Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia dodana przez SamanthaFisher zainspirowała mnie, żeby również dorzucić swoje trzy grosze…

Historia dodana przez SamanthaFisher zainspirowała mnie, żeby również dorzucić swoje trzy grosze w temacie kotów. Historii będzie kilka, więc mimo długości tekstu nie powinno być problemu - możliwe, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Na wstępie zaznaczę, że chociaż długowłosa i puszysta kotka rasy maine coon jest wyraźnie większa od najbardziej wypasionego Europejczyka, to jest najmniejsza w swoim miocie - dla przykładu jej matka (śp.) była większa o długość połowy ogona, zaś ojciec był... no wielki po prostu. Charakter ma taki, że można wszystkie drzwi i okna pootwierać, a chęć wyjścia na zewnątrz to może z pięć razy w roku ją najdzie. Natomiast w obrębie domostwa kocie wycieczki są na porządku dziennym :) Dodatkowo cierpi na koci szczękościsk połączony z rozżalonym westchnieniem, kiedy przez okno widzi ptaki - podobnie, z uporem maniaka, znęca się nad wszystkimi owadami. Niestety, tylko na komary nie reaguje :(

I. Spacery z kotem w szelkach, czyli kocie wycieczki po mieście.
Przyszedł dzień, w którym kotka przestała szorować podwoziem kostkę chodnikową. W związku z tym spacery zaczęły odbywać się na trasach dłuższych niż przed dom i z powrotem.

1. Zatrzymałem się przy rabatce, w której kotka zaczęła niuchać. Długo tam zabawiła, więc ciągnę smycz i mówię "no chodź, idziemy". Nagle za plecami słyszę:
- To jest rasowy kot, w uchu powinien mieć czipa, pan w bazie sobie sprawdzi czyj
I tak oto zostałem hyclem...

2. Kotka stwierdziła, że ma mnie w poważaniu, usiadła i nie pójdzie dalej. Wziąłem na ręce i idziemy. Przechodzi starsza pani z dzieckiem, dziecko już z oddali "pieeeseeeek!!!". Już prawie mamy się mijać, a młody "jaki puszysty! co to za rasa? mogę pogłaskać?". Kiedy już się mijaliśmy kotka zamiauczała*. Pani się ewidentnie wzdrygnęła, chwyciła szkraba za poły i przyspieszyła kroku rzucając chłodne "to jest kot, idziemy, szybko!". Zdążyłem jeszcze usłyszeć pytanie małego "dlaczego" i odpowiedź szanownej madonny "bo śmierdzą".

3. Generalnie większość reakcji to "o, jaki piesek" i lekki szok, kiedy okazuje się, że jednak nie. Mistrzem jednak był pewien pan w okolicach lat 40. Zdarzyło się bowiem tak, że na jednym ze skrzyżowań uformowała się wokół grupka osób zainteresowanych, zupełnie przypadkowo, ot, nagle zebrało się siedem osób plus ja i kotka. Już mi się udało naprostować gapowiczów, wyjaśnić, że to jest kot, nie pies i przygotować na ew. pytania, kiedy ów pan poczyna dzielić się swoimi mądrościami, że to jest taka rasa psa, co wygląda jak kot i ja sobie ze wszystkich jaja robię. No cóż, w sumie kiedyś też sobie z kotki jaja robiłem, ale niestety - żaden kaganiec nie pasował na koci pysk :(

4. "Ale tylko wokół skwerku i zaraz oddam" - najczęściej powtarzająca się wypowiedź po zarejestrowaniu odmowy "użyczenia kota na spacer". Mistrzynią w tym przypadku okazała się, a jakże, typowa matka polka ze swoim wypadającym z wózka berbeciem. Kiedy zaczęła się wymiana argumentów i wypaliłem "a co będzie, jak się wysunie z szelek i ucieknie?" to usłyszałem "przecież to tylko kot, znajdzie pan innego". Akurat kotka daleko by nie uciekła i szybciej niż światło wróciła, ale tego już pani z pieluszkowym zapaleniem mózgu wiedzieć nie musiała...

II. Historie o niespełnionej miłości.
Czyli trochę o tym, że jeśli, za przeproszeniem, gówno będzie świecić na złoto, to ludzie będą się o to zabijać.

1. "Ale czemu nie, wiesz jakie śliczne będą kocięta?" - najczęściej powtarzająca się wypowiedź po zarejestrowaniu odmowy rozmnożenia z czyimś kocurem. Oto lista rzeczy, których zachwyceni umaszczeniem i obfitością kryzy (kołnierz, jak np. u lwów) nie potrafią zrozumieć:
- kotów (w ogóle zwierząt hodowlanych) danej rasy nie kryjemy kotami innej rasy np. Europejczykami, chociażby nie wiem jak rasowe były i ile medali zdobyły,
- na rozmnażanie trzeba mieć zgodę, a i inny rodzaj umowy z hodowlą podpisać - w odróżnieniu od tzw. "na kolanka" koty przeznaczone do rozpłodu są po pierwsze droższe, po drugie inne obowiązki są nałożone na właściciela,
- przekonanie, że kocięta "wyjdą" dokładnie takie, jak rodzice - no to już jest mistrzostwo obrazujące fatalny stan wiedzy ogólnej z dziedziny biologii - szczególnie, że szylkrety (stosunkowo) należą do rzadkości.

