Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W dwupokojowym mieszkaniu mieszkały 3 pokolenia: dziadek z babcią, mama z tatą…

W dwupokojowym mieszkaniu mieszkały 3 pokolenia: dziadek z babcią, mama z tatą oraz siostra i ja. Różnica wieku 4 lata, ja jestem ta młodsza.

Wydarzenia miały miejsce, gdy byłam w pierwszej i drugiej klasie szkoły podstawowej. Być może było coś wcześniej, ale tego nie pamiętam.
Siostra bez przerwy mnie wyzywała, zaczepiała i dokuczała. Rodzice ani dziadkowie w ogóle nigdy na to nie reagowali. Moje skargi nigdy nie dawały rezultatu. Zazwyczaj jak mantra było powtarzane przez mamę: „Siostrzyczki mają się kochać”. Znaczyło to, że to ja mam ustąpić i to moja wina.

W końcu przestałam się zwracać o pomoc do dorosłych (najbliższych). Starałam się ustępować we wszystkim, choć uważałam to za niesprawiedliwe. Siedziałam dosłownie w kącie, żeby nie mieć z siostrą kontaktu, żeby nie było już tych wyzwisk i zaczepek pod moim adresem. Słownictwa nie zacytuję tutaj, oszczędzę wam uszu. Siostra miała wtedy zaledwie 11-13 lat.
Nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego jej nie skarcili słownie, tylko co jakiś czas mama z tatą brali ją ze sobą do innego pokoju. Tata zabierał duży skórzany pas. Wtedy się zaczynało. Ojciec zaczynał ją bić i bić tym pasem. Odgłosy bijącego pasa były nieludzkie jak dla mnie. Wiedziałam, że ojciec był silny i wyobrażałam sobie jak ją to musi boleć. Siostra darła się wniebogłosy. Dziadek ani babcia nigdy im w tym nie przeszkodzili. Nie uspokoili. Bardzo było mi żal siostry. Fakt, że była strasznie złośliwa wobec mnie, ale nigdy żeby ponosić aż taką karę. Mnie zabraniali wtedy wchodzić do tamtego pokoju.

Nie mogłam sobie wyobrazić, jak ona w ogóle po takim biciu nie była skatowana. Ja byłabym już chyba kaleką.
Po skończeniu takiej akcji wszystko wracało do normy, tzn. siostra wcale nie przestawała mnie wyzywać i dokuczać mi, a nikt z dorosłych nigdy nie zwrócił jej uwagi. Nie wiedziałam już jak jej ustępować, żeby znów nie była tak bita (katowana).

Każda następna akcja, gdzie ojciec brał pas i szli z mamą i siostrą do innego pokoju, żeby "zrobić z nią porządek" była dłuższa i bicie coraz większe. Na tyle, że zaczęłam płakać i prosić, żeby już przestali, żeby jej już darowali. Dziadkowie nigdy nie zrobili nic, żeby rodzice już przestali. To co robili rodzice było naprawdę nieludzkie, a dziadkowie nigdy nie zareagowali, nawet wtedy, jak ja stałam przed drzwiami i skamlałam o łaskę dla niej.

Później znów wszystko wracało do normy. Siostra mnie zaczepiała, wyzywała, choć już naprawdę nie było o co, ponieważ ja starałam się już prawie nie istnieć, żeby tylko był spokój. Rodzice i dziadkowie milczeli, nigdy słownie jej nie pouczyli, nie skarcili.

Aż nadszedł ten dzień, kiedy ojciec wziął pas i razem z mama wzięli siostrę do pokoju i bili, bili, bili. Jej krzyki były nie do wytrzymania. (Nie pytajcie mi się dlaczego sąsiedzi nie reagowali, bo nie wiem).
Płakałam, prosiłam, aż w końcu wpadłam w taką panikę, że ją zabiją, że krzyczałam wniebogłosy. Cała się trzęsłam, po czym bez oglądania się na konsekwencje wpadłam do pokoju.

