Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dawno temu tutaj byłem i trochę się historii nazbierało, ale po kolei.…

Dawno temu tutaj byłem i trochę się historii nazbierało, ale po kolei.

Zacznę od tego, że jakiś czas temu wróciłem z Polski z pracy tymczasowej za granicą. Za część zarobionych pieniędzy wyprowadziłem się do innego miasta, złapałem robotę i dodatkowo jeszcze dorabiam na ochronie w pewnym sklepie odzieżowym

Oczywiście historia nie ma na celu obrażanie kogokolwiek jednak krew mnie nagła zalewa z powodu obywateli Ukrainy w Polsce. Przypominam, że nie chcę nikogo obrażać jednak mam dziwne wrażenie, że mądrością oni nie grzeszą albo po prostu udają głupich.

Wszystkie sytuacje z jednego dnia.

1. Jeszcze przed 15 min przed otwarciem kobitka szarpie za drzwi. Poczekała, otworzyliśmy sklep, weszła - standard... Pani kupiła sukienkę, zapłaciła i wychodząc zdecydowała, że wymieni ją jednak na większy rozmiar. Po prostu wzięła z wieszaka taką samą tylko, że większą sukienkę i próbowała wyjść. Na pierwszy rzut oka - próba kradzieży (w siatce 2 identyczne sukienki, jedna z klipsem, na paragonie zapłacono za jedną). Oczywiście ani me ani be po polsku czy angielsku. Na migi udało się jej wyjaśnić, że chciała wymienić a nam, że tak się nie robi...

2.Ukrainka tak się zafascynowała tymi wszystkimi ubraniami, że zgubiło dziecko. Pan z ulicy przyprowadza mi dziecko, mówi, że chłopak ewidentnie szuka rodziców ale nie mówi po polsku... No cóż. Dzieciak do kasy, obsługa ogłosi przez głośniki, że chłopak szuka rodziców. Oczywiście jak, przecież chłopak nie mówi po polsku... Szczęście w nieszczęściu, że kilka minut po tym jak dzieciak trafił na kasę piętro wyżej kobitka pytała innego ochroniarza po ukraińsku oczywiście i na migi czy nie widział jej syna. Bariery językowe doprowadziły, że kolega ją zrozumiał gdy przyszła po raz 3, wcześniej wysłał ją na dział dziecięcy ( bo myślał, że szuka ubrań dla syna).

3. 10 min przed zamknięciem wchodzi 4 ukraińców. Zaczyna się mierzenie, wybieranie, oglądanie. 5 min później upominamy, że zaraz zamykamy. Pierwsza para była wielce zdziwiona, to mówię, że niedziela i jest godzinę krócej - oczywiście zdziwienie i zapowietrzenie ze strony klientów, ale mimo wszystko jeszcze przymierzalnia. W tym czasie kolega upomniał drugą parę, jednak im również się nie spieszyło, zanim doszli do wyjścia musieli obmacać większość ubrań, pogadać. Zachciało im się jeszcze złożyć opinię na temat sklepu online. Pojedynczo. Po zamknięciu...

To są trzy grubsze sytuacji, w której obywatele Ukrainy zachowują się jakby... właśnie co? Na porządku dziennym jest zdziwienie gdy bramka piszczy gdy ukrainka próbuje wyjść ze sklepu z klipsem tłumacząc się, że chciała wyjść "tylko pokazać komuś ubranie". Tak samo ich ogólne, codzienne zachowanie - głośna, wręcz krzycząca mowa, zrzucanie ubrań na podłogę, zostawianie ubrań gdzie popadnie - na parapetach, śmietnikach lub po prostu rzucone "jeb" na półkę. Już nie wspomnę o "dzień dobry" i "do widzenia" chociażby po ukraińsku...

3.

sklepy

by westsider
Dodaj nowy komentarz
avatar glan
21 33

Znam wielu ukraińców i niestety przekrój społeczny jest taki jak polaków. Są chamy i idioci, są też osoby ogarnięte. Zupełnie inaczej zachowuje się ukrainiec, który przyjechał tutaj pracować na budowie a inaczej ukraiński informatyk pracujący w korpo.

