Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam ja koleżankę (K1) z którymi poszłam na kurs prawa jazdy w…

Mam ja koleżankę (K1) z którymi poszłam na kurs prawa jazdy w jednym czasie. A właściwie dwie,ale o jednej będzie to historia. Dwie z nas udały się do jednej szkoły jazdy, a jedna(K2) do innej.
Ja i koleżanka z jednej szkoły rozwlekłyśmy swój kurs na półtora roku (zaraz po nauce teorii wyjechałyśmy z kraju) ta trzecia kurs kontynuowała.
Ja i K1 w końcu kurs skończyłyśmy, poszłyśmy na egzamin, egzamin zdałyśmy szybko (jak na polskie standardy), bo za drugim razem, a K2 próbuje zdać od końca 2015 roku. Ma za sobą (na dzień dzisiejszy) 17 nieudanych prób praktyki i za ósmym razem zdała teorię.
Kilka dni po zdaniu mojego egzaminu K2 dzwoni do mnie z gratulacjami. Rozmowa wygląda mniej więcej tak:
K2: Heejaaaaa, słyszałam że prawko zdałaś. K1 mówi, że bezbłędnie i wszystko cud miód. Kujon! Ale nie gratki, to super-hiper zajebiście. Za którym razem?
Ja: No cześć, tak zdałam. Za drugim. Zdałabym za pierwszym, jednak miała miejsce sytuaja nie z mojej winy co sam egzaminator mi powiedział, że egzamin byłby pozytywny, bo wracaliśmy już do WORDu, ale takie są przepisy. Ale najważniejsze, że się udało.
K2. Taaa....No fajnie, fajnie. Gratki i teges...To komu OBCIĄGNĘŁAŚ, żeby zdać?
Ja ( w niemałym szoku) Nikomu. Nauczyłam się tak jeździć by zdać?
K2: Matyldzia daj spokój...ja to w pełni rozumiem i popieram! Sama bym tak zrobiła, ale chyba się nie da. Temu pytam jak tobie się udało?
JA: Mówię ci przecież - poszłam, zdałam placyk, wyjechałam na miasto i wróciłam. To nie takie trudne, jak zostaniesz dobrze nauczona.
K2: Przestań mi tu pier###lić o nauce, bo ja wiem jak to wygląda. Tylko, że nie myslałam, że ty taką su### jesteś. Ja bym ci powiedziała. Co ty ku## myślisz, że ja mam nieograniczone budżety na to? Powinnam zdać od razu, bo jestem od ciebie ładniejsza, szczuplejsza, znacznie lepiej jeżdżę i jestem od ciebie mądrzejsza*.
Ja: Niezła fala pochlebstw i skromność. Widziałam jak jeździsz i wcale nie jeździsz dobrze**. Jedyne co mogłabym zrobić to dać ci numer do mojego instruktora, bo uczy świetnie, ale jak ty masz się tak zachowywać przy nim, to nie zamierzam psuć swojej opinii w jego oczach.
K2. Dobra, weź spier### jeb####y lachociągu. Zdam bez twojej łachy dzi##ko!
I się rozłączyła.

*Ja wiem, że wykształcenie nie jest równoznaczne z inteligencją, ale jednak kończąc studia, mając dwa inne tytuły i przynajmniej podstawową wiedzę z zakresu różnych dziedzin (bynajmniej robienia tipsów) to egoistycznie uważam, że jestem mądrzejsza o wiele, od dziewczyny która z wielkim trudem skończyła gimnazjum, a do liceum dla dorosłych chodziła tylko dlatego, że było łatwiej. Matury nie zdała (sześciokrotnie poległa z matematyki i dwa razy na maturze językowej), nie pracuje, nie robi nic ze sobą, poza dbaniem o linie, bo faktycznie jest szczuplejsza. :)

