Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wściekłam się. Bardzo się wściekłam na ludzką znieczulicę i będę się jeszcze…

Wściekłam się.
Bardzo się wściekłam na ludzką znieczulicę i będę się jeszcze długo wściekać.

Godzina niemalże wpół do pierwszej w nocy, dzwoni przyjaciółka, dajmy na to Ala, czy nie odbiorę jej z przystanku, bo po tramwaju kręci się jakiś dziwny koleś. Zaczepia ją i ona się boi. Ochroniarz ze mnie żaden, ale w potrzebie się nie zostawia przyjaciół. Wszyscy domownicy śpią już jak zabici,a poza tym dziadkowie, moja mama i dziewięcioletni brat nie nadają się na obrońców w takim samym stopniu co ja. Tata, który jako jedyny mógłby pomóc jest w pracy, więc biorę moją Morię i pod pretekstem nocnego spaceru idę. Ustaliśmy z Alą na szybko przez sms-y, że powinna dojechać za 10 minut.
Czekam 10 minut. 15. 20.

Zaczynam dzwonić coraz bardziej nerwowo i kiedy na nic nie ma odpowiedzi podejmuję decyzję i ruszam przed siebie. Trasa idealna do zilustrowania "Fear of the dark", stare ogródki działkowe, lamp brak, naokoło w kółko coś chrobocze. Świecę latarką w telefonie i co chwila wołam Alę. Uszłam tak dwa przystanki i tu następuje zwrot akcji i wyjaśnienie czemu jestem taka cholernie wściekła.

Z drugiego tramwaju na pełnym biegu wysiada, a raczej wyskakuje Ala i biegnie w stronę ulicy. Krzyczę i Ala zawraca w moją stronę, a przy tym zaczyna zbliżać się do niej wysoka męska sylwetka. Znowu szybka decyzja, podbiegam do niej - wsiadamy. Delikwent w ostatniej chwili wepchnął stopę w drzwi i zbliża się do nas.

Ciarki mnie przeszły, jak go zobaczyłam. Wieki, gruby facet. Do tego jego wyraz twarzy, spojrzenie. Jeśli kiedykolwiek poczuliście się brudni, kiedy ktoś na was patrzył w obleśny sposób to pewnie rozumiecie o czym mówię.
Tramwaj pusty, tylko on, ja, Ala... i Moria, która jak się może domyślaliście jest psem. Mieszanka mastiffa z owczarkiem australijskim. Imię zawdzięcza czarnemu umaszczeniu i niebieskim oczom. Jest pięknym, puchatym, ale także wielkim i silnym zwierzakiem, który w tym momencie chyba wyczuł moje przerażenie i wyrwała do przodu.

Zaskoczyła mnie, puściłam smycz. Niedoszły gwałciciel zaczął się cofać. Podeszłam do mojej czarnej bestyjki, złapałam za obrożę i kazałam Panu Oblechowi wysiadać jak najprędzej. Ujadająca Moria i to, że sytuacją zainteresował się motorniczy, podziałały gdyż wysiadł na kolejnym przystanku.

Odetchnęłyśmy z ulgą i zaczęłam wypytywać Alę, co się działo. Z każdym słowem szlag trafiał mnie coraz bardziej. Pan Oblech dosiadł się do niej, i złapał za kolano. W pierwszej chwili Ala myślała, że może zrobił to niechcący, ale potem złapał ją znowu i zaczął sunąć ręką wyżej. Wydarła się na niego. Zero reakcji. Walnęła go telefonem w rękę, efekt podobny. Wstała i przesiadła się bliżej grupki ludzi. Od nowa. Błagalne spojrzenia w stronę innych pasażerów nie pomagały. Wszyscy tylko z niesmakiem się na nią patrzyli. Wtedy zadzwoniła do mnie. W końcu wstała i pisząc sms-a podeszła do drzwi. Poszedł za nią i złapał od tyłu. Zarobił soczystego liścia z odlewem.

Tramwaj się zatrzymał i Ala w panice wysiadła. Widziała przez szybę, że ludzie pokazują ją palcami. Uciekła w stronę ulicy, szedł za nią, nie śpieszył się. NA nieszczęście dla Ali o tej porze na przedmieściach ludzi praktycznie nie ma. Zatoczyła koło i miała szczęście trafić na spóźnione tramwaje, które zablokowało źle zaparkowane auto na jakiejś wąskiej ulicy (wręcz jestem temu burakowi wdzięczna). Wsiadła, on za nią. Praktycznie nie było tam ludzi, więc Ala postanowiła zdezerterować na kolejnym przystanku i wiać do domu na piechotę - może po drodze trafiłaby się pomoc. Resztę historii znacie.

Nie mam słów na tych ludzi. Nikt nie mógł podejść i kazać mu się odp..lić? A gdybym nie zdążyła? Gdyby Morii nie było? Nie chcę o tym myśleć. Tyle się gada o wypadkach, o pomocy i wrażliwości na cudzą krzywdę. Powtarza się w kółko, że gwałt jest zawsze gwałtem, że nie należy robić winnego z ofiary... A jak przyjdzie co do czego, to taki ch*j. Nikt się nie będzie angażował, a potem wszyscy płaczą, bo stała się tragedia.