To co zobaczyłam to nie da się opisać. Siostra i ojciec widząc mnie całą zalaną łzami, trzęsącą się i spanikowaną: śmiali się, i śmiali, i śmiali. Oni nigdy siostry nie bili, tylko udawali, że ją biją. Chcieli, żebym się denerwowała, płakała i prosiła, żeby jej darowali. Dlatego też pozwalali jej żeby mnie wyzywała. Nawet to było potrzebne, żeby zorganizować co jakiś czas taką akcję. Reakcja mamy: „Że popsułam zabawę i nie umiem się bawić”, no bo od tego czasu już nie miało sensu organizowanie takich akcji. Dziadkowie o wszystkim wiedzieli i nigdy nic nie zareagowali.

Nikt mnie wtedy nie uspokoił, a byłam w zupełnym szoku. W szoku, bo dopiero co myślałam, że zakatowali siostrę, a teraz jeszcze zdałam sobie sprawę, że cała rodzina grała komedię i bawiła się kosztem mojego zdrowia.
Miałam 9 lat i zupełnie sama, a największymi oszustami i przeciwnikami byli najbliżsi, cała rodzina w komplecie.

Akcje z "biciem” się skończyły, ponieważ to ja popsułam im zabawę, a reszta wróciła do normy. Siostra już była przyzwyczajona do zaczepiania i wyzywania mnie, więc robiła to zawsze i ciągle za przyzwoleniem rodziców i dziadków, którzy nadal nigdy nie zwrócili jej uwagi.
Potem dla mnie było już tylko gorzej i gorzej, szczególnie pod względem zdrowotnym.

Rodzina wzorowa

by modo
Dodaj nowy komentarz
avatar WilliamFoster
44 46

Jeśli to nie jest zmyślona opowieść, to można powiedzieć tylko jedno: twoi rodzice to zwyrole... Nie wiem jak to inaczej określić. Chore, chore, chore...!

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 7

@WilliamFoster: uwierz tacy ludzie istnieja moi nie byli az tacy zwyrolscy by grac na uczuciach ale bicie bylo naprawde

Odpowiedz
avatar katka1110
22 28

Nawet nie wiem co powiedziec, musialas przejsc katusze... co innego byc bitym a co innego slyszec jak bija bliska osobe, strach ze moga ja zabic, i to jeszcze wlasni rodzice... bardzo ci współczuję. To sie nie liczy ze tak naprawde jej nie bili, w tamtym momencie ty bylas pewna ze to sie dzialo naprawde.

Odpowiedz
avatar oszi90
16 18

Czemu ta cała rodzinka tak cię nie lubiła :o :o :o chore ludzie

Odpowiedz
avatar modo
11 15

@oszi90: Nie myślę że akurat mnie jako mnie nie lubili. W przypadku gdyby było np. dwóch synów, też byłby podział ról, żeby ,,zabawa’’ była. Cóż, tu wypadło na mnie. Dzieciństwo mialam nerwowe, ale paradoksalnie to jej zrobili większą krzywde. Weszła w dorosłe życie mając przekonanie, że wszystko jej wolno i wszyscy jej ustapią. Związki sie rozlatywaly, a z pracy wylatywała z hukiem. W żadnej pracy nie zagrzala dłużej miejsca i to za czasów gdzie ludzie latami pracowali w tych samych miejscach pracy. Nigdy nie doczekala sie tzw. wyslugi lat.