2. "Ciebie też powinni zamknąć samego, zobaczysz, jak to fajnie" - to natomiast najczęściej słyszałem, kiedy odmawiałem wpuszczenia obcego kota, żeby "się pobawiły". I nie pomaga tłumaczenie, że moja kotka pogoniła rozwścieczonego dobermana czy wydrapała oko przybłędzie, która okazała się być agresywna. Zaś kiedy nie dotarł wykład o drobnoustrojach, ekspozycji na obcą faunę czy transferze pasożytów, pozwoliłem sobie na pewną wizualizację - "co byś zrobiła, gdybym wzbogacił twoją sałatkę swoją kupą i ty byś to potem zjadła?". Chyba byłem piekielny, bo dowiedziałem się, że jestem "popi*rdolony". Nic nowego, w sumie.

3. "Jesteś nieżyciowym potworem, nie masz uczuć, nie masz serca, znęcasz się nad zwierzętami!" - taaak :) Bo śmiałem kotkę wysterylizować przed zdjęciem jej simlocka przez jakiegoś pierwszego lepszego kocura (patrz rozdział II pkt 1).

III. Jestę ekspertę.
Bo nigdy nie wiesz, jakich to znawców tematów niszowych masz wśród znajomych póki nie przyjdzie co do czego.

1. Żywienie - to jest chyba klasyk w każdej dziedzinie, nie tylko wśród kociarzy. "Bo mój kotek to je to i tamto", "a mój tamto i sramto", "bo wiesz, kotu to trzeba XYZ". I tak w koło Macieju. Jeśli twój kot od małego był uczony jeść, nie wiem, padlinę, to nie wciskaj tego na siłę mojemu. Zaś gdyby mokre leżało cały dzień w misce to usłyszałbym "no wiesz, tak zostawiać, żeby się zepsuło, jeszcze kot się zatruje". Nie wiem, ale się zatrułem. Słuchając głupot.

2. Żywienie vol. 2 - "ale dlaczego ona tego nie chce? ona jest chora, musisz jechać do weta!" - bo oczywiście wpadnięcie na to, że każdy osobnik ma swój charakter, zwyczaje itp. wykracza poza ramy pojmowania rzeczywistości. Przecież jeśli rzucisz kotu resztki z grilla, a ten nie rusza to znaczy, że jest chory.

3. Chory kot - "coś jest nie tak, nie reaguje, nie przychodzi, nie bawi się", "bo wiesz, mój Mruczek to uwielbia zabawy, cały dzień się bawi, a wiesz, bo mój Mruczek to jak tylko przychodzę to pod drzwiami stoi". Moja też czeka. Ba, najpierw patrzy przez okno, a jak jestem na ganku to wtedy idzie pod drzwi, a po mieszkaniu chodzi za mną jak cień. Chyba, że akurat śpi. Po prostu, zwyczajnie, żal dupę ściska, że kotek nie przyszedł na kolanka i nie dał się pomiziać. Człowiek już dawno wszedł w dorosłość, a wkoło jakby więcej dzieci (które już od dawna nie wyglądają jak dzieci)...

4. Chory kot vol. 2 - "ale dziwnie miauczy", "ona ma chrypkę", "ona się dusi!" - ponieważ w erze smartfonów i powszechnego dostępu do Internetu ciężko, po zapoznaniu się z nowym słowem, wklepać to w Google i/lub przeczytać na Wiki, że ta rasa (* ->), technicznie, grucha, nie miauczy. "Ale jak to? Kot, który nie miauczy? Żarty sobie robisz". Nooo, teraz to już przynajmniej wiem z kogo żartować ;)

5. Tresowany kot - fakt, że kot rozumie i reaguje na swoje imię, "siad", "leżeć", "nie wolno", "chodź", "zejdź" i "przesuń się" oznacza, że (wybierzcie sami):
a) jestem popi*rdolony
b) znęcam się nad kotem
c) faszeruję kota narkotykami
d) sam ćpam
e) kot ćpa i ja razem z nim
f) mam kota z cyrku
Tak, zgadliście, każda odpowiedź jest poprawna :)

Wszystkiego dobrego Czytelnicy, pozdrawiam!

Polska

by suonick
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar RedRose
15 17

Słyszałam dużo ciekawostek na temat rasy Maine Coon i sama chciałabym takiego mieć ;) Pisałam o tym w komentarzu pod historią zlinkowaną na początku, też się dowiedziałam jaki to ze mnie okropny właściciel a moja kicia ma głęboką depresję bo nie wychodzi na dwór (mieszkam wysoko, nie zrzucę jej z balkonu), jest wysterylizowana, a miażdżącym argumentem dowodzącym depresję była niechęć do wchodzenia do pudełek :D Nie lubi i już. Woli torebki foliowe. Generalnie- czyjś kot nie zachowuje się zgodnie z naszymi oczekiwaniami? Właściciel jest nienormalny :)

Odpowiedz
avatar suonick
3 5

@RedRose: o widzisz, jak mi się przypomniało - z pudełkiem też było, że kot jest chory... a ona woli położyć się, chociażby na skrawku, czegokolwiek co jest wykonane z folii :)

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@RedRose: Maine coon to świetna rasa, z powodzeniem zastępuje psa, ale z jednym plusem- jest mniej kłopotliwa. :) W porównaniu z innymi kotami nie roznosi domu, jest spokojny i "kanapowy". Jedyny minus to kłęby sierści wszędzie, nawet przy codziennym szczotkowaniu.