P.S. Uprzedzając pytania, Ala wracała z pracy, była ubrana w dżinsy i koszulę. Zdecydowanie nie wyglądała na typowy obiekt seksualnych marzeń. Co do Morii, nie jest agresywna, ani nigdy nie była szkolona na psa obronnego. To domowy pieszczoch, którego nie potrafiliśmy oddać, pomimo, że mamy małe mieszkanie. Stanęła po prostu w mojej obronie, z czego jestem bardzo dumna. Okazała się mieć więcej ludzkich odruchów niż co poniektórzy.
Wciąż jestem wściekła... Ech...

ludzie

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
6 44

Chyba nikt z pasażerów nie chciał, aby "wielki gruby facet" okazał się nieobliczalny i dał też w mordę postronnemu, (takie, nawet śmiertelne, przypadki są znane), mieszającemu się w nieswoje sprawy, stąd brak odwagi cywilnej. Ale każdy NAWET TWOJA ZAATAKOWANA PRZYJACIÓŁKA, może i potrafi, zadzwonić na policję, która jest m.in. od tego! Głównie dziwi mnie w tej historii, dlaczego ta Ala telefonowała do CIEBIE, a nie do POLICJI? Przecież miała działającą komórke przy sobie? Gdyby był pożar, czy też dzwoniłaby do znajomych o pomoc, zamiast po STRAŻ POŻARNĄ? Conajmniej dziwne i mało logiczne. Sam telefon na policję mógłby nawet chyba odstraszyć drania. Wielokrotnie powtarzam - kupić gaz obronny (pieprzowy, albo łzawiący) i stosować zdecydowanie i ostro w razie konieczności. POMAGA. I czasem nawet ratuje życie (albo zdrowie, bądź cnotę).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 39

@ZaglobaOnufry: Zmęczona, spanikowana i przerażona dziewczyna zadzwoniła do kogoś komu ufa. Nie pomyślała, bała się, chciała jak najszybciej do domu, wstydziła się, miała nadzieję na pomoc osób postronnych pośród których, jak mi mówiła, byli faceci - czynników jest masę. A zresztą... Cokolwiek by się działo, dlaczego nikt z tych ludzi sam nie zadzwonił na policję tylko wytykał palcami i trzymał się jak najdalej? Oni chyba też mogliby reagować. To mnie właśnie najbardziej wnerwia w tym wszystkim - brak JAKIEJKOLWIEK reakcji A gdyby użyła tego gazu, i to on ją pozwał, bo go sama zaatakowała to co? Takie przypadki też się zdażają i wcale nie traktuje się ofiat=ry z pozycji ofiary, kiedy to ona jest pozywana

Odpowiedz
avatar livanir
21 23

@litlle_trouble1: Użycie gazu jest legalne jeśli czuło sie zagrożenie. Boisz sie, ze twoja koleżanka zostałaby pozwana i to jest dobrze, ale to ze inni bali sie, ze będą musieli sie bronić, uderzyć tego faceta i zostać posądzeni to już źle? W tramwaju od takich spraw są kamery- jeśli było tak jak było- wsiadali na tym samym przystanku, siadał w nim cały czas koło niej i wysiadł na tym samym to ma podstawy do obrony. Zwłaszcza, ze motorniczego łatwo było znaleźć i wezwać na swiadka ze ta głośno prosiła by sie odczepił.

Odpowiedz
avatar lemongirl
6 26

Jak dziewczyna zadzwoniłaby na policję, to ta by przyjechała pewnie po 20-30 minutach (jeżeli w ogóle), a do tego czasu mogłoby już być po wszystkim...

Odpowiedz
avatar digi51
21 25

@ZaglobaOnufry: Zgadzam się, że sam telefon na policję mógł pomóc. Po pierwsze nawet jeżeli nie są w stanie dojechać w przeciągu kilku minut, to sam fakt, że policja jest powiadomiona odstrasza potencjalnego agresora. Pamiętam jeszcze z czasów pracy w knajpie, jak czasem w nocy przychodzili różni dziwni psychole, prośbą i groźbą nie wyprosisz, ale telefon na policję działał od razu.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
14 18

@litlle_trouble1: Zawsze lepiej jest bronić się, niż dostać w pysk, albo być zgwałconą, czy molestowaną seksualnie, a bydlak, oberwawszy solidna porcję gazu, nie jest w stanie kogokolwiek zaskarżac, tudzież potencjalna ofiara powinna sensownie i szybko spływać stamtąd w podskokach, a nie czekac na miejscu na coś (bo może napastnik ewentualnie dalej kontynuować atak). Po co czekać, zawsze lepiej zwiać.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
15 23

@lemongirl: Można sensownie liczyć na szybsze przybycie radiowozu z kogutem i dyskoteką PO POŁNOCY, niż jakiejś znajomej, budzonej w prywatnym mieszkaniu, oddalonym od miejsca przestepstwa. A sama narratorka pisze, że odczekała 5, 10, 20 minut. Zaalarmowana policja napewno potrafiłaby przybyć prędzej na miejsce napadu radiowozem. Bardzo ta historia nie trzyma się kupy. Podejrzewam, że jednak zmyślona na poczekaniu.

