Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Coś dużo tutaj historii o osobach niepełnosprawnych, w szczególności niepełnosprawnych intelektualnie. Postanowiłam…

Coś dużo tutaj historii o osobach niepełnosprawnych, w szczególności niepełnosprawnych intelektualnie. Postanowiłam napisać historię z drugiej strony.

Jestem zwykłym Aspergerem jakich wiele. Chodzę sobie do klasy integracyjnej. Wszystko idealnie jak z obrazka. Jest nauczyciel wspomagający (nie korzystam z jego pomocy), a oprócz mnie piątka chorych dzieci. Są grzeczni, nie rozwalają żadnych lekcji. Nie mamy żadnych osób ze średnią wzorową, ale w ostatecznym rozrachunku dobrze wypadamy na tle innych klas. Sama jestem inteligentna i nie potrzebuję żadnych ułatwień w nauce. Mi wystarczy wytłumaczyć, dlaczego trzeba zachowywać się tak a nie inaczej, to zrozumiem. Mam koleżanki, terapeutów i jest dobrze. Ale gdyby zawsze było tak idealnie, to ja bym to na Wspaniałych napisała.

Kiedy miałam 5 lat, mama zauważyła, że coś jest nie tak z moim zachowaniem i zabrała mnie do lekarza. Ta stwierdziła, że ze mną dzieje się coś faktycznie niedobrego i zapisała mnie na kolejną wizytę za rok. I tak w kółko. Rozmawiała ze mną przez 5 minut i zadawała banalne pytania typu "masz koleżanki?", ale takie pytanie nic nie daje. Schizofrenicy też mają problemy z relacjami, osoby z Borderline i osoby, które są po prostu grubsze od innych. Siedziałam z psychologiem na zajęciach, ale to materiał na osobną historię - raz było dobrze, raz tylko mi się pogarszało.

Diagnozę usłyszałam po OŚMIU LATACH. Dopiero po tym okresie zaczęto mnie leczyć i w końcu zaczęłam rozumieć, czemu nikt mnie nie lubi. Znalazłam parę koleżanek. To już nie chodzi o to, że za późno zdobyłam osoby, z którymi mogę pogadać i nie są moimi rodzicami. Problem tkwi w mojej psychice. Jest zniszczona. Czasem jestem skrajnie przestraszona, bo boję się, że powiem coś głupiego i zostanę ukarana, a nie mam nawet możliwości się odezwać, bo na przykład siedzę sama. Źle się czuję, gdy w towarzystwie oglądam komedię, ale radość sprawia mi oglądanie dramatów.

Gwoli ścisłości: To nie tak, że do lekarki były kilometrowe kolejki. Jestem stosunkowo dość lekkim przypadkiem. Są dzieciaki, które nie mówią, choć mają dobrze rozwinięty aparat mowy i dostają ataków agresji. Takim dzieciom przysługiwały wizyty półgodzinne co 2 miesiące z krzywdą dla tych, którzy nie potrzebowali nie wiadomo jakiej pomocy, ale jednak. Tym osobom pomoc nie została udzielona tak jak powinna.


W kwestii innych dzieci niepełnosprawnych. Według mnie powinny być szczegółowo badane pod kątem inteligencji, zdolności społecznych i zachowania. Jeśli ktoś jest sprawny intelektualnie, ale jeździ na wózku, co sprawia, że dostaje ataków agresji prawie codziennie i głównie w szkole, to powinien zostać odizolowany. Jeśli ktoś ma problemy z poruszaniem, ale nie sprawia większych problemów, to może iść do normalnej szkoły z klasą integracyjną. Natomiast osoby upośledzone umysłowo raczej nie powinny uczęszczać do "normalnych" szkół, ale nie chcę generalizować.

Działanie klas integracyjnych jest bardzo proste: Oprócz normalnych nauczycieli jest nauczyciel wspomagający, który siedzi przy dzieciach chorych i im pomaga. Jak jest jakieś ćwiczenie, to im po cichu tłumaczy. Siedzi na wszystkich lekcjach poza tymi typu WF, religia, plastyka. Przy podziale na grupy językowe idzie tam, gdzie jest najbardziej potrzebny. Na chemii i fizyce jest podział na grupę dzieci zdrowych i chorych ze słabszymi (niekoniecznie chorych, po prostu podzielono małą klasę na pół).