Odpowiedz
avatar Supervillain
0 0

@RedRose: a mój kot liże foliowe siatki... nie ogarniam :D

Odpowiedz
avatar meanraax
0 0

@RedRose: cos jest zlinkowane gdzies? tak w ogole koty tez sa swietej pamieci? czy jakis nowy skrot o ktorym nie slyszalem?

Odpowiedz
avatar Jaladreips
8 10

Apropos tego "zakazu rozmnażania", to nawet jak dwie osoby mają koty tej samej rasy, to nie mogą ich rozmnożyć bez pozwolenia? Jakaś kara jest za to?

Odpowiedz
avatar jass
8 8

@Jaladreips: Jeśli kupiony był kot "na kolanka" to w takim wypadku raczej żaden związek nie wyda kociętom rodowodów. Jeśli koty nie mają rodowodów tylko są "w typie rasy" - tak samo. Nie wiem jak jest jeśli się nie ma zarejestrowanej hodowli, ale to akurat jest pewnie do obejścia jak ktoś się uprze.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
11 11

@Jaladreips: Nie kazdy kot nadaje sie do rozrodu. Doswiadczony hodowca sprzedajac kociaki okresla, ktore nadaja sie tylko na kolanka ( bo i takie sie zdazaja), ktore moga byc wystawowe, hodowlane lub hodowlano-wystawowe. Oczywiscie te potencjalnie hodowlane ( z prawami do zalozenia hodowli) sprzedaje sie odpowiednio drozej. Np moja kotka rasy Ragdoll byla oznaczona jako hodowlano-wystawowa, ja nie zamierzalam bawic sie w wystawy wiec kupilam ja na kolanka za 2 tys. Gdybym chciala z prawami hodowlanymi to musialabym zaplacic 4,5 tys. Juz pomijajac umowe pisemna jaka zawarlam z hodowca, na rodowodzie mojej kotki jest naklejka ze kotek nie ma praw hodowlanych. Ale kupno kotka do hodowli, jeszcze wcale nie oznacza, ze mozna go rozmnazac. Kotek musi wziasc udzial w odpowiedniej ilosci wystaw i zdobyc odpowiednie noty i wtedy zwiazek felinologiczny wydaje zgode na rozrod. Malo tego, nawet majac taka zgode, nie oznacza ze moge dowolnie kotke rozmnazac. Jak dobrze pamietam, to kotka moze miec 2 mioty na 2 lata ( moge sie mylic)... chociaz wiem, ze w szczegolnych przypadkach zwiazek dopuszcza wiecej.

Odpowiedz
avatar Iras
5 7

@Jaladreips: Brak zezwolenia = brak rodowodu = w typie rasy. To z kolei oznacza, że nie ma absolutnie dowodów na to, że nie jest to po prostu ładny dachowiec. Sama mam dwa wynalazki w typie rasy - jedno mozna podciagnąć pod brytyjczyka color point, drugie pod maine coona (nawet wydawane dźwięki by się zgadzały, bo zamiast miauczec, ćwierka. A umaszczenie w ogóle miodzio - szary marmurek. Sęk w tym, że co siedzi w genach - nie wie nikt. Obie baby zostały wydłubane ze schroniska w stanie krytycznym. Gdzieś wśród przodków mogło się zdarzyc cos rasowego - to jednak nie czyni ich rasowych, niezależnie od wyglądu.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
-4 4

@Iras: to nie jest tak ze brak zezwolenia = brak rodowodu. Rodowod to metryczka bedaca dowodem pochodzenia kota. Hodowca wyrabia taka metryczke kotom z legalnego rozrodu. Takze pomimo ze moja kotka nie ma zezwolenia na rozmnazanie ( ba nawe jest wysterylizowana) rodowod posiada. Jest wiec pelnoprawnym przedstawicielem swojej rasy.

Odpowiedz
avatar Iras
4 4

@TakaFrancuska: Swego czasu byłam związana z hodowlą psów - więc jeśli chodzi o rodowody i papierologię ogólnnie jestem nieco zorientowana. Chodziło mi o to, że brak zezwolenia - brak rodowodu u potomstwa. Twoja kotka jest maine coonem - fakt. Rodowód jest jednak gwarancja, że to ona jest rasowa - niezależnie od wyglądu. Nie jest jednak gwarancją, że nadaje się do dalszego rozmnażania. Rodowód jest gwarancją rasowości danego zwierzęcia - uprawnienia hodowlane to zupełnie inna bajka. Tu też pojawia się kolejna kwestia - czy właściciel kocura, który by chciał rozmnożenia, a ma rzeczywiście rasowego kota: 1. Jest zbyt leniwy by wyrobić uprawnienia hodowlane (takie tłumaczenie zazwyczaj się pojawia) 2. Czy po prostu jego kocur z jakiegoś powodu uprawnien nie zdołał zyskać - a to z kolei oznacza co najmniej jedną z dwóch rzeczy - kot ma wady w wyglądzie, które go dyskwalifikują z rozrodu, albo jest nosicielem jakiejś choroby - genetycznej, albo wirusowej. Tu jeszcze - jakiekolwiek wady zwierze by posiadalo - jesli pochodzi od rasowych, rodowodowych i dopuszczonych do hodowli rodzicow - to ten konkretny zwierzak rodowód będzie miał - może być przy tym i 15 w miocie (kolejna upychana naiwnym bzdura - ze tylko 6 sztuk z miotu dostaje rodowod)