** Nie uważam też, że jeżdżę doskonale i prawo jazdy odebrało mi rozum. Nie, jeżdżę jak każdy świeżak, nie wszystko jeszcze umiem zrobić, staram się jeździć rozsądnie i z głową, nawet jeżeli czasami jadę 40 km/h w ograniczeniu do 50 podczas gdy inni pomykają po 60km na tej samej drodze, ale to osoba, która oblewała egzaminy na takich rzeczach:
- Jedenastokrotne zgaśnięcie silnika (egzaminator jej powiedział, że egzamin już oblała, ale zapłaciła za tę godzinę. W końcu się poddał i kazał jej przesiąść);
- Oblany łuczek trzykrotnie. Raz jej słupek "wyskoczył", raz zatrzymała się za kopertą (prawie na murowanej ścianie kilka metrów dalej) i raz, bo samochód jej zgasł;
- Wjechała pod prąd (nie na jakiejś trudnej, nieprawidłowo oznakowanej drodze na wygwizdowie. Na największym skrzyżowaniu w mieście, gdzie ruch jest naprawdę duży przez cały dzień);
- Prawie zabiła pieszego. Na pasach, na zielonym świetle;
- Cyt. "c*uuj rowerzysta" jej wyjechał. Z drogi z pierwszeństwem;
- Wymuszanie pierwszeństwa;
-Nieprawidłowe sygnalizowanie manewrów (lub ich brak);
I jeszcze kilka innych mniejszych czy większych głupot. Jest to osoba, która wyjeździła około 100 godzin, a samochód czasami jej skacze jak żabka i co chwilę gaśnie (z nerwów :D) zupełnie jakby w tej L-ce był kursant, który ma swoje pierwsze godziny jazd.

Straciłam ja tę osobę "znajomą" i wcale nie żałuję. Zastanawia mnie skąd u niej przekonanie, że mogłabym w taki sposób zdać jakikolwiek egzamin albo zdobyć cokolwiek innego. Doskonale zna moje poglądy w tym temacie, bo (może naiwnie) wierzę, że wiele da się osiągnąć odpowiednim zawzięciem, wysiłkiem i pracą nad samym sobą. Za to znajoma nie miałaby problemu by osiągać korzyści w taki sposób, bo przecież to łatwiejsze, jak często podkreśla.

OSK i egzaminy

by ~Matylka
Dodaj nowy komentarz
avatar Ara
12 16

Idę o zakład, że to jedna z tych osób które, jeśli mają problemy ze znalezieniem pracy, to od razu mówią że w Polsce pracy nie ma i że jest beznadziejnie, a jak ktoś ma, to na pewno po znajomościach. Bo sposób rozumowania dokładnie ten sam.

Odpowiedz
avatar Polio
12 12

@Ara: Zwykle w parze dochodzi jeszcze myślenie roszczeniowe: "a bo mi się należy", "a bo państwo powinno zapewnić szkołę, pracę, mieszkanie, opłaty, wyżywienie, antykoncepcję itd.itp." oraz, mój osobisty faworyt, "prywaciarze sku*****y, kradną i należy ich opodatkować, żeby dać na biednych".

Odpowiedz
avatar Ara
4 4

@Polio: Tak właśnie jest. Przeraża mnie natomiast, że nie prezentują takiego sposobu myślenia tylko ludzie starsi, co byłbym w stanie zrozumieć (w końcu komuna zrobiła im wielką krzywdę, także psychiczną). Młodzi też często prezentują taką postawę.

Odpowiedz
avatar Polio
0 0

@Ara: Biorąc pod uwagę nauczanie i wychowanie szkolne, w tym w szczególności treści przemycane na WOSie, nie jest to aż tak dziwne. Wystarczy przejrzeć tematy zajęć : nierówności ekonomiczne, społeczne, dyskryminacja ekonomiczna, brak tolerancji w połączeniu z silnym akcentem na konieczność odgornego rozwiązywania tych problemów przez Państwo, muszą wydawać taki plon.