Odpowiedz
avatar naste
1 15

Ostatnio zadzwonili do mnie z propozycja wzięcia udzialu w castingu do filmu. Dowiedzialam sie o tym dopiero za 3 razem, gdy sama dodzwonilam sie do agencji i wymusilam by dano mi do telefonu Polaka. Wcześniej dzwonila do mnie pani ukraińskiego pochodzenia i poza nazwą agencji i slowem casting nie zrozumialam nic. Co wiecej pani wyraznie sie zdenerwowala, kiedy próbowałam jednak sie dowiedziec o co chodzi i odkladala słuchawkę :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 28

Ad. 2 Większej głupoty i nie kumacji to jeszcze chyba nie słyszałam. Skoro dzieciak nie mówi po polsku, to na cholerę dawać ogłoszenie przez megafony po polsku o zaginionym dziecku? Czy wy tam nie myślicie w ogóle? Dać mikrofon dzieciakowi i niech powie po ukraińsku mamo tato szukam was czy coś w tym stylu. Nie dość, ze go zrozumieją to jeszcze poznają po głosie. Jeszcze raz zapytam: po co chcieliście dawać to ogłoszenie po polsku? Co by to miało dać? Jakby zaginęło duńskie dziecko to tez nadawalibyście informację o nim w języku polskim? Przecież to skończono durnota

Odpowiedz
avatar annabel
14 20

@maat_: to, ze dzieciak nie mowi po polsku, nie znaczy, ze rodzice nie rozumieja po polsku. Ale racja, dac mikrofon dziecku i po problemie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 9

@annabel: A po co mają się wysilać po polsku skoro mogą usłyszeć własne dziecko w swej mowie ojczystej. jeszcze raz zapytam rodziców japońskiego dziecka tez będą wzywać w języku polskim?

Odpowiedz
avatar MyCha
2 6

@maat_: Japończyków wołałabym po angielsku, powinni skumać. Duńczycy na pewno skumają bo tam wszyscy znają angielski. Po polsku również bo a nuż ktoś uczynny zauważy parę Japończyków szukających czegoś w popłochu i ich zaprowadzi. Z Duńczykami gorzej bo mniej się wyróżniają. Danie mikrofonu dziecku również na sens ale nie jestem pewna czy trzylatek ogarnąłby na migi, że ma powiedzieć gdzie mają go odebrać rodzice.

Odpowiedz
avatar Meliana
31 47

"Nie chcę cię obrazić, ale skończony kretyn z ciebie" - taki mniej więcej wydźwięk ma ta historia :) Jeśli nie lubisz imigrantów, to nazwij to po imieniu, zamiast wyczyniać takie wygibasy. W latach 90-tych, świeżo po tym, jak wyszliśmy zza żelaznej kurtyny i "zwykli Kowalscy" zaczęli się rozjeżdżać po świecie, czy to zarobkowo, czy urlopowo, też się z nas śmiali. Też wielu nie potrafiło się zachować w samoobsługowych marketach, na lotnisku, w restauracjach, że o obsłudze takich rzeczy jak toalety automatyczne, czy parkometry nie wspomnę. No, ale jak to często bywa, szybko "zapomina wół, jak cielęciem był". Osobniki głupie, nieprzystosowane i zwyczajnie chamskie zdarzają się w każdej nacji. Za granicą nigdy nie musiałeś się za rodaków wstydzić? To gratuluję, ja co wyjazd co najmniej raz wolę udawać, że nie jestem z Polski, żeby się ten "najpiękniejszy kwiat" naszego narodu nie przyczepił. Z resztą, rozejrzyj się nieco, poczytaj trochę historii tutaj zamieszczanych, to okaże się, że Polacy w polskich sklepach wcale lepiej się nie zachowują.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 15

@Meliana: Pytanie, czy za siebie nie musiał się wstydzić. Chociaż pewnie nawet nie zauważył, jeśli musiał. A sytuacje opisane przez autora są ciągle opisywane na Piekielnych, tylko w wykonaniu Polaków, więc autor wybitnie musi nie lubić Ukraińców, skoro mu się wydaje, że to tylko ich przypadłość.