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 40

Dziecko, ja myślę, że ty na gwałt potrzebujesz psychiatry. Masz kompletnie porypaną osobowość. Nie wierzę nawet w 5% tego co wypisujesz. Zwyrodniali rodzice, zwyrodniali dziadkowie - cała czwórka czerpiąca obłąkaną przyjemność w maltretowaniu delikatnej psychiki małego dziecka. JEDNEGO z dzieci. Zastanawiam się, czy siostrzyczka jednak faktycznie nie obrywała solidnym pasem, a ty czułaś się winna, więc wymyśliłaś, że ten łomot był tylko "na niby". Wypierasz rzeczywistość. Postawiłaś się w roli "tej gorszej" i oczekujesz pociechy i wsparcia, które, tak naprawdę, należą się twojej siostrze. Być może. A, być może, w ogóle nie było żadnego bicia i cała ta opowieść powstała w twojej chorej wyobraźni, bo sądzisz, że łomot się siostrze należał. "Potem dla mnie było już tylko gorzej i gorzej, szczególnie pod względem zdrowotnym." No właśnie. Obawiam się, że w chwili obecnej jest już całkiem do dupy. Tylko że słowem nie wspomniałaś, ani ile masz teraz lat, ani gdzie mieszkasz, ani co dzieje się z siostrą. Twoje historia właściwie nie ma zakończenia, nie wiadomo, co znaczy dla ciebie słowo "potem" i ile czasu owo "potem" trwało. A sześć osób na takim mikroskopijnym metrażu, rzeczywiście, może prowadzić do ostrych konfliktów. Dwa dorosłe małżeństwa, dwa pokoje... ciekawe, gdzie spały dzieci?

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
19 25

@Armagedon: widzę, że tu większa analiza psychologiczna autorki. W sumie może i racja, choć dla mnie zmyślone, bo komuś się po prostu nudzi :p

Odpowiedz
avatar netqa
18 26

@Armagedon: Ty chyba nie znasz polskich realiów. Miałam w podstawówce bliską koleżankę. Jej rodzina mieszkała w 2 pokojowym mieszkaniu. Ona, jej 2 braci, rodzice i babcia. A pewnie są i jeszcze gorsze kombinacje. Co do takiego traktowania jestem w stanie w to uwierzyć. Gorsze historie się czyta i ogląda w wiadomościach. Słyszałaś może o polskich rodzicach w UK, którzy zagłodzili córeczkę? A może ostatnio czytałaś o rodzicach z USA, którzy znęcali się nad dziećmi tylko po to, żeby nagrywać filmiki na YT i sąd odebrał im dzieci? Zwyrole są wśród nas niestety :(

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 15

@Czarnechmury: Sama napisałam, że nie do końca wierzę w tę historię. Może nawet rzeczywiście jest zmyślona w stu procentach. Ale powiedz mi, jak trzeba mieć zryty beret, żeby wymyślić taki horror? Stephena Kinga się naczytała?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

@netqa: Pewnie chodzi Ci o tę parę, która robiła pranki własnemu dziecku. Skoro teraz rodzice potrafią wmówić 9-ciolatkowi, że zostanie oddany do adopcji, jako jedyny z rodzeństwa nie pojedzie do Disneylandu lub oskarżyć o bałagan, którego nie zrobił, tylko po to by potem wrzucić filmik na youtube, nie mam podstaw by nie wierzyć w tę historię. Ludzie są okropni i postępują wstrętnie - samo to, że kanał tej pary oglądało 700 tysięcy ludzi, dużo mówi jak dużo psycholi mamy na świecie...

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 9

@netqa: Nie napisałam, że nie wierzę w ciasnotę mieszkaniową, tylko, że taki ścisk generuje konflikty i frustrację. Każdy potrzebuje prywatności. Ale autorka pisze... "mama z tatą brali ją ze sobą do INNEGO pokoju.". Brzmi to tak, jak by tych pokoi było kilka. Naturalne byłoby, gdyby napisała "do drugiego pokoju", lub "do swojego pokoju". Dlatego zapytałam, z kim mieszkały dzieci? Z dziadkami? Czyli rodzice w jednym pokoju, a pozostała czwórka w drugim. I dziadkowie tak sobie spokojnie siedzieli zupełnie nie reagując, gdy starsza o cztery lata siostra maltretuje młodszą?

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
8 14

@Armagedon: mnie się nasuwa tylko jedno - chęć wejścia na główną czyli jakieś uznanie ze strony czytających. Tylko wg mnie w zmyslaniu trzeba mieć umiar, żeby ludzie kupili.

