Ech...
Sama historia jest błaha. Być może nie warta nawet miejsca na tej stronie. Ale muszę.
Dzięki temu, że mam dziecko, zaczęłam oglądać kreskówki. Niedawno trafiłyśmy w TV na serial animowany z uniwersum "Transformers". No i wsiąkłam...
Dziś leci na TVN część pierwsza "Bayformers", czyli filmu fabularnego z tegoż uniwersum. Wcześniej nie miałam okazji go zobaczyć, ale też mi nie zależało. Teraz mi zależy.
Ponieważ moja mama ma w zwyczaju dzwonić do mnie z każdym drobiazgiem, grzecznie ją uprzedziłam, że po 20:00 mnie nie ma.
Efekt?
Ok. 20:30 telefon zadzwonił po raz pierwszy. Nie odebrałam, ale za trzecim razem pomyślałam, że to chyba coś ważnego.
A jakże.
Leci "Taniec z gwiazdami". I za chwilę będzie tańczyć głuchoniema kobieta. I mam koniecznie zobaczyć.
- Dzięki, mamo, ale leci film, który chcę zobaczyć od kilku miesięcy, więc raczej nie skorzystam... Film okazał się ciekawy, wciągnął mnie, więc tym bardziej...
- Ale wiesz, to jest nieprawdopodobne, żeby głuchoniema tak pięknie tańczyła... No coś pięknego... Zaraz będą tańczyć.
- A u mnie zaraz będzie najlepsza akcja (widziałam urywki na jutubie, ale to nie to samo).
- Dobra, cześć, oglądaj sobie.
Zadzwoniła dwadzieścia minut później, z pytaniem, czy nie przełączyłam, żeby obejrzeć ten taniec.
No wkurzyłam się lekko...
- Nie, nie przełączyłam. Oglądam film. Film, na którym mi zależało.
- Ja tam wolę taniec od filmów.
- A ja wolę filmy od tańca.
- Dobra, cześć.
To nie jest pierwszy raz, kiedy moja matka stawia swoje upodobania i chęci ponad moimi... Kreskówki są głupie, robótki ręczne bezsensowne, a książki to zbędne wydawanie kasy. Jedyne sensowne hobby to granie na telefonie i oglądanie reality-show...
Ja nie twierdzę, że to są złe zainteresowania. Ale niech przestanie bagatelizować moje!
No, ulało mi się. Dzięki za uwagę.
PS: Nie wyłączyłam ani nie wyciszyłam telefonu, ponieważ moja mama, jeśli nie dodzwoni się do mnie, dzwoni np. do mojego ojca. Który mieszka trzy mieszkania ode mnie, więc zawsze może się przejść i sprawdzić, czemu nie odbieram.
Rodzina
Oczywiście, że książki to zbędne wydawanie kasy. E-booki są przeważnie tańsze i równie wygodne jeśli ni bardziej. :)
Odpowiedz@glan: Kwestia gustu. Wolę papier. Poza tym lubię widok, jaki tworzy np. Trylogia Sienkiewicza z jednego wydania, w podobnych oprawach.
Odpowiedz@glan: Ja tam również wolę książki. Lepiej się czuję czytając coś, co jest na papierze, niż czytając z ekranu. I tak jak @singri lubię mieć książki na półce i podziwiać swoją kolekcję, bo w zasadzie ładne książki mają ten walor estetyczny, którego nie mają e-booki. :) Z drugiej strony takie e-booki to dobra rzecz dla ludzi starszych i niedowidzących, bo o ile się nie mylę, można sobie w czytniku tekst powiększyć.
Odpowiedz@Minina: W podróży też fajne. Albo w przypadku pozycji, które akurat nie są dostępne w okolicy.
Odpowiedz@Minina: I jeszcze czyste zbawienie dla kogoś, kto mnóstwo czyta, ale życzyłby sobie mieć jednak nieco miejsca w mieszkaniu. ;) Kiedyś też myślałam, że lubię papier i widok książek, okazało się, że bardziej lubię mieć użyteczne półki i mniej do odkurzania. A na czytniku - 270 książek. Ile na dysku, nawet już nie liczę.
