Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka lat uważnego czytania piekielnych i w końcu historia :) Na dodatek…

Kilka lat uważnego czytania piekielnych i w końcu historia :)
Na dodatek taka z cyklu "myślałam, że mnie już nic nie zdziwi, ale..."
Nie musicie w nią wierzyć - ja wciąż nie dowierzam.

Pracowałam jeszcze do niedawna jako hostessa na degustacjach u pewnej firmy wędliniarskiej. (Dlaczego już tego nie robię to też niezła historia). Ot, był sobie stand, a na nim czasami grill, a oprócz tego w zestawie ja z tacą jedzonka.

Do wielu zachowań przedstawicieli mojego gatunku zdążyłam się przez 2 lata pracy przyzwyczaić;

- Paniszcza traktujący mnie jak człowieka niższej kategorii. Nie odpowiadanie na moje dzień dobry, ignorowanie, ostentacyjne krzywienie się, kiedy podchodzę.

- Głodni delikwenci wyjadający z apetytem wszystko z tacki, bo ZA DARMO, a potem nie kupią nic. Rekordzista zmieścił trzy tacki, pomimo wyraźnego tłumaczenia, że już dość. A one mają ok 40cm długości...

- Dociekliwi konsumenci wypytujący mnie o dokładny skład, ile co ma konserwantów, atesty używanych maszyn i rodowód świnki, z której zrobiono ten kawałeczek kiełbasy. Order cebuli uroczyście w myślach nadałam panu, który po skosztowaniu jakiejś próbki darł się na cały sklep, że to za słone i nikt tego nie kupi.

Jednak Pana z ostatniego piątku zapamiętam na długo, bo czegoś takiego jeszcze nie widziałam.
Mały sklep, duży ruch.
Dreptam tam i z powrotem wśród mas ludzi i częstuję. Zwijam się jak w ukropie, ale jestem tylko człowiekiem - po pięciu godzinach musiałam usiąść i napić się herbaty.
Odłożyłam tacę na stolik, kiwnęłam paniom na stoisku i uszłam może sześć kroków, kiedy rozegrała się akcja rodem z filmu.

Jakiś Janusz przyuważywszy naszykowaną tacę jedzenia bez opieki, rzucił swój koszyk w kąt, złapał tackę i sprintem pognał do wyjścia, gubiąc nieco próbek po drodze. Z szoku zapomniałam, że mnie nogi bolą :D

I ja się tylko pytam, po co?
Nic nie jadł przez cały tydzień? Bał się mnie, czy co? A może miał w domu przyjęcie i przyuważył darmowe przekąski...
A najfajniejsze jest to, że tacka została wystawiona po to, żeby się poczęstować i bez mojej pomocy.
Masakra...

sklepy degustacje

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar menevagoriel
40 46

Ooo to ja jestem na liście- zawsze pytam z czego to jest zrobione, gdy jakaś hostessa do mnie podejdzie. Cóż, przykre jest to, że najczęściej nie wiedzą.

Odpowiedz
avatar KIuska
32 40

@menevagoriel: Ja też znalazłam się na liście. Juz wiem dlaczego po pytaniu o skład tak krzywo się na mnie patrzą. Takie pytanie to obraza majestatu! Trochę przykre, że autorka uważa to za piekielność a z tego co wiem to jest jej obowiązkiem.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
29 33

@KIuska: pracuję w handlu i nie wyobrażam sobie nie znać specyfikacji sprzedawanego towaru, ale widać to nie jest norma.

Odpowiedz
avatar Eko
18 26

@menevagoriel: Też pytam. To żadna piekielna dociekliwość, a korzystanie z przysługującego nam prawa, które zaczyna się już od poziomu Konstytucji, a dalej znajduje się w ustawach i rozporządzeniach. http://www.ekonsument.pl/a151_podstawowe_prawa_konsumentow.html Jeśli producent nie poinstruował autorki co do składu to naruszenie naszego prawa konsumenckiego. Choć zapewne kiełbasa, którą częstowała była w jakimś opakowaniu i możliwe, że podany był tam skład. Wystarczyłoby przeczytać, zamiast pomstować na ludzi.