Odpowiedz
avatar modo
4 6

Mieszkanie bylo 2 pokojowe. Jeden pokój nazywano stołowym, drugi sypialnią. W sumie obydwa pokoje były sypialniami. Kilka moich koleżanek mieszkało wtedy w mieszkaniu jednopokojowym, więc automatycznie dzieci spały z rodzicami w tym samym pokoju. To byla tylko sypialnia i stół który rozkladało się jak przychodzili goście. Ciasnota nie byla więc tylko u nas. Jeśli dokładnie chcesz wiedziec jak spaliśmy to dziadek spał w tzw. alkowie, rodzice w jednym pokoju (choć na osobnych wersalkach), a my z babcią w drugim pokoju. Dziadkowie nie sypiali razem, bo zawsze dziadek mial jakąś « ciocie » czytaj kochanke. Jestem czytelniczka piekielnych od dluższego czasu, a najbardziej zatrzymało mnie tutaj na dlużej, że są tutaj ludzie którzy poprawiają błędy. Mieszkam juz wiele lat za oceanem i staram sie nadal pisać poprawną polszczyzną. Poprawiać błędy ortograficzne jest bardzo latwo, ale interpunkcje czy styl zdania, już trudniej. Tutaj są milośnicy języka polskiego, którzy konktretnie zwracają uwagę gdzie w zdaniu został popelniony bląd. Dziękuje tym ludziom za ich prace. Robią to za darmo. Pisząc do INNEGO pokoju, miałam na myśli do innego niż byłam ja. Wspomiałam że były dwa pokoje, więc jak ja byłam w jednym to oni szli do innego. Stołowego czy sypialni jak go zwał, tak go zwał. Piszesz ze powinnam napisać do DRUGIEGO pokoju. Skoro tak piszesz to z pewoscią masz racje. To ty obcujesz z językiem polskim na codzień. Dla mnie jednak to taki niuans językowy, którego nie czuję. Myślałam że jest to jasne, ale jeśli nie to dziękuje za zwócenie mi uwagi. Myślę jednak skromnie, ze po tylu latach, nadal piszę poprawnie po polsku. Jeśli chodzi o dziadków, tak, ich zachowanie uważam za piekielnie (nieodpowiedzialne) ale jak już odpisalam wyżej (oszi90), większą krzywdę zrobili siostrze niż mnie. W odpowiednim wychowaniu, nie chodzi kto komu zrobi większą przykrość, krzywde tylko jak przygotuje dzieci do póżniejszego życia w społeczeństwie, rodzinie, pracy itp. (moim skromnym zdaniem)

Odpowiedz
avatar modo
2 6

@Armagedon: Ta moja historia jest tu zakończona. Słowo ,,potem’’miało znaczyć że pózniej były inne historie, zdarzenia niekoniecznie miłe. W końcu opisujemy tu historie piekielne a miłe na wspaniałych czy anielskich. Tu opisuje się po jednej historii a nie całą biografie. Wiadomo że niemiłe przeżycia nie wpływają dobrze na zdrowie. Cóż, żeby było bardziej zrozumiałe, mogłam napisać KURTYNA. Ponieważ to jest moja pierwsza historia to opisałam moje pierwsze przeżycia jakie pamiętam. Jeśli to jest dla ciebie taki hard że wydaje się zmyślone, to dobrze że nie napisalam naprawde coś hard. Skoro tak to silnie odbierasz, to cieszę się, bo to tylko utwierdza mnie w przekonaniu ze nie jestem przewrażliwiona, tylko to nie jest miła historia. Choć nie jakiś hard. Czytałam tu gorsze, smutniejsze. Na piekielnych nie przedstawia sie dowodów, czy historia jest prawdziwa czy nie. Jeśli wymagasz dowodów, to większość tutaj opisanych historii nie ma dowodów na piśmie czy zarejestrowanych na kamerze itp. Z dowodami idzie sie do sądu, jak chce się pocieszenia to idzie się do psychologa, księdza czy imama. Tu opisuje się historie żeby się z nimi podzielić. Czasami komuś innemu pomoże, bo widzi że u innych też nie codziennie świeci słońce. Innym pomaga znależć dobrą riposte. Co do wejścia na główną, to znając dobrze język może zaproponuj adminowi, żeby byla opcja ,,nie chcę wejść na główną’’ Chętnie nacisnę taki przycisk. Co daje wejście na główną? Nic, ani punkty, ani wynagrodzenie a historia po 2 tygodniach i tak spada w czeluści piekielnych i internetu. Co u mnie teraz słychać? Żyje mi sie bardzo dobrze, no ale nie o tym pisze się na piekielnych.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