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
1 1

@Iras: ajurat mam Ragdolla, ale to drobny szczegół... co to mitu o 6 sztykach to slyszalam. Kolejny ktory chodzi, to ze w hodowlach ( tych, ktore wystawiaja rodowody), paruje sie ojca z corka, albo matke z synem, lub braci z siostrami. Wiele osob nie zdaje sobie sprawy z tego czym jest rodowód. Inna sprawa, że wiele osób myśli, ze koszt pieska czy kotka jest wynikiem kosztów wyrobienia rodowodu, co tez totalna bzdura.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
0 0

@TakaFrancuska: Ciekawe i ma to sens. Ale ja bardziej pytałem czy jak np. dwie osoby rozmnożą sobie koty, a potem będą je sobie trzymać w domu albo porozdają znajomym, czy to jest z punktu widzenia prawa nielegalne?

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@Jaladreips: Nie jest, bo jakim cudem mogłoby być? Dachowce też sobie można dowolnie rozmnażać i zasadniczo nikomu nic do tego, co innego kiedy tak "uzyskane" zwierzaki próbuje się sprzedawać jako rasowe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Ludzie to debile. Trzeba się z tym pogodzić...Rozumiem, że nie jesteś hodowcą?

Odpowiedz
avatar suonick
2 4

@Day_Becomes_Night: nie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Day_Becomes_Night: Jak ma być hodowcą z wysterylizowaną kotką?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@suonick: a w skali od 1 do 10 jak bardzo bolą cię ręce po noszeniu takiego kotełka? :)

Odpowiedz
avatar suonick
-3 5

@Day_Becomes_Night: w okresie kiedy nie miałem możliwości uczęszczania na regularne treningi tak z 5 minut dało się wytrzymać, teraz trochę dłużej bo ręką trochę większa ;) Moja odp. 5 (jeśli 10 to "bardzo")

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2017 o 15:48

avatar konto usunięte
-2 2

@maat_: najwidoczniej niedoczytałan

Odpowiedz
avatar Chronoss
13 45

tl;dr: mam kota i chce zebyscie o tym wiedzieli. W zwiazku z tym wyolbrzymie incydenty i piekielnosci jakie sa z tym zwiazane. Anglicy wyklarowali sobie taki neologizm 'humblebrag' To jest oswiadczenie, ktore pozornie jest narzekaniem albo skromna auto-krytyka a w rzeczywistosci ma zwrocic uwage sluchaczy na jakis sukces, osiagniecie badz cokolwiek z czego wyglaszajacy jest dumny. Masz fajnego rasowego kota. Ale jezeli opisane sytuacje sa dla ciebie piekielne to powinienes sie naprawde wyluzowac odrobine. "(...) unikatowego w skali kraju symetrycznego szylkreta po dwóch czempionach, u których w każdym kolejnym miocie był później przynajmniej jeden następny czempion. Za hajsy w wysokości, podejrzewam, przynajmniej większej części jej całego miesięcznego dochodu." Gdyby ta historia nigdy nie miala miejsca, to trzebaby ja wymyslic. Jak inaczej plynnie wtracic informacje o imponujacych szczegolach rodowodu naszego siersciucha? Tak z czystej ciekawosci - po co sie zadajesz z tymi wszystkimi ludzmi, ktorzy tak cie wk*****ja? Znajdz se nowych znajomych, ktorzy beda wiedzieli co i jak z twoim kotem.

Odpowiedz
avatar Chronoss
23 29

@suonick: A ja jednak bede sie upieral, ze chodzilo o "wtracenie imponujacych szczegolow" Zalozmy, ze kot nie bylby rasowym z dziada pradziada krewniakiem czempionow. I na uwage, ze moze sie wysunac z szelek i uciec uslyszalbys "przecież to tylko kot, znajdzie pan innego". To bylaby nie mniej kretynska odpowiedz. Nie mozna sobie jednego kota od tak zastapic drugim, to nie jest zabawka z plastiku. Chyba, ze uwazasz inaczej - strata kota, ktory jest tani jest mniejsza od takiego drogiego?