Odpowiedz
avatar Misiek_zadupia
-1 3

@Drago: Nie rozumiem jak można wstydzić się za kogoś? Ok za swoje dziecko jeszcze rozumiem ale za kogoś kto po prostu pochodzi z twojego kraju i tyle cię z nim łączy?

Odpowiedz
avatar oszi90
8 8

Pewnie dlatego, że obcokrajowiec pomyśli, że w Polsce tak się zachowują ludzie. Ale fakt, ja się za innych nie wstydzę :)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
1 17

To wszystko jeszcze pestka w porownaniu do sytuacji, zaistnialej w Niemczech. Polska powinna sie cieszyc, ze nie poprzyjmowala kupy uchodzcow/uciekinierow I TAK TRZYMAC (albo lezec i kwiczec, bo bedzie tragedia).

Odpowiedz
avatar Betoniarka
17 21

Od kilkunastu lat chmara Polaków jeździ na wyspy, często bez znajomości języka. Historii żenujących w ich temacie jest wiele. Czy to oznacza, że wszyscy wyjeżdżający za granicę, żeby dorobić, również Ty, autorze, to beznadziejne ćwoki? Oczywiście, że nie. Ale ludzie lubią przykładać łatki. Dziwi mnie, że należysz do tego typu.

Odpowiedz
avatar cebulka33
0 6

@Betoniarka: Z ust mi to wyjełaś, tak właśnie zachowuje się większość Polaków w UK.

Odpowiedz
avatar rahell
5 7

Jak pracowałam w sieciówce to było tak samo. Co chwilę podchodziły do mnie Ukrainki i o coś zawzięcie pytały. Na moją prośbę o przejście na polski lub angielski reagowały oburzeniem (słów ni cholery nie rozumiałam, ale dało się to stwierdzić po głosie i gestykulacji), a potem dalej jak gdyby nigdy nic gadały po swojemu. I żeby to było raz, ale gdzie tam, takich sytuacji miałam co najmniej 3 dziennie. Ale tak dla równowagi powiem, że na studiach mam sporo Ukraińców i wszyscy są bardzo w porządku i dobrze mówią po polsku. Tak że to nie jest reguła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 maja 2017 o 14:40

avatar Misiek_zadupia
0 2

@rahell: Młodsze pokolenia z reguły się dostosowują a starsze nie, bo tak ich nauczono i tyle.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
3 3

@rahell: Problem wynika z faktu, że oni (ta część uparcie mówiąca do nas po swojemu) wychodzą z założenia, że skoro oni nas z grubsza rozumieją to automatycznie my ich tez musimy rozumieć. Do tego osoby, które gdzieś tam liznęły rosyjskiego zazwyczaj są w stanie się domyślić co autor ma na myśli. co tylko utwierdza Ukraińców, że my wszyscy ich powinniśmy rozumieć.

Odpowiedz
avatar Katka_43
-3 7

@rahell: W domu mi sprząta Ukrainka. Bardzo w porządku kobieta, chociaż palcem trzeba jej pokazać co zrobić. Albo na kartce napisać, mówi i rozumie po polsku. Zresztą kobieta do rany przyłóż. Ale nadaje się tylko do sprzątania. U sąsiadki, kilka razy była pilnować dzieci przez kilka godzin. Niestety upiła się:((

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 14

Chyba jednak nie lubisz Ukraincow, zadne z opisanych sytuacji nie byla wyjatkowa, pelno juz takich tutaj opisano o Polakach. Dzieci gubia sie w sklepach niezaleznie od narodowoscim

Odpowiedz
avatar asmok
11 13

Tu nie chodzi o obywatelstwo, tylko o pewną warstwę społeczną, u nas potocznie zwaną "Januszami i Grażynami". Są u nas, są i u nich. Rozkład w społeczeństwie tych głupszych i mądrzejszych na Ukrainie jest taki sam jak i u nas. Tyle, ze w grupie przyjeżdżającej do prostych, niewymagających prac, jest ich już procentowo więcej niż w społeczeństwie ogółem. W mojej firmie pracuje kilka osób z Ukrainy, ale to są specjaliści. Nie dość że nie mają takich zachowań, to jeszcze w ogóle nie domyśliłbyś się że to Ukraińcy, gdyby przypadkiem robili u Ciebie zakupy. Języki mamy podobne więc bardzo szybko opanowali polski i włożyli dużo pracy w to żeby pozbyć się tez akcentu. Sami z siebie, bo szef nie wymaga znajomości polskiego.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
5 9