@modo: Podejrzewałam cię o młody wiek sądząc po stylu pisania. Ale twój wieloletni pobyt "za oceanem" wiele wyjaśnia. A z tego, co opisujesz (warunki mieszkaniowe wielu osób) wynika, że rzecz miała miejsce jeszcze w głębokim PRL. Nikt ci nie każe niczego udowadniać. Po prostu, niektóre historie tu zamieszczane są wiarygodne, niektóre mniej, a niektóre wcale. Owszem, to co opisałaś jest dla mnie hard. Bo o ile jestem w stanie przyjąć, że niektórzy rodzice (zwłaszcza dawno temu) stosują kary cielesne, krzyczą na dzieci i - ogólnie rzecz biorąc - o wychowaniu nie mają pojęcia, są egoistyczni i bezduszni, o tyle sytuację z twojej historii uważam za skrajnie patologiczną. Bo nawet trudno założyć, żeby to miały być jakieś wynaturzone metody wychowawcze. To były wyjątkowo wyrafinowane szykany i sposób na celowe dręczenie kilkuletniego dziecka. Na dodatek BEZ POWODU. Tego nie da się zrozumieć, chyba, że rodzice mają jakieś dysfunkcje umysłowe, intelektualne, albo emocjonalne. A do tego wszystkiego jeszcze dziadkowie, którzy - w normalnych okolicznościach - za swoje wnuki, szczególnie, gdy są jeszcze małe i bezbronne, gotowi dać się pokroić. A tu - zero reakcji i pełna akceptacja, kto wie, czy nawet nie aprobata. Dlatego nie dziw się, że ktoś powątpiewa w prawdziwość twojej historii. Tym bardziej, że właściwie nie wiadomo co działo się później. Z takiej traumy dzieci nie wychodzą ot, tak sobie, bez żadnej pomocy. Skoro mieszkasz na drugim końcu świata i to od lat - prawdopodobnie zerwałaś wszelkie kontakty z rodziną. Ale o tym nic nie napisałaś.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 6

@Armagedon: ja bym sie wcale nie zdziwila gdyby to byla prawda u mnie tak bylo tzn nie udawali bicia tylko bili naprawde mnie, brata babcia nie reagowala nie psychiatra tylko psycholog, leczenie PTSD oraz lekowego stylu pryzwiazywania sie na poczatek pewnie i syndromm ofiary bo co by nie zrobila to nie dzialao wiec weszla wyuczona bezradnosc

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 7

wspolczuje ci bardzo odetnij sie od nich calkowicie na dobre ci wyjdzie bo to sa mega toksyczni ludzie mnie i mojego brata bili naprawde poamietam, jak S nie chcial cyztac glosno bo sie wstydzil bili go, krzyczal "ratunku", a ja schowalam sie w budzie psa na podwoirku i z calej sily zaciskalam uszy by nie slyszec krzykow mial wtedy z 8 lat mamam mnie przeprosila, ze spermodawca ( nie nazwe go ojcem) nie mam oc zym rozmawiac

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Pomijając historię z rodzicami, ciekawy jestem co teraz powiedzą osoby wychwalające pod niebiosa posiadanie rodzeństwa i uważające jedynaków za osoby kalekie.

Odpowiedz
Udostępnij