Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kto miał przyjemność pracy w korporacji ten wie, że miejscem spotkań pracowników…

Kto miał przyjemność pracy w korporacji ten wie, że miejscem spotkań pracowników wszystkich działów jest pracownicza stołówka, a już obiektem powszechnego zainteresowania znajdujący się tam ekspres do kawy i czajnik elektryczny. Szczególnie w okolicach godziny 8 i 9 rano.

Pewnego dnia poczłapałam nieśpiesznie do stołówki z kubkiem w jednej, a śniadaniem w drugiej dłoni. Traf chciał, że czajnik okupował już niespecjalnie lubiany przeze mnie kolega. Kiedy wstawiona przez niego woda się zagotowała, jak gdyby nigdy nic sięgnął do szafki po MÓJ pojemnik z kawą rozpuszczalną i wsypał do swojego kubka dwie łyżeczki.
Moja zszokowana mina musiała mówić sama za siebie, ale, na wypadek gdyby kolega okazał się wybitnie "niekumaty", postanowiłam dodatkowo zniechęcić go do degustacji cudzej własności:

- Wiesz, że to nie Lavazza, tylko zwykła inka?
- Inka?! – wrzasnął oburzony – Ku*wa, to dlatego ciągle chce mi się po niej spać!!

Po czym z zniesmaczoną miną otworzył lodówkę w poszukiwaniu mleka. Powąchał jedno, skrzywił się i zabrał za ocenę kolejnego, tym razem MOJEGO kartonika. To widocznie spełniło jego wyśrubowane kryteria, bo wstrząsnął nim kilkukrotnie, po czym spienione dolał do kawy, zabrał kubek i kręcąc z niedowierzaniem głową wyszedł...

Moja szczęka musiała wtedy sięgać podłogi. Długo zastanawiałam się, czym zaprawić kawę i mleko, by złodziej dostał nauczkę. Doszłam jednak do wniosku, że nie warto walczyć z idiotą – doskonale wiedział, że pracodawca zapewnia nam nieograniczoną ilość herbat i kaw popularnych marek, jak i sypaną śmietankę do nich, a mimo to był na tyle bezczelny, by sięgać po cudze, w jego mniemaniu „lepsze” produkty.

Kawę zaczęłam więc trzymać pod biurkiem, a mleko przelewać do sponiewieranego, plastikowego pojemnika po jogurcie pitnym.
I w sumie tyle wystarczyło, by pasożyt znalazł innego dawcę :)

biuro złodziej

by BlackVelvet
Dodaj nowy komentarz
avatar biala_czekolada
7 21

Z tego co piszesz nie wynika, żeby wiedział, że akurat ta kawa i to mleko były twoje a nie wspólne.

Odpowiedz
avatar BlackVelvet
-1 5

@biala_czekolada: Wynika.

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
56 58

A dlaczego po prostu mu nie powiedziałaś, że to Twoje i ma nie ruszać? Może by wystarczyło, gdyby wiedział, że go już raz złapałaś. A może nie wie, że to czyjeś prywatne? Mało prawdopodobne, no ale…? U mnie jakiś czas temu do zespołu dołączył nowy chłopak, który drugiego dnia pracy zrobił sobie przez przypadek kawę w czyimś kubku. I się zaczęło! Dziewczyny zamiast podejść i mu powiedzieć, zaczęły szeptać za plecami, że ten nowy wziął kubek team leaderki, że co on sobie myśli itd. Team leaderka czerwona ze złości, ale tylko zacisnęła usta. Pewnie do tej pory byłby obiektem firmowej nienawiści kubkowej, gdybym mu nie powiedziała, że tylko część kubków jest pracodawcy, a niektóre są prywatne (a stoją razem na jednej półce). Przyniósł swój. :) Różnie bywa.

Odpowiedz
avatar BlackVelvet
-2 2

@PaniPatrzalska: Doszłam do wniosku, że i tak się mu nie przetłumaczy, jak ktoś ma lepkie rączki i polubił cudze, to raczej się nie oduczy. Nie jestem też osobą która zaraz leci z informacją do innych pracowników i roznosi plotki - wierzę, że ludzie są domyślni, więc po prostu wzięłam swoje rzeczy i tyle. Nie będę sponsorować pasożyta.

Odpowiedz
avatar Iras
27 27

Tak jak już napisano - wygląda na to, ze nie miał pojęcia o tym, że to akurat twoje. "Moja zszokowana mina musiała mówić sama za siebie" - sory, ale ludzie jednak jasnowidzami nie są - twoje? To powiedz o tym, a nie sugeruj. Bo to, że w opakowaniu była inka może oznaczać chociażby to, ze sama częstujesz się cudzym, a poznałaś po smaku. Kawa, mleko, czy cukier stojące w ogólnodostępnym miejscu mają tendencję do wyparowywania w korporacjach - fakt. Dlatego jak ma się coś swojego to się to chowa.

Odpowiedz
avatar Iras
5 7

@Iras: Czas na edycje mi sie skonczyl. Dodatkowo jeszcze - skoro byłas tak "zszokowana" to w tym momencie jest to sprzeczne z tym co rzekomo osobnik powiedział, Że mu się po tej kawie CIAGLE spać chce - tym bardziej, zę sypal po dwie lyzeczki. I co? nTaki szok, ze jednak kawa sama nie wyparowywuje, tylko ktos bierze? Co do lubienia, nie lubienia osobnika - nie ma to tu zadnego znaczenia.