Jestem całą sobą za reformą służby zdrowia. Kiedy będzie sprawna, nie będzie takich problemów jak "niezdiagnozowany osobnik rozwala lekcję, bo jest chory, ale nie wiadomo na co".

Niepełnosprawność

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Issander
15 17

Pół godziny u psychologa co dwa miesiące?! Dla dzieci z poważnymi problemami? Przecież to jakaś kpina...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@Issander: państwowa służba zdrowia. Z jedenej strony bardzo mi przykro z drugiej cieszę się, że są osoby które chcą pomóc i interesują się chorym uczniem. Więszkość jest niestety ignorowana i izolowana....

Odpowiedz
avatar hatesmog
0 6

@Issander: przecież pół godziny tygodniowo niewiele zdziała, a co dopiero rzadziej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@Issander: Nie sprecyzowałam, bo się wstydzę. Nie psycholog, tylko psychiatra. Psycholog to były oddzielne zajęcia.

Odpowiedz
avatar livanir
-3 5

Musisz w jakieś wiosce mieszkać, ze takie terminy. Mi jak miałam depresje to co pół roku dostawałam półgodziny. Jak zaczęła się cięższa i do tego fobia społeczna to dostawałam co 2 miesiące. Fakt, musiałam godzinę dojeżdżać, ale co sie nie robi dla zdrowia. Raczej u ciebie to bardziej wina złego psychologa/psychiatry lub przychodni nastawionej na zarobek a nie pomoc :/

Odpowiedz
avatar Mornigstar
5 5

@livanir: W stolicy na większość badań kazano mi czekać minimum pół roku. Na mojej "wiosce" do szpitala dostałam się od razu i wykonano mi wszystkie badania. W większych miastach często są kolejki przez ilość pacjentów. Tym bardziej, że sporo osób z mniejszych miasteczek woli się leczyć również w tych większych, bo "tam na pewno jest lepiej". Do psychiatry miałam wizyty co miesiąc, do terapeuty co tydzień plus terapeutka zawsze była pod telefonem w razie epizodu. Argument z mieszkaniem "na wiosce" raczej jest słaby.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@livanir: Wybacz za wyrażenie, ale Twój stan był cięższy od mojego, nawet jak ta depresja nie była ciężka. Jakby to ująć. Urodziłam się po prostu z żadną wiedzą o społeczeństwie. Mój stan nie jest ciężki po prostu i uznano, że przeżyję, a skończyło się to na zniszczeniu psychiki. W mojej przychodni miałabyś terminy podobnie.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
8 10

Przede wszystkim wielkie brawo i podziękowanie dla Ciebie za tę historię. Trzeba mieć wiele odwagi, żeby o tym mówić tym bardziej tutaj, gdzie - z uwagi na anonimowość - każdy może Ci przywalić słowem, które czasem rani bardziej, niż cios. Życie z takim schorzeniem nie jest proste, więc życzę Ci, żebyś trafiła na wspaniałych lekarzy, terapeutów i wychowawców, dzięki którym będziesz mogła nauczyć się bezproblemowo funkcjonować w społeczeństwie. Powodzenia!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@KatzenKratzen: Dziękuję, miło mi się zrobiło <3 Piekielni są raczej normalną stroną (zazwyczaj), więc jakichś przesadzonych słów bym się nie spodziewała, z wyjątkiem osób, które mają skrajne i niekoniecznie dla mnie logiczne poglądy sprzeczne z moimi. Terapeutów mam spoko. Przynajmniej tak czuję. Chciałam też tak jakby pokazać, że Aspergerzy czują, bo mam wrażenie, że nie wszyscy to rozumieją. Czasem jak gadam z innym Aspergerem, to też odnoszę wrażenie, że nie myśli. Chciałam pokazać, że z niektórymi chorymi na głowę da się pogadać :) Czytałam, że nikt nie jest w 100% chory na głowę i ma w sobie kawałek normalności, tylko w nie każdym to widać, ale jest na pewno :)

