Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak być piekielnym pracodawcą? - krótka instrukcja. Krok 1. Nie doceniaj tego,…

Jak być piekielnym pracodawcą? - krótka instrukcja.

Krok 1. Nie doceniaj tego, że pracownica po powrocie z macierzyńskiego pracuje 7 m-cy bez przerwy i nie bierze żadnych zwolnień lekarskich na dziecko, ponieważ zajmuje się nim babcia.

Krok 2. Bądź świadomy, że z powodu tragedii rodzinnej, nad którą nie ma się co rozwodzić, owa babcia nie może się już dzieckiem zajmować, a pracownica bierze urlop, żeby przeprowadzić integrację w żłobku.

Krok 3. Po PIERWSZYM zwolnieniu lekarskim na dziecko, które oczywiście musiało się zdarzyć w drugim tygodniu pobytu dziecka w żłobku (już po zakończeniu integracji), uświadom pracownicy, że zajmuje zbyt odpowiedzialne stanowisko i że firma nie może być zależna od tego, czy dziecko będzie zdrowe czy nie. Nakaż jej "zastanowić" się nad przyszłością w firmie i wydaj polecenie, by jej życie osobiste nie wpływało na funkcjonowanie firmy.

Krok 4. Dziw się, że rotacja pracowników zrobiła się ostatnio jakaś duża, a wieloletnie pracownice nie wracają do pracy po urlopach macierzyńskich.

PS. Ja tu o nic nie muszę prosić, ani nie wymagam szczególnego traktowania. Mam prawo w ciągu roku wykorzystać nawet 60 dni na opiekę nad dzieckiem. Tym bardziej słabe jest zachowanie po pierwszych kilku dniach nieobecności.

praca

by Juannita
Dodaj nowy komentarz
avatar Morog
4 40

A potem zdziwienie że nie chcą zatrudniać młodych kobiet.....

Odpowiedz
avatar Michail
4 34

@Etincelle: Czyli co? Kobiety łańcuch i do garów? Albo nie robimy dzieci?

Odpowiedz
avatar BordoKropka
17 31

@Morog ktoś mądrzejszy wymyślił te przepisy niż „znawcy w internetach”. Naprawdę, jest żywotnym interesem państwa oraz społeczeństwa, aby dzieci się rodziły. Stąd takie, a nie inne rozwiązania. Tak samo, jak bolą podatki i daniny, ale są niezbędne do funkcjonowania państwa, tak samo udogodnienia dla kobiet ciężarnych i dzieciatych ludzi są potrzebne.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-2 30

@Michail: nie, absolutnie, niech rodzą, jeśli chcą. Nie dziwi mnie po prostu niezadowolenie szefa i śmieszy podkreślanie, że 7 miesięcy nie była na zwolnieniu, skoro są ludzie, co latami go nie potrzebują - 7 miesięcy to wyjątkowo mało. Zwłaszcza że wcześniej był przecież macierzyński i nie wiadomo, czy autorka pracowała do końca ciąży. Co tu więc niby szef ma doceniać? Że więcej jej nie ma, jak jest? Przecież on potrzebuje pracownika do pracy, a jej sprawy prywatne nie sprawiają, że obowiązki w pracy znikają. Kto by nie wolał pracownika, który nie znika?

Odpowiedz
avatar Meliana
13 27

@BordoKropka: Jak najbardziej zgoda, tylko czemu swoje "żywotne interesy" państwo załatwia sobie kosztem pracodawców? Czemu za chorobowe, opieki i inne cuda związane z ciążą i dziećmi musi przez 34 dni płacić pracodawca, a nie od początku do końca ZUS? Czemu "niedasie" wprowadzić dofinansowań do przyzakładowych żłobków czy przedszkoli domowych? Czemu "niedasie" ruszyć z TBSami, żeby młode rodziny mogły się szybciej usamodzielnić, zamiast latami składać na wkład własny na garnuszku rodziców albo w wynajmowanym pokoju? Czemu na państwowych stanowiskach trzyma się ludzi, którzy powinni być już dawno na emeryturach, a młodym proponuje się co najwyżej półroczny staż? To tylko pierwsze lepsze przykłady, które przychodzą mi do głowy. 500+, rok ochrony po macierzyńskim i obsługa ciężarnych bez kolejki to nie jest polityka prorodzinna. I na pewno nie służy to interesowi społeczeństwa.

Odpowiedz
avatar jass
17 21

@Meliana: Zasadniczo dobrze mówisz, nie zgadzam się tylko z tym, że ciężarne nie powinny być obsługiwane poza kolejnością - owszem, to nie powinien być element polityki prorodzinnej tylko zwyczajnej międzyludzkiej empatii i nie powinien budzić zdziwienia, a tym bardziej sprzeciwu.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-3 15

@jass: i myślę, że by nie budził, przynajmniej nie takiego, jak obecnie, gdyby nie to, jak wygląda sytuacja. Tzn. wydaje mi się, że ludzie byliby nastawieni bardziej życzliwie do ciężarnych, gdyby nie to wszystko, o czym mowa wyżej. A tak pracodawca, któremu pracownica zniknęła na całe lata, kobiety świadome, że trudniej im znaleźć pracę, młodzi, którzy sami niewiele mają, ale do 500+ i innych się dorzucają itp. - oni często przez to/przez własne doświadczenia życzliwi nie będą. Wystarczy zresztą parę razy spotkać się z madkową roszczeniowoscią w internecie, żeby później mocno nieufnie patrzeć na każdy przywilej. Oczywiście nie znam statystyk, ale często obserwuję, że ludzie bardzo chętnie ustępują miejsca, przepuszczają w kolejce itd. ale nie matki/ciężarne, tylko osoby starsze, niepełnosprawne itd. Może właśnie dlatego, że "przywileje" dla tych osób nie są jednocześnie utrudnieniem dla innych?