Odpowiedz
avatar no_serious
7 13

@lemongirl: To lepiej zamiast uzborjonych policjantów niech przybędzie KOLEŻANKA wybudzona przed chwilą ze snu. No proszę Cię. Sam telefon na policję mógł odstraszyć potencjalnego gwałciciela. Zresztą jeśli chciała mieć kogoś komu ufa obok, mogła zadzwonić na policję i do koleżanki.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
8 16

@ZaglobaOnufry: oczywiście, że zmyślona. Autorka pisze, że czekała 10 minut ponad standardowy czas przybycia koleżanki, dopiero wtedy wybrała się na oszukiwania, a na miejscu jej koleżanka wyskoczyła z tramwaju. Wątpię, aby tramwaj specjalnie jechał te przynajmniej 15-20 minut wolniej, aby pan agresor mógł się na dziewczynie wyżyć.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
7 13

@digi51: Jasne, dla każdego, trzeźwo myślącego, ale chyba nie dla autorki tej (chyba) bajki, która usiłuje grać wielką bohaterkę, posiadającą jako jedyną z otoczenia odwagę cywilną. Nie wierzę też, jakoby ludzie nie tylko nie pomogli, ale też mieli jeszcze przez szyby wytykac ofiarę palcami, bo po co, gdzie sens?

Odpowiedz
avatar zojka
-3 17

@ZaglobaOnufry: no gdyby rozpyliła gaz pieprzowy w tramwaju to nawet nie musiałaby wzywać policji - zrobiłby to motorniczy, a ją obciążył kosztami. Przyjaciółka jest pewna - wiadomo, że zjawi się od razu, a nie po 2 godzinach, nie będzie ofiary obrażać, telefon na policję przy agresorze to też ryzyko, ale mogła poprosić motorniczego, koleżankę czy współpasażerów, by ci ją wezwali (jako dodatkowe wsparcie, a nie jedyne). Pewnie i tak nic by mu nie zrobili (taki kraj), ale przynajmniej dziewczyna wróciłaby w spokoju do domu. No i koleżanka też dziwnie się zachowała, koleś ją molestuje a ta zamiast krzyczeć, odezwać się itp. (wtedy nawet motorniczy wezwałby policję) posyła ludziom błagalne spojrzenia - mogące równie dobrze znaczyć "co ja mam z tym moim chłopem, że chce się przytulać w miejscach publicznych". W trakcie pożaru ratujesz rodzinę, po straż dzwonią sąsiedzi

Odpowiedz
avatar zojka
1 5

@livanir: jest legalne wobec agresora, a w tramwaju użyłaby go przeciwko wszystkich współpasażerom.

Odpowiedz
avatar Vandellopa25
12 12

@lemongirl: rok temu na osiedlu zaczepił mnie zboczenie,zadzwoniłam po policje. Pojawili się po 15 min. Innym razem szłam do siostry i przechodziłam kolo małego obskurnego baru,kilku facetów zaczęło mnie zaczepiac,zwialam. Strasznie bałam się wrocic do domu zadzwoniłam po policje, dyspozytorka zapytała tylko ilu ich było i w jakim wieku. Podałam co zapamietalam z okna mieszkania sis zobaczyłam ze podjechaly dwa duże policyjne wozy spisali ich, kilku pijanych sie stawiali to ich zabrali. Nie zawsze mundurowi mają to gdzieś w moim mieście bardzo dobrze się spisują.

Odpowiedz
avatar no_serious
6 16

@zojka: Czytając, przez chwilę też miałam wrażenie, że osoby postronne mogły pomyśleć, że to parka, a facet po prostu przesadza z okazywaniem uczuć albo się pokłócili. Ale widocznie ludzie muszą czytać w myślach.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
4 4

@zojka: Motorniczy sam powinien zaobserwować niebezpieczeństwo pasażerki i zareagować odpowiednio (n.p. natychmiast wzywając pomoc odpowiednich służb, albo samemu aktywnie działając). Rozpylając cokolwiek w obronie własnej, jest się usprawiedliwionym przed każdym wymiarem sprawiedliwości. Sensownie jest przeważnie GŁOŚNO i WYRAŹNIE wołać o pomoc (czasem pomaga i wyklarowuje może jeszcze zaistniałe niejasności sytuacji).