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@78FS: Też się cieszę, że ktoś wrzucił historię o niewrzucaniu wszystkich chorych do jednego wora pod tytułem "nie nadaje się do normalnej szkoły". Wreszcie głos rozsądku wśród dominującej ostatnio paniki na punkcie tego, co te niepełnosprawne dzieci zrobią naszym normalnym dzieciom :/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

Gwoli ścisłości: Nie było problemów żeby dostać zajęcia z psychologiem, ale to nie były zajęcia nastawione na potrzeby dziecka z Aspergerem. To było podobno spowodowane przez moją nieśmiałość czy coś. Chodzi mi o to, że nie miałam postawionej diagnozy, nie wiadomo było czy mam zespół Aspergera czy schizofrenię. Z tego co rozumiem, to to są podobne zaburzenia, ale leczy się trochę inaczej.

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@78FS: Dziwne, żę rodzice nie odwiedzili innego lekarza, ale też nie każdego jest stać na to by móc jeździć po Polsce i szukac pomocy. Teraz 500plus jest to może dzieciakom będzie łatwiej. Pozdrawiam ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2017 o 3:09

avatar Alien
3 3

@78FS: No nie, schizofrenia to coś zupełnie innego... Nie rodzisz się z nią, ujawnia się zwykle koło dwudziestki i jest to straszna choroba. Urojenia, paranoja, czasem halucynacje... Tym bardziej dziwne, że wielu Aspich, zwłaszcza dorosłych lekarze diagnozują jako schizofreników czy osobowości schizotypowe. Ty nie jesteś chora, żyjesz w tym samym świecie, tylko odbierasz go trochę inaczej :)Oczywiście, współczuję stanu psychicznego - mam ostrą fobię społeczną i wiem jak to jest czuc się w towarzystwie w ten sposób.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Alien: Istnieje taka seria "Oni są wśród nas", taka seria książeczek o chorych dzieciach i nastolatkach. Czytałam sobie i tam to, co dotyczyło schizofreników, było napisane kropka w kropkę o autystach, no może nie wszystko, ale część. Autyzm też jest straszny, ale co się będę nad sobą użalać :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Alien: Teraz pomyślą, że zarzucam Ci użalanie :) Otóż nie :) Tak tylko mówię, bo ludzie czasem źle rozumieją moje wypowiedzi.

Odpowiedz
avatar InuKimi
2 2

Powodzenia, dziewczyno. Dasz sobie radę. I masz dużo racji - klasy integracyjne są dobre, tylko nie każdy się do niej nadaje. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@InuKimi: Zdaję sobie z tego sprawę i dziękuję :) Ludzie mają różne problemy ze sobą i dlatego są różne rozwiązania problemów, a klasa integracyjna jest jak najbardziej dobrym pomysłem.

Odpowiedz
avatar Snookerka
0 0

Chciałabym zwrócić uwagę na inną rzecz, która pojawiła się w tej historii, dotyczącą nauczycieli wspomagających. Jestem nauczycielem i w jednej klasie (2 SP) mam ucznia z porażeniem mózgowym, który ma nauczyciela wspomagającego. Jest on (właściwie ona) obecny na WSZYSTKICH lekcjach, wf, religia itp. także :) Tak przynajmniej jest obecnie, bo autorka wspomniała, że nauczyciel wspomagający nie był na wszystkich lekcjach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Snookerka: Ja mówię o gimnazjum. Jak dobrze ogarniam, to w podstawówce nauczyciele wspomagający żyją na innych zasadach niż w gimnazjum :) U nas nasza nauczycielka wspomagająca była na WF, jak WF był zastępstwem za chemię :) Normalnie jej nie ma, ale w podstawówce działa to inaczej. Podobno to dlatego, gdyż u nas nie musi być na wszystkich lekcjach. 2 chorych dziewczynek jest uzdolniona plastycznie, reszta sobie jakoś radzi, religia nie jest wymagająca, muzyki nie mamy, z WF są dobre...

