Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Co można zastać zmieniając miejsce zamieszkania na blok z wielkiej płyty? 1.…

Co można zastać zmieniając miejsce zamieszkania na blok z wielkiej płyty?

1. Rozsmarowane psie odchody na domofonie. Na wszystkich guzikach, na głośniku i wyświetlaczu. Po co? Tego nie wie nikt, w każdym razie unikam dotykania domofonu i innych części wspólnych jak mogę.

2. Windy w bloku są dwie - jedna większa i druga mniejsza. Większa znajduje się od strony wejścia, jest tam kamera, dlatego w większej zazwyczaj nic się nie dzieje. Za to mała winda jest siedliskiem wszelkiego syfu. Standardem jest postawiona na podłodze butelka po piwie napełniona moczem, standardem są również wyrzucone śmieci do windy - od typowych odpadów domowych po zniszczone biustonosze. Obok małej windy znajduje się działający zsyp na śmieci.

3. Blokowanie zamka w drzwiach do budynku tak, że każdy może wejść do środka bez użycia domofonu. Może to nie jest do końca piekielne, ale...

4. ...drzwi wejściowe do piwnicy nie są zamykane i nie widać wejścia do piwnicy w kamerze, dlatego zalęgli się tam bezdomni, alkoholicy i bezdomni alkoholicy. Wchodząc do środka smród jest nieziemski, piwnica jest zadymiona od tytoniu, pełno plam od moczu, wszędzie leżą ludzkie odchody i odpady. Wyłamują zamki z drzwi do boksów piwnicowych i sobie siedzą w ciepłym.

5. Wypuszczanie zwierząt domowych na klatkę schodową. Zwierzę sobie pochodzi, poniucha i załatwi potrzebę, a potem na klatce idzie się zaczadzić. Parę razy powiedzieliśmy głośno "Co tu tak je.. pachnie", paru sąsiadom ponarzekaliśmy, że jacyś popaprańcy smrodzą na klatce, także teraz przynajmniej idzie tam oddychać. Płytko, bo płytko, ale lepsze to niż bezdech.

6. Panie sprzątające. Spółdzielnia zatrudniła parę starszych kobiet do sprzątania klatek i wind, bo podobno lokatorzy się nie wywiązywali z obowiązków. Panie sprzątające mają opracowany swój "super" system - wylewają wiadro wody na podłogę, przecierają mopem i voila, czysto, po czym powtarzają czynność na każdym kolejnym piętrze. Tym samym mopem myją każde piętro i windy, mopa nie wypłukują, także wszystkie brudy z niższych pięter przenoszą się na wyższe. Mniej więcej do 3-4 piętra jest największy syf i smród, im wyżej tym mniej, ale po każdym sprzątaniu na każdym piętrze później śmierdzi tak samo. Rozmowa z panią sprzątającą nic nie daje, bo "jej się nie opłaca jechać na parter do pomieszczenia gospodarczego, bo nie ma czasu". No tak, nie ma czasu należycie wykonywać swoich obowiązków, ale ma już czas siedzieć na schodach z drugą panią sprzątającą i plotkować.

I nic z tym wszystkim nie idzie za bardzo zrobić. W bloku jest ponad 100 mieszkań, mieszkają różni ludzie. Pisma do spółdzielni nic nie dają, a do dzikich lokatorów w piwnicy była wzywana policja - bez większego efektu. Chyba czas przywyknąć, a może macie jakiś pomysł co z tym zrobić? :)

bloki z wielkiej płyty

by SamanthaFisher
Dodaj nowy komentarz
avatar SirCastic
8 14

Przynajmniej jest świetna motywacja żeby się zawziąć i się stamtąd wyrwać.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
-3 15

@SirCastic: Nie zamierzam się wyrywać stamtąd. Mieszkanie zostało niedawno kupione, jest odremontowane "po mojemu", wewnątrz nie śmierdzi, sąsiedztwo jest ciche, nieupierdliwe i w kontaktach miłe. Tylko z tymi częściami wspólnymi jest problem.