Odpowiedz
avatar le_szek
4 16

@menevagoriel: Niestety, obawiam się, że zasada jest prosta - jeżeli coś promują (zwłaszcza w marketach), skład jest taki, że strach się bać. Mając hopla na tym punkcie, niekiedy - mając więcej czasu - sprawdzam składy wędlin. Jak się znajdzie jedna-dwie w całym sklepie bez wypełniaczy i dosmaczaczy (czyli w składzie mają tylko mięso, przyprawy, ew. saletrę) - uznaję to za cud :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2017 o 12:09

avatar menevagoriel
10 12

@le_szek: wiem. Ja znalazłam dosłownie 2 wędliny i 2 rodzaje kielbas o dobrym składzie. Tylko te kupuję.

Odpowiedz
avatar KIuska
5 7

@Eko: Wydaje mi się, że jest to kiełbasa pokrojona w plasterki i ładnie ułożona na tacy. Wtedy dostajesz tylko kielbasę, opakowania nie ma.

Odpowiedz
avatar Eko
9 13

@KIuska:Dlatego w ostatnim zdaniu użyłam słów świadczących o domniemaniu. Jednak raczej nie przypuszczam, żeby do sklepu na promocję produkty jechały już pokrojone/dozowane. Z tego co widziałam hostessy zwykle porcjują produkty przy swoim stoisku, więc mają dostęp do opakowania. Dodatkowo, taki towar jest dostępny - wszak o to chodzi, aby go sprzedać. Zwykle blisko takiego stoiska promocyjnego. Ale, zakładając, że hostessa nie ma opakowań, a produktu brak w sprzedaży, to obowiązkiem producenta jest informacje o produkcie jej dostarczyć, żeby mogła odpowiadać na pytania.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
11 15

@menevagoriel: ja też często dopytuję o skład albo inne szczegóły dotyczące promowanego jedzenia. Nie sądziłam, że dla hostessy to taka obraza... Zawsze uznawałam, że stoi tam również po to, aby opowiedzieć coś więcej o danym produkcie.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
6 8

@Eko: Jeżeli czegoś brak w sprzedaży, to po jakiego wafla stoją i częstują? :D Ja zazwyczaj nie pytam hostessy o skład, tylko o to, który to produkt - idę, czytam sobie etykietę i tyle.

Odpowiedz
avatar mitzeh
27 31

No faktycznie burak. Ale, jak słusznie Ci wytknięto, co jest złego w dopytywaniu o skład produktów? Który chyba zresztą powinnaś znać jako osoba, której zadaniem jest zachęcić konsumenta do zakupu danej rzeczy?

Odpowiedz
avatar Minina
11 15

@kitusiek: Nie, to nie jest wytłumaczenie oburzenia. Jak nie wie, to niech idzie do pracodawcy i dopyta, dodając przy tym, że ludzie chcą wiedzieć i w ciemno nie kupują. Jak producent nie ma nic na sumieniu, to problemów przecież stwarzać nie będzie i skład udostępni. Zresztą nie jestem pewna, ale coś mi świta, że skład na opakowaniu podany być musi. A jak to jest w przypadku takich szynek czy kiełbas kupowanych na kilogramy, to nie wiem. W każdym razie konsument ma prawo wiedzieć, co kupuje, a co za tym idzie - ma prawo pytać.

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
11 13

@Minina: W przypadku jedzenia skład musi być podany na opakowaniu. W przypadku towarów kupowanych bez opakowania zbiorczego (np. wędlina czy słodycze na wagę) obowiązkiem sprzedającego jest ten skład udostępnić. Często jest drukowany automatycznie na metce z wagą. Jeśli go tam nie ma masz prawo dopytać kogoś z obsługi.