Odpowiedz
avatar labeo69
12 16

@Meliana Te 60 dni zwolnienia jest na opiekę nie tylko na dziecko ale też na męża, żonę,rodzica. I za każdy dzień płaci ZUS a nie pracodawca.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
-3 13

@Etincelle: tyle, że pensję wypłaca się przelewem na konto, także akurat nieobecność szefa w tej kwestii nie jest problemem.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-3 13

@FlyingLotus: nie o to chodzi. Załóżmy, że matka zarabia 3000, czyli jej praca jest warta te 3000. Nikt nie widzi problemu w tym, że nie przychodząc do pracy przez miesiąc, bo dziecko, matka pozbawia pracodawcę czegoś wartego te 3000 zł. Ale gdyby odwrócić sytuację i pracodawca mógł z jakiegoś powodu nie wypłacić pensji, to jakie larum by się podniosło... A przecież i jedna, i druga strona pozbawiłaby kogoś rzeczy o tej samej wartości. ;)

Odpowiedz
avatar Balbina
3 5

@labeo69: A skad wiesz ilu pracowników ma pracodawca wystepujący w opowieści? Cyt: "Jeśli jesteś pracownikiem zatrudnionym w oparciu o umowę o pracę, a twój pracodawca zatrudnia powyżej 20 osób, wtedy pieniądze dostaniesz właśnie od niego. Natomiast w przypadku, gdy pracodawca zatrudnia mniej niż 20 osób, zasiłek wypłaci ZUS"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2021 o 22:01

avatar BordoKropka
4 6

@Meliana czy to serio są pytania do mnie? Akurat to rozwiązanie z dodatkowym urlopem jest realną polityką prorodzinną. A za chorobowe z każdej innej przyczyny pierwsze trzydzieści kilka dni płaci pracodawca, naprawdę nie ma powodów, aby akurat ciężarne wytykać palcami.

Odpowiedz
avatar BordoKropka
11 11

@Etincelle gdyby wartość pracy była taka sama, jak pensji, to by się nie opłacało biznesu prowadzić.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
8 8

@Etincelle: małe sprostowanie. Pensja pracownika to nie jest jego wartość - to koszt pracodawcy. Wartość jego pracy jest wielokrotnie większa. Taki głupi przykład z Biedrą i innymi Lidlami - wysokość wszystkich wypłat i wartość zatowarowania to nie jest cały zysk tych sieci. W dużej firmie na niskich/powszechnych stanowiskach nie ma problemu z zastępstwami, ale jak masz jednego czy dwoje księgowych, to urlop czy zwolnienie jest problemem. To samo jest z innymi stanowiskami, gdzie są niezbędne konkretne uprawnienia, certyfikaty czy poświadczenia.

Odpowiedz
avatar labeo69
9 13

@Etincelle Rozumiem że mówisz z doświadczenia jako rodzic? Ja niestety to przerobiłem jako rodzic bliźniaczek które wylądowały w szpitalu w drugim miesiącu życia. Dalej też nie było lekko, przedszkole - dramat. Tydzień w przedszkolu i trzy tygodnie choroby, bo jedna drugą zarażała. Z powodu zwolnień miałem ją i żona nieprzyjemności w pracy. Żony pracodawca pytał się czy mąż nie może iść na zwolnienie, a mój czy żona. Pomimo prywatnej opieki lekarskiej i prywatnych wizyt lekarskich dzieci chorowały . Uwierz mi robiliśmy wszystko by dzieci były zdrowe i nie chorowały.

Odpowiedz
avatar labeo69
5 5

@Balbina Pracowałem w firmie powyżej 20 osób i nadal to ZUS wypłacał to świadczenie. Wypełniałem papiery u pracodawcy do ZUS- u a pracodawcą akonto wypłacał mi pensje. Pieniądze za zwolnienie na opiekę pracodawca dostawał od ZUS-u.

Odpowiedz
avatar labeo69
6 6

@Etincelle Ale pracodawcy to też ZUS wypłaca za zwolnienie na opiekę.

Odpowiedz
avatar digi51
12 14

@Etincelle: nie, że nikt nie widzi problemu, ale to jest ryzyko wkalkulowane w zatrudnianie ludzi, a nie robotów. Po to powstało prawo pracy, abyś właśnie w przypadku złamania nogi nie dowiedziała się, że szef Ci nie wypłaci pensji za 6 tygodni, bo nie pracujesz. Po to ludzie idą do pracy na etat, aby mieć pewność, że w przypadkach losowych nie zostaną kopnięci w dupę. Są też inne formy zatrudnienia i ci ludzie muszą sobie radzić bez płatnego L4, urlopu macierzyńskiego itd. Nikt się nad nimi nie użala. Jakbyś chciała pracować w kraju, gdzie szef może Ci odmówić wypłacenia pensji, bo jesteś chora, to takie kraje są, droga wolna

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-3 13

@labeo69 ok - dzieci ci chorowały. Ale dlaczego koszty tego ma ponosić firma, w której pracujecie? CSR to jedno, ale logika to coś zupełnie innego. Firma ma przynosić zysk właścicielom, akcjonariuszom, gospodarce i społeczności, którą obejmuje, a nie być fundacją charytatywną. ZUS płaci 80% podstawy tylko w firmach zatrudniających do 20 pracowników. W większych musi płacić pracodawca. Tylko nawet w sytuacji kiedy wynagrodzenie pracownika płaci ZUS, to pracodawca i tak musi płacić część składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe i na Fundusz Pracy. A dochodzą do tego koszty zastępstwa. Tak realnie, to długotrwałe zwolnienie z koniecznością znalezienia jakiegoś zastępstwa kosztuje ok 130-150% regularnego pracownika (wliczając koszty rekrutacji, szkolenia i adaptacji zastępstwa). Przy takich kosztach biernych jakimi obłożone są firmy w Polsce z powodu skomplikowania systemu podatkowo-prawnego i kosztów pracy, to efekty są takie, jak widać: niechęć do zatrudniania kobiet i migracja firm do krajów o korzystniejszych uwarunkowaniach dla firm.