Odpowiedz
avatar no_serious
20 22

@SamanthaFisher: Z historii wynika, że na sąsiedztwo właśnie narzekasz.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
-1 7

@no_serious: Narzekam tylko na część sąsiedztwa. W bloku mieszkają patologie również, ale większość z nich jest bardzo kulturalna i miła. Grupa brudasów jest niewielka, ci, którzy mieszkają tu od lat wiedzą kto to, ale z niewiadomego powodu nie chcą powiedzieć. @Massai Będę kombinować, bo naprawdę nie chcę się wyprowadzać. Lokalizacja jest świetna, przez wysokie piętro mieszkanie ma piękny widok z okna i też na klatce jest cicho, bo mało kto się pałęta (nie ma tu przypadkowych ludzi). Mieszkałam na parterze w nowym budownictwie i było beznadziejnie. Tamto mieszkanie miało ściany z kartonów, było słychać wszystkie dźwięki sąsiadów i każdy dźwięk z klatki. Tu mam cichutko, bo grube ściany. I z tego co mówili mi znajomi, oni też mieli tak samo głośno w innych nowych blokach. Z kolei trochę głupie są te regulacje odnośnie brania prysznica po 22:00, bo ja sobie nie wyobrażam, że miałabym skończyć pracę o 22:00, wrócić do domu i nawet nie móc się umyć przed snem. Nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Chciałabym tylko minimum kultury przy korzystaniu z części wspólnych :)

Odpowiedz
avatar inga
14 14

@SamanthaFisher: "Niedawno kupione" - w ciemno? Przed podjęciem decyzji nie byłaś na klatce schodowej czy spodziewałaś się, że po tym jak się wprowadzisz wszystko się magicznie naprawi? Bo z historii nie wynika, żeby blok zmienił się w wybieg dla psów połączony z noclegownią z dnia na dzień.

Odpowiedz
avatar MatkaWeredyczka
11 11

@Massai: zapisy w szwajcarskich spółdzielniach o zakazie puszczania wody po 22 to raczej martwe prawo. Te obostrzenia są po to, żeby móc wyrzucić sprawiających problemy, a nie kąpiących się o złej porze. Coś jak zamykanie baronów narkotykowych za przekręty podatkowe ;)

Odpowiedz
avatar SirCastic
6 6

@SamanthaFisher: Skoro to takie - jak piszesz rewelacyjne mieszkanko (poza żulernią, odchodami, prusakami, Januszami etc.), nasuwa się pytanie: co za ciężki frajer pozbył się tego fantastycznego lokum?...

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
-4 4

@SirCastic: Nie bierzesz pod uwagę, że to mieszkanie mogła sprzedać wiekowa, mieszkająca z dala od tej miejscowości krewna, która otrzymała ten lokal w ramach spadku? Aby uciąć głupie dyskusje: Mieszkanie kupowane było zimą, odwiedzałam je dwukrotnie przed zakupem i za każdym razem byłam przeziębiona, z katarem. Wizualnie blok nie wygląda źle, klatka również. Widać, że to pamięta PRL, ale nie oczekiwałam cudów, byleby było czysto. Skupiałam się na lokalu mieszkalnym, otoczenie było ważne, a nie najważniejsze. Jak ja przyjeżdżałam, aby je zakupić, nie byłam oglądać piwnicę (bo mi nie jest ona potrzebna i nie widziałam sensu, aby tam zachodzić-może błąd). Wjeżdżając korzystałam z dużej, czystszej windy. Na domofonie kupy nie było, a oglądałam je zawsze w weekend (panie "sprzątają" w soboty), więc plam od moczu nie było.

Odpowiedz
avatar Adriana
0 0

Łączę się w bólu. Wprawdzie mój blok to tylko 32 mieszkania, ale dwie sztuki patologii na parterze skutecznie utrudniają życie wszystkim wokół-nieziemski smród, który z parteru ciągnie się do 3 piętra i regularnie zaśmiecone odpadkami domowymi parter i wejście do klatki. Skargi do administracji nic nie dają, wzywanie straży miejskiej nic nie daje, sama z chęcią poczytam, co Piekielnikom przyjdzie do głowy. Może coś co będę w stanie wykorzystać u siebie w bloku żeby żyło się przyjemniej:(

Odpowiedz
avatar Hedwiga
14 18

Bloki są różne. Ja mieszkam w wielkiej płycie i jest wszystko ok. Technologia w jakiej budynek został wzniesiony nie determinuje jeszcze ludzi którzy w nim mieszkają. Sąsiedztwo mam spoko, jedyny problem miewam z miejscem parkingowym (dla osoby niepełnosprawnej). Albo jest zastawione przez kogoś bez uprawnień albo społeczniacy dzwonią na straż miejską bo nie wierzą że prawdziwy niepełnosprawny może mieć dość drogie auto (a w zawodzie programisty chodzenie o kulach nie wpływa przecież na jakość i wydajność pracy oraz zarobki).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 maja 2017 o 17:21

avatar Lynxo
9 9

Gdzie ty mieszkasz? W Czarnobylu?