Odpowiedz
avatar RedRose
3 7

@Chronoss: Mogę Cię zapewnić, że większość tekstów i sytuacji opisanych w tej historii pojawia się u wielu właścicieli kotów. Jeśli kot ładny (bez znaczenia czy rasowy czy nie) to zaraz pojawiają się namowy na rozmnażanie. Największy dramat jest przy sterylizacji/kastracji, bo jak to tak, kotka musi mieć raz młode, kot będzie smutny itd. Albo zdziwienie że kotek nie wychodzi na dwór, to tak jak więzienie ;)

Odpowiedz
avatar Chronoss
11 11

@suonick: Gdyby to byl dachowiec to nie napisalbys o "unikatowym w skali kraju symetrycznym szylkrecie po dwóch czempionach", a historia piekielnosci by nie ani nie stracila, ani nie zyskala. Mozna stad wywnioskowac, ze to wtracenie bylo niepotrzebne i znalazlo sie w tekscie wlasnie w charakterze humbelbragu. ALBO! I zaczynam sie sam sklaniac ku tej wersji. Twoja intencja jest czysta, przytoczony fragment jest w pelni uzasadniony, pasujacy do kontekstu i zastosowany w celach stylistycznych. A ja sie przyczepilem jak rzep do kociego ogona i z niejasnych powodow zupelnie bezpodstawnie przypisuje ci jakies nieczyste pobudki. Nie chowaj urazy ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2017 o 16:13

avatar suonick
-4 10

@Chronoss: wykażę się piekielnością i poproszę, abyś sam wybrał pasującą wersję - tak w ramach rekompensaty ;)

Odpowiedz
avatar Chronoss
2 4

@suonick: Mysle, ze tak po prawdzie w glebi ducha wiedzialem od poczatku, bo kliknalem "Mocne" jeszcze przed napisaniem komentarza. Ale coz to byla za fascynujaca podroz :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@Chronoss: dzięki za termin "humblebrag", bardzo brakowalo mi nazwy na takie przechwalki niby niechcący. W ogóle na piekielnych powinien być przycisk "humblebrag" obok "mocne" i "słabe", bo ta strona to wylęgarnia takich potworków. Co do historii - część rzeczy w ogóle nie piekielna, część owszem. Tak czy inaczej, wkurzają mnie historie typu "ktoś mi powiedział, że cośtam, a się na tym nie znał, a ja się znam, ojojoj, jaki on piekielny i głupi". A ja Autorowi powiem tak: sucha karma JEST szkodliwa. Niszczy m.in. nerki, dlatego że koty, jako potomkowie zwierząt pustynnych, są biologicznie przystosowane do przyjmowania wody wraz z pokarmem. Kiedy jedzą suchą karmę, która, jak sama nazwa wskazuje, ma bardzo małą wilgotność, przyjmują tej wody za mało, a jednocześnie "nie wpadną" na to, żeby się wody napić osobno, tak jak robią to np. ludzie. W większości przypadków kiedy koteł pije, to znaczy, że jest już odwodniony. No i co, teraz ja mam napisać historię pt "taki jeden na piekielnych napisał, że sucha karma jest ok, a wcale nie jest"? Czy może Ty napiszesz " taka jedna na piekielnych mi napisała, że sucha karma jest niezdrowa, a ja daję suchą i uwazam2 że jest ok"? ICOTERAS? Ogólnie fajnie, że jesteś tak troskliwy wobec swojego zwierzaka i że nie rozmnazasz go, to jest dla mnie zawsze na propsie. Ale za "mruczka z komórki nr 5" wieeelki minus.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
2 2

@RedRose: to z tym aby "raz dopuscic" to jest najwieksza bzdura jaka slyszlalam. To tak jakby człowiekowi powiedzieć. Sluchaj dzisiaj sobie poruchasz, ale to będzie twój pierwszy i jedyny raz. Potem dniemy jajka. Nie można tęsknić za czymś czego się nie doświadczyło. Pomijając przypadki dzikich kotów, gdzie nie mamy wpływu na ich przeszłość. O ile nie prowadzimy hodowli, zwieszaki powinniśmy sterylizować / kastrować

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@TakaFrancuska: Zasadniczo masz rację, ale... Dla kota nie ma znaczenia czy ciachniesz mu jajka po jednym dopuszczeniu czy po kilku latach. Nie "nie tęsknią za czymś czego nie doświadczyły" tylko nie tęsknią w ogóle - nie myślą abstrakcyjnie ani w perspektywie czasowej, więc takiego poczucia straty w ogóle nie doświadczają, przypisujesz im ludzkie uczucia ;) Czym innym jest oczywiście tęsknienie za swoim człowiekiem, to zwierzaki odczuwają bardzo silnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@FantomSG: Widać mało w świecie bywały jesteś skoro masz takie zdanie

Odpowiedz
avatar suonick
4 4

@FantomSG: wszędzie jest to samo, na całym świecie :)

Odpowiedz
avatar Panna_Polna
5 11

Podziwiam, że udało Ci się wytresować kociszcze. Nasze koty (dachowce) odporne na wszelkie próby nauczenia czegokolwiek poza "zostaw mój obiad!". :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

"Kiedy już się mijaliśmy kotka zamiałczała" - to jednak umie miauczeć :P Co w pierwszej sytuacji jest piekielnego?