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-4 4

@ZaglobaOnufry: Dziwisz się reakcji? W 2003 roku, tuż przed maturą jechałem rowerem przez przejazd rowerowy. Na trzech na dwóch pasach zatrzymali się kierowcy, trzeci, najdalej ode mnie był wolny. Ludzie przechodzą a ja jadę. I nagle babka krzycy do mnie zbym uważał. Ja w lewo a tu na trzeci paci wywrotka. wpakowałem się w burtę, straciłę równowagę i odruchowo próbowałem złapać się obiektu o który wyrżnąłem. Niestety nada poruszał się. Spadłem z tyłu i widziałem jak ostatnią oponą przejechał mi po kostce, tej samej, która złamałem w 1997 roku. Ból jakby mi ktoś stopione żelazo wylał na nogę. Poza tym tylko otarcia. Pierwszą reakcją byłą ucieczka za stojące auto gdyby inny debil za nim nie zauważył. Druga reakcja po sprowadzeniu mnie z ulicy to podanie komórki świadkowi żeby zadzwonił do matki... Do tej pory zachodzę w głowę co mi do łba strzeliło. Facet powiedział jej że miałem wypadek. Od matki wiem, że mało nie przewróciła się kiedy odebrała telefonu ode mnie a facet jej zakomunikował, że miałem wypadek. Mogłem sam zadzwonić, wtedy byłaby tylko podenerwowana, bo wiedziałaby, że żyję. Tak wiec każdy ma swoją reakcje obronną. Człowiek w stresie myśli inaczej...

Odpowiedz
avatar asmok
0 4

@ZaglobaOnufry: Chyba sobie jaja robisz. Liczyć na przyjazd policji do napadu szybciej niż przyjaciółki? Sprawdzisz to kiedyś w praktyce. Średnia 40 minut. Zdążą cię pobić, okraść, zgwałcić i jeszcze przepić twoje pieniądze, zanim policja się zjawi i powie że coś zmyślasz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 27

Popieram Onufrego pierwszy telefon to policja. Nie wierzę, że nikt nie zareagował, zboczenie też nie jest aż tak odważny i głupi by atakować przy swiadkach. W komunikacji przeważnie jest monitoring.ty też apanikowalas i na policję nie zadzwoniłaś tylko sama na gwałt chciałaś się załapać? Masz wyobraźnię!

Odpowiedz
avatar upziom
17 17

@thebill: pomijając policję, czemu nie podeszła do kierowcy?

Odpowiedz
avatar asmok
0 2

@thebill: Powodzenia. Łódź, Piotrkowska, wizytówka miasta. Monitoring na całej ulicy. Krótko po dwóch atakach nożowników, gdy teoretycznie cała policja była postawiona na nogi i miała szczególnie pilnować centrum. Czas reakcji na zgłoszenie rozboju - 40 minut.

Odpowiedz
avatar lemongirl
1 37

- Halo, policja? - Dobry wieczór, stoję na przystanku i jest tu jakiś pan, który chce mnie zgwałcić. Za ile mogą państwo być? - Za pół godziny? To proszę się nie spieszyć, pan na pewno poczeka.

Odpowiedz
avatar lemongirl
1 19

A próbowaliście kiedyś się dodzwonić na policję i "zamówić" patrol, że tak minusujecie? Mi się zdarzyło kilka razy i niestety za każdym wyglądało to podobnie...

Odpowiedz
avatar no_serious
7 17

@lemongirl: Tak, próbowałam. I zawsze było inaczej niż w Twojej opowieści.

Odpowiedz
avatar asmok
-1 3

@lemongirl: Ja próbowałem. Pół godziny to jakieś s-f. Nie wierzę w tak szybką policję.

Odpowiedz
avatar digi51
22 30

Zachowanie koleżanki uważam niestety za lekko bezsensowne. Raz - telefon na policję, dwa zgłosić motorniczemu sprawę, trzy przesiąść się nie bliżej grupki ludzi, a usiąść centralnie między ludźmi, najlepiej na podwójnym koło kogoś innego. Po drugie rozumiem, że macanie przez obcego faceta jest ohydne, ale jaki sens ma wysiadanie na zadupiu, zamiast zostać wśród ludzi i wysiąść na przystanku, gdzie na nią czekać? Wśród ludzi facet by ją najwyżej zmacał (tak, wiem, ohydne i też traumatyczne), ale jednak nie zgwałcił. A czego się spodziewała wysiadając kilka przystanków wcześniej, w okolicy, gdzie o tej porze jest pusto. To nie jest atak na Alę, ale może dobra okazja, aby uświadomić kobietę, że w takich sytuacjach mimo nerwów trzeba myśleć racjonalnie, a nie dać się ponieść panice.

Odpowiedz
avatar digi51
14 16

@oszi90: spanikować a mieć chorobliwy atak paniki to dwie różne rzeczy.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@oszi90: Ale bzdury. Sama dwa razy w życiu miałam takie mocno stresujące sytuacje - raz kiedy nocą jak kretynka dałam się podwieźć taksówkarzowi, który zaczął mnie obmacywać (pisałam o tym tu: http://piekielni.pl/74457), drugi kiedy wywołałam w domu pożar oleju. W obu wypadkach byłam bardzo wystraszona, w drugim pamiętam że płynęły mi z oczu łzy, a jednak również w obu przez cały czas analizowałam w głowie kolejne możliwe sposoby postępowania. Strach strachem, ale w takich sytuacjach wcale nie zanika zdolność logicznego myślenia.

