Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja dzisiejsza historia zainteresuje w zasadzie tylko Kociarzy, ale zauważyłam, ze jest…

Moja dzisiejsza historia zainteresuje w zasadzie tylko Kociarzy, ale zauważyłam, ze jest tutaj nas dość dużo zatem – do dzieła! Może Wam się spodoba.
Będzie o mojej Kocurzrze.

Mamy Kocurrę. Dobra, mydlenie oczu. Kocurra ma nas (każdy Kociarz wie, o czym mówię). Kocurra jest owocem mezaliansu kotki perskiej bez rodowodu (to się chyba fachowo nazywa „w typie rasy”) i bliżej nieokreślonego taty rasy kot europejski. Z persa ma pewne cechy: płaski, szeroki pyszczek, krótkie, masywne łapki, imponujący ogon, bogatą okrywę i... charrrakter.

Kotu, który nie wychodzi na dwór i nie ma możliwości naturalnego ścierania pazurków, należy pazurki te obcinać. Od 4 lat, od kiedy Kocurra jest z nami, pazurki zawsze przycinał mąż. Ja się boję – to delikatna operacja, pazurki mają unerwione rdzenie i łatwo można kotu zrobić krzywdę. Mąż ma niezłą wprawę. Zawsze robił to, gdy kocia spała. Nie była zachwycona, wydawała pomruki niezadowolenia, ale jakoś pozwalała.

Do czasu. Jakiś miesiąc temu mąż zabrał się za pazurki. Nie wiem, co się stało – czy zrobił coś źle, czy koci się coś odwidziało, nie wiem. Kocurra wykonała po trzy głębokie szramy na obu jego przedramionach i wbiła mu zęby w ścięgno na wierzchu dłoni. W kilka godzin dłoń spuchła jak balon, przeraźliwie bolała, ostry dyżur chirurgiczny, jeden antybiotyk, potem drugi, generalnie ręka do tej pory jeszcze boli, choć opuchlizna zeszła.

Kot ma w dalszym ciągu nieobcięte pazurki. Widzę, że się męczy, próbuje gryźć, wbija we wszystkie meble. Mąż nie może do niej podejść, bo wydaje z siebie (Kocia!) wściekłe fukanie, syki, prycha, robi się dwa razy większa. Postanawiam zawieźć do specjalisty czyli weterynarza. Wyjmuję kototransporter. Kot na jego widok wrzuca 6 bieg i nagle okazuje się, że 4-ro centymetrowa szpara pomiędzy fotelem a ścianą w zupełności wystarcza, aby wcisnął się w nią dorosły kot. Wywlekam moją KatzenKratzen. Nie mam co liczyć na pomoc, na męża wciąż reaguje alergicznie a synka nie chcę narażać. Pakuję do kototransportera. Kot zapiera się wszystkimi łapami. W końcu walka kot vs człowiek kończy się zwycięstwem człowieka. Zwycięstwo okupione jest zaledwie trzema ranami drapanymi i jedną szarpaną. Potem zaczyna się koncert. Miauuuu Miiiiau Miiiiiaaaauuuuuu. Na przemian błagalne, rozpaczliwe i naglące. Nawet ktoś, kto nie zna kociego łatwo przetłumaczy: „wypuść, proszę, błagam wypuść!”, „no, wypuść natychmiast!”, „wypuść do jasnej ^%^%$ !!!!”

Kocia muzyka towarzyszy mi całą drogę i dwie wizyty innych zwierzaków przed nami. W końcu nasza kolej. Pan weterynarz znajduje w komputerze dane moje i kota. Byliśmy tam cztery lata temu, jak przygarnęliśmy kotkę – sprawdzić ogólny stan zdrowia, odrobaczyć i określić płeć (nie umieliśmy), potem na sterylizację.

Mała dygresja co do imienia – gdy lekarz spytał o imię kotki w tym samym czasie ja podałam „Negusia” a mój synek „Słodziaczek” (mała kicia była). Lekarz wpisał Negusia-Słodziaczek.

Rozpinam suwak kototransportera i oczom naszym ukazuje się - Słodziaczek...

Na początek wściekłe fukanie! Potem syk godny anakondy! Seria prychnięć! Kłęby futra! (zestresowany kot zrzuca sierść). Łap ze 20, pazurów chyba 100, zęby wszędzie! Weterynarz woła kolegę. Podchodzą z grubymi ręcznikami. Kot rzuca się jak wściekły, broni pazurów jak niepodległości, jest wszędzie! Łapy młócą powietrze, wrzask, syk, prychanie, w pomieszczeniu jest chyba ze 20 rozszalałych kotów! Weterynarz próbuje zarzuć ręcznik na grzbiet koci, kot wyskakuje metr w górę i zrzuca ręcznik! Zęby, pazury, zęby, pazury, wszędzie!

Po około 10 minutach walki widzę, że nic z tego nie będzie. Rezygnuję z usługi ku ogromnej uldze obu lekarzy. Jeden z nich odwraca uwagę kotki, żebym mogła zapiąć transporter. Jeden ręcznik zostaje w środku z kotką, nikt nie ma odwagi po niego sięgnąć. Wracam do domu.

