Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witajcie! Będzie to moja pierwsza historia tutaj, więc proszę o wyrozumiałość. Parę…

Witajcie!
Będzie to moja pierwsza historia tutaj, więc proszę o wyrozumiałość.

Parę lat temu szukając pracy, natrafiłam na ogłoszenie z branży księgarskiej. Praca 5-6 dni w tygodniu, po 8 h, wolna co druga sobota, możliwość rozwoju zawodowego oraz awansu, pensja+ premie uznaniowe, okres próbny 2 miesiące, a następnie umowa o pracę. Wysłałam CV i czekam. Po tygodniu dzwoni do mnie miła pani i zaprasza na rozmowę kwalifikacyjną. Zjawiam się na drugi dzień, zostaję oprowadzona po firmie, pokrótce dowiaduję się jak to wszystko wygląda, dostaję kilka pytań z zakresu literatury i zostają przedstawione mi faktyczne warunki zatrudnienia: trzy dni za darmo, później tydzień za pół stawki (czyli 3,5 zł/h), następnie 7zł/h. Praca 6 dni w tygodniu, wolna sobota możliwa jedynie wtedy, jeśli idzie się na wesele/pogrzeb lub jest się chorym. A co najlepsze- umowa- zlecenie. Pani pyta czy przystaję na takie warunki, a że byłam młoda i głupia, świeżo po studiach, potrzebowałam pieniędzy żeby się usamodzielnić, to się zgodziłam.

Praca sama w sobie była ciekawa, team też świetny, więc ani się obejrzałam i minął miesiąc. Czekam na wypłatę. Mija kilka dni, a na koncie nic się nie dzieje. Idę spytać kierowniczki o co chodzi. Co się okazuje? Że aby dostać wypłatę, trzeba przepracować cały miesiąc na pełnej stawce. Dajmy na to: zaczęłam pracę 28 czerwca (trzy dni za darmo, tydzień za pół stawki, potem miesiąc na pełnej stawce) i teoretycznie 7 sierpnia powinnam dostać wypłatę. No i co? No i nico. 7 sierpnia minął, a ja nadal nie mam pieniędzy. A przecież do rachunków trzeba się dołożyć, za coś do pracy dojechać i mieć za co kupić jedzenie. Myślę sobie: poczekam do poniedziałku i pójdę się upomnieć, już tym razem nie do kierowniczki, a bezpośrednio do szefa.

Poniedziałek, godzina 14- pieniędzy nadal brak. Szefa w ten dzień akurat nie było w firmie, więc z braku innej możliwości idę znów do kierowniczki. Co się dowiaduję? Że od momentu zakończenia grafiku (u mnie 7 sierpnia) na wypłatę trzeba będzie poczekać jeszcze około trzech tygodni (!), bo to zawsze tak tutaj było. Mało piekielne? Kierowniczka dostawała pieniądze zawsze na czas, a szeregowi pracownicy musieli czekać niejednokrotnie znacznie dłużej niż 3 tygodnie. Po rozmowie z szefem i zażądaniu przeze mnie wypłacenia chociaż części pieniędzy, dowiedziałam się, że wymuszam (!?) na nim swoją wypłatę i że on czegoś takiego nie będzie tolerował. Dostałam do niego 300 zł, a na resztę musiałam poczekać te 3 tygodnie.

I tu moja przygoda z tą firmą oraz piekielnym szefem mogłaby się zakończyć, ale tak jak pisałam potrzebowałam pieniędzy, więc zostałam i w międzyczasie szukałam czegoś innego. Jeśli się spodobało, z chęcią opiszę więcej sytuacji.

by underground
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 12

Tolerował? Dobre sobie. Niech robi co mu każe prawo pracy. Ròwnie dobrze możesz nie chodzić do tej pracy, skoro i tak nie płacą Ci pieniędzy. Powinnaś te skarge napisać do pipu, nie tutaj. Jaka to firma? Matras?

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 10

@mietekforce: Nie bardzo rozumiem takie komentarze. Dziewczyna pracowała tam "parę lat temu". Co da składanie skarg teraz? Poza tym ona nie pisze skargi - ona opisuje piekielną historię na portalu przeznaczonym na piekielne historie.

Odpowiedz
avatar jfk
2 2

@mietekforce: prawo pracy nie obowiazuje pracujacych na umowe-zlecenie. Nalezy sprawdzic terminy zapisane w umowie lub kodeksie.