Odpowiedz
avatar RedHeadCath
12 12

Dlatego właśnie noszę przy sobie zawsze gaz pieprzowy. Nigdy go nie użyłam ale raz wystarczyło że wyjęłam go z kieszeni a facet nagle zmienił zdanie i postanowił się oddalić.

Odpowiedz
avatar bukimi
0 0

@RedHeadCath: Pamiętaj, by napastnika nie straszyć gazem, lecz walić z zaskoczenia. Oczywiście raz zadziałało i ktoś tam "się oddalił", ale uprzedzony napastnik może gaz wytrącić z ręki lub się odpowiednio zasłonić...

Odpowiedz
avatar Ara
4 12

Wiesz, to tez nie jest do konca takie czarno biale. Bardzo czesto ludzie mieszajac sie w takie rzeczy nie tyle dostaja w zeby, co jeszcze potem sa ciagani po sadach zarowno przez ofiare jak i napastnika, ktorzy nagle stwierdzaja ze to nidoszly obronca na nich napadl. Bylo takich historii, nawet na tym portalu, bardzo wiele. Oczywiscie, jest to smutne, ze panuje taka znieczulica, ale nie jest ona tak do konca nieuzasadniona...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 12

"Nikt nie mógł podejść i kazać mu się odp..lić?" - a poprosiła kogoś o pomoc? Dla obcej osoby mało kto będzie ryzykował więzieniem za przekroczenie obrony koniecznej lub napaść ZWŁASZCZA gdy taka osoba nie prosi o pomoc. Nie mówiąc już o tym, że nie ma gwarancji że to obrońca by wygrał. Od tego mamy policję, nie przypadkowych ludzi. A jak uważasz że policja nie wystarcza to dołącz się do ruchu walczącego o powszechny dostęp do broni - "God made man, but Samuel Colt made them equal". Zresztą, kolta mogła mieć i tak, pozwolenia na to nie trzeba. Oczywiście wg aktualnych przepisów w tramwaju musiał by być rozładowany... No wiesz, żeby się przypadkiem nie obroniła :p Ale np remington do którego po wyjściu można włożyć nabity bęben załatwił by sprawę bez żadnego kłopotu.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
7 13

Jak dla mnie dziewczyna powinna była zgłosić sytuację motorniczemu i zadzwonić na policję. Jeśli spanikowała to wydaje mi się, że trzeźwo myśląca przyjaciółka powinna była jej to doradzić. W razie co pomocy mogła "zażądać" od konkretnych osób (rzucone do wszystkich "proszę mi pomóc" może nie zadziałać). Ale no z drugiej strony znieczulicą jest dla mnie fakt, że dorośli ludzie widząc przestraszoną dziewczynę uciekającą przed jakimś oblechem nawet nie spyta czy wszystko w porządku. Przecież nie muszą iść od razu z pięściami na niego. No błagam, strach czy niepokój jednak widać, zwłaszcza jeśli dziewucha na cepa krzyknęła, przesiadała się i uciekała do ludzi. No nie ma szans, żeby ktoś na to nie zwrócił uwagi. Jeżeli sytuacja miała rzeczywiście miejsce to owszem, zachowanie dziewczyny dość nielogiczne, ale ludzie postronni też się nie popisali i najwyraźniej w d*pie mieli, że komuś może stać się krzywda a jeszcze do tego z niej "szydzili". Czy ktoś serio by stał z boku z krzywym spojrzeniem, gdyby to była czyjaś dziewczyna/siostra/córka albo chociażby dziecko? Jak jest to obca dziewczyna/chłopak/dziecko to trzeba czekać na "zaproszenie" żeby zareagować? Chociażby samemu zadzwonić na policję widząc, że potencjalna ofiara jest spanikowana i nie działa do końca racjonalnie? Żeby ewentualnego gwałciciela złapała policja i miała go odnotowanego by nie zrobił krzywdy komuś innemu? Czy myślenie odrobinę do przodu jest aż tak trudne? Smutne, że trzeba wymyślać zasady typu "zwracaj się do konkretnej osoby z tłumu" bo w razie braku stróżów prawa, paniki itd. nie dość, że nikt nie pomoże to jeszcze będą palcami wytykać.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 6

@Imnotarobot: rzucone do wszystkich "proszę mi pomóc" może nie zadziałać = Zauważ że rzucała jedynie spojrzenia, więc...