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

Borderline to nie choroba a osobowość, jakkolwiek to nie brzmi. Zaburzona osobowość, ale jednak - "Osobowość chwiejna emocjonalnie typu borderline", F60.3 Osobowość „borderline”. Niby tylko nazwa, ale jednak jest to ważne podczas terapii z takimi pacjentami, bo jednak trzeba się nastawić, ze to nie choroba, to nie coś "z zewnątrz", ale właśnie "w środku" i trzeba nad tym pracować, a nie szukać tylko pomocy w lekach (których nie raz się nawet nie stosuje, bo nic nie zdziałają)

Odpowiedz
avatar Zmora
-2 4

Widzę, że historie na piekielnych wcale nie muszą być już piekielne. Wystarczy napisać coś na ostatnio modny temat i od razu jest fejm. Eh, ludzie. Czy odrobina logiki, to zbyt wielka prośba? Ja proszę o dokładne wskazanie paluszkiem, kto lub co jest tu piekielne. Jeśli ktoś mi powie, że diagnoza dopiero po ośmiu latach jest piekielna, to chyba nie zna realiów diagnostycznych takich przypadłości u dzieci. Serio, osiem lat tak bardzo od normy nie odstaje, a już zwłaszcza w "lekkim" przypadku i to jeszczze płci żeńskiej. "Jestem całą sobą za reformą służby zdrowia. Kiedy będzie sprawna, nie będzie takich problemów jak "niezdiagnozowany osobnik rozwala lekcję, bo jest chory, ale nie wiadomo na co"." Jeszcze by trzeba było wprowadzić przymus pójścia do lekarza i diagnozowania osobnika. A coś mi się zdaje, że takiego przymusu nie ma. Tak tylko wspominam. A tak BTW: "Coś dużo tutaj historii o osobach niepełnosprawnych, w szczególności niepełnosprawnych intelektualnie. Postanowiłam napisać historię z drugiej strony." Po czym piszesz o Aspergerze, który nie jest niepełnosprawnością intelektualną, bo nie upośledza IQ. Brawo, to ma tyle sensu. Rzeczywiście.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Zmora: Mam dziś dobry dzień, więc się nie wścieknę. Gdybym była wcześniej zdiagnozowana, nie miałabym teraz myśli samobójczych, które były spowodowane karaniem mnie na ślepo bez tłumaczenia mi wszystkiego. Zabrali mnie do psychiatryka, gdzie mnie w miesiąc zdiagnozowali, więc to chyba możliwe? Miałam Cię zawsze za kogoś logicznie myślącego. Mogłabym napisać referat o tym, jak wiele straciłam przez to, że zdiagnozowano mnie tak późno. A średnio diagnozuje się Aspergerów, kiedy są w wieku 9-11 lat. Czyli po 4 latach mogłam być już zdiagnozowana. Nie wypowiadaj się, jeśli nie znasz. Gdyby to był nowotwór i bym diagnozę dostałą w trumnie po ośmiu latach, to to byłoby piekielne?! 8 lat to naprawdę dużo na diagnozę, nawet jak to lekka choroba. Wiem, że ten komentarz jest trochę nieskładny, ale jestem zawiedziona. Hejtu spodziewałabym się po jakimś tutejszym trollu, ale nie po Zmorze.

