycznie co drugi dzień, żeby wszystko wysyłać zgodnie z planem i żeby uniknąć opóźnień. Za to właśnie mieliśmy obiecane premie. Myśli pan, że dobrowolnie każdy z nas pracował w tygodniu średnio po 54 godziny przez ponad 1,5 miesiąca?
(SZ:) To był wasz obowiązek(!), bo było dużo zamówień i one wszystkie miały być wysyłane najpóźniej na drugi dzień! A jak się wam nie podoba, to mam na wasze miejsca 10 chętnych!

I poszedł. A my długo nie mogliśmy zebrać szczęki z podłogi.

Zostaliśmy z wysoką wypłatą za sierpień, którą sami sobie wypracowaliśmy, wylewając siódme poty (o ile dobrze pamiętam, każde z nas miało w grafiku przepracowanych ok. 220 albo i więcej godzin). Gdybyśmy wiedzieli, że tak to będzie wyglądać, to nigdy byśmy na coś takiego nie przystali. Każdy ma swoje życie poza pracą i robienie nadgodzin to była ostatnia rzecz, na jaką mieliśmy wtedy ochotę. Obiecane były solidne premie, więc pracowaliśmy ciężko z nadzieją, że przemęczymy się miesiąc i potem zostanie to docenione.

Smaczku dodaje fakt, że tydzień po tej rozmowie szef pojechał ze swoją koleżanką na kilkudniowe wakacje za granicą i po powrocie chwalił się, że mieszkali w 4-gwiazdkowym hotelu i jadali w najdroższych restauracjach w mieście.

by underground
Dodaj nowy komentarz
avatar Doda
5 9

W pierwszym zdaniu "(na szczęście)" powinno być po "byłym".

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
3 9

Toście trafili na "Janusza biznesu". Zastanawia mnie, że tacy ludzie nie są w stanie przewidzieć, że jest to sztuka na raz. Czy naprawdę jest takie bezrobocie a szkolenie nic nie kosztuje, że na Wasze miejsca przyjdzie od razu "10 Ukraińców"?

Odpowiedz
avatar underground
11 11

@KatzenKratzen: niby na nasze miejsce było tylu chętnych, a jak zwolniło się kilka osób z wysyłki, to nie było kim pracować :P były takie zastoje, że firma się odgrzebać nie mogła :) i tak "Janusz biznesu" wyszedł na straszeniu nas. Klienci czekali na przesyłki nieraz po 3 tygodnie, oceny na allegro poszły w dół, pojawiło się mnóstwo negatywnych komentarzy... Potem jeszcze mówił obecnym pracownikom że to przez nas i przez to że odeszliśmy z dnia na dzień oni muszą po nas "sprzątać".

Odpowiedz
avatar Maszin84
4 6

@Olsea: Też zdarzały mi się miesiące po 400h, czasami nawet więcej (brak wolnych weekendów, praca 16h dziennie, z czego 12h w terenie i reszta przed komputerem. Czy przez to historia jest mniej piekielna? Według mnie jeżeli szef coś obiecał to powinno być święte. Pracownicy zostali po prostu oszukani. PS. Etat to 176h, nie 220.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2017 o 23:26

avatar underground
4 4

@Olsea: przypominam że pracowaliśmy na umowie-zlecenie. Nasza praca nie polegała na ratowaniu ludzkiego życia, a pisząc tą historię nie miałam na celu porównywania ilości godzin pracy w poszczególnych zawodach. Chciałam po prostu opisać piekielność szefa, który już w momencie rozmowy z nami na temat premii, wiedział, że tej obietnicy nie spełni. Czyli świadomie nas oszukał i wykorzystał.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
-2 2

@Maszin84: Pięć razy w tygodniu po osiem godzin, miesiąc ma tygodni cztery. Nijak nie wychodzi inaczej, niż 160 godzin. Skąd wziąłeś dodatkowe szesnaście? edyt. No tak, komentarz z ósmego czerwca. Mogę się nie doczekać odpowiedzi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2017 o 16:41

avatar jkniepremier
0 2

@ziobeermann: Miesiąc ma cztery tygodnie ale tylko luty i to o ile nie jest rok przestępny. Każdy inny ma 30 lub 31 dni, czyli cztery tygodnie plus 2 lub trzy dni.W każdym miesiącu jedna sobota jest normalnym 8 godzinnym dniem roboczym.Zadanie dla czwartoklasisty szkoły podstawowej.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
0 2