Odpowiedz
avatar digi51
11 17

@Imnotarobot: Wiesz, ja myślę, że czasem nie tak łatwo wywnioskować osobom postronnym, co się dzieje. Z historii wynika, że ofiara i sprawca praktycznie nie wymienili między sobą żadnych słów. To serio mogło wyglądać, jak para, która się pokłóciła i dziewczyna, która nie chce gadać ze swoim facetem. Tego zachowania z wytykaniem palcami nie rozumiem. Co oni tak wytykali? Że była molestowana? Czy zakładając, że wzięli faceta za jej chłopaka, że się obraziła na chłopaka. Ja byłam świadkiem różnych dziwnych zachowań damsko-męskim, szczególnie w czasach, gdy pracowałam nocami w okolicach dworca głównego.Wyobraźcie sobie - stacja metra, późno w nocy, po schodach na peron wbiega zapłakana młoda dziewczyna, za nią biegnie wyraźnie wk..rwiony nieco starszy chłopak. Dopada do niej, szarpie za ramiona. Co trzeźwiejsi na stacji zwracają uwagę na sytuację, ktoś krzyczy: "Co tam się dzieje? Mam wezwać policję?" Chłopak się uspokaja, staje w pewnej odległości od dziewczyny, ona nadal płacze, ale powoli się uspokaja. Po kilku minutach chłopak znów podchodzi do dziewczyny mówi spokojnych tonem: Wiesz, ja będę dzisiaj spał u siebie. A dziewczyna: Oj, misiek, no co ty... nie bądź taki... I goni za nim, po tych samych schodach, po których przed chwilą przed nim uciekała. Jeżeli koleżanka wyraźnie nie poprosiła o pomoc, to nie dziwię się, że współpasażerowie nie chcieli się mieszać. Są sytuacje, które wyglądają na bardziej drastyczne, a okazują się mało groźne. Rozumiem wstyd, strach, zagubienie, ale może warto, aby kobieta w takiej sytuacja chociaż zwróciła się głośnym tonem do oprawcy, mówiąc np.: Proszę przestać mnie dotykać i mnie zostawić. To jest jasny sygnał dla innych, że dzieje się coś złego, a mogłoby też speszyć zboczeńca.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 9

@bloodcarver: Dlatego zwracam uwagę, że powinna była w ogóle się odezwać i w jaki sposób. Nadal jednak z tego jak została przedstawiona historia wnioskuję, że ludzie mieli w d*pie, że komuś mogła stać się krzywda. W moich oczach jej brak wyraźnej "prośby" w żaden sposób nie usprawiedliwia braku jakiejkolwiek (no chociażby głupiego pytania "czy wszystko ok?") reakcji a już patrzenie z niesmakiem (na nią! a nie na dostawiającego się do niej oblecha) to w ogóle dno...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 7

@Imnotarobot: To nie usprawiedliwia. Za to to, że w razie czego nie wiadomo czy monitoring by pokazał, czy ona by zeznała, ani czy by ten wielki facet mordy nie obił jak najbardziej. A co do patrzenia z niesmakiem - to tu nie jestem pewien. Ofiara często zapamiętuje okoliczności jako o wiele paskudniejsze niż były, a zdolność oceny emocji innych w momencie jak się samemu panikuje raczej nie rośnie.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
-1 7

@digi51: "W pierwszej chwili Ala myślała, żę może zrobił to niechcący, ale potem złapał ją znowu i zaczął sunąć ręką wyżej. Wydarła się na niego. Zero reakcji. Walnęła go telefonem w rękę, efekt podobny. Wstała i przesiadła się bliżej grupki ludzi." Nie wiem na ile w tej historii jest prawdy, ale jeśli opieramy się o nią to wniosek jest raczej jasny - oblech został przez nią okrzyczany na oczach tych ludzi. Dosiadł się do niej, wpierw nie rozmawiali, można uznać, że się nie znali. Dodatkowo podejrzewam, że mogła wchodzić też różnica wieku (mój tylko domysł) i ogólna "estetyka" (młoda dziewczyna z jakimś oblechem? no coś nie pasuje). Później zaczęły się problemy, głośne, dziewczyna ucieka do ludzi... No za cholerę bym nie wzięła to za zachowanie nie wymagające interwencji. No i wciąż obstawiam przy opinii, że strach i niepokój jednak mimo wszystko da się zauważyć lub wyczuć. Też zwróć uwagę, że w Twojej historii ktoś zareagował. Zapytał się czy wezwać policję. Była jakakolwiek reakcja. W tej historii wszyscy nie dość, że zignorowali dziewczynę próbującą się odczepić od cepa (którego głośno ochrzaniła i któremu później sprzedała liścia) i jej "błagalne spojrzenia" (zgadzam się, że to za mało, że powinna była powiedzieć, ale mimo wszystko brak chociażby głupiego "czy wszystko ok?" jest nie do usprawiedliwienia). Sygnały były. Stąd moje oburzenie zachowaniem tych ludzi, jeśli to wszystko prawda (to wytykanie palcami też mi w historii nie "pasuje", choć nie zdziwiłabym się gdyby gdzieś kiedyś jakiś "yntelygent" szydził z molestowanej osoby). Nawet jeśli 9/10 takich sytuacji to "kłótnia kochanków" itp. i reakcja mogła okazać się zbędna to przy dziesiątej może to uratować komuś skórę.