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 5

@labeo69: Mówisz o sobie a gdzie te setki przedsiębiorców co mają do 20 pracowników i to oni ponoszą poczatkowy koszt zawolnienia pracownika. Miałam swego czasu pracowników i to ja ponosiłam koszty nie ZUS. Fajnie się tak pisze z tej drugiej strony.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
3 7

@digi51: Etincelle ma rację: firmy widzą w tym problem i go obchodzą poprzez wymuszanie samozatrudnienia. Jest u nas zarejestrowanych 3 mln jednoosobowych działalności gospodarczych. Ich liczba w ostatnich ok 5 latach podwoiła się, ale przecież nie ze względu na jakiś gospodarczy boom, którego nie ma, bo realnie można mówić o recesji i państwowej monopolizacji rynku. Tak - cześć z tego jest zawieszona i to zwykłe duchy, ale też nie ma tu DG zarejestrowanych poza naszym krajem, a tych jest ogromna liczba. Czy nikt się nie użala? To akurat problem podnoszony od wielu lat.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
1 5

@Balbina: ZUS powinien wyliczyć ci odpowiednią nadpłatę w takiej sytuacji (i wyrównanie) ponieważ zasiłek ten liczy się od pierwszego dnia zwolnienia. To jest też to, o czym mówię: dodatkowe, bierne koszty. Bo trzeba mieć zapas kapitału, żeby się niekiedy miesiącami z naszymi urzędami przepychać o wyrównania i zwroty. A to kosztuje nie tylko samą wartość nadpłat, ale też czas pracy własnej (lub pracownika) na pisma i przepychanki. A teraz niech kontrahent zwleka z płatnościami i masz zamrożonych kilkadziesiąt - kilkaset tysięcy w wystawionych, ale wciąż nieopłaconych fakturach. Nie ma to jak komfort prowadzenia działalności w Polsce.

Odpowiedz
avatar digi51
2 8

@Puszczyk: Samozatrudnienie jest w wielu przypadkach kwestią wyboru osoby zatrudnianej - bardzo popularne np. wśród lekarzy pracujących w więcej niż jednym miejscu. Problem podnoszony od lat, z którym nikt nic nie robi, więc tak samo użalamy się nad pracodawcami, którym np. pracownica miesiąc po podpisaniu umowy oznajmia, że jest w ciąży i ucieka na zwolnienie. Wszystkim nie dogodzisz. W takich wypadkach jak choroba własna albo najbliższej osoby, wypadek losowy, ciąża etc. przepisy chronią pracownika, a dlaczego? Bo jakby tego nie regulowały, to w wielu przypadkach ludzie by zdychali w pracy, bo by do niej chodzili nawet w przypadku poważnych chorób i zaniedbywali by dzieci, bo macierzyńskiego, tacierzyńskiego, wychowawczego, opiekuńczego niet. I wtedy naprawdę ludzie nie mogliby sobie pozwolić na dzieci, a wtedy system pitolnie z hukiem.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-2 8

@Puszczyk: z tą pensją to było duże uproszczenie, tak samo przecież koszt pracodawcy to więcej niż to, co pracownik dostanie do łapki. Chodziło mi o zasadę - jeden może się nie wywiązać z obowiązków, drugi nie. @labeo69: ale przecież nikt nie mówi, że chore dziecko to wina rodzica. Tyle że to nie zmienia faktu, że konsekwencje choroby Twojego dziecka ponosi pracodawca. @digi51: no jasne, ryzyko. Dlatego nie ma co się dziwić, że pracodawcy często wolą mężczyzn. Każdy może zachorować, ale to kobiety mogą iść na L4 ciążowe, to kobiety częściej biorą zwolnienie na dziecko i w przypadku rozwodu to przy kobiecie częściej zostaną dzieci. Oczywiście może zdarzyć się tak, że to mężczyzna będzie bardziej problematycznym pracownikiem, ale jednak są na to mniejsze szanse. Skoro zatrudnienie kogokolwiek wiąże się z ryzykiem, to nic dziwnego, że chce się to ryzyko zminimalizować w jakiś sposób. I, tak jeszcze dodam, przecież to się nie dzieje wyłącznie w pracy. Im więcej ktoś ma przywilejów "czyimś kosztem", tym mniej chętnie się z nim nawiązuje współpracę. Również, np. jeśli chodzi o wynajem. Jestem na grupie na FB dot. nieuczciwych najemców - tam większość wynajmujących nie zamierza nigdy wynająć matce/rodzicom z dziećmi, bo w razie czego latami się takich nie pozbędziesz. Kto na tym cierpi? Wszystkie "normalne" matki, ale znowu - trudno się dziwić. Lepiej odrzucić niesłusznie parę osób, niż się potem z jedną niepłacącą bujać latami. Ten sam mechanizm.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
2 6

@digi51: z lekarzami czy fizjoterapeutami to trafiłaś jak kulą w płot. To jest sytuacja wymuszona organizacją tego segmentu rynku, a nie wolnym wyborem. Bo dzięki temu można ominąć wymogi i ograniczenia kodeksu pracy. I mamy lekarzy na 2-3dniowych dyżurach pracujących po 60-70h tygodniowo. To tak samo jak na rynku security z dziadkami na stróżówkach. Albo emeryt/rencista i zakład pracy chronionej, albo DG i kontrakty na ochronę, które w praktyce potrafią być poniżej minimalnej krajowej. Nikt tu nie polemizuje z faktem, że prawo pracownicze ma chronić pracownika. Podnosimy problem jedynie tego, że koszty tej ochrony powinny spoczywać na samym państwie, a nie na pracodawcy. Bo naprawdę można zrozumieć, że od firmy wymaga się dostosowania miejsca pracy - odpowiedni fotel czy biurko, metraż, czy dodatków do wypłaty za np warunki niebezpieczne. Ale zwalanie na firmę konsekwencji wyborów prywatnego życia pracownika to jest zbrodniczy absurd.