@jkniepremier: Jednak się doczekałem. Artykuł 129 i 130 ustawy Kodeks pracy z dnia 26 czerwca 1974. Z późniejszymi zmianami oczywiście. Przeczytaj, zwracając szczególną uwagę na pojęcia „okres rozliczeniowy" i „wymiar czasu pracy". Ja mam w umowie 160 godzin miesięcznie i to jota w jotę zgadza się z tym, co stanowi ustawa.

Odpowiedz
avatar BORCH
1 1

@ziobeermann: Niestety się mylisz. Często jest to rzeczywiście 160 godzin miesięcznie, ale nie zawsze. Wystarczy według wspomnianych artykułów 129 i 130 KP przeliczyć bieżący miesiąc: W czerwcu są 22 dni robocze (od poniedziałku do piątku) czyli 176 godzin. Ale należy od tego odjąć jeden dzień dodatkowo wolny od pracy (Boże Ciało). Czyli wymiar czasu pracy w czerwcu 2017 wynosi 168 godzin. W przypadku twojej umowy na 160 godzin miesięcznie oznacza to, że albo dostaniesz od pracodawcy dodatkowy dzień wolny, albo przepracujesz 168 godzin według rzeczywistego wymiaru na czerwiec a wypłatę dostaniesz tylko za 160 według umowy :) (hehe taki żart)

Odpowiedz
avatar ziobeermann
1 1

@BORCH: Borch Trzy Kawki? Zaszczyconym, zawsze chciałem spotkać smoka ;) Jeśli jednak Twój nick nie wywodzi się z opowiadań Sapkowskiego, to przepraszam. A teraz do rzeczy. Z góry zakładam, że masz rację, a ja się mylę. Nie chcę się kłócić. Ale taka myśl. Święto Bożego Ciała miałem wolne. Ustawowo. Następujący po nim piątek, też miałem wolny, ale „odrobiłem" go którejś tam soboty. Takie odróbki zdarzają się dość często. Z ciekawości wziąłem sobie odcinek z czerwca zeszłego roku - wtedy przepracowałem 174 godziny, z czego 160 godzin było zwykłych, a 14 godzin było nadgodzinami płatnymi x2. I mam to szczęście, że nie mam stawki godzinowej. Ja w miesiącu mam przepracować 160 godzin, a każda godzinka ponad to, albo więcej niż 8 godzin na dobę jest płacona podwójnie. edyta. a plusa masz ode mnie :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2017 o 22:57

avatar BORCH
1 1

@ziobeermann: No to chyba muszę ci pogratulować tej umowy bo masz bardzo korzystne rozliczenie godzin. Jeśli jeszcze KAŻDA godzina nadliczbowa, niezależnie od tego w jaki dzień przepracowana, liczy ci się X2, to już jest naprawdę nieźle. A mylić to ja się też mogę, ale w tym przypadku jest to mało prawdopodobne. Zbyt często musiałem się wykłócać o rozliczenia godzin z kadrowymi, żeby nie poznać tych przepisów dość dobrze. PS. Tak. BORCH to ten z Sapkowskiego. Villentretenmerth było nieco za długie i zbyt egzotyczne jak na mój gust :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2017 o 23:52

avatar ziobeermann
0 0

@BORCH: Dlaczego więc człowiek? Dlaczego Borch z trzema czarnymi ptakami w herbie? Sensownie odpiszę Ci później, jak strzeźwieję. Teraz mi się coś literki rozmywają. A na 06:00 ogień.