Odpowiedz
avatar Zmora
-3 3

@78FS: "Mam dziś dobry dzień, więc się nie wścieknę." Och, dziękuję za tę łaskę. "Gdybym była wcześniej zdiagnozowana, nie miałabym teraz myśli samobójczych, które były spowodowane karaniem mnie na ślepo bez tłumaczenia mi wszystkiego." Rozumiem, że psychiatra ci wprost powiedział, że twoje myśli samobójcze są tym wywołane? Słowo w słowo? Bo przecież absolutnie niemożliwe jest, żeby depresja się pojawiła z innej przyczyny u Aspergerowca, który z natury ma znacznie większą skłonność do depresji. Na pewno diagnoza by cię uratowała od depresji. (Uwaga dla autysyków: Tak, tu jest sarkazm.) "Zabrali mnie do psychiatryka, gdzie mnie w miesiąc zdiagnozowali, więc to chyba możliwe?" Może kwestia tego, że w psychiatryku obserwują cię całą dobę non-stop, więc mają więcej informacji? Ale co tam, przecież się nie znam. "A średnio diagnozuje się Aspergerów, kiedy są w wieku 9-11 lat. Czyli po 4 latach mogłam być już zdiagnozowana." No, a średnio Polacy zarabiają 4500 zł miesięcznie. Takie średnie są nic nie warte. Zupełnie nie uwzglądnia ona faktu, że jesteś kobietą, u których Asperger jest statystycznie znacznie później diagnozowany niż u facetów, ani tego, że sama piszesz, że twój przypadek jest "lekki", a więc cięższy do zdiagnozowania. Ani też tego, że im starsze dziecko tym łatwiej zdiagnozować, bo charakter jest bardziej ukształtowany. Serio, zaskakująco wiele ludzi dostaje diagnozę dopiero na studiach, albo i później, gdy życie zaczyna być bardziej skomplikowane. "Gdyby to był nowotwór i bym diagnozę dostałą w trumnie po ośmiu latach, to to byłoby piekielne?! 8 lat to naprawdę dużo na diagnozę, nawet jak to lekka choroba." Jakby Aspergera dąło się znaleźć zwykłym prześwietleniem tak jak nowotwór, to pewnie by wszystkich przy urodzeniu diagnozowali. Ale tak się zdarza, że Asperger nie ma "namacalnych" objawów, które można wysłac do laboratorium, żeby uzyskać końcowy wynik. Zresztą, Asperger nie jest chorobą. Nie wprowadzaj ludzi w błąd. Naprawdę jesteś pewna, że to ja się nie znam? A na jakiej to podstawie stwierdzasz, że ja się nie znam? Jedyny dowodem na to, że ty się niby znasz lepiej ode mnie, jest ta historia, która twierdzi, że się może znasz. A to żaden dowód. I tu nie ma żadnego hejtu, po prostu wytykam ci kilka błędów i nieskładności. Hejt to byłby dopiero, gdybym powiedziała, że wyraźnie ci żal dupę ściska, że zostałaś zdiagnozowana później niż idealnie i wydaje ci się, że gdybyś była zdiagnozowana wcześniej to na pewno twoje życie byłoby usłane różami, nie miałabyś depresji itp. itd. A to jest bzdura, na którą nie ma żadnych dowodów, zwłaszcza że życie Aspergerowców rzadko takie jest nawet w najlepiej "leczonych" przypadkach. Och, jeśli twierdzisz, że ty się znasz lepiej na Aspergerze, bo ty masz Aspergera, to uświadom sobie, że około 1 na 100 osób ma jakąś odmianę autyzmu. A na piekielnych jest znacznie więcej niż 100 użytkowników. Więc czysto statystycznie mówiąc, nie jesteś tu jedyna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2017 o 18:08

avatar konto usunięte
0 0

@Zmora: Kochana Zmora, wyobraź sobie, że ja czuję sarkazm, to po pierwsze XD Po drugie, nie wiem czy wiesz, ale Aspie traktuje się trochę inaczej niż inne dzieci i to traktowanie właśnie wpływa na samopoczucie. Wyobraź sobie, że się nade mną znęcali za pozwoleniem nauczycieli, kiedy mnie zdiagnozowali, to przyzwolenie zniknęło i magic, przestali się nade mną znęcać, a znęcanie spowodowało myśli samobójcze. Mam nadzieję, że tą informacją nie przeciążyłam Twojego mózgu. Uwaga! Sarkazm. Wiem, że przeciążyłam XD Zaburzenie, diagnoza, na jedno wychodzi, ale łapię różnicę. Istnieje takie magiczne coś jak seria badań psychologicznych, która wykrywa zaburzenia w ludzkiej psychice. Nie wiem czy wiesz, ale Aspie zachowują się trochę inaczej niż zwykli ludzie. Stwierdzam, że się nie znasz na podstawie Twojego komentarza. Ja też się nie znam i w ten sposób obie czerpiemy przyjemność z dyskusji XD Stwierdziłam, że się nie znasz, bo nie wyczaiłaś piekielności. Wytłumaczę to krótko, by Cię nie zmęczyć: 8 lat bycia nienormalnym, ale nie wiadomo na co. 8 lat bycia odrzuconym przez nauczycieli. 8 lat. Wyobraź sobie, że zamykają Cię w Piekle na 8 lat, wychodzisz i dowiadujesz się, że mieli Cię tam trzymać tylko 4 lata, fajne nie? Jeśli mam być szczera i nie używać sarkazmu (który może być dla Ciebie za trudny), to mam wrażenie, że to właśnie TY należysz do tego 1 procenta, który ma jakąś odmianę autyzmu :) No co? Ja wiem, że ta historia jest nieskładna, nie umiem pisać *smutek* Tylko dlaczego mówisz, że nie jest piekielna? Dało się to zdiagnozować szybciej, naprawdę :( A nawet jeśli nie, to psychiatra uznała mnie za szaleńca od razu i mam od zawsze orzeczenie o niepełnosprawności, no więc. No ja wiem, że nie jestem jedyna ^^ Może i mnie nie hejtujesz, ale jesteś niemiła! Zmora z Ciebie, tyle Ci powiem :(