Ciężko mi sobie wyobrazić te bariery językowe, bo na Ukrainie byłam turystycznie parę razy, nie znam ani słowa po ukraińsku, po rusku tyle co z 4 pancernych, a jakoś sie zawsze dogadałam bez problemu.

Odpowiedz
avatar archeoziele
6 8

@Hedwiga: Kiedyś pół nocy przegadałam z grupą Ukraińców. Ja po polsku, oni mieszali polski z ukraińskim. Zapytałam się ich, skąd polski znają. A oni mi na to, że mają u siebie w domach telewizję Polsat i często oglądają bo filmy lepsze są.

Odpowiedz
avatar MonDa
3 5

Każda nacja ma swoich Januszy i Grażyny. U mnie jest osiedle niedaleko fabryki gdzie pracują Ukrainki. Jak przychodzą na zakupy po pracy do marketu to potrafią położyć zakupy na ruchomej ladzie i iść sobie kontynuować zakupy, a może jeszcze to i to. Szczene zbierałem stojąc w kolejce. Za to ekipa remontująca ocieplająca wielką płytę z wysokości, zawsze uprzejmi, dzień dobry, drzwi otworzą, przytrzymają, w porównaniu do polskich pracowników tej samej firmy są jak rzymscy oracjusze. Dobrze jak się kto u nas odnajduje, trzeba tylko pamiętać o przestrzeganiu miejscowych zwyczajów i prawa. Nie wiem, czy jako ochroniarz bym wytrzymał tak głupie próby kradzieży. Wszak pobłażanie i unikanie kary jest zachętą do łamania prawa. Za drugim razem tej samej osoby już bym nie puścił napewno.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
3 3

@MonDa: Jeżeli nie wiedzą jak działa sklep samoobsługowy, to muszą być z głębokiej prowincji. Ich duże i średnie miasta są na podobnym poziomie cywilizacyjnym jak Polska. Wszystko jest trochę starsze, brzydsze bardziej dziurawe i zardzewiałe, ale podobne. Mają i sklepy samoobsługowe i wszystko inne co my.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
3 7

@iks: Byłeś kiedyś w Kijowie?

Odpowiedz
avatar iks
1 1

@Hedwiga: Byłem.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
6 10

Minus, za tendencyjność historii. Większość w zasadzie powiedzieli już przedmówcy. Buractwo nie ma narodowości. A część Ukraińców musi się trochę dostosować do życia w Polsce, więc po prostu trzeba wziąć poprawkę na to.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
0 4

@kertesz_haz: Muszą się dostosować najczęściej dlatego, że to prości ludzie z prowincji wyrwani do dużego miasta jak Warszawa czy Wrocław. Taki Ukrainiec gdzieś z Podola tak samo nie umiałby się odnaleźć w Warszawie, jak i w Kijowie. Podobnie Polak z jakiegoś PGRu na Warmii też zapewne nie jest obeznany w świecie. A ja mam u siebie w firmie developerów z Ukrainy i jak się rozmawia z centralą w Reichu po angielsku to oni nie potrafią wyczuć kto Polak a kto Ukrainiec. Bo to programiści po szkołach w Kijowie czy Lwowie. Narodowość nie ma znaczenie, tylko kultura, wykształcenie, doświadczenia życiowe.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-1 5

Zachowują się dokładnie tak, jak Polacy zagranicą i u siebie. Ani gorzej, ani lepiej. Tym bardziej, że z tych dwóch nacji to jednak Polacy są trochę bardziej ucywilizowani. U nich korupcja to gałąź gospodarki, a dziadostwo to dziedzictwo narodowe. Dajmy im trochę czasu, a też wyjdą na ludzi. A zagubione bachory powinno się wyłapywać i oddawać na organy.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
0 4