Odpowiedz
avatar milia
13 13

Cieszę się że nie zdała, mam nadzieję że nie zda nigdy! Stanowi poważne zastrzeżenie na drodze

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
13 13

Moja droga, nie powinno Cię to dziwić. Każdy ocenia według siebie. Jeżeli jedynym patentem Twojej koleżanki na osiągnięcie czegokolwiek jest "obciągniecie", bo nic innymi sposobami nie uzyska to nie dziw się temu pytaniu. Ciesz cię natomiast, że już nie jest ona Twoją koleżanką.

Odpowiedz
avatar paski
6 6

Mialam dac minusa bo nie chcialo mi sie wierzyc w te historie. Ale potem mi sie przypomnialo jak kiedys ktos mi zarzucil danie dupy za prace. Swoja droga kolezanka dziwna, ze chwali sie kolejnymi porazkami i jeszcze tak dokladnie wam opisuje dlaczego nie zdala. Mi byloby chyba wstyd:P

Odpowiedz
avatar Polio
4 4

Dziwię się, że kontynuowałaś rozmowę po drugiej kwestii K2.

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
5 5

Szkoda, ze połowa Twojej historii jest tłumaczeniem się, że wcale nie uważasz, że jesteś lepsza. Nie dodaje to powagi.

Odpowiedz
avatar izamarkow
1 7

Prawo jazdy zdawałem prawie dziesięć lat temu. Aut było dużo, dużo mniej , a i zdać było łatwiej. Zdawało się na "maluchach" więc nawet średnio dysponowany manewrów mógł nauczyć się na pamięć. Ale mieliśmy w grupie niejaką Magdę, która otwarcie przyznawała, że nie odróżnia kierownicy od zderzaka, ale wszyscy robią prawko więc głupio nie mieć. Złotym środkiem na zdanie była mini i duży dekolt (dziewczyna bardzo ładna). Jakiego trzeba mieć pecha żeby na egzaminie trafić na jedyną kobietę pracującą w LOK-u...

Odpowiedz
avatar imhotep
2 2

@izamarkow: LOL, dziesięć lat temu były już Corsy, a prawie dziesięć lat temu pewnie już ich następca ;)

Odpowiedz
avatar izamarkow
0 0

Sorki. Gdzieś wkradł się błąd. Prawko robiłem w 1993 roku.

Odpowiedz
avatar cracoff
2 2

@izamarkow: Właśnie miałem pisać że 10 lat temu nie zdawało się na "maluchach":-).

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 0

Hehe, mam taką koleżankę w pracy. Podchodziła już sama nie wiem ile razy. W dodatku w UK, czyli w kraju w którym egzaminator ma pomóc a nie uwalic za wszelką cenę. Ostatnio żaliła się, że nie zdała bo nie zaciągnęła ręcznego na skrzyżowaniu. Zdziwiło mnie to, bo nie ma takiego obowiązku, więc zaczęłam drążyć. Okazało się, że oblała nie przez to że nie zaciągnęła hamulca a przez to, że skrzyżowanie było pod górkę i przy ruszaniu o mało nie wbiła się w auto z tyłu...

Odpowiedz
avatar b_b
-1 3

Co masz do "robienia tipsow" ? Praca jak jazda inna a i wiedzę i zręczność trzeba mieć. Trochę szacunku!

Odpowiedz
avatar FantomSG
1 7

Znowu to zje#$ne "mam ci ja". To jest takie żenujące używanie tego durnego zwrotu sprzed 1 wojny

Odpowiedz
avatar inga
1 3

@FantomSG: Podobnie jak "rodzicielka", "przybytek" i błędnie odmieniane "ów".

Odpowiedz
avatar Lolitte
0 0

@inga: O ile błędne odmienianie "ów" faktycznie jest wkurzające (tak jak złe użycie słowa "bynajmniej") to co złego jest w "rodzicielce" czy "przybytku"?

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

Trzeba było wskazać jej dwóch instruktorów, o których słyszałaś, że trzeba ich po pracy zagadać i "obciągnąć". Przynajmniej mieliby rozrywkę ;)

Odpowiedz
Udostępnij