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 1

@78FS: To w końcu dostałaś tej depresjii przez karanie cię bez tłumaczenia (przez dorosłych, jak rozumiem) czy przez znęcających się rówieśników? Zdecyduj się. Poza tym, jeśli znęcanie się było przyczyną myśli samobójczych, to czemu myśli samobójcze masz nadal, jak diagnoza magicznie naprawiła wszystkie twoje problemy ze znęcaniem się? A może ta depresja z diagnozą lub jej brakiem ma mniej wspólnego, niż ci się wydaje? "Zaburzenie, diagnoza, na jedno wychodzi," Tak piszesz, jakby zaburzenie i diagnoza miały w jakikolwiek sposób podobne znaczenie. Ta analogia z piekłem wyjątkowo nietrafiona. Tak piszesz, jakby ci dali pisemne potwierdzenie, że zdiagnozują cię w ciągu czasu średniego dla tego typu diagnozy, a potem nie dotrzymali słowa. A przecież nikt takich obietnic nie daje... "Jeśli mam być szczera i nie używać sarkazmu (który może być dla Ciebie za trudny), to mam wrażenie, że to właśnie TY należysz do tego 1 procenta, który ma jakąś odmianę autyzmu" Zupełnie nie rozumiem po co te wycieczki personalne. Zresztą wedle najnowszych kryteriów diagnostycznych Asperger jest zaliczany do spektrum autyzmu (razem z paroma innymi przypadłościami), więc bardziej miałam na myśli ciebie. "Tylko dlaczego mówisz, że nie jest piekielna? Dało się to zdiagnozować szybciej, naprawdę" Może akurat twojego przypadku się nie dało. Rozumiem, że któryś psychiatra ci powiedział, że na 100% dało się ciebie szybciej zdiagnozować, a wszyscy, którzy twierdzili, że nie, są piekielni? Słuchaj, z twojej historii i komentarzy wynika, że jesteś w wieku gimnazjalnym, a od rzekomej diagnozy minęły maksymalnie dwa lata. Powiem tak: sam fakt bycia w wieku gimnazjalnym zapewnia ci wyższą szansę myśli samobójczych, Asperger jeszcze szans dodaje. Fakt późniejszej diagnozy może być zupełnie nieznaczący (albo kompletnie znaczący), więc naprawdę powinnaś widzieć, że opcji jest więcej niż ta jedna jedyna. Nie ma też żadnej gwarancji, że wszystko co złe w twoim życiu jest spowodowane Aspergerem lub jego nieco za późną diagnozą. Naprawdę, jeśli od dziecka miałas orzeczenie o niepełnosprawności a teraz jeszcze konkretną diagnozę, to i tak całkiem nieźle na tym wyszłaś. Mówisz o 8 latach, a wyobraź sobie, że są ludzie, którzy nigdy nie mają diagnozy, albo dostają ją w późnym okresie. I tak np. 40-50 lat chodzą jedynie z wrażeniem, że coś jest z nimi nie tak. Tak się uczepiłaś żalu w stosunku do swojej sytuacji, że nie zauważasz, że twoja sytuacja jest całkiem niezła. Do tego fakt, że używasz autyzmu jako obelgi w stosunku do mnie, daje wrażenie, że twój własny Asperger strasznie cię boli bez wiadomej przyczyny. Więc nie dziw się, że nie wyczaiłam piekielności. A właściwie nie, wyczaiłam. Zrozumiałam, co próbowałas przekazać