Nic dodać, nic ująć (do komentarzy, nie do historii). Tylko, że (Glan i Noddam)nazwy narodowości piszemy wielką literą (grammar nazi mode off). Ludzie i parapety są wszędzie. Ilu naszych w UK po 10 latach ma nader ograniczony angielski albo mówi tylko cockneyem? A moja p.o. synowej, Ukrainka zresztą, jest w Polsce od półtora roku i na pierwszy rzut ucha nawet nie brzmi jak mniejszość narodowa. Dopiero na drugi, i to mojego filologicznego ucha :)A nie miała polskich korzeni ani nawet nie jest z zachodniej Ukrainy, tylko u siebie zdawała z polskiego odpowiednik naszej rozszerzonej matury.

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

Jakieś 10 lat temu moi rodzice zatrudniali sezonowo Ukraińców i Ukrainki i powiem szczerze, że nie mieliśmy nigdy problemów z porozumiewaniem się z nimi. Mówili po polsku z takim ładnym zaśpiewem, sympatyczni, dobrze wychowani. Często teraz słyszę, że tak różowo z nimi obecnie nie jest. Opisane zachowania przypominają mi Bułgarów i Rumunów, przyjeżdżających na Wyspy do pracy na farmach. Od marca do mniej więcej października jest ich sporo w naszej okolicy. Powiem szczerze - wolę polskiego buraka, bo jak nie po angielsku, to po polsku takiego zbesztam w razie czego, a ci to po angielsku ani be, ani me. Do tego są głośni, potrącają ludzi i robią zamieszanie przy kasach w pobliskim Lidllu, a zazwyczaj przyjeżdżają całą gromadą. Masakra.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
0 0

@Bryanka: Może to są osoby o obywatelstwie rumuńskim ale narodowości cy... znaczy mówiąc poprawnie politycznie romskiej?

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@Hedwiga: Pojęcia nie mam, niektórzy z nich są rzeczywiście śniadzi, ale nie wszyscy, więc trudno powiedzieć. Poza tym Cyganie chyba nie mogą/nie chcą pracować dla ludzi spoza swojego kręgu?

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 1

@Bryanka: Jeśli chodzi o śniadych gastarbeiterów z Bułgarii, to jedni mają korzenie tureckie, a inni cygańskie. Zawodowo miewam z nimi do czynienia, gdy coś przeskrobią ("ssaki leśne" i nie tylko). Potrafią mieć po dwa paszporty, jeden np. jako Nursułtan Mehmed Ali, a drugi jako Ognian Svilenov Czakyrov. Jak jeszcze Bułgaria nie była w Unii, to deportowany Nursułtan wracał do siebie z "misiem" w paszporcie, po czym wracał jako Czakyrov z paszportem czystym jak łza dziewicy :)

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@pchlapchlepchla16: To dużo wyjaśnia. W każdym razie okoliczne farmy i winnice są przez nich zdominowane tak jak polo przez Argentyńczyków. Jedni i drudzy robią burdy, ale Argentyńczycy tylko między sobą i tylko w jednym pubie, więc wszyscy na to leją :P

Odpowiedz
avatar grupaorkow
1 1

Zdziwiła mnie ta historia. Zawodowo mam w zasadzie codziennie kontakt z Ukraińcami i to najmilsi klienci jakich mamy. Nigdy nie wywołują awantur z sufitu, nie marudzą, nie wyżebrują rabatów, wiedzą czego chcą, mówią po polsku przynajmniej nieźle, są bardzo uprzejmi. Złoto nie ludzie, oby wszyscy tacy byli.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
0 0

@grupaorkow: Ja pracuję z Ukraińcami ale to są programiści, a tu mowa chyba o fizycznych czy innych prostych ludziach. Wszystko zależy od kultury, wykształcenia, a nie narodowości. Prości Polacy wyjeżdżający do UK, a szczególnie Holandii do fizycznej pracy też często nie są najmilsi.

Odpowiedz
Udostępnij