Odpowiedz
avatar digi51
4 12

@Imnotarobot: Ale ja właśnie opisałam tę historię, po to, aby pokazać, że reakcje są bardzo często niepotrzebne. Laska ucieka, ryczy, wygląda na skrzywdzoną, a za chwilę biegnie za swoim oprawcą i go przeprasza. Tzn ja nie popieram braku reakcji, ale jednak go rozumiem - jeżeli reagujesz, wtrącasz się i okazuje się, że nie dość, że nikt ci nie podziękuje, to jeszcze może zwyzywa albo przyłoży. Wiesz, jeśli chodzi o sytuację z historii, to można tu tylko snuć domysły. "Wydarła się" to mało precyzyjne pojęcie, samo to, że mogła zwrócić się do faceta per ty mogło już być sygnałem dla współpasażerów, że się znają i tylko fochują na siebie. Moim zdaniem już pomijając szczegóły (nie wiemy jak facet wyglądał, jak wygląda Ala, ile ze swojej perspektywy widzieli pasażerowie ze swoich siedzień, kto jak się do kogo zwrócił), to podejrzewam, że sytuacja mogła wyglądać mocno dwuznacznie.

Odpowiedz
avatar no_serious
2 2

@Imnotarobot: Ciekawe jak go okrzyczała. Mogła krzyknąć: "Łapy precz!". I tak można krzyknąć do faceta swojego jak jesteś na niego zła. Nie pochwalam olewania ludzi, ale ta dziewczyna też najsensowniejsza nie była. Dlatego ludzie mogli myśleć, że po prostu ma burzliwy związek. To, że autorka nazywa kolesia oblechem nie oznacza, że tak wygladał. To mógl być po prostu mniej zadbany ziomek.

Odpowiedz
avatar PiekloDzisModne
2 4

Jeżeli w tramwaju nie było jakiegoś chłopa 2 metry z bicepsem wielkości głowy to raczej nie było szans, aby twojej koleżance ktoś pomógł. Instynkt samozachowawczy, jak jakiś chłopak na niego naskoczy, to ten grubol da mu raz w pysk i jest pozamiatany, no a dziewczyny/kobiety chyba wiadomo, że też nie zareagują. Ja akurat mam niedźwiedzią budowę, i już nie raz zdarzało się mi odpędzać agresywnych meneli od niziołkowych drobnych dziewczyn, ale ja mam po prostu pewność, że nawet jak taki będzie chciał mi przyłożyć, to otrząsnę się i dostanie cios zwrotny z podwójną siłą. A nie każdy musi być taki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

odnoszę wrażenie, że jedyną znaną ludziom formą samoobrony jest gaz pieprzowy. Nikt z was nie nosi alarmu osobistego (90db) ani szokera dźwiękowego(110db)? Odstraszenie przeciwnika + wymuszenie rekacji na postronnych (kobito, wyłącz to wycie, pomożemy, ale wyłącz!)

Odpowiedz
avatar bukimi
0 0

@Caron: Dla osób starszych (oczywiście nie tylko) są nawet telefony komórkowe z przyciskiem S.O.S., który po naciśnięciu włącza wycie, wybiera ustalony nr telefonu, a także może wysłać sms do ustalonych osób.

Odpowiedz
avatar adas
10 12

@little_trouble1: Pozwól, że przedstawię fragment Twojej historii w punktach a Ty mi napiszesz, czy dobrze zrozumiałem: 1. O godzinie 00:30 zadzwoniła przyjaciółka. 2. Umówiłyście się na przystanku tramwajowym na którym miała wysiąść i miało to być za około 10 minut. 3. Poszłaś na ten przystanek (a był środek nocy i zakładam, że tramwaje jeżdżą rzadziej niż w dzień. 4. Za pomocą latarki szukałaś przyjaciółki w zaroślach mimo że żaden tramwaj nie przyjechał. 5. Poczekałaś kolejne 20 minut i w sumie 30 minut po telefonie przyjaciółki zaczęłaś iść wzdłuż torów. 6. Wszystko się działo poza ścisłym centrum (w terenie luźno zabudowanym) 7. Po tym jak przeszłaś 2 przystanki pojawił się tramwaj. 8. Przyjaciółka wyskoczyła z niego na przystanku (chociaż w historii opisałaś to tak jakby wyskoczyła z jadącego pojazdu). 9. W trakcie gdy tramwaj stał na tym przystanku na którym wysiadła z niego przyjaciółka, zdążyłaś ją zawołać aby nie biegła w drugą stronę, po czym obie wsiadłyście z powrotem do tego samego tramwaju, po czym zdążył do niego jeszcze wejść ten mężczyzna. 10. W tramwaju nie było innych pasażerów. 11. Uwagę motorniczego wzbudził pies, a wcześniej jego uwagi nie wzbudziło zachowanie Twojej przyjaciółki i tego mężczyzny (mimo że byli jedynymi pasażerami). Czy właśnie tak było?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