Odpowiedz
avatar Michail
5 7

@Etincelle: W porównaniu z przeciętnymi rodzicami z małymi dziećmi to jest wynik rekordowy i znaczący dla histori. Są pracodawcy, którzy ogarniają, że mają pracowników, którzy nie są dyspozycyjni w 100%, ale jednak się ich ceni.

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 8

@Michail: tylko dlaczego pracodawca miałby porównywać do innych rodziców, a nie do innych pracowników? Ma jakiś bonus w związku z tym, że pracownik ma dziecko? I tak, jasne, że niektórzy cenią takich pracowników. Niektórym znowu to będzie obojętne, bo firma ogromna i nawet tego nie odczują. Mi tylko chodzi o to, że jeżeli już pracodawcy to przeszkadza, to nie ma w tym nic dziwnego. Dla niego to kłopot. I lepszym pracownikiem będzie ten o identycznych umiejętnościach itp., ale bez zwolnień na dziecko. Co w tym dziwnego?

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-1 5

@Michail: z małych i średnich firm to takich nie ma. Na takie rzeczy to sobie pozwalają międzynarodowe koncerny z budżetem wielkości przeciętnego województwa/landu/stanu lub co mniejszych państw.

Odpowiedz
avatar Neomica
2 10

@Etincelle: " tylko dlaczego pracodawca miałby porównywać do innych rodziców, a nie do innych pracowników? Ma jakiś bonus w związku z tym, że pracownik ma dziecko?" Ma taki sam bonus jak całe społeczeństwo z dzietności w ogóle. Popatrz na to z troche szerszej perspektywy niż osobiste i natychmiastowe korzyści pojedynczego pracodawcy. Kwestia wyrozumiałości i ulg dla pracujących rodziców to działanie dla dobra całego społeczeństwa, bo jak w wyniku kryzysu demograficznego jepnie system to żale Janusza, że te ciężarne pracownice za dużo wolnego biorą, okażą się straszno-śmieszne. Tu nie ma idealnego rozwiązania, to koszt jaki ponosimy dla większych i dalekosiężnych zysków. "Tyle że to nie zmienia faktu, że konsekwencje choroby Twojego dziecka ponosi pracodawca." Jeżeli w wyniku nacisku kobiety będą rezygnować z rodzenia to konsekwencje tego poniosą dzieci i wnuki pracodawcy.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-4 8

@Neomica: napisałaś "ma taki sam bonus jak całe społeczeństwo z dzietności w ogóle" - no właśnie! O to właśnie chodzi! :D Jeżeli pracodawca ma takie same korzyści jak wszyscy, to dlaczego konsekwencje ponosi on? Dlaczego to on zostaje bez pracownika, a nie ta matka - bez specjalnego wolnego? To jasne, bo wtedy, być może, na to dziecko by się nie zdecydowała. Więc jak? Korzyści z dzietności takie super dla pracodawcy, ale dla matki już niewystarczające, żeby dla tych korzyści poświęcać coś prywatnego?

Odpowiedz
avatar Neomica
1 7

@Etincelle: "Korzyści z dzietności takie super dla pracodawcy, ale dla matki już niewystarczające, żeby dla tych korzyści poświęcać coś prywatnego?" Może będzie to dla ciebie szok ale największe koszty dzietności ponoszą.. rodzice. Wychowanie, wykształcenie dziecka pochłania ogromne zasoby. Wymaga nie tylko pieniędzy ale też ogromnego wysiłku i właśnie poświęcenia. W porównaniu z kosztami jakie ponosi część społeczeństwa "produkująca" nowe generacje, straty pracodawców to pikuś mały, dlatego to absurdalne to porównywać. Jeżeli prawo nie będzie chroniło rodziców przez wykluczeniem zawodowym to czeka nas to samo co dzisiaj w Japonii , która jest w zapaści demograficznej. Rząd w panice wprowadza ulgi dla rodzin i na gwałt aktywizuje zawodowo emerytów bo grozi im katastrofa. Jeżeli dzisiejszy pracodawca patrzy wilkiem na młodych rodziców to jutrzejszy będzie tyrał do 80tki bo inaczej nie będzie komu.

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 10

@Neomica: znasz jakichś rodziców, którzy stwierdzili, że nie chcą dziecka, ale powołają je na świat dla dobra ludzkości? Ja też nie. Rodzice robią to dla siebie, bo chcą, więc logiczne, że oni ponoszą koszty. Poza tym ponownie: nie mówię, że matkę biorąca urlop na dziecko należałoby wywalić z pracy czy coś tam innego. Mówię tylko, że jest to problem dla pracodawcy, więc nie dziwi mnie, że może krzywo patrzeć na takie osoby. To normalne, że wolałby pracownika, który do pracy chodzi. I tyle.

Odpowiedz
avatar Neomica
5 9

@Etincelle: Chęć posiadania dziecka to imperatyw ewolucyjny, na którym korzysta całe społeczeństwo. " nie mówię, że matkę biorąca urlop na dziecko należałoby wywalić z pracy czy coś tam innego" nie no serio, to aż nadmiar łaski... "Mówię tylko, że jest to problem dla pracodawcy, więc nie dziwi mnie, że może krzywo patrzeć na takie osoby. To normalne, że wolałby pracownika, który do pracy chodzi. I tyle." Konsekwencje takiego rozumowania obserwujemy dzisiaj w Japonii. To niechęć pracodawców sprawia, że kobiety rezygnują z posiadania dzieci. W konsekwencji pracodawcy będą zmuszani do jeszcze większych ustępstw i ulg by odwrócić to do czego w swoim bezmyślnym podejściu doprowadzili. A wystarczyło spojrzeć dalej niż na krawędź własnego portfela.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-3 7

