Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Naczytawszy się o zbrodniach popełnianych na książkach, przypomniała mi się własna z…

Naczytawszy się o zbrodniach popełnianych na książkach, przypomniała mi się własna z czasów, kiedy akurat szkoły średnie przechodziły na nowy system, czyli trzech klas.

Klasa składała się ze "spadochroniarzy", więc dla kogoś kto nie pił i nie palił nie było łatwo o bliższe przyjaźnie, ale stały skład klasy akceptował siebie nawzajem. Co innego "nowi", którzy dobijali do nas średnio co semestr w ilości sztuk średnio po jednej. Z nimi dogadać się było ciężej, ale zwykle nie pozostawali też na liście uczniów szkoły dłużej niż jeden, dwa semestry. Historia dotyczy właśnie jednej z takich "nowych".

Groszem nigdy nie śmierdziała, w przeciwieństwie do tytoniu, ale problem nie był zbyt uciążliwy, bo częściej nie było jej na zajęciach niż była. Tamten semestr geografii wymagał wykupienia książek ćwiczeń, które dla ułatwienia organizacji i obniżenia ceny szkoła zakupiła, a uczniowie mieli wykupić. Wszyscy zadowoleni. No, nie wszyscy. Oczywiście koleżanka raz że przepiła/przepaliła pieniądze na ów zeszyt ćwiczeń, to miała pietra, że rodzinka się do niej przyczepi za uwagi nauczyciela o notoryczne przychodzenie na lekcję bez przyborów. Co zrobiła? Wyleczyła mnie z dobrego serca. Oczywiście, pożyczyła moje ćwiczenia. Na jedne zajęcia. Potem zabrała, żeby sobie skserować albo coś. Na następnych oczywiście nie miała ani swoich.. ani moich. Ojej, zapomniała. Oj, tam, jutro przyniesie.

Minus? Musiałam wykupić drugi egzemplarz.
Plus? Miała dość mojego trucia o zwrot i przestała się pojawiać w szkole. W kolejnym semestrze już jej na liście nie było...

Warszawa

by ~survivor
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar imhotep
1 3

Może życie jej zmarnowałaś :P

Odpowiedz
Udostępnij