No tak, koniec świata, zatupie tak ostateczne, że tylko działki, chrobotanie starych wiatraków i stary szyb kopalniany ze szkieletem kowboja na dnie, sielanka. Po tak sielskiej, pozbawionej nawet miejskiego oświetlenia okolicy jedzie tramwaj, pełny (przypominam środek nocy, odludzie), drugi luźny, trzeci pusty wszystkie w jednym kierunku w środku nocy na odludziu. W środku wielki obleśny grubas maca i wsiada coraz to do nowego tramwaju za ofiarą, nikt nic wie widzi, motorniczy nie reagują i tu najlepsze. "Śledził, nie śpieszyło mu się." normalnie przypomniały mi się te wszystkie cipy ze słabych horrorów - biegnie przez las przez 15 minut, morderca spaceruje za nią a na końcu czeka na nią za drzewem. Tak z ciekawości czy twoja koleżanka jest jakaś debilna? Ani zadzwonić na policje, ani tak po prostu SPIER**LAĆ przed spacerującym za nią tłuściochem, ty również- ani biegać, ani dzwonić - groteska i makabra. Kolejna sprawa czas, odbierz, ogarnij się, dojdź na przystanek, poczekaj 20 minut, idź 2 przystanki (na odludziu nie buduje się ich co 100 czy 200 metrów) razem jakies lekko licząc półtora godziny w sytuacji zagrożenia a później ... ch*j , wejdź do następnej zamkniętej przestrzeni dając dogonić się człapiącemu grubasowi? I co najciekawsze motorniczy zauważył was dopiero gdy pies zaczął szaleć? Czyli po wejściu do tramwaju nie szłyście w stronę jedynej osoby jaka się w nim znajdowała tylko poszłyście na tył? Idź być idiotka gdzie indziej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2017 o 18:17

avatar Armagedon
0 2

@htmzor: Powiedzmy, półtorej godziny. Czyli 00:30 dodać półtorej godziny to jest 02:30. W jakim mieście tramwaje jeżdżą do wpół do trzeciej, względnie przez całą noc?

Odpowiedz
avatar Minina
3 3

@Armagedon: Są linie nocne, które jeżdżą (niespodzianka) w nocy. W Toruniu np. jest to 1N i 3N. 1N jeździ co pół godziny od 22:45, aż do 4:15, 3N jeździ co 1 h 15 min od północy do 4. Potem i przedtem jeżdżą dzienne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2017 o 11:32

avatar Armagedon
0 2

@Minina: A to już nawet zapytać nie wolno?

Odpowiedz
avatar Minina
3 3

@Armagedon: Nie, nie wolno. Dlatego ci odpowiadam i wyjaśniam. No przecież logiczne.

Odpowiedz
avatar Niemcz1
-5 13

Ludzie wiecie co, polowe waszych komentarzy i zyciowych rad mozecie wydrukowac, zwinac w rulonik polizac i wsadzic Sobie w cztery litery...tyle sa warte...

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
4 4

Jezus... 1) Koleżanka wyraźnie kazała się panu od*lić. Od*lił się? Nie. Jakie jest prawdopodobieństwo, że by się od*ił, gdyby ktoś inny mu kazał? 2) Koleżanka nie umiała zadzwonić na policję? 3) Koleżanka nie umiała podejść do motorniczego i powiedzieć o całej sprawie, żeby on wezwał policję, gdyż takie zgłoszenie pewnie byłoby bardziej wiarygodne i reakcja szybsza? 4) Koleżanka nie umiała porządnie kopnąć oblecha w jaja? Czemu ktoś miałby jej bronić, skoro ona sama nawet nie spróbowała? Rozumiałabym oburzenie, gdyby oblech dobierał się do dziecka albo osoby fizycznie niepełnosprawnej, ale normalna zdrowa kobieta powinna spróbować chociaż coś zrobić zamiast dzwonić do równie rozgarniętej koleżanki i mówić "ojejku, chcą mnie zgwałcić, a ja sobie tutaj tak będę siedzieć i czekać, aż ktoś to zauważy i mnie obroni".

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 6

napastowana osoba zareagowała zbyt słabo, za cicho i niezbyt gwałtownie. Obserwatorzy mogli odnieść wrażenie , że te osoby się znają, sa w jakiejś relacji i dlatego postanowili się nie wtrącać. - to już jest ugruntowanym scenariuszem, że kończy się to źle dla rycerza obrońcy. Żulik przebłaga swoją żulicę a ona będzie zeznawać w jego obronie. Potem rycerz wychodzi na napastnika. Inna rada to taka, że w badaniach socjologicznych potwierdzono, że o pomoc nie można prosić anonimowego tłumu. trzeba wybrać jedną osobę i skierować się jasno i bezpośrednio, tak jest skuteczniej.

Odpowiedz
Udostępnij