OdpowiedzA co za różnica? Jedni wolą książki w wersji papierowej, inni e-booki, a jeszcze inni w ogóle nie lubią czytać. I tyle. Uważam, że wszelkie dyskusje o wyższości jednego nad drugim są bezsensu, lepiej się cieszyć, że ludzie w ogóle czytają :)
Odpowiedz@Minina: ebooki i audiobooki to wybawienie dla alergików. Wreszcie nie trzeba się babrać z zamykanymi regałami które nie mają szans pomieścić połowy kolekcji.
Odpowiedz@glan: Zależy co się czyta i kiedy. Ja na przykład, uwielbiam swoje piękne wydanie Władcy Pierścieni w twardej oprawie na śliskim papierze i z ilustracjami. Ale nie będę tych książek czytać w tramwaju. Z drugiej strony bardzo lubię też poczytać sobie lekkie beznadziejnie napisane romansidła i takie książki doskonale się nadają na czytnik (plus nie ma wstydu, bo nikt nie widzi okładki :P ). Poza tym cena e-booków potrafi być 4 razy mniejsza od papierowej, a wolę dać. 2-3€ za książkę typu "jednorazówka" niż 12.
OdpowiedzJa mam podobnie z grami wideo. Wszyscy się zachwycają sprzedażą elektroniczną, wszystkimi Steamami, GOGami i innymi. A ja po prostu bardzo lubię mieć kolekcję w fizycznej formie w specjalnie do tego przeznaczonym kąciku. Pudełka hitów sprzed 20 lat wyglądają moim zdaniem świetnie.
Odpowiedz@glan: E-book w polsce kosztuje tyle, ile papierowa książka.
OdpowiedzRozumiem, że skoro ojciec nie mieszka z matką to rozwód był jakiś? I mimo to nie potrafił się wyrwać spod pantofla i poslusznie pójdzie sprawdzić? To samo autorka. Dorosła a taaaak się pępowina ciągnie. Przetnij to w końcu, bo będzie jeszcze gorzej.
Odpowiedz@Czarnechmury: W separacji są. Mnie też to dziwi. Matka idzie do ojca "Skręć mi stary paczkę papierosów" - ojciec wsiada na rower, jedzie do sklepu po tytoń i nawet nie chce zwrotu kasy. Matka mówi, że koleżanka potrzebuje telewizora - ojciec dzwoni po kolegach i załatwia. A ja? Nie bardzo wiem, co mogę zrobić. Zerwanie kontaktu nie wchodzi w grę. Zresztą, matka nie wtrąca się zbytnio w moje życie. Jedyne na co mogę obecnie narzekać, to te ciągłe telefony. Wielu rzeczy już ją oduczyłam...
Odpowiedz@singri: twoja matka wydzwania do ciebie kilka razy z rzędu, z nakazem obejrzenia jakiegoś gówna w tv, jak nie odbierasz wysyła ojca na przeszpiegi, a ty jesteś zdania, że nie wtrąca się w twoje życie? Aha.
OdpowiedzNiby dorosła, niby już sama jesteś matką a problemy jak u czternastolatki.
OdpowiedzDziewczyno dorośnij.
OdpowiedzGłupi powód nie wyłącznia telefonu. Wyłączaj lub blokuj matkę aż ojcu znudzi się chodzić.
Odpowiedz" Kreskówki są głupie, robótki ręczne bezsensowne, a książki to zbędne wydawanie kasy. Jedyne sensowne hobby to granie na telefonie i oglądanie reality-show..." Przykro mi to mówić, ale będę szczery. Twoja matka jest tępą cipą.
OdpowiedzTo jest chyba jedna z najgłupszych historii tutaj. Każdy w najbliższej rodzinie ma jakieś mniejsze lub większe rewelacje dot. codziennych kontaktow, ale to nie znaczy ze trzeba to od razu w internecie rozpisywać. Miskom się wygadaj, bo dorosnąć to jeszcze nie doroslas.
Odpowiedzbayformers? nie ma czegos takiego. chyba ze uzywasz slangowego okreslenia debilow na transformers michaela bay'a ktorzy uwazaja ze roboty z komsmosu nadaja sie tylko na glupia bajke a na kinowy hit juz nie co wiecej ich zdaniem to bardzo smieszne okreslenie. ale skoro jestes taka wielka fanka to chyba cos tu nie gra. ps TVN i ich "super kino" jeszcze pewnie ciagle w piatek. niedlugo premiera piatej czesci a oni wciaz odniecaja sie pierwsza...
OdpowiedzHistoria jak z pamiętnika dwunastolatki, aż ciężko się do tego odnieść.
Odpowiedz