@Neomica: a dlaczego sądzisz, że to pracodawcy powinni być odpowiedzialni za to, żeby kobiety się rozmnażały? Że muszą robić tak i tak, a jak nie - to ich wina, że przyrost spada? To jest zwyczajnie niesprawiedliwe; jak każde zresztą zrzucenie odpowiedzialności na jakąś grupę za coś, co dotyczy wszystkich.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-1 5

@Neomica: zerknij do statystyk jaki procent społeczeństwa w ogóle pracuje zanim zaczniesz mówić o demografii. Ten dalekosiężny zysk, o którym mówisz jest po prostu kłamstwem. Moja emerytura nie będzie zależeć od dzieci Iksińskiej czy Kowalskiej. One zależą od tego ile ja wypracowałem sam. To, ze nasze państwo nie ogarnia dziedziczenia tak zwanych emerytur to jest kpina w żywe oczy. Pracodawca (ani szerzej firma) nie ma w tym żadnej korzyści. To jest korzyść dla Państwa, acz też nie zawsze bowiem przy naszej strukturze społecznej względem wykształcenia i odsetka osób pracujących, to powinien być jakiś limit dzietności i wymóg finansowy przy okazji. Obecnie to bezdzietni ludzie łożą na socjale i wykształcenie dzieci ludzi, którzy się na to decydują, bo ta inwestycja się nie zwraca. Przeciętny Polak po prostu jest zbyt krótko aktywny na rynku pracy. Porównywanie nas do Japonii jest cokolwiek śmieszne, bo jesteśmy europejskim ogonem, a Japonia jednym z supermocarstw. To szpica światowej ekonomii. Poza tym, to taka magia liczb. Ich rzekome starzenie się społeczeństwa jest wynikiem jej wysokiej jakości. Wzrost zaludnienia jest zjawiskiem pożądanym jedynie dla gospodarki opartej na konsumpcjonizmie z wysoką śmiertelnością i krótkim żywocie. Nie ma na to miejsca w społeczeństwie wykształconym i świadomym, które stawia na jakość, a nie ilość. Jest to normalna, IV faza (i czasem V) nowoczesnych modelów demograficznych krajów wysoko rozwiniętych.

Odpowiedz
avatar didja
0 2

@Balbina: Ale dopiero po 33 dniach, wcześniej płaci pracodawca. A ściślej - po 33 dniach składasz wniosek o zasiłek, mimo że zwolnienie leży od miesiąca w ZUS. I od tego czasu czekasz, aż ZUS łaskawie wypłaci. Ja na zwolnieniu byłam 4 miesiące. Pierwsze pieniądze dostałam po trzech, za półtora miesiąca, drugie po 5 miesiącach, tj. po ustaniu zwolnień. Gdyby nie bliscy, z głodu bym zdechła. @Etincelle Jeżeli matka zarabia 3000 zł, zakładam, że brutto, to pracodawca płaci za nią ok. 3600 zł, bo dochodzą jeszcze pozapłacowe koszty pracy. Plus płatny urlop. A stanowisko pracy też samo się nie utrzymuje, czyli ta matka musi wypracować co najmniej 4000-4500 zł.

Odpowiedz
avatar Neomica
3 7

@Etincelle: Tu się zgodzę, że odpowiedzialność finansową powinno w całości ponosić państwo. Ale to nie tylko o finanse chodzi, bywa, że są one dla pracodawcy mniej ważne niż fakt, że ubędzie mu pracownik czy że stanie sie on mniej dyspozycyjny. Bywa, że to wpływa na jego decyzje kadrowe i bywa powodem nacisków a to ma dalsze, długofalowe konsekwencje. " To jest zwyczajnie niesprawiedliwe; jak każde zresztą zrzucenie odpowiedzialności na jakąś grupę za coś, co dotyczy wszystkich." Na razie odpowiedzialność na kryzys demograficzny zrzuca się wyłącznie na kobiety, tworząc spoty w których przedstawia je się jako bezduszne karierowiczki odrzucające naturalną powinność wobec społeczeństwa. Jednocześnie chlipie się nad pracodawcą, że mu kolejna na macierzyński uciekła. I tak będzie póki ludzie nie zrozumieją o jak wysoka stawkę toczy się gra i że stabilność systemu jest ważniejsza niz problemy kadrowe w firmie Janusza.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-1 5

@Neomica: ja o tej dyspozycyjności również piszę przecież. Przyjmuję do wiadomości, że ktoś uważa, że więcej dzieci = samo dobro. Nie podoba mi się natomiast zmuszanie pracodawców, żeby to dobro stawiali nad swoje własne interesy. Zwłaszcza że nie mają na to żadnego wpływu, bo matki mogą nie tylko patrzeć na wyłącznie własny interes, to jeszcze robić to kosztem pracodawcy. Spoty to zupełnie inny kaliber. Nikogo do rodzenia tym się nie zmusi.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-1 5