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 6

@Lynxo: Dokładnie o to samo chciałam zapytać. Co to za miasto jest? Jaka spółdzielnia? Gdzie jest administracja? Ja się zastanawiam, czy to przypadkiem nie jest wspólnota mieszkaniowa, bo na to mi po trosze wygląda. W normalnych, "spółdzielnianych" blokach funkcjonuje instytucja dozorcy, którego zadaniem jest dbać o czystość w bloku i wokół niego, pilnować i zgłaszać awarie (domofonu, wind, elektryczności, kamer), przepędzać meneli z klatki i drzwi od piwnic trzymać zamknięte. A wasz budynek pozostawiony jest całkiem bez opieki, jak bezpański kundel. Zresztą wygląda na to, że sprzątaniem mieli zajmować się sami lokatorzy, tylko mają to gdzieś, więc ktoś (KTO?) załatwił "ekipę sprzątającą". Zastanawiam się, po co wam są właściwie te kamery, skoro nikt tego nie kontroluje, nikogo to nie odstrasza i nikomu w niczym nie przeszkadza? Kto, ogólnie, zajmuje się zsypem i przygotowaniem śmieci do wywózki? Kto wymienia przepalone żarówki i zużyte bezpieczniki? Jeśli ten blok istotnie jest spółdzielczy - to zarządza nim jakiś administrator. Jeśli robi to ujowo - należy do niego iść z pyskiem i tam upominać się o swoje. Ewentualnie do zarządu wspólnoty. To oni mają ZASRANY OBOWIĄZEK dbać o komfort mieszkańców ich wygodę i czystość w bloku. W końcu za coś to komorne się płaci.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
4 4

Nie trzeba mieszkać w Czarnobylu, żeby trafić na ludzi, którzy czystości i dbania o wspólne nie zostali nauczeni. Tak jak pisałam, jest to blok spółdzielczy. Administrator spółdzielni dla tego osiedla ma pod sobą kilka bloków (4 bloki po 100 lokali mieszkalnych + mniejsze 4-piętrowe), więc siłą rzeczy ma sporo do roboty. Dozorcy w bloku nie ma. W przypadku zgłaszania napraw, konserwacji i czyszczenia, przyjeżdżają zewnętrzne firmy i to one zajmują się tymi konkretnymi sprawami. Jakbyś czytał uważnie, to meneli na klatce nie ma, są w piwnicach. Drzwi do piwnicy od zarania dziejów nie są zamykane, bo nawet nie mają takiej możliwości. W kamerze widać kto wchodzi do budynku, ale menele mogą przejść niezauważeni przez kamerę do piwnicy, wystarczy, że wejdą za kimś i już kamera ich nie zarejestruje, bo ta znajduje się wewnątrz budynku przy windzie. Pisma były pisane, udawaliśmy się tam osobiście, ale oni rozkładają ręce. Tak jak pisałam, jest 100 lokali w bloku, kręci się mnóstwo ludzi i oni nie są siłą rzeczy w stanie tego efektywnie kontrolować. Mieszkańcy bloku, którzy mieszkają tu od początku, wiedzą kto jaki jest, wiedzą kto brudzi, ale nauczeni tego, że we własne gniazdo się nie ***, nie chcą podzielić się tą informacją. Co taka administracja może tak na prawdę zrobić? Pisali pisma, na zebraniach poruszane były te tematy, w blokach powstawiano kartki z prośbą o zachowanie czystości, ale nie jest to efektywne.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 7

