Niedawno zmarła moja sąsiadka z domu naprzeciw, kobieta o złotym sercu, była dla mnie jak druga babcia. Po około miesiącu do pustego domu wprowadziła się jej siostra(nazwijmy ją Grażyna), jak się okazało bardzo religijna osoba, do tego stopnia, że wszystkich sąsiadów zaczęła zapraszać na wspólną modlitwę. Jako że nie jestem wierzącym to ładnie odmówiłem, ale teraz widzę że to był błąd.
Od tamtej pory Grażyna zaczęła mnie traktować jak źródło wszystkich problemów jakie ją spotykają. Do niedawna nie był to jakiś wielki problem, ale od kiedy zaczęło się robić ciepło i odkryła, że oprócz tego że jestem ateistą, to także jeżdżę na motocyklu (w sumie to cała moja rodzina) robi wszystko, żeby uprzykrzyć mi życie.
Dowiedziałem się, że koszenie trawy w niedzielę jest zabronione, i że jak jeszcze raz to zrobię to zostanie o tym poinformowana policja. Jako że specjalnie się tym nie przejąłem to dwa tygodnie później rzeczywiście zawitał u nas pan dzielnicowy, jednak pomimo usilnych próśb Grażyny nie mógł mi wystawić mandatu. Jednak wczoraj stało się coś co zainspirowało mnie do napisania tej historii, otóż Grażynie bardzo przeszkadza to że świeci się u mnie światło do 1-2 w nocy, i nie może przez to spać.
Takich sytuacji było więcej, jak wzywanie policji, bo "pod jej domem kręci się gang motocyklowy i boi się o swoje życie" kiedy całą rodziną i paroma przyjaciółmi spotkaliśmy się pod domem przed wyjazdem na wycieczkę, albo narzekanie, że nasze psy mają wściekliznę bo na nią szczekają.
Przepraszam za wszystkie błędy, nigdy nie byłem dobry w pisaniu czegokolwiek, ale następnym razem postaram się poprawić.
Historia piekielna, takie sąsiadki niestety potrafią się trafić. Co do błędów, jeżeli występują, to proponuję sprawdzić przed opublikowaniem, a nie przepraszać za lenistwo. Pewnie dostanę trochę minusów, ale taka prawda. Nie myli się tylko ten co nic nie robi, błędy się mogą zdarzyć, ale przepraszanie za nie z góry jest lenistwem.
OdpowiedzZgłoście Stalking.
Odpowiedz"Jako że nie jestem wierzącym to ładnie odmówiłem, ale teraz widzę że to był błąd." Błędem - i to poważnym - byłoby, gdybyś jej NIE odmówił. Po pierwsze - wyszedłbyś na hipokrytę, po drugie - nie dałaby ci już spokoju aż do samej śmierci. Swojej, lub twojej.
Odpowiedz@Armagedon: myślę, że autor nie odmowę uważa za błąd, a poinformowanie sąsiadki, że jest niewierzący. Pewnie gdyby użył jakiejś wymówki, teraz miałby spokój.
Odpowiedz@Armagedon: Popieram w 100%. @tysenna: Niestety ale pewnie raczej niewiele by to dało. Wydaje się że ta kobieta to taki typ człowieka który zawsze do czegoś się przyczepi. @thedeviantfox Jeszcze tak na koniec co do tekstu "bardzo religijna osoba" to nie wiem jaką religie ona tam wyznaje ale sądząc po zachowaniu to z wiarą katolicką ma to niewiele wspólnego :)
Odpowiedz@tysenna: A w którym zdaniu wyczytałaś, że autor poinformował sąsiadkę, że jest niewierzący? Po prostu jej odmówił, "jako że" jest niewierzący. Ta informacja jest dla nas. Mógł równie dobrze napisać "dlatego że", albo "ponieważ".
OdpowiedzAle jak to?! Nie dostałeś mandatu za koszenie trawnika? Co za niekompetentni panowie policjanci :D
Odpowiedz@NieWiemJakiMamLogin: pewnie sami na lsuzbie zamiast w kosciele i glupio im bylo ;)
Odpowiedzmama mówi żebym nie odkurzała w niedzielę haha... jakoś tak mi najlepiej pasuje, co mnie dzień tygodnia obchodzi :D
OdpowiedzNie powiem, że jestem święta i nigdy nie zaprosiłam znajomych czy nie szurnęłam krzesłem, ale do sąsiadów to mam wyjątkowego pecha. Najpierw była kobieta niezrównoważona psychicznie. Ta na szczęście dla mnie wyżywała się głównie na własnym mężu, a na nas tylko sporadycznie, jak jej się nudziło. Wymyślała wtedy różne rzeczy, a fantazję miała sporą. Brakowało tylko, żebyśmy goli i pomalowani na zielono urządzali libacje alkoholowe na dachu. Potem był facet z małym dzieckiem. Nachodził nas co parę dni, bo według niego byliśmy winni wszelkich hałasów i wszystkiego, co działo się nie tak na klatce oraz chyba na świecie. Nie odpowiadaliśmy tylko jeszcze za gradobicie. Teraz mieszka pode mną jakaś wrzaskliwa kobieta. Dopóki jednak nie czepia się mnie, ja też nie będę. Raz ktoś z dołu przyszedł i pukał do drzwi, ale nauczona doświadczeniem z poprzednich mieszkań, nie otworzyłam drzwi.