Odpowiedz
avatar kazmirz
5 5

@jfk: obowiazuje jak masz wyznaczone godziny i miejsce pracy i pracujesz pod czyims kierownictwem :)

Odpowiedz
avatar underground
1 1

@mietekforce: w firmie pracowałam kilka lat temu, ale z tego co wiem, nic się tam nadal nie zmieniło. Nazwy firmy nie będę podawać, bo nie o to chodziło w tej historii. Skargi do PIP-u były składane przez pracowników, inspektor przyjeżdżał, niby robił wywiady z pracownikami, ale nic nigdy z tego nie wynikało. Przypuszczam że dostawał w łapę i zapominał o sprawie. Historia którą tu opisałam to nie skarga, ale właśnie piekielna historia ;)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
1 3

Tak to w życiu bywa, ale do podłej pracy koniecznych jest dwoje - jeden wyzyskiwacz, który proponuje nikczemne warunki, chcąc wykorzystać panujące stosunki i gardłową sytuację potencjalnego współpracownika i ten drugi, który akceptuje to wszystko bez szemrania. Przy czym bywa czasem, że tym draniem może okazać się właśnie zatrudniony, a nie szef, więc może to być sprawa dwusieczna, w zależności od punktu widzenia, rynku pracy w danym kraju i panujących przepisów, oraz prawa do ich egzekwowania.

Odpowiedz
avatar Sintra
1 1

Nie oceniam, bo autorka nie wyjaśniła jednej istotnej kwestii- czy w umowie był zapis dotyczący terminu wypłat? Bo zdarzało mi się na zleceniach pracować i na każdej jednej był jasno określony termin wypłaty. Kiedy dawno temu robiłam dla agencji pracy tymczasowej, terminy "do 28 kolejnego miesiąca" to była norma, i za ten przykładowy lipiec, dostawałam wypłatę na koniec sierpnia. Po drugim miesiącu przestaje to już robić róznicę. Jeżeli autorka również miała taki termin, to trochę dziwię się jej pretensjom, jeżeli nie... to dziwię się że zgodziła się na jawne łamanie umowy i liczyła na to że więcej to się nie zdarzy. Lekkie koloryzowanie w ogłoszeniu to niestety standard, chociaż piekielne, ale jeśli już na rozmowie dowiadujemy się jasno jakie są warunki i przyjmujemy je- to też trudno mieć pretensje o to do zleceniodawcy. Jedyną rzeczywistą piekielnością są umowy-zlecenia tam gdzie praca nosi znamiona umowy o pracę, ale to sprawa dla PIP już.

Odpowiedz
avatar underground
0 0

@Sintra: Nie pamiętam już dokładnie jak wyglądał zapis odnośnie wypłat, ale brzmiał mniej więcej tak, że od zakończenia grafiku wypłata będzie zrealizowana w terminie do 7 dni. Niestety szef miał za nic całą tą umowę i zapisy w niej zawarte. Często bywało tak, że pracownicy którzy zwalniali się i straszyli szefa nasłaniem kontroli z PIP-u oraz żądali natychmiastowego wypłacenia zaległej pensji, czekali na nią baaardzo długo. Faktycznie umowa-zlecenie była traktowana przez niego jak umowa o pracę: robił problemy jak ktoś chciał wziąć wolne w środku tygodnia, kazał pisać usprawiedliwienia(!) jeśli ktoś nie pojawił się w pracy (na szczęście nikt nie był na tyle bezmyślny by to robić), kazał przynosić zaświadczenia od lekarza, że faktycznie ktoś był na wizycie, wprowadził obowiązkowe nadgodziny, za które oczywiście nie płacił dodatkowo... Oj mogłabym jeszcze wymieniać :P niestety, tak jak pisałam w poprzednim komentarzu, kontrole z PIP nic nie dawały.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

w ogle dlaczego tolarowalas 3 dni pracy za darmo? od razu bym doszla do wniosku, ze cos kreca i uciekala jak najdalej

Odpowiedz
avatar underground
0 0

@bazienka: potrzebowałam pracy na już, a w moim regionie było wtedy ciężko ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy dla kobiety, więc wzięłam co było i szukałam czegoś innego w międzyczasie.

Odpowiedz
avatar xyRon
0 0

A nie było w zleceniu napisane kiedy jest wypłata i w jaki sposób realizowana? Raczej powinno być. Poza tym kiedy się w końcu pracodawcy nauczą, że człowiek przychodzi do pracy dla pieniędzy, a nie dla przyjemności. Ja tam proszę o więcej historii. :)

Odpowiedz
avatar underground
0 0

@xyRon: pisałam w komentarzu powyżej, że był zapis o tym, że wypłata będzie zrealizowana do 7 dni od zakończenia grafiku :) zależy na jakiego pracodawcę trafisz: jeden będzie w porządku, pieniądze będą zawsze w terminie, a drugi stwierdzi, że jest pracownik, potrzebuje kasy, w promieniu 60 km ciężko o jakąś inną pracę, to i będzie bał się zwolnić, bo z czego się utrzyma, więc będzie go robił w ch*ja z wypłatą.

Odpowiedz
Udostępnij