czytelnikom jako piekielność. Ale ja sie nie zgadzam, że to jest piekielne. To mi wygląda na całkowicie normalną sytuację, która przy odorbinie szczęścia trafia się wszystkim autystykom. To, że średnia diagnozowania jest w wieku 9-11 lat, a ty zostałaś zdiagnozowana w wieku 13, to naprawdę różnica tak nieznaczna, że naprawdę nie wiem czy się śmiac, czy płakać. Robisz problem z niczego. I owszem, jestem zmorą. Taki nick wybrałam nie bez powodu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Zmora: Przez oba, ale na szczęście nie depresję :) To tylko nawracające myśli samobójcze. Myśli samobójcze nie znikają :( Dlatego je nadal mam :( Napisałam zaburzenie i diagnoza? Miało być "zaburzenie i choroba", wybacz. Dobra, analogia mi faktycznie nie wyszła, ale wiesz o co chodzi. Jaka choroba to nie jest ważne, ważne jest, w jakim czasie otrzymasz pomoc. Z analogią chodziło mi o to, że dało się tego wszystkiego uniknąć, a tu co. Lekarka miała w dupie moje zdrowie. Wizyty co rok jeszcze zrozumiem, ale rozmawiać tylko przez 7 minut (liczone z zegarkiem w ręku)? U jakiego lekarza tak masz? Wybacz, jeśli Cię uraziłam wycieczką personalną, ale kompletnie nie rozumiem, czemu się tak moją historią przejęłaś. Ogólnie rzecz biorąc, cały internet ma mnie gdzieś, więc Twoje reakcja mnie dziwi, ale miło mi ^^ Do takich wniosków sama doszłam, że się dało, bo wszędzie jest tak napisane. Z psychiatrą na ten temat nie gadam, bo z psychiatrami wariaci gadać nie lubią w ogóle, ale trzeba. A podaj mi przykładowo, dlaczego się miało nie dać. Ja pamiętam, że w wieku 8-10 lat zachowywałam się jak skończony Asperger. Ale u mnie w gimnazjum jest fajnie! Ja Ci mówię, fajnie jest, a te myśli samobójcze są spowodowane złym traktowaniem przez dorosłych i znęcaniem się. Nie doprecyzowałam, ale myśli samobójczych dostałam w piątej klasie podstawówki, czy to normalne? Myśli samobójcze się pogłębiają, jeśli ktoś ma mnie gdzieś, mimo że nie powinien, więc diagnoza miała znaczenie. Wyobraź sobie, że psychiatra wolała badać inne dzieci i to mnie boli, bo okazuje się, że życie dziecka, które nigdy słowa nie powie, jest WIĘCEJ warte niż moje, a nie TYLE SAMO :( To boli bardzo. Moja sytuacja jest całkiem niezła? No w sumie... Nie mam w tym momencie kontrargumentu, więc znowu się powołam na to co wyżej. To jest epicko okrutne, kiedy inni są ważniejsi od Ciebie. Mój problem jest znaczący! Nie musisz tego uważać za piekielne, ale ja uważam :( Ta różnica jest nieznacząca? Ta różnica jest nieznacząca? Nie masz racji, ale nie wiem jak to uzasadnić, w ciągu tych 2 lat stało się bardzo dużo złego i wszystkiego dało się uniknąć. To jest piekielne! A skąd u Ciebie to zainteresowanie tematem tak w ogóle? Choć z Ciebie skończona Zmora, to miło się z Tobą dyskutuje, muszę przyznać ^^