@Neomica: od 20 lat wszędzie słyszę to samo: nie ma warunków PODATKOWYCH i KAPITAŁOWYCH do posiadania dzieci, a nie że "złe kobiety nie chcą rodzić". Stabilność systemu nie zależy od chęci, czy ilości posiadanych dzieci. Wystarczy popatrzeć na.....Japonię i porównać ją do krajów.....afrykańskich, które są demograficznie bardzo młode, z dużym przyrostem naturalnym i jednocześnie są biedne, niestabilne i niewydolne. To jak z Koreą Południową i Północną. Jedna się starzeje i ma ujemny przyrost, ale jest istnym hegemonem technologicznym i gospodarczym, a druga, choć o wiele młodsza demograficznie to muł, dno i wodorosty. Chcesz więcej dzieci w społeczeństwie? Obniż i uprość podatki, zwiększ kwotę minimalną i powiąż dodatki/ulgi z PRACĄ (jakąkolwiek, choćby i 1/10 etatu). I zdejmij z pracodawców obciążenie i odpowiedzialność za chorujących pracowników i rodziców na urlopach/zwolnieniach związanych z dziećmi. Nie da się? 2 miliardy na TVP z naszych podatków poszło. Na jedną z wielu państwowych, wiecznie dofinansowywanych firm, które pochłaniają pieniądze zamiast przynosić zysk. Wiesz co się wtedy stanie? Ludzie uzyskają POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA i STABILNOŚCI. Tak samo jak firmy. Efekt będzie taki, że ludzie szybciej się dorobią, będą mieli większą swobodę, a ciąża i dziecko i nie będzie spędzać snu z powiek tak pracodawcy, jak i zwykłej Iksińskiej. Tak odnośnie kosztów i 'zysku' posiadania dzieci. Wiesz ile kosztuje z naszych podatków posiadanie dziecka oprócz tego co płacą rodzice na bezpośrednie utrzymanie? Niecałe 200 tyś złotych i kolejnych ok 65tysięcy jeśli podejmie studia. I to są same koszty edukacji. Od kołyski do uzyskania tytułu magistra nowe pokolenie kosztowało pół miliona złotych od sztuki dekadę temu. Dzisiaj to będzie 100-200tyś więcej. Który iksiński odprowadzi równowartość tego w podatkach?

Odpowiedz
avatar ewel123456
1 3

@labeo69 na męża, żonę, rodziców jest 14 dni w roku. Łącznie na wszystkie osoby. Łącznie dla wszystkich dzieci na jednego rodzica. Słownie: czternaście dni zwolnienia. Nie sześćdziesiąt dni.

Odpowiedz
avatar ewel123456
0 0

Nie wiem dlaczego tutaj wskoczyl ten komentarz, a nie tam gdzie go pisałam

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@Morog: Czyli jednak nie chcą zatrudniać kobiet? Bo ja z kolei co chwilę słyszę, że to wcale nieprawda, że kobietom ciężej na rynku pracy!

Odpowiedz
avatar yfa
0 0

@Neomica: "Ma [pracodawca] taki sam bonus jak całe społeczeństwo z dzietności w ogóle". To niech całe społeczeństwo [czytaj: państwo] dokłada się do kosztów wypracowania tego "bonusu". Jeżeli jakieś dobro ogólne wymaga wsparcia na skalę ogólnokrajową, wbrew naturalnemu wyborowi rynkowemu, to należy owo dobro po prostu dotować (lub odwrotnie: brak tego dobra opodatkować). Można więc podnieść akcyzę na samochodowe złomy (albo dotować zakup nowych samochodów), można zakazać palenia węglem i drewnem (albo dotować wymianę kotłów), zatem należy albo opodatkować pracowników-mężczyzn i kobiety po menopauzie, albo wprowadzić dotację do kobiet-ciężarówek-pracowników, a nie obarczać tymi kosztami pracodawców. Ciekaw jestem reakcji ogółu społeczeństwa, gdyby na "paskach" wypłaty pojawiło się potrącenie "macierzyńskiego". Skoro pełna równośc pracownicza, to niech się współ(i inni)pracownicy także dokładają do swoich koleżanek - wszak oni również "mają taki sam bonus, jak całe społeczeństwo z dzietności w ogóle". A może inaczej: obowiązkowe nadgodziny za koleżankę, która opiekuje się dzieckiem? Tak sformułowana propozycja chyba wyraźnie pokazuje absurdalność tego sposobu myślenia? Jest taka generalna zasada: państwo powinno działać wyłącznie tam, gdzie efekt racjonalnego działania jednostek będzie ogólem gorszy, niż możliwy do osiągnięcia przy obecności zewnętrznego regulatora. Jest to scenariusz doskonale znany i opisany w teorii gier - jeżeli równowaga Nasha pokrywa się optimum Pareto, to obecność regulatora jest zbędna. Jeżeli rynek pracę kobiet potencjalnie-dzieciatych wycenia gorzej, niż "taką samą" pracę mężczyzn (z prostej przyczyny: ona nie jest taka sama - jest bardziej narażona na nieprzewidziane lub długofalowe przerwy), to obowiązkiem regulatora jest zniwelowanie tej różnicy na koszt swój (dopłaty) lub uczestników, którzy są w lepszej pozycji (inni pracownicy - dodatkowa składka na dzieci, obowiązkowe nadgodziny zastępcze). Np. w okresie PRL-u było "bykowe", czyli właśnie ten wariant dodatkowej daniny.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 10

zawsze mozesz nagrywac te jakze mile sugestie a w razie wu miec dowody w sadzie pracy :)

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
-1 1

@bazienka: Jesteś świadoma, że nagrywanie innej osoby, bez jej zgody jest nielegalne? Rozumiem, ze bezprawne sugestie pracodawcy są złe, ale bezprawne jego nagrywanie już super, bo to ja robie a nie ktoś mi? Takie podwójne standardy.

Odpowiedz
avatar ElleS
0 2

@Me_Myself_And_I Nagrywanie rozmowy, w której samemu bierze się udział, jest legalne.

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
0 0

@ElleS: Owszem, ale pozwolę sobie wkleić pewien fragment. Brak odpowiedzialności prawnokarnej nie wyklucza ewentualnej odpowiedzialności cywilnoprawnej. Nagrywanie rozmowy bez zgody rozmówcy może być rozpatrywane pod kątem naruszenia dóbr osobistych określonych w art. 23 k.c. Oraz sam artykuł. Art. 23. Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach.