OdpowiedzWspółczuję. Wydaje mi się, ze w takich okolicznościach dobrze by było, żebyś tego nie zostawił, tylko również budował jakąś historię zgłoszeń nękania ze strony sąsiadki na wypadek, gdyby sytuacja się eskalowała.
OdpowiedzA niech no tylko zaczną w okolicy ginąć koty... Ty, ty... szatanistyczny kotożerco, ty!
OdpowiedzA może tak zacząć naciskać na policjantów, aby wystawiali mandaty za nieuzasadnione wezwania?
Odpowiedzkoszenie trawy w niedzielę jest piekielne z twojej strony, musisz halasowac sasiadom akurat w wolny dzien, jakbys nie mogl tego zrobic od poniedzialku do soboty?
OdpowiedzA co jak to jest jedyny dzień wolny na tyle aby porobić coś przy chałupie? Nie wszyscy pracują od poniedziałku do piątku w godzinach porannych. Mieszkam w bloku i nie mam oporów włączyć wiertarke w niedziele aby żonie powiesić obrazek, czy strzelic na szybko malowanie ścian (używam pistoletu). Tylko staram się kończyć w ludzkiej porze. A to że niedziela? Mam na pukajacych sąsiadów odpowiedź "szabas był wczoraj" i wkładam jarmułkę.
Odpowiedz@sutsirhc: U made my day :)
Odpowiedzza kazdym razem pros o wystawienie mandatu za bezzasadne wezwanie policji zaplaci raz, drugi, to moze zmadrzeje
OdpowiedzAkurat hałasowanie (koszenie do cichych i krótkich czynności nie należy) w niedzielę, czyli dla wielu osób jedyny dzień kiedy mogą odpocząć to przejaw braku szacunku dla sąsiadów i buractwo. Tak, żadne prawo tego nie zabrania, tak jak nie ma paragrafu na bycie gburem i samolubem
Odpowiedz@ghazi: To wyobraź sobie, że są prace zmianowe, firmy otwarte poniedziałek - niedziela. Ktoś siedział w pracy do 5:00 w środę, wraca do domu i od godziny 9:00 dzieci się drą pod oknem, bo ma nieszczęście mieć okno na plac zabaw. Albo lepiej - przy ruchliwej ulicy, dudnią mu tramwaje, słychać klaksony. No i co? Zarówno te dzieci jak i ci kierowcy w tyłku mają, że ktoś chce spać i nie, nie mogą iść hałasować gdzieś indziej. I tak można mówić o każdej porze dnia i nocy :) A kosiarka nie hałasuje aż tak, żeby ją było słychać przy zamkniętym oknie i podgłośnionym telewizorze/radiu. Chcesz ciszę? Kup dom gdzieś, gdzie nie ma żadnej zabudowy i nie zanosi się na to.
Odpowiedz@burninfire: Nie zgodzę się. W praktyce - kosiarka generuje zdecydowanie największy hałas, z pośród powszechnie używanych sprzętów. Jest zdecydowanie głośniejsza, niż dzieci w ogródku. W dodatku akurat czas koszenia jesteś w stanie dosyć dowolnie dobrać. Tramwajów i ruchliwej ulicy w to nie mieszaj - skoro mowa o koszeniu trawnika przed domem, to raczej nie jest mowa o centrum miasta.
OdpowiedzWszystko rozumiem - ale w niedzielę nie kosi się trawnika! Nie z powodów religijnych, i nie z powodu przepisów, a ze względu na "ogólnospołeczną umowę". Zrobiłem ten sam błąd po przeprowadzce z miasta na wieś. Odwiedził mnie wtedy sąsiad (na szczęście - nie z awanturą) i półżartem wyjaśnił, że najlepiej kosić trawnik w sobotę w okolicach południa. Ewentualnie w tygodniu wczesnym wieczorem. Ale nie w niedzielę. I wiecie co? To się sprawdza. Dzięki temu wszystkie kosiarki w okolicy wyją w tym samym czasie, a poza tym jest cisza i spokój.
Odpowiedz@yakhub: jaka jest różnica między sobotą i niedzielą? Nie licząc wyjścia do kościółka, co zdaje się nadal nie jest obowiązkowe
OdpowiedzWszystko wszystkim, ale koszenie trawy w niedziele buractwem jest.
Odpowiedz