Czytam sobie starsze historie i przypomniała mi się jedna sprzed paru miesięcy.
Poszłam pierwszy raz po przeprowadzce do drogerii na R. Było to w Gdyni przy ulicy na Ś. Może ktoś skojarzy i miał podobną sytuację.
Może też dla wielu nie być to piekielne, ale mnie strasznie irytuje takie zachowanie.
A mianowicie chodzi o zachowanie ochroniarza, chodzącego po sklepie. Ten sklep jest bardzo mały, regały dookoła i jeden przez środek, więc naprawdę widać, jak ktoś łazi za Tobą jak cień i patrzy Ci na ręce! Weszłam tam po jakieś podstawowe pierdółki i prawie czuję na plecach oddech mojego stróża zakupowego... Czai się za rogiem, pilnuje czy bezpiecznie dojdę do kasy.
Ale tak na serio to jest mega denerwujące. Gdy doszłam do kasy, czuję na sobie wzrok. Wiecie, czasami jest takie "przeczucie" jak ktoś się na was gapi. Odwracam się dookoła, i tak jeszcze czekam, i widzę jak ochroniarz, normalnie jak postaci z kreskówek, chowa pospiesznie głowę za róg, z którego wyglądał.
Z racji, że sklep jest bardzo blisko mojego domu, to postanowiłam iść tam jeszcze raz, i co? I to samo! Czułam się normalnie, jak zwykły złodziej. Przestałam tam robić zakupy.
O dziwo, w innych sklepach tej sieci, których jest dość dużo w tej okolicy, nie zauważyłam, ani nie czułam czegoś takiego.
I rozumiem, że sklepy muszą pilnować, żeby nikt nic nie ukradł i tak dalej, ale naprawdę mogli by to robić jakoś dyskretniej, a nie łazić za klientem, który chce wygodnie zrobić zakupy, i patrzeć mu na ręce.
Drogeria na R
Jakby odwiedzające sklep R kobiety nagminnie nie kradły to ochroniarz miałby inne wytyczne i parametry pracy. Nie jest to miłe jak ktoś za Tobą podąża ale niestety "okazja czyni złodzieja", a w przypadku sklepów zajmujących się asortymentem kobiecym czy perfumami jest bardzo dużo potencjalnych celów, które bardzo łatwo schować i wynieść.
Odpowiedz@noddam: złodzieje są wszędzie, a tak namolni ochroniarze - tylko w Rosmannach.
Odpowiedz@zojka: Potwierdzam, też miałam tą "przyjemność". Jednak zauważyłam, że dzieje się to tylko w sklepach Ross które nie mają monitoringu. Te nowsze mają mały stolik i ochroniarz gapi się w monitor. Zdecydowanie wolę w ten sposób niż czuć oddech 2x2 na plecach.
Odpowiedz@noddam: Zgadzam się z tym, że pewnie akurat ten konkretny sklep musi mieć bardzo wielkie straty na kradzieżach. Co nie zmienia faktu, że nieudolny to system łazić za kimś, skoro w tym momencie ktoś inny może nakraść co niemiara.
OdpowiedzJa tak mam w supermarkecie Intermar... ochroniarz mnie sobie upatrzył i łazi za mną krok w krok, nie wiem na czym to polega
OdpowiedzA może mu się po prostu spodobałaś?
Odpowiedzw Rossmanach to jest normalne. Nie robię tam zakupów.
OdpowiedzJa bym się go zapytała, czy chce mi koszyk ponosić, skoro się tak do mnie przytula. ;)
OdpowiedzJa tak miałam jak wybierała z kumplem trunek z wyższej półki, ochroniarz stał po prostu kolo nas i się patrzył. Odłożyłam flache i poszliśmy jeszcze przejść się po sklepie na koniec podchodzimy do alko a ochroniarz dosłownie biegł za nami:) komiczynię to wyglądało.
OdpowiedzZa każdym razem gdy czujesz, że za tobą idzie. Odwracaj się na pięcie i idź w jego stronę. Jak go miniesz 3 razy to na 100% zrezygnuje ale większość ochroniarzy wysiada już po pierwszym. Ty możesz kręcić się w kółko po sklepie bo czegoś "zapomniałaś" a on wyglądałby jak bączek więc nie jest w stanie kontynuować.
Odpowiedzidź przez dłuższą chwilę oglądać prezerwatywy, zmyje się od razu :P
OdpowiedzUważam że na takie zachowanie ochrony powinno się składać skargi. Im więcej ich będzie, tym bardziej prawdopodobne, że zmienią agencję lub jej wytyczne. Do takich obserwacji służy monitoring.
OdpowiedzWystarczy takiego poprosić o pomoc. W wyborze, spytać o możliwość odłożenia towaru, o parametry/skład, gdzie coś znaleźć. Zaraz zacznie się tłumaczyć że on nie od tego, że coś tam ... i zniknie. Jeszcze mi się nie zdarzyło żeby to nie zadziałało.
OdpowiedzNaprawdę aż tak Wam to przeszkadza? Chodzę z dużą torbą, zwykle w drogerii nie spieszę się, rozglądam. Często ochroniarz zaczyna na mnie wychodzić z kolejnych alejek, taką ma pracę a ja nic nie kradnę, więc co to za problem? A czasem można do takiego podejść i spytać gdzie cośtam leży - jak już się ma pracownika na własność to niech chociaż będzie użyteczny ;)
OdpowiedzSiostra kolegi kiedyś pracowała w Rossmannie i powiedziała, że robią tak głównie dlatego, że bramki są tylko atrapą. Chyba to prawda, bo nigdy jeszcze nie słyszałam wyjących bramek w Rossmannie.
Odpowiedz