Odpowiedz
avatar trolik1
15 17

Tymczasem u facetów: 1- Wiedząc o tym, że firma ma coraz więcej pracy trąb o "kryzysie" mimo pandemii 2- na spotkanie z pracownikami odnośnie obniżenia pensji przyjedź nowa, luksusowe furą świeżo odebraną z salonu 3- na brak ludzi do pracy zareaguj... przyjęciem nowych zleceń, czasochłonnych ( a jak!) 4- kiedy pracownik zapyta o roczną premię odpowiedz ( patrz pkt 1) 5- kiedy pracownik poprosi o trochę wolnego, bo ku.... musi dorobić , obudź się nagle, że bez niego firma padnie, wbija jej nóż w plecy i takie tam 6- nadal olewaj chętnych do pracy, przecież nie potrzebujesz ich 7- zastanawiaj się czemu ostatnio sporą część dobrych pracowników odeszła w trybie natychmiastowym, ot ciekawostka. Polskie realia.

Odpowiedz
avatar Grav
4 4

@trolik1: Akurat fury bym się nie czepiał. Brak kosztów, od których mozna odliczyć podatek w firmie, to czysta strata, te pieniądze i tak przepadłyby w ramach płacenia VATu, a tak przynajmniej właściciel firmy może sobie pojeździć. Ludziom się wydaje, że fakt, że ich pracodawca ma co jakiś czas nowy samochód to oznaka tego, że firma jakoś niesamowicie zarabia, a to nie do końca tak działa ;)

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-3 7

@Grav: dodatkowo: spróbuj wynegocjować kontrakt czy zlecenie na kilka milionów podjeżdżając na spotkanie Golfem 3ciej generacji. :)

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
9 13

Jak ja sie ciesze z mojej pracy. Mam nadzieję że nie bede musiala jej predko zmieniac. Dwojke dzieci urodzilam, prawie polowa zalogi byla na l4, macierzynskim itd. Wymieniamy sie. Ja wrocilam, a inna akurat rodzi (hm chyba nawet ze dwie byly na koncowce). Chyba z 5 kobiet aktualnie jest na um lub uw, one wroca zapewne ktos inny pojdzie. Normalne podejscie do rodzicow, mozliwosc dostosowania godzin pracy. Wspolczuje tym co trafiaja kiepsko.

Odpowiedz
avatar labeo69
5 7

Tak czytam te wszystkie komentarze i dochodzę do wniosku że jak się ma dzieci to najlepiej być bezrobotnym na utrzymaniu państwa. Pracodawca powinien zatrudniać tylko samotnych którzy nie mogą mieć dzieci. Rozumiem że wszyscy co tu komentują wychowali lub wychowują dzieci i że te dzieci nigdy im nie chorowały, więc nie byli obciążeniem dla pracodawcy.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
1 5

@labeo69: nie - wręcz przeciwnie. Trzeba być aktywnym na rynku pracy, ale to rolą Państwa jest zapewnienie rodzicom warunków do posiadania i wychowania dzieci. Cedowanie tego na firmy i pracodawców to prosty sposób na zaciągnięcie hamulca ręcznego małym i średnim przedsiębiorcom. Dlatego spośród polskich firm nie ma w zasadzie ani jednej, która liczyłaby się na światowym rynku i miała faktycznie polski kapitał. Solarisa musiano sprzedać Portugalczykom, a Społem, które ma więcej sklepów niż Biedronka i Lidl razem wzięte na tym rynku się nie liczy w ogóle, choć nawet tak uchwalano prawo, żeby ów Społem nie płacił takich podatków jak te dwie wspomniane. To jest zwykła zbrodnia. Jedyna Polska firma, która jako-tako liczyła się na świecie pod kątem technologicznym (WB Electronics) została przymusowo znacjonalizowana. Jeszcze liczymy się na rynku AGD ze względu na Amicę, ale to tylko i wyłącznie dzięki temu, że Rutkowski (właściciel), ale to dlatego, że swoje szlify w biznesie zdobywał w Niemczech i nie jest to zasługa jakości, a stosunkowo niskiej ceny i - jak wieść gminna niesie - wręcz niewolniczej pracy (polecam historię z 2019 o samobójstwie jednej z pracownic, strajku i zastraszaniu zwolnieniami). Poza tym, to nie mamy niczego: ani własnej produkcji silników, ani komponentów elektronicznych. Jak myślisz, czemu tak jest? Bo brak nam pomysłowości i kapitału czy może dlatego, że rozwój blokują debilne regulacje socjalno-podatkowe, którymi obkłada się nasze firmy, które finansowo nie są w stanie temu podołać?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
6 6

@labeo69: Ja sama mam 2 dzieci. Co prawda z mężem mamy tak poukładane, że jak któreś zachoruje i nie może iść do przedszkola to mąż może z nimi zostać, więc nie zdarzyło mi się iść na l4 bo dziecko chore. Ale przecież nie tylko rodzice biora l4 i nie tylko na dzieci. Mam w pracy kolegę, któremu rozsypał się kręgosłup, 3 operacje, w sumie ponad 6 miesięcy na zwolnieniu. Jest gorszy bo śmiał zachorować? Drugi kolega miał historie nowotworowa. Też go nie było kilka miesięcy, bo w międzyczasie epidemia wybuchła i bał się chodzić do pracy po chorobie. Też jest gorszy? Jednak większość ludzi planuje założenie rodziny, jak są dzieci to są choroby, to nieuniknione. Nikt nie zdecyduje się na życie w samotności bo pan prezes liczy zyski. I nie każdy ma instytucji pt babcia dziadek ciotka itp, którzy w razie czego zostaną z dzieckiem.