Odpowiedz
avatar jass
4 6

@kitusiek: Przypomina mi się akcja z warszawskimi aniołkami sprzed paru lat - przed Bożym Narodzeniem w Centrum i większych centrach handlowych pojawiły się aniołki sprzedające opłatek. Tyle że nikt ich nie poinformował, czy opłatki są poświęcone, a ludzie często o to pytali. Niektórzy przyznawali, że nie wiedzą, inni kłamali, że są poświęcone. Jakiś dziennikarz wyśledził, że poświęcone nie są i była chryja.

Odpowiedz
avatar Ara
10 12

@kitusiek: Zły przykład. By to była analogiczna sytuacja, musiałbyś podać nie ulotkarza, a osobę, która oferuje mi kredyt. Bo hostessa na stoisku z żywnością oferuje mi produkt do konsumpcji. Tu i teraz. A skąd mam wiedzieć czy chcę lub mogę to zjeść, jak nie znam składu?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
9 11

@Ara dobrze gada - ulotka cię nie zabije. Jedzenie z alergenem może.

Odpowiedz
avatar Kataszka
11 23

Tez się do grona piekielnych zaliczam bo nie odpowiadam dzień dobry czasem. Panienki rzucają to dzień dobry w przestrzeń, nie wiadomo do kogo. I szczerze mówiąc wkurzają mnie czasem te hostessy z kiełbasą, serem albo cud-śledziem.

Odpowiedz
avatar Minina
24 28

Za ten trzeci myślnik masz minusa. Twoje oburzenie pytaniami o skład jedzenia, które starasz się komuś "opchnąć" jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. To trochę tak, jakbym ja jako przewodnik obrażała się, że ludzie mnie pytają, do czego służył przedmiot leżący w gablotce, albo kiedy powstał obiekt, w którym znajduje się muzeum. Pewne rzeczy w pracy po prostu wiedzieć musisz, nawet jeśli to praca dorywcza, tymczasowa, albo (jak w moim przypadku) praktyki. Po to tam jesteś, żeby udzielać informacji i odpowiadać na pytania zainteresowanych zakupem klientów. Gdyby nie to, to ta taca by sobie mogła stać sama, zaraz obok półki z kiełbasą.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
-4 8

@Minina: W tym rzecz, że nie bardzo. Wnioskując z historii, gdyby nie było tam nikogo, to taca z próbkami zniknęłaby w sekund pięć, a nie założyłabym się, czy i stoiska by nie podpieprzyli. Ludziom wszystko się przyda. :)

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
8 10

@eulaliapstryk: Rozumiem, że w Twoim przekonaniu praca pani polega tylko i wyłącznie na pilnowaniu, żeby ludzie nie zjedli za dużo ?

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
0 0

@Baobhan_Sith: Nieeee, nie tylko. Jeszcze na tym, żeby zachęcającą miną i ogólną prezencją swą skłonić mnie do spróbowania badziewia, które później może kupię. ;)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 9

Ode mnie minus za zaliczanie dociekliwych konsumentów do piekielnych. Jak już inni pisali, to chyba normalne, że chcę wiedzieć, co jem?

Odpowiedz
avatar timo
1 9

"Pracowałam jeszcze do niedawna jako hostessa na degustacjach u pewnej firmy wędliniarskiej" - pracowałaś U firmy? Zakupy robisz U sklepu, sprawy załatwiasz U urzędu, a uczyłaś się (w co wątpię) U szkoły? "Dociekliwi konsumenci wypytujący mnie o dokładny skład, ile co ma konserwantów" - no faktycznie straszne, że ktoś chce wiedzieć, co ma jeść! Niedopuszczalne wręcz, chamstwo nie z tej ziemi. W ogóle powinno być zakazane podawanie składu produktów na etykietach. Kobieto, Ty zdajesz sobie sprawę, co piszesz? Czepiasz się innych o to, że jesteś nieprzygotowana do swojej pracy? Z takim podejściem to chyba całe życie będziesz najwyżej hostessą...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2017 o 19:02

Udostępnij