Odpowiedz
avatar suonick
-1 5

@Caron: jakoś tak miałczenie zostało, nie wyrobiłem w sobie nawyku mówić/ipsać o gruchaniu, ignorancja to błogosławieństwo :P w każdym razie poprawione, dzięki Pierwsza historia bardziej powodująca uśmiech niż piekielna. Opisana piekielność dotyczy "oceny po pozorach" vel "czynienia błędnych założeń w klarownych sytuacjach" ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2017 o 15:21

avatar konto usunięte
2 2

@suonick: piekielnie by było jakby wołał - paaanie, ten rasowy to mój! A on pomóc chciał :)

Odpowiedz
avatar suonick
1 1

@Caron: była to, w każdym razie, powodująca uśmiech sytuacja :)

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@suonick: Mój jest rasowym maine coonem, a nie tylko grucha, również miauczy i mruczy jak inne koty. W każdym razie rasa ta ma troszkę szersze spectrum wydawanych dźwięków w porównaniu do innych kotów, co nie znaczy, że nie miauczą.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
10 14

Wszystko okej, ze wszystkim się zgadzam poza jednym: dobrej jakości sucha karma nie robi dobrze kotu. Przy suchej karmie, nawet z najlepszym składem powoli niszczą się kocie nerki, bo kot większość wody czerpie z pożywienia. A mokra karma czy mieszanka barfna mogą spokojnie leżeć w misce 12 godzin, zwłaszcza jak są podlane wodą ;)

Odpowiedz
avatar suonick
-4 12

@kalulumpa: kotka dostaje raz w tygodniu mokre. Wcześniej dostawała dwa razy, ale nie przepada i żarcie niszczeje. Hodowla stosowała suche i zaleciła suche, do tego się stosuję. Nie wiesz, co się dzieje w domu, kiedy świeżego kurczaka kroję :P

Odpowiedz
avatar Izura
5 11

@kalulumpa: I przy suchej nie czyszcza się zęby ani nie wymaga ruchów pyska. I mieszanie raz suche, raz mokre nie jest dobre bo ph żołądka przez suche się zmienia i potem po mokrym jest problem.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
-2 8

@suonick: moja natomiast non stop sie wykloca o mokre.. ale vet zalecil ze ma jesc suche na te jej zeby.. i to takie z duzymi kawalakami.

Odpowiedz
avatar Izura
1 13

@TakaFrancuska: Zmień weta, suche kamienia nie sciera tylko mięso i kości. A przy suchym jeszcze szybciej się robi. Do tego jakie żarcie się wybiera od składu zależy a nie od wielkości chrupki

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

@kalulumpa: Mój maine coon je tylko suchy pokarm pije dużo wody i takie są zalecenia. "mokra" karma zaowocowała pęcherzami na poduszkach :( . Maine coon miałczy, grucha i wydaje mnóstwo dziwnych dźwięków (przynajmniej mój), mimo wszystko nie jest szczególnie głośnym i często miałczącym osobnikiem. Jest wielki,(kocur kastrat) 8kg wagi przy czym jest szczupły jedynie puszyste futro nadaje mu wielkości

Odpowiedz
avatar kalulumpa
1 1

@TakaFrancuska: sucha nie czyści zębów, to mit. Weci na studiach mają 30 godzin dietetyki dotyczącej wszystkich zwierząt, więc na kota w najlepszym przypadku masz 5-10 godzin. W dodatku wykłady najczęściej są sponsorowane przez Hills lub RC. Naprawdę sądzisz, że to wystarczy? ;) Polecam do poczytania fp na fb barfne korepetycje.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
-1 1

@kalulumpa: O, wreszcie padła nazwa sponsora :)

Odpowiedz
avatar afr0dyzjak
9 11

Ja mam dachowaca. Większego i szczęśliwego. Większy nie dlatego, że gruby, ale długi w grzbiecie, z masywną czaszką, do tego puchaty. Weterynarz sam mówi, że on wprawdzie ma nadwagę (kastrat), ale nie jest otyły i nie widzi sensu w odchudzaniu kota, skoro jest już ze mną 10 lat i jest szczęśliwy ze swoimi 7 kg, które wynikają z budowy ciała, a nie przekarmiania (tak, ruchliwy też jest) :) Ciągle słyszę, że jest gruby, powinnam odchudzać, zmienić dietę, a najgorsze, że on nienawidzi ludzi(!). No bo tak, jak przychodzą w odwiedziny, to kot do nich nie podejdzie, tylko legnie gdzieś w kącie i tylko obserwuje, a podchodzi tylko do mnie i lgnie właściwie jak dziecko. Jak się odezwie po kociemu, to też palpitacje serca wzbudza, bo właśnie nie miauczy, tylko grucha lub chrumka, lub wydaje takie cienkie "buu" nazywane odgłosem ducha. Taki jego urok :) Szkoda, że niektórzy nie rozumieją, że koty też mają charakter i między sobą się różnią - to że Mruczuś Kowalskiej zawsze podchodzi wypinając grzbiet do głaskania, nie znaczy, że mój też taki będzie. Mi wypina zawsze i to mój kot, a nie własność publiczna. :P Piekielności, które opisałeś, dotyczą każdego kociarza, no, może oprócz tego uporczywego namawiania na rozmnażanie :P

Odpowiedz
avatar RedRose
4 4

@afr0dyzjak: ludzie mają swoje oczekiwania i przyzwyczajenia wobec kota. Jak się coś nie sprawdza, to kot i właściciel są nienormalni. Moja kicia też nie jest zbyt towarzyska (również dachowiec)]=Gdy mam gości to chowa się do swoich kryjówek i tam smacznie śpi. Jak gościa rozpozna, to podejdzie, powącha rękę i pójdzie. Na szczęście nikt mi nie zarzuca że coś jest z nią nie tak. Co do rozmnażania - jak kotek ładny, to zaraz się pojawiają propozycje rozmnożenia. A jak dojdzie temat sterylizacji/kastracji, to wtedy jest "wesoło" :P

Odpowiedz
avatar suonick
-1 3

@afr0dyzjak: @RedRose: da się zaobserwować, że niektórzy mają wyobrażenia/oczekiwania wobec cudzych zwierząt, a potem smuteczek, że jest inaczej. Dzieci - to bym zrozumiał... jest jeszcze gorzej, bo to dorośli ludzie, którzy później przekazują takie wzorce swoim dzieciom. PS. Mam jeszcze kilka historii z psem :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2017 o 16:24

avatar Garrett
0 2

@maat_: Ja też!! Ja też chcę zdjęcie!!