Odpowiedz
avatar hanka_bez_pudla
18 20

Pomijając to, co już napisali inni użytkownicy, tj. że chłopak może nie wiedział, że korzysta z czyichś rzeczy, bo to może być faktycznie wytłumaczenie. Jeśli jednak robi to celowo, mam nadzieję, że ten inny dawca będzie miał na tyle jaj, by pasożyta "zwalczyć" czymś więcej niż samą "szczęką do podłogi". Serio jesteś z siebie dumna, że nakryłaś gościa na gorącym uczynku i dzięki temu zabezpieczyłaś kawę w biurku a mleko w sponiewieranym kubku po jogurcie? I nie przeszkadza Ci, że na kimś innym pasożytuje? To rozważ taki przykład: Parkujesz rower pod blokiem, tak jak 15 innych sąsiadów. Któregoś dnia przypadkiem łapiesz gościa, który próbuje ukraść Twój rower. I co robisz? Zbierasz szczękę z podłogi i od tego dnia chowasz swój rower do piwnicy/komórki/mieszkania, zadowolona, że Ty jesteś bezpieczna? Sytuacja wyolbrzymiona? Z pewnością. Ale mechanizm myślenia i działania jest taki sam: moje się liczy, resztę mam w poważaniu. A nuż ktoś od takich drobnostek, jak podkradanie kawy, kiedy wie, że jest bezkarny, będzie się rozkręcał i któregoś dnia faktycznie gwizdnie komuś coś bardziej wartościowego, hm?

Odpowiedz
avatar BlackVelvet
-3 3

@hanka_bez_pudla: Faktycznie, a mogłam u*ebać mu rękę siekierą. O ja niedobra, teraz przeze mnie zacznie okradać staruszki, jeździć na gapę i okradać staruszki...

Odpowiedz
avatar oszi90
7 9

wystarczyłoby "hej, to moja" :)

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
4 4

U nas rozwiązaliśmy to tak, że na jednej półce stoją rzeczy wspólne - kupowane przez pracodawcę dla wszystkich albo takie, które ktoś przynosi z zamiarem podzielenia się z nimi z innymi. Na wyższej półce stoją rzeczy prywatne. Czasem są podpisane czasem nie, ale to niekonieczne - wszyscy wiemy, że z tej półki nie ruszamy. Jeśli ktoś ma ochotę na coś z "górnej" półki, pyta do kogo należy i czy może się poczęstować. Nigdy nie było z tym kłopotu. Ale to kwestia organizacji i dogadania się. Może spróbuj zaproponować takie rozwiązanie u Ciebie w firmie?

Odpowiedz
avatar BlackVelvet
0 0

@KatzenKratzen: U nas rzeczy ogólnodostępne, sponsorowane przez szefa, też stały osobno i każdy dobrze o tym wiedział. Prywatne trzymaliśmy w szafkach lub na osobnych półkach, nie było nawet konieczności podpisywania.

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 6

ja bym zaprawila 3 dni ostrej srrrraczki oduczyloby go raz a dobrze

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 4

doczytalam komentarze- gratuluje asertywnosci jesli pudelko nie bylo podpisane, a ty nie zareagowalas, to skad teoretycznie mial wiedziec, ze bierze cos twojego, a nie wspolnego? ja rozumiem, ze bral rowniez czyjes mleka i sprawdzal kilka kartonow, wiec pewnie i tak jest podbieraczem ale bylo zareagowac- ta kawa jest MOJA, wez sobie inna

Odpowiedz
avatar burninfire
4 6

Tyle kombinacji, zamiast normalnie powiedzieć "to moje, pytałeś o zgodę"? Jak kto lubi. Jednak korpo to takie przedszkole 2.0

Odpowiedz
avatar Hideki
1 1

Na wstępie powiem większości komentujących, że przez 3 lata mojej pracy w korpo zetknąłem się z różnymi ludźmi (błyskotliwymi, przeciętnymi, tępymi), ale wśród ludzi, z którymi pracowałem na co dzień (ok. 30 osób), każdy doskonale wiedział, że w lodówce są rzeczy prywatne, a nie wspólne. Ja w pierwszych dniach pracy w korporacji chowałem mleko do wspólnej lodówki. Za pierwszym razem wyparowało - myślałem, że może dlatego, że stały inne opakowania tego samego producenta i ktoś się po prostu pomylił. Kupiłem mleko marki, której nie widziałem wcześniej w lodówce. Również wyparowało. Trzeci raz mleka w lodówce nie zostawiłem, bo wsypałbym coś do niego. Od tamtej pory mleko miałem na blacie mojego stanowiska (ani razu nie zginęło). Współpracownicy wiedzieli, że w mojej szafce można znaleźć kawę, herbatę i czekoladę, a także sztućce. Wiedzieli, że mogą z nich korzystać pod moją nieobecność, ale pod warunkiem, że mi o tym powiedzą po fakcie i odłożą na miejsce. Któregoś dnia zrobiłem awanturę bo mój nożyk do obierania owoców zniknął. Po długich poszukiwaniach znalazłem we współdzielonej z całym piętrem kuchni. Ponieważ oprócz ochrony i sprzątaczek na nasz open-space nikt spoza naszych dwóch zespołów nie mógł wejść (karty magnetyczne), wysłałem maila do tych konkretnych pracowników, że następnym razem skończy się na mojej wizycie u ochrony i na przeglądaniu monitoringu. Od tamtej pory żadna z moich rzeczy nie zmieniła lokalizacji bez mojej wiedzy.

Odpowiedz
Udostępnij