@SamanthaFisher: Moja droga. Mieszkam w bloku z wielkiej płyty, budowanym we wczesnych latach siedemdziesiątych. Blok jest spółdzielczy, jak pozostałe cztery. W każdym bloku po 240 mieszkań, a oprócz tego na osiedlu znajdują się jeszcze trzy dziesięciopiętrowe jednoklatkowce oraz około dwudziestu małych, czteropiętrowych budynków. Tym wszystkim zarządza JEDNA administracja, plus dziesięcioosobowa Rada Osiedla. Którą należy wybrać spośród mieszkańców na zebraniu członków spółdzielni. Osiedle podzielone jest na "rejony". Chyba dwa. Każdy rejon ma swojego administratora odpowiedzialnego za wygląd "jego" terenu. Oraz za dbanie o "swoje" bloki. Administracja zatrudnia ośmiu, lub dziewięciu dozorców. Po jednym na każdy duży blok, oraz po jednym na trzy, lub cztery czteropiętrowce. Ich zadaniem jest ogarnąć swoje budynki, plus teren wokół nich. Sprzątnąć śmieci lecące z okien, liście z drzew, odgarnąć śnieg zimą, posypać alejki solą. O trawniki, drzewa, krzewy i klomby dba sezonowa firma ogrodnicza. Pod naszymi oknami rosną róże, tulipany, bratki, malwy, niezapominajki, szafirki, konwalie, hortensje i co tam jeszcze, trawniki okalają żywopłoty, mamy zaebisty plac zabaw dla dzieci (i dorosłych) z monitoringiem, parkowe ławeczki, dwa boiska, a także kamery na klatkach (każde piętro) i w windach. O domofonach nie wspominam, oraz o zamykanych na klucz piwnicach i wózkarniach. To nie jest bajka, tylko zwykłe, warszawskie osiedle. Za dwupokojowe mieszkanie płacę tu niecałe cztery stówy czynszu. Łącznie z ogrzewaniem i wodą. Można? Tylko leniwą administrację trzeba wziąć do galopu, wymagać, robić zebrania, powołać Radę Osiedla, wiedzieć czego się chce. A na menelstwo w piwnicy wzywa się policję.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@Armagedon: W tym bloku, gdzie ja mieszkam, mieszkają głównie ludzie, którzy wprowadzili się do niego zaraz po powstaniu budynku. Im w rozmowach nic nie przeszkadza, ponarzekają tylko trochę na to, że od 2-3 lat trochę się tu zaczęły dziwne rzeczy dziać, ale nic poza tym. Nie chcą powiedzieć, kto syfi (nawet jak pracownik administracji przyszedł w tej sprawie), bo w ich głowach jest głęboko zakorzenione, że "pani, co ja będę na sąsiada donosić". Administracja nie jest efektywna w tej kwestii. Tym właśnie "babciom" i "dziadkom" nic nie jest potrzebne- oni kamer nie potrzebują, zamków do drzwi do piwnicy też nie, "bo oni długo to już nie pożyjo to im nie trza", ale jak menelstwo siedzi w piwnicach, to biegają ze swoich pięter na dół. No, ale nie jest nic im potrzebne. I jakbyś czytał uważnie, o czym wspominam po raz kolejny, że na żulernię była wzywana nie raz policja. Wokół bloku u mnie również jest ładnie- są przycięte trawniki, pozamiatane chodniki, drzewa, krzewy i rośliny, dzieci mają plac zabaw, a starsi ławeczki do posiedzenia. Zajmuje się wszystkim zewnętrzna firma na zlecenie, przy każdej usterce, problemie czy konserwacji.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 3

@SamanthaFisher: Wobec tego, moja droga, masz tylko jedno wyjście. Przyzwyczaić się i nie narzekać. Mieszkanie ci pasuje, okolica ci pasuje, sąsiedzi ci pasują. Wyprowadzać się nie chcesz. Interweniować w spółdzielni też nie chcesz, bo to "nic nie da". Widocznie, tak naprawdę, nikomu ten syf i smród nie przeszkadza za bardzo. A takim sobie, zwykłym sąsiedzkim kwękaniem jeszcze nikt niczego nie zmienił.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@Armagedon: Ale w którym momencie ja napisałam, że mi to nie przeszkadza i nie zamierzam nic z tym zrobić? No właśnie, nie napisałam. Robię wszystko, co mogę zrobić, żeby poprawić warunki na częściach wspólnych, tylko moja moc jest w pojedynkę bardzo okrojona. Podstawą jest przekonanie sąsiadów do tego, żeby zechcieli współpracować ze spółdzielnią, bo ja mogę napisać i 200 pism, wykonać 300 telefonów i co drugi dzień biegać do administracji, a wszystko to będzie bezcelowe, bo sama to ja co najwyżej mogę sobie maskę tlenową i skafander kupić.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
5 7

Ja pi..dolę, ty w jakimś Detroit mieszkasz?