Pazurki wciąż nie obcięte. Ktoś ma jakis pomysł, jak pomóc kotu?

by KatzenKratzen
Dodaj nowy komentarz
avatar Turututut
5 5

Piekielny był kot, dobrze rozumiem? Jak nie da sobie obciąć, to musi sobie sam z tym poradzić, może kup mu jakiś porządny drapak. Niestety może się to skończyć nie potrzebnym wydatkiem, bo kot nie będzie miał ochoty z niego korzystać. Wtedy trzeba będzie myśleć nad innym rozwiązaniem.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 1

@Turututut: Kupiłam. Porządny z szykanami. Kocia go totalnie olewa. Woli meble i nasze przedramiona. I tak - piekielny był i jest kot

Odpowiedz
avatar dama_z_koszatniczka
1 1

@KatzenKratzen: Drapak niestety tylko zaostrzy (dosłownie) problem. Oba moje koty z korzystają z niego bardzo intensywnie, tak bardzo, że obu pannom tnę pazury przynajmniej 1 - 2 razy w tygodniu (ale po 1 - 2 milimetry, tylko tyle, żeby pozbyć się "sztyletu"). Paradoksalnie to niedrapiące leniuchy mają tępe pazury. Jesteś w podłej sytuacji, bo Twój kot potrzebuje drapać, a pazurów nie da sobie obciąć. Mieliśmy podobną sytuację z naszym drugim kotem. Pierwszy pazury daje sobie ciąć bez kłopotu, ale do drapaka zachęcił go spray z kocimiętką (wypróbowaliśmy kilka). U nas jednak nie ma zasady "ja należę do kota, a nie odwrotnie" i po przekonaniu zwierzaka, że to ja i mąż mamy w domu władzę cyrki z kicią nr 2 się skończyły. To Ty masz rządzić, a nie zwierzę, niezależnie od tego, jak bardzo je kochasz. Włażenie kotu w, za przeproszeniem doopę, nigdy nie wróży nic dobrego. My też dogadzaliśmy do upadłego, aż w końcu mąż się wkurzył, złapał drania za kark, tak że nie mógł kwiknąć i pazury zostały obcięte. Następnym razem Otis podszedł do tego tematu z dużo większą pokorą...

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 4

Próbowaliście może zadziałać po podaniu kocimiętki? Moja jest naćpana po tym i kocha wszystkich. I polecam drapaki typu pieniek. Zamiast tych "kupnych" warto postawić po prostu kawał pieńka. Moim zdaniem lepiej ściera pazury.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 1

@Bryanka: Zasiałam. Kotka ma namiastkę ogródka na balkonie - skrzynka z trawą, pomiędzy którą posiałam kocimiętkę. Piekielna kocimiętka nie wzeszła... Nie ma jej

Odpowiedz
avatar Katka_43
1 1

@Bryanka: Mój uwielbia drapać pnie drzew, w ogrodzie upodobał sobie wierzbę i bez. Coś w tym jest:)

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@KatzenKratzen: W zoologicznych jest dostępna suszona. My czasami rzucamy trochę dla kocicy na ziemię i ona z lubością się w tym tarza :D

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 1

Kupiłam drapak! Kocia go olewa...

Odpowiedz
avatar paski
1 7

Choc rozumiem wielka milosc do kotów, nie jestem w stanie pojąc tych tekstów "kot ma nas, a nie my jego", "to kot jest naszym wlascielem" itp.

Odpowiedz
avatar CatGirl
3 11

Jak mój nick wskazuje - koty uwielbiam. Ale...ten styl pisania...niepotrzebnie się siliłaś. A poza tym to nie jest forum z poradami dla kociarzy, żadnej piekielnej osoby tu nie dostrzegłam.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 3

@CatGirl: Piekielny był tylko kot...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

W leciutkim/płytkim wziewnym znieczuleniu? Chyba najłatwiej

Odpowiedz
avatar cija
5 5

@maat_: i u innego weterynarza. To są jakieś jaja, żeby ludzie mający do czynienia z setkami zwariowanych z nerwów zwierząt tak dali ciała.

Odpowiedz
avatar cija
1 1

@maat_: (czy jak opatentuję komorę do znieczulania gazem w której mieści się transporter, to nie będę musiała do pracy?)

Odpowiedz
avatar Villenthetenmertch
4 4

Zawsze możesz spróbować zrobić z gruboziarnistego papieru ściernego coś w rodzaju grubej rękawicy do łokcia - może na tym niech się wyżywa i skraca pazurki... Co do kocimiętki może w jakimś zielarskim sklepie można kupić lub znaleźć zamiennik np. kozłek lekarski - waleriane Zawsze w ostateczności możesz zastosować metody z "Jak dać kotu tabletkę?" Szczególnie podpunkt 13: "Skrępuj tego drania przy pomocy sznurka od bielizny zwiazujac razem przednie i tylnie łapy, a następnie przywiąż go do nogi od stołu(...)"

Odpowiedz
avatar jass
0 2

Złap zwierza kiedy śpi i obetnij Ty zamiast męża, skoro na niego źle reaguje. To wcale nie jest trudne, wyraźnie widać która część pazura jest żywa, lepiej też nie obcinać za bardzo, żeby był od tego miejsca mały odstęp, na wszelki wypadek.

Odpowiedz
avatar Habiel
6 6

Szczerze mówiąc to Ci współczuję, ale winę w zachowaniu kota ponosicie też wy. Mam jednego kocura lat już prawie 12 i on nigdy takich numerów nie odstawiał. Prychać, prychał, ale nigdy pazurami w okolice twarzy się nie pchał. Jak był zdenerwowany to odpuszczaliśmy na chwilę i obcięcie kończyliśmy po jakiejś chwili. Druga to kotka wzięta z dworu i ona też takich numerów nie robi. Tylko protestuje swoim pseudo-miauczeniem (bo to wybrakowany model bez opcji miauczenia i oka). U weta oboje zachowują się w miarę spokojnie. Nie naciskajcie kota, gdy jest wystraszony albo zły. To się kończy tylko ranami. Lepiej odpuścić i próbować metody małych kroczków. A najlepiej przed obcinaniem kota zmęczyć, a po akcji nagrodzić jakimś małym smakołykiem (o ile zachował się dobrze). No i ponoć nie ma kotów wrednych, są tylko niewychowane. :D

Odpowiedz
Udostępnij