Zapisałam się na pewną specjalistyczną konsultację dotyczącą spraw zdrowotnych. Prywatnie, zapisy przez internet, można wybrać termin, godzinę, lekarza. Najwygodniej było mi wybrać datę 2 maja, możliwość była. Dla ścisłości 1 i 3 maja zaznaczone było jako niepracujące.
Otrzymałam od razu e-maila z potwierdzeniem rezerwacji. Później SMS-a z przypomnieniem o wizycie, dzień przed wizytą jeszcze jednego maila. I tak przygotowana wyruszyłam na wyprawę do pobliskiej Warszawy.
Ponieważ akurat tego dnia od rana upodobała mnie sobie paskudna migrena, poprosiłam mojego męża, żeby mnie podwiózł, pomimo daty międzyświątecznej na ulicach wcale nie było luźno, ledwo udało się znaleźć miejsce do zaparkowania (bo Śródmieście), trafiłam do budynku, a tam od portiera dowiedziałam się, że oni dzisiaj nie pracują. I w ogóle to było już dużo pacjentów, którzy też tak przyszli i poszli.
Próbowałam jeszcze zadzwonić do przychodni, bo nie do końca uwierzyłam portierowi, ale jak nie pracują, to i telefonu nie było komu odebrać. Na stronie internetowej, na FB, nigdzie nie ma wzmianki, że nieczynne, że przepraszają, czy coś. Potrafią wysyłać wiadomości o wizytach, a o odwołaniu już nie.
Napisz na ich stronie na FB o zaistniałej sytuacji. Jest szansa, że inne osoby, które również tego dnia zostały odprawione z kwitkiem się dołączą. Przyszli pacjenci powinni mieć wiedzę o braku profesjonalizmu ze strony placówki.
OdpowiedzTo się nazywa "podejście" do pacjenta... Moja mama miała podobną sytuację z wizytą u ginekologa.
OdpowiedzZjemTwojeCiastko dobrze mówi. Przedtem oni byli Sprite, teraz Ty bądź piekielna;)
Odpowiedz