Odpowiedz
avatar Solveig
1 1

@78FS: wybaczcie, że się wtrącam w dyskusję. 78FS, mówiłaś komuś o tych myślach samobójczych? Jak mi umknęła ta informacja to przepraszam :p bo jeśli nie, to to że inni 'byli ważniejsi' tak nie dziwi, ale jeśli tak, to to już jest trochę piekielne. Wiem, że ludzie często bagatelizują myśli samobójcze u młodych ludzi. Coś podobnego pojawiło się u mnie już w przedszkolu (haha wygrałam z twoim w piątej klasie podstawówki) ale tak naprawdę wróciło jakoś w połowie liceum. Wiedziała o tym jedna osoba - ktoś, kogo uważałam za przyjaciela. I to był błąd. Warto mówić o takich rzeczach bo jak nikt nie wie to jak ktoś ma pomóc. Ale też nie oczekuj specjalnego traktowania od wszystkich. Chodzi mi o to że tak, po zdiagnozowaniu dorośli są dla ciebie inni ale potem skończysz szkołę, pójdziesz na studia/ do pracy i nikogo nie będzie obchodzić że masz jakiegoś Aspergera czy inne depresje. No i trzymaj się (: nie daj swoim myślom nad sobą zawładnąć. Jakbyś potrzebowała kogoś do rozmowy wal na priv (:

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Solveig: Próbowałam, ale jak powiedziałam o tym psychiatrze, to się nie przejęła. Ja właśnie chciałabym się przygotować do normalnego życia w dorosłości, ale moje traumy mi to utrudniają :( Wiesz jakie to dziwne, kiedy boisz się ludzi, mimo że wiesz, że są do Ciebie przyjaźnie nastawieni? Ludzie patrzą w oczy automatycznie, a ja nie potrafię tego zrobić, ba! Nawet mnie karano za patrzenie w oczy pod pretekstem, że się w ten sposób znęcam. Staram się z tymi myślami walczyć, ale to cholernie trudne. Dzięki za propozycję, chętnie skorzystam (ale jutro) :)

Odpowiedz
avatar Solveig
1 1

@78FS: No to smutne trochę, w takim razie najlepiej by było zmienić psychiatrę ale naprawdę ciężko znaleźć dobrego. Patrzenie w oczy haha znam to aż za dobrze. Z własną matką nie umiem rozmawiać patrząc jej w oczy. I wiem jakie to dziwne, nadal nie wierzę znajomym że naprawdę mnie lubią, ciągle myślę że się zadają ze mną tylko po to żeby mieć się z czego śmiać :p Wiem że trudne ale dasz radę, wierzę w ciebie (:

Odpowiedz
avatar Solveig
0 2

A u mnie stwierdzili: mutyzm wybiórczy, zaburzenia lękowe, fobię społeczną, nerwicę natręctw, zesół Aspergera oraz depresję (: ile z tego to prawda? Nie mam pojęcia :p jakoś pod koniec przedszkola zaczęli mnie ciągać po psychologach, psychiatrach i wiecie co? Gó*no. Przez leki było jeszcze gorzej a wizyty nie dawały nic. Ale udało mi się znależć w życiu coś, co mi pomogło - przyjaciela dzięki któremu to mi się chce próbować a nie tylko rodzicom. Nie jest dobrze ale robię postępy i wierzę, że będzie tylko lepiej (: i tego życzę każdemu, kto ma takie czy inne problemy - znalezienia kogoś, dla kogo warto próbować (:

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Solveig: Wątpię, że masz więcej niż jedno z tego albo wcale XD Jak dla mnie to jesteś normalna :) Leki zazwyczaj pogarszają sprawę. Próbuję znaleźć przyjaciela, wiesz. To trudne.

Odpowiedz
avatar Solveig
1 1

@78FS: o normalna a to dobre :D gwarantuję ci że jakbyś mnie spotkała zmieniłabyś zdanie :p powiem tak, z osobna każda z tych rzeczy do mnie pasuje ale taka kumulacja to bym chyba z domu nie wychodziła :p Jeśli chodzi o leki ja jestem stawowczo na nie ale znam ludzi którym uratowały życie. Nie próbuj szukać przyjaciela, sam się kiedyś znajdzie (: mój się znalazł na studiach (:

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Solveig: Gdybyś mnie zobaczyła, to byś się zapytała "dlaczego nie trzymają takich wariatów w miejscu odosobnionym?" :)

Odpowiedz
Udostępnij