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@mlodaMama23: Widzisz, to wynika z bardzo zerojedynkowego myślenia zarówno pracowników jak i pracodawców (niektórych). Jak pracownik ma problemy zdrowotne to łatwiej to zaakceptować, bo zdrowy pracownik jest pracodawcy poytrzebny, lepiej, aby go nie było jakiś czas, ale wrócił zdrowy i pełnowartościowy. Raz, że nie każdego łatwo zastąpić, dwa - niechby np. zasłabł w trakcie czynności zawodowych... Z kolei rodzina, dzieci? Niektórzy nie uznają tego za "część" pracownika, co za tym idzie, no ok, masz chore dziecko, ale przecież jesteś zdrowa, więc TY możesz pracować. Zawsze są przecież opiekunki, koleżanki, rodzina itd. Oczywiście, wiadomo, że tak nie jest, ale niektórym się wydaje, że to takie łatwe sobie znaleźć kogoś do opieki nad dzieckiem w takim wypadkach. Łatwo to zauważyć w internecie, gdzie ludzie prezentują myślenie typu: "Jestem chora. Wiadomo, że nie pójdę do pracy! Wiadomo, że pracodawca ma mi zapłacić! Wiadomo, że koledzy nie powinni narzekać, że w tym czasie wykonują moją pracę", a za chwilę "Koleżanka ma chore dziecko. Wiadomo, że mnie to nie obchodzi! Wiadomo, że jej dziecko, jej problem, powinna mi oddać swoją pensję za wykonywanie jej obowiązków". Bo chory może być każdy, więc każdy chce być chroniony w takiej sytuacji. A nie wszyscy mają dziecko, więc niektórzy mają to gdzieś i nie mają zamiaru wykazywać się empatią. Przykład z pracy. Koleżanka, prawdopodnie alkoholiczka. Chroniczne problemy z żołądkiem, średnio raz w miesiącu wypadała na 2-3dni z grafiku, bo oficjalnie dopadały ją biegunka i wymioty. Nieoficjalnie... no nieważne. Zero poczucia winy, wszyscy kiwają głowami ze zrozumieniem, biorą jej zmiany. Potem, gdy od 6 miesiąca ciąży odmówiłam robienia nadgodzin i wykonywania pewnych obowiązków (według kodeksu pracy jakby kontrola zobaczyła, że ciężarna to robi, szef byłby w d...). I ta koleżanka była pierwsza do tego, żeby krzyczeć, że ciąża to nie choroba i jak nie chcę pracować tak jak wszyscy to powinno mi się pensję obciąć :)

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
-1 1

@labeo69: Mam dziecko, ale mam również pracę, w której jestem odpowiedzialny za realizacje projektów w konkretnym terminie i nie ma mowy, żeby sie udało bez mojej stałej obecności. Ostatnio również żona zmieniła pracę i zwyczajnie nie mogła sobie pozwolić na zwolnienia z powodu choroby dziecka. Oczywiście nasz kaszojad jak każdy inny choruje i wtedy co? Któreś z nas ma zawalić robotę i w efekcie z niej wylecieć? Nie - za każdym razem musimy brać niańkę, mimo, że nam się to finansowo nie opłaca.

Odpowiedz
avatar Aniela
3 3

Rodzice mają prawo wykorzystać 60 dni na dziecko w roku ale w rzeczywistości mają często problemy w pracy z tego powodu. Zatrudniałam się w nowej firmie po macierzyńskim, wiedzieli, że mam małe dziecko żłobkowe. Nawet pytałam jak patrza na L4 bo może chorować. Usłyszałam tylko, że damy sobie radę. Nie dali rady. Wymieniałam się z mężem za każdym razem ( nie mamy żadnej pomocy ze strony babci/cioci/sąsiadki) a po każdym L4 patrzono na mnie złowrogo, organizowano spotkania z całą grupą gdzie mówili, jak bardzo jestem złym pracownikiem i inni tez z mają dzieci (tak mieli ale tez mieli szeeg babc i ciotek do pomocy) ale sobie dają radę a ja nie, że to na wszystkich wpływa (oczywiście służbowych laptopów nie chieli zapewnić a mogłam pracować z domu). W pewnym momencie dowalali się do tego, że o 16 ja wychodzę z pracy i to tak dziwnie ( w umowie 8-16:00). Wytrzymałam pół roku i wróciłam do poprzedniej firmy gdzie dalej często bywałam na L4 ale zapewniono mi laptopa służbowego i dopóki nie wpływało to na pracę nikt nie miał pretensji. Ani razu nie usłyszałam, że moje L4 jest niewygodne, że za czesto dziecko choruje. Pracowałam z domu wszystko było zrobione i nikt nie miał pretensji. Ja wiem, że małe dziecko to kłopot w pracy ale jak ktos nie ma wsparcia rodziny w opiece nad dzieckiem ( co oczywiscie nie jest ich obowiazkiem bo i tak czesto dziadkowie pracuja jeszcze) to bardzo ciezko ogarnac sytuacje z chorujacym maluchem i sytuacja w pracy.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
4 4

@Aniela: I teraz logika co niektórych tutaj. Jak masz dziecko, to je utrzymuj, żeby je utrzymać musisz mieć pracę, ale nie bierz l4 czy opieki na dziecko bo to złe. Zawsze można zostać w domu z dzieckiem, ale wtedy jesteś pasożytem żerującym na obywatelach którzy płacą podatki i utrzymują Twoje dziecko. Może naukowcy powinni zacząć pracować nad technologią, że DNA płodu będzie pozbawione możliwości zachorowania i dzieci nie będą miały nawet kataru. Chore to.

Odpowiedz
avatar BordoKropka
0 0

@mlodaMama23 albo zostawić 2 latka samego w domu, zamknąć w kojcu z jedzeniem, poprosic kogokolwiek, żeby wpadła raz pieluch

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-4 4

60 dni wolnego to dużo. Piekielne jest to że państwo dało kobietom przywileje, tylko zmusza pracodawców do opłacania tego przywileju. A nie każdą firmę na to stać i żadne jojczenie "ale ja mam prawo" tego nie zmieni.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 6

@bloodcarver Państwo nie dało kobietom przywileju, dało go rodzicom. Ojcowie tez mogą i powinno chodzić na zwolnienia na dzieci. To nie jest „wolne”. Nikt nie czyta wtedy książek czy nadrabia zaległości w serialach. To jest czas na zajęcie się chorym dzieckiem. Zapewniam cię, że daleko temu do wakacji.

Odpowiedz
Udostępnij