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
3 5

Wynieść się, oddać w najem, łatwiej zmienić jedno mieszkanie niż 100 sąsiadów. Swoja drogą, to przy kupnie, czy "nie widziały gały co brały"? jak chcesz to możesz się pałować, znaleźć kilku jeszcze rozsądnych sąsiadów i działać. Może warto wyrwać się jakąś wspólnotą ze spółdzielni. btw. jakie niepełnosprytne sprzątaczki myją podłogę z dołu do góry?

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@PiekielnyDiablik: Najem przy Mdm nie wchodzi w grę przez najbliższe 5 lat. Wynosić się nie zamierzam, bo tak jak pisałam- do samego mieszkania zastrzeżeń nie mam , bo mieszka się dobrze. Jest cicho, mieszkam na wysokim piętrze, dlatego nie łazi nikt przypadkowy. Sąsiedztwo jest w kontaktach miłe, tyle, że brudasy. Kwestię zakupu opisywałam już wcześniej.

Odpowiedz
avatar seemija
5 5

ja sie zawsze zastanawiam nad logika kierujaca panie sprzatajace do mycia czy zamiatania schodow z dolu do gory :D to wcale nie takie rzadkie zjawisko

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 7

@seemija: No, mycie jeszcze jakoś umiem sobie wyobrazić, ale zamiatania z dołu do góry - za cholerę.

Odpowiedz
avatar drzacek
0 2

Przeprowadzić się.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
1 3

Gdzie ty mieszkasz? Opis taki, że chyba najbardziej zapuszczone kamienice na odległej Pradze Północ wyglądają lepiej.

Odpowiedz
avatar Catholicbuster
0 0

1. A skąd wiesz, że to psie gówno a nie ludzkie?

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
1 1

@Catholicbuster: Przeczucie. Widziałam ludzkie, widziałam psie, a to co się znajdowało na domofonie bardziej przypominało to drugie.

Odpowiedz
avatar Catholicbuster
2 2

@SamanthaFisher: Ja bym raczej obstawiał, że to jakiś pan żul się podtarł ręką i tę rękę wytarł o domofon :D

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@Catholicbuster: Możliwe, ja nie jestem kupowym ekspertem :)