Odpowiedz
avatar Plovdiv
0 2

@ziobeermann: Dane na 2017 Miesiąc Dni prac. Dni wolne Styczeń 168h 21 10 Luty 160h 20 8 Marzec 184h 23 8 Kwiecień 152h 19 11 Maj 168h 21 10 Czerwiec 168h 21 9 Lipiec 168h 21 10 Sierpień 176h 22 9 Wrzesień 168h 21 9 Październik 176h 22 9 Listopad 160h 20 10 *wliczono 1 dzień wolnego za święto w sobotę Grudzień 152h 19 12

Odpowiedz
avatar voytek
3 3

dlatego wszelkie umowy /aneksy do umowy powinny byc zawierane w formie pisemnej! (od biedy choc nie jest to do konca legalne ale mogloby byc dowodem w sadzie mozna bylo nagrac rozmowe na telefon) Premie nie sa tez obowiazkowa zaplata ale jesli wszyscy zgodnie potwierdzicie taka wersje mozecie isc wspolnie do sadu pracy! Nie wierzyc tez w bajki ze znalezieniem 10 osob na waze miejsce - nie ogladacie TV ? nie slyszeliscie jakie problemy ze znalezniem pracownikow na sezon maja teraz pracodawcy? nawet Ukraincy zaczyna uciekac do Niemiec. Solidernie ile was tam jest idziecie do szegfa i krotko 0 bedzie obiecana premia czy nie? Nie to solidarnie wszyscy na raz skladacie pisemne wypowiedzenie , bierzecie zalegle urlopy i szukacie nowej pracy... a gosciu zostaje zalatwiony!

Odpowiedz
avatar molus
1 1

@voytek: zgadzam się, spokojnie macie podstawy do złożenia pozwu i pamiętajcie, że postępowanie w sprawach z zakresu prawa pracy jest naprawdę przychylne pracownikowi

Odpowiedz
avatar BORCH
0 0

@molus: Ponieważ pracowali na umowy-zlecenia to co najwyżej mogą złożyć pozew cywilny. A wiemy jak u nas działają sądy. Poza tym jeśli co do wynagrodzenia z takich umów wymagana jest forma pisemna to nie mają już żadnych argumentów bo w takim przypadku umowa "na gębę" nie jest obowiązująca.

Odpowiedz
avatar underground
0 0

@voytek: teraz już nikt z nas w tej firmie nie pracuje. Zatrudniłam się tam parę lat temu, zaraz po studiach. Z resztą w komentarzu powyżej napisałam, że kilka osób po tej akcji się zwolniło i piekielny szef miał problem z zamówieniami i w ogóle żeby kogoś znaleźć na nasze miejsce :)

Odpowiedz
avatar M3FJU
2 2

Ciekawe co by szef zrobił jakby nikt do pracy nie przyszedł. Nie ma pieniążków to nie przychodzimy do pracy.

Odpowiedz
avatar BORCH
1 1

@M3FJU: Też jestem bardzo ciekawy. Pracowałem już w kilku miejscach, w których szefowie w mniejszym lub większym stopniu dymali swoich pracowników i jeszcze takiej solidarnej akcji nie widziałem. A bardzo bym chciał zobaczyć. Niestety pyskaczy w takich robotach jest wielu ale gdy przychodzi do akcji to oni okazują się największymi tchórzami. Daleki jestem od oceniania takich ludzi, którzy na pierwszy rzut oka sami chcą być wykorzystywani. Ale złudzeń to ja już nie mam - nie liczę na żadną solidarność pracowniczą bo tak jak z jednorożcem. Niby każdy wie jak wygląda ale na żywo nikt nie widział.

Odpowiedz
avatar underground
0 0

@M3FJU: niektórzy pracownicy zaczęli tak robić: nie dostali wypłaty na czas, nie przyszli do pracy, bo np. nie mieli za co zatankować auta :P oczywiście szef był wielce oburzony i jak ten ktoś się pojawił w końcu w pracy, to wzywał go do siebie do gabinetu na rozmowę i dawał solidny opierdziel. Niestety piekielny szef był taką osobą, której nie szło nic przetłumaczyć, zawsze miał swoje racje. Niby słuchał co się do niego mówi, przytakiwał, a potem i tak kazał robić tak jak on sobie to wymyślił, bo on "zna się" lepiej.

Odpowiedz
Udostępnij