Odpowiedz
avatar mendzia_kocia
3 5

Aż konto założyłam, bo muszę, no muszę skomentować...Z punktu widzenia osoby mającej kota na punkcie kotów. Obecnie w domu...Wróć,MOGĘ mieszkać w domu dwóch poczwar z otchłani piekielnej dla niepoznaki przebranych w kocie futerka. Moje stworki ukochane to kundle, zwykłe kocie kundle, inaczej "rasy europejskiej". Oboje wykastrowani,i -tak mi przykro,że aż wcale- kompletnie nie zachowują się jak koty.Ona nie miauczy,ona ćwierka. Na dodatek o zgrozo, nikogo nie lubi ale to literalnie nikogo. Oprócz mnie. Na ręce? Chyba kpisz, ogon jak szczota, zęby na wierzchu i warczy jak solidnie poddenerwowany rottweiler. Mruczy tylko na moich rękach. On mruczy jak mały acz wydajny traktorek, i w jednej milionowej części sekundy rozkoszne mruczenie zamienia się w atawistyczny warkot tygrysa szablozębnego. A nieszczęsna ofiara obiera sobie rączkę ze skóry jak pomidorka. Dlaczego? Bo tak. Na domiar złego mieszkam na wsi, gdzie karmienie kota karmą a nie resztkami ze stołu (o ile w ogóle zwierzak jest karmiony) to wstyd, sromota i grzech i czekam tylko aż ksiądz dobrodziej z ambony mnie wywoła jako satanistkę. Kastracja?! Taką piękną szlkretkę kastrować?! Toż gdyby się rozmnożyła to by się ludzie pozabijali o kociaki po niej, wiesz co ? My kocura mamy, rudego takiego, wiesz jakie by dzieci mieli piękne?! A ten kocur twój to wiesz, nasza kocica ma ruję dzi*** jedna, weź no go pożycz, zamknę w stodole będzie spokój, może przestanie drzeć mordę. No jak co z kociakami? wy***** się do stawu, po ch** komu koty? No ale że jak, nie brać na ręce? Że jak kota boli? Przecież to nie człowiek, co ma go boleć? A kretynka jesteś, jak Villaska skończysz, dajże dziecku się pobawić kotkiem, nie ubedzie ci. No widziałaś ?! Widziałaś ?! Pogryzły dziecko podrapały wscieklizny teraz dostanie to są dzikie bestie ja policję wezwę zobaczysz zastrzelą ci te pokraki... I tak w koło Macieju. I czasem się zastanawiam, co z ludźmi jest nie tak? Ile razy można tłumaczyć, że skoro kot nie chce to znaczy nie chce, co ja będę z nim/nią dyskutować ? Że rozmnażanie kotów/psów jakichkolwiek zwierząt bez rodowodu to napędzanie chorej koniunktury a schroniska już i tak przepełnione a domy tymczasowe czy azyle zapchane pod korek? Że to nie ja decyduję o humorze mojego kota że to żywa czująca istota i ona o sobie decyduje? Że kastracja wyjdzie im tylko na dobre? Że jeżdżę do weta z każdą choćby najmniejszą pierdołką na wszelki wypadek? Że w MOIM domu JA ustalam zasady odnośnie obcowania z moimi zwierzętami a nie widzimisię głupiej cioci i jej rozwydrzonego bachora? No, ale to ja mam nakichane pod beretem... @suonick ludzi olej, nie dogadasz sie z nimi, mowy nie ma. A Najdoskonalszą Istotę proszę serdecznie ucałować w najpiękniejszy na świecie nos...Oczywiście jeśli Jej Futrzasta Wysokość wyrazi aprobatę... :D

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-1 1

@mendzia_kocia: Witaj w klubie. Mam jedną Kocurrę (szylkrecik) która jest równie piekielna, co piękna. Składa się głownie z masy futra, zębów, pazurów i trudnego charakteru.

Odpowiedz
avatar Kobra
-2 6

Ostatnie historie o zwierzakach rasowych wyzwoliły u mnie pewne prywatne przemyślenia. W związku z tym mam pytanie do wszystkich obecnych tu zwolenników/posiadaczy właśnie zwierząt rasowych i chętnie poczytałbym Wasze opinie. Jeśli jesteście zwolennikami możliwości wyboru pewnych cech u swoich zwierząt, jakie jest Wasze podejście do szeroko pojętej eugeniki wśród ludzi?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Kobra: Borze szumiący a co ma piernik do wiatraka! tu się rozmnaża zwierzęta o pożądanych cechach. Tak się wytworzyło krowy mleczne i krowy mięsne. Na co chcesz hodować ludzi? Na mleko czy na mięso? I jeszcze kliknął mi się + zamiast - cholera!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2017 o 7:25

avatar SamanthaFisher
0 0

@Kobra: Co ma eugenika wsród ludzi do rasowych kotów? Kot nawet z rasowych rodziców jak rodzi się z wadami to traktuje się go jak każdego innego kota. Kot z defektami jest sprzedawany wtedy za dużo niższą cenę lub oddawany z koniecznością kastracji. I tyle, nikt zdefektowanym kotom nie zabiera możliwości życia chyba, że (jak w przypadku innych kotów również) weterynarz stwierdzi konieczność uśpienia.