Odpowiedz
avatar encepik
0 2

1. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale u mnie pomniejsze administracje podlegają większemu "centrum". I tak np. jak nie mogłam załatwić problemu przy malutkiej osiedlowej administracji (ok 20 wieżowców + mniejsze) przejechałam 3 przystanki do większej, której tamta podlega (widoczna u mnie na książeczce opłat) i tam załatwiałam. 2. Moi teście założyli kraty (nie drzwi, tylko kraty) do piwnicy z 2 zamkami, umawiając się z kilkoma sąsiadami i rozdzielając niewielkie na prawdę koszty, po czym dorobili klucze dla tych, z którymi się umówili. Reszta sąsiadów dorobiła klucze później. Po jakiś 3 miesiącach przychodziły pisma z administracji, że bez zgody nie powinno tego być, ale ostatecznie kraty zostały. Wystarczyło pochachmęcić w administracji itd. Myślę też, że założenie kamery dałoby się załatwić na podobnych zasadach. Ostatecznie przynajmniej koszt założenia drzwi i/lub zamka nie jest taki duży. Menele z piwnicy zniknęli na dobre, ginąć też już nic nie zginęło. O śmieciach nie wspomnę. 3. U mnie w mieście straż miejska jest szybsza, czasem i też skuteczniejsza. Jak się coś dzieje niedobrego to szybciej wybieram nr na straż niż na policję. 4. W moim mieście była kiedyś mała "afera" o to, że ktoś posmarował parapet jakimś żrącym płynem, żeby menele nie siadali. Płyn nie był ani widoczny, ani wyczuwalny zapachem. Za to okazał się skuteczny. Nie wiem co to było. 5. Interwencja w urzędzie miasta. Jest to przecież jakaś opcja. Często administracje podlegają UM lub innym odpowiednim instytucjom. Po za tym wszyscy podlegamy Kodeksowi Cywilnemu i Ustawie o prawach lokatorów. Może warto tam zajrzeć? 6. Na panie sprzątające skargę można też dać do firmy zewnętrznej, np. na zasadzie "panie, one przelały jedno wiadro i zmyły podłogę zostawiając kupy i śmieci, a potem przez godzinę gadały na parterze przy papierosku, a syf nieziemski". Administracja prawdopodobnie najęła najtańszą firmę, jednak mimo wszystko przecież ta im płaci za robociznę, a nie za ploty. Poza tym wcale bym się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że płyny do mycia biorą dla siebie. Ogólnie jak napisała Armagedon trzeba ruszyć administrację, bo sobie lecą w kulki. Można spróbować nagłośnić sprawę w miejscowych mediach (np. gazeta), a jak jest bardzo źle to i sanepid powinien się zainteresować.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@encepik: 1. Zgłaszanie administracji podległej odpuściłam sobie, zgłaszałam wyłącznie tej nadrzędnej, a oni przekazywali to administracji podrzędnej. Wtedy sprawy załatwiane były szybciej, niż gdy zwracano się bezpośrednio przez organ niżej. 2. Genialny pomysł, spróbuję coś zrobić w tym kierunku. 3. Straż miejska odsyła w takich przypadkach na policję lub sama ją wysyła na interwencję. Dlaczego? Nie wiem, za każdym razem i tak przyjeżdża policja, a gdy wezwanie idzie do straży miejskiej trwa to dłużej. Oni wolą pojechać wypisywać mandaty w miejscach spornych, niż przyjechać użerać się z żulami. 4. U nas również była taka afera, że ktoś posmarował parapet na starówce, bo menele siadali na parapeci sklepu, ale z tego co wiem, to nie jest to dozwolone ani bezpieczne, bo nie jestem za uszkadzaniem ciała nieświadomego niczym człowieka. 5. Ta spółdzielnia jest niezależna, a walka w sądach z administracją to kopanie się z koniem- oni mają znajomości takie, że prędzej by mnie wykończyli niż sprawa zostałaby wygrana, poza tym nie stać mnie na długotrwałe procesy sądowe, wolałabym jakieś rozwiązanie niższym kosztem. 6. Ciężko jest udowodnić, że jest brudno po sprzątaniu. Na zdjęciach syfu nie widać, a firma sprzątająca wykręca się tym, że w bloku kręci się dużo ludzi, więc to oni chodzą butami i brudzą po sprzątaniu i stąd ten bajzel. Podejrzewam, że ta firma to jakaś w miarę niezależna odnoga administracji, ale nie jestem pewna.

Odpowiedz
avatar mila
0 2

No i porada tylko jedna (kraty). Reszta, to krytyka bez czytania ze zrozumieniem. Zgłaszanie do admin. jest jak odbijanie się od ściany. Na pewno, są też administracje wyjątkowe, które są przyjazne lokatorom. Przez 15 lat zgłaszane fachowcom , zatkane przewody wentylacyjne w wieżowcu, gruzem z remontów, spełzają na niczym. A smrody od sąsiadów mają "cofkę" do innych. I co ! Wielkie g... . Kominiarz mówi, żeby sobie otworzyć okno. Jak wyjadę na 3 dni to do mieszkania ciężko wejść.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@mila: Muszę się z Tobą zgodzić, tylko jedną rzeczową dostałam poradę, a mianowicie założenie krat do piwnic z lokatorami, którym to przeszkadza. Reszta komentarzy to wynoszenie na piedestał swojej administracji i krytyka mojej oraz wspaniała porada "wyprowadź się", co tak na prawdę nic do dyskusji nie wniosło i pokazywało, że ktoś nie potrafi czytać ze zrozumieniem tego co piszę. Administracji nie jestem w stanie zmienić, tak samo jak mentalności postkomunistycznej jej członków. Nie jestem jedynym mieszkańcem nieruchomości należącej do spółdzielni i niektórzy mają chyba problem z wyobrażeniem sobie, że mimo tego, że mi to przeszkadza, to w pojedynkę czy niewielką grupką mieszkańców nie jestem w stanie za wiele zdziałać.

Odpowiedz
Udostępnij