Odpowiedz
avatar Kiwi
-1 1

@Kobra: Nie mam żadnego zwierzaka rasowego, ale podoba mi się pomysł podnoszenia dyskusji na trudne tematy. Nie wiem czy akurat komentarze na piekielnych się do tego nadają. @maat_ i @SamanthaFisher - co ma jedno do drugiego? Skojarzenie ciekawskiego umysłu. Co inni sądzą na dany temat? Jakie mają przemyślenia, argumenty? Podobne skojarzenie mogłoby zadziałać, gdyby temat dotyczył usypiania zwierząt, które męczy długotrwała i bolesna choroba. Co ludzie mogą myśleć na temat eutanazji wśród ludzi? Jakie tu mają przemyślenia? Nie widze w wypowiedzi Kobry nic niestosownego

Odpowiedz
avatar ZebThan
-2 4

Kurde, jak czytam te "mądrości" odnośnie 'zdrowych kocich karm' to mi się przypomina historia jaką znajomy mi kiedyś opowiedział. Jego babcia miała kotke. Karmiła ją "okropną" (według samozwańczych specjalistów) karmą, kotka chyba nawet nie była wysterylizowana (nie wychodziła też na zewnątrz). Kotka nigdy nie była u weterynarza. Jej córka (ew. wnuczka, w sumie nie pamiętam) była natomiast właśnie taką nawiedzoną "specjalistką" od kotów, zwłaszcza właśnie z fiołem na punkcie karm i ciągle opieprzała babcie, jak to babcia nie dba o kota i kot zdechnie, bo dostaje złą karmę. Wtedy babciowa kotka była już stara (powyżej dekady). Rzeczona córko-wnuczka kupiła sobie wtedy kota (rasowego, a jakże) i bardzo specjalistycznie o niego dbała. Karmiła "specjalnymi" karmami, zabierała do weterynarza na kontrole i tak dalej. Kiedy kotka babci dojeżdzała do 15 lat, wymuskany kotek wnuczki zdechł. Przyczyny nieznane, dziewczyna nie chciała powiedzieć, ale zakładam, że weterynaryjny klasyk (przy kastracji weterynarz mi powiedział, że sporo kotów ostatnio w ten sposób pada) o którym fani 'wysokomięsnych' karm często zapominają. Karmiąc kota taką karmą należy go częściowo głodzić, tj. dajesz mu nie więcej niż 20g-30g takiej karmy dziennie (czasem należy też zrobić kotu dzień bez jedzenia). I tak, kot będzie od tego chudy i ciągle głodny. I taki ma być, bo koci organizm, o ile jest przystosowany do jedzenia głównie mięsa, to również jest przystosowany do głodowania. Tak 'naturalnie' to koty jedzą mało i rzadko. Przystosowaniem do tego jest między innymi technika polowania kota, polegająca na długim obserwowaniu ofiary i atakowaniu wyłącznie kiedy prawdopodobieństwo sukcesu jest bardzo duże, bo kot energetycznie nie może sobie pozwolić na częsty wysiłek zakończony niezłapaniem ofiary, ponieważ rzeczona ofiara jest od niego na ogół dużo mniejsza i nie dostarcza dużo energii. Żeby nie marnować energii, koty również przesypiają normalnie większą część doby i aktywne są tylko wtedy, kiedy szansa na złapanie czegoś jest największa (rano i wieczorem). Z tego powodu koci układ pokarmowy przystosowany jest do radzenia sobie z niewielkimi ilościami mięsa i maksymalnego wykorzystania tych zasobów które dostaje. Więc trawi POWOLI i dokładnie. Ale mięso po pewnym czasie gnije. Jeśli dajesz kotu dużo mięsa, to ono mu gnije w jelitach i powoduje różne schorzenia. Dlatego stosuje się różne domieszki (żeby kot zjadł to mięso którego potrzebuje, ale również, żeby nie chodził głodny i nie rozwalił sobie wątroby). Oczywiście wielu kotom na wysokomięsnych karmach nic nie będzie (te procesy gnilne powodują jakieś problemy po wielu latach, to często czas dłuższy niż wynosi długość życia kota) i też nie należy siać draki, że ktoś w ten sposób kota morduje. Śmieszne jest tylko podawanie tego typu karm jako zdrowych bo odpowiadających naturze. Tak się składa, że tryb życia kotów domowych jest wszystko, tylko nie naturalny.

Odpowiedz
avatar Darknessy
0 0

Masz długowłosego maine coona? Czemu mówisz o standardach hodowlanych skoro masz kota nie w typie? Maine coony są pół długowłose. Z jakiej pseudohodowli masz tego kota?

Odpowiedz
Udostępnij