Szukam do kupienia działki budowlanej.
Rozesłałam wici wśród znajomych, sąsiadów, rodzina mi trochę też próbuje pomóc coś znaleźć, a sama szukam gdzie się da.
Naszły mnie dwie refleksje. No dobra, więcej mam tych refleksji, ale większość z nich ma związek z tym jak zamordować paru agentów nieruchomości i nie pójść za to siedzieć :) więc skupmy się na tych dwóch.
1. Znajduję ogłoszenie, dzwonię. Gdy pytam o media, pan się oburza i jest bardzo zdziwiony, że takie dziwne pytania zadaję. On nie wie, no bo przecież to nie ma znaczenia, ważne żeby się działka podobała!
No tak, pewnie że nie ma. Woda w granicy działki czy kopanie studni głębinowej, faktycznie wsio ryba.
2. Zazwyczaj idzie w pakiecie z 1.
Kiedy można działkę obejrzeć? No w każdej chwili, ja pani podam namiary GPS, to pani sobie znajdzie. Na moje pytanie czy granice działki mi wskaże telepatycznie, nie doczekałam się odpowiedzi.
Ehhh...
działka
Mam działkę budowlaną na zbyciu :-D
Odpowiedz@wiera: na śląsku? :D
Odpowiedz@RealHorrorshow: Echhhh....niestety nie :(
Odpowiedz@wiera: "przecież to nie ma znaczenia, ważne żeby się działka podobała!" :D
Odpowiedz@RealHorrorshow: ja na slasku (gornym) ;-)
Odpowiedz@RealHorrorshow: Ja mam na śląsku. Opolskim :P Pasuje?
OdpowiedzNie zebym usprawiedliwial agentow, ale granice dzialek mozna znalezc i przelozyc na teren z uzyciem geoportal.gov.pl.
Odpowiedz@berlin: jeśli agenci podali numer/y działki, to nie ma sprawy. Ale kiedy dostajesz jedynie namiary GPS z grubsza i ulicy obok, to nawet wróżka może nie wystarczyć.
Odpowiedz@cija: nie rozumiem w czym problem. Na mapach google lub here szukasz podanego miejsca wg lat/lon. Nastepnie na mapach geoportalu szukasz tego samego miejsca i odczytujesz nr dzialki. Na marginesie - znajac nr dzialki, mozesz (kosztem 29.95 zl) poznac nr ksiegi wieczystej, a wiec i obecnego wlasciciela.
Odpowiedz@berlin: @cija: naprawdę myślisz, że jeśli gość nie miał pojęcia o mediach to numer działki będzie znał? :)
OdpowiedzZa coś chyba jednak agenci biorą prowizję. I to niemałą.
Odpowiedz@RealHorrorshow: wystarczy, zeby znal polozenie. Numer dzialki sam sobie znajdziesz. I wlasciciela dzialki na dokladke.
Odpowiedz@berlin: ciekawi mnie motywacja minusujacych. Motywacje mieliby agenci nieruchomosci, za pozbawianie ich pracy/prowizji, ale jakos nie wierze w ich liczna reprezentacje w tym watku.
Odpowiedz@berlin: Motywacja minusujących? Agenci? Musisz strasznie lubić teorie spiskowe. :) I co z tego, że mogę sobie znaleźć w 5 minut? GPS z telefonu ma rozrzut parunastu metrów, więc jeśli właściciel nie stał na samym środku jebitnej (i pojedynczej) działki, to taki pomiar można sobie o kant potłuc. Mam jako kupująca sobie zgadywać, czy to ta, czy tamta po lewej z gazociągiem przez środek, a może siamta z tyłu i bez dojazdu? A pewność będzie w dniu podpisania umowy u notariusza? No chyba nie. Jeśli zaś sam sobie odczytał z Google'a, to czemu nie od razu z Geoportalu i z numerem? I nie, nie poznasz danych właściciela z internetu, jeśli jest to osoba prywatna. A już pomijając mało precyzyjne informacje. Taka zabawa w kotka i myszkę, problem z podaniem formalnego adresu śmierdzi z daleka. 'Oferta' życia po prostu...
Odpowiedz@cija: rozumiem i podzielam Twoje obawy odn "smierdzacych" ofert. Jednak znow - jesli masz watpliwosci, znajdujesz dane wlascicieli i kontaktujesz sie z nimi. Co do danych wlasciciela - wybacz, ale jestes zle poinformowany. Ksiegi wieczyste sa publicznie dostepne, rowniez przez internet (ekw.gov.pl). A zeby poznac nr ksiegi, znajac adres lub nr dzialki wystarczy skorzystac z odplatnej uslugi jednego z portali (nie bede im tu robil reklamy). Robie to ostatnio codziennie.
Odpowiedz@berlin: I jest tam numer telefonu do właściciela?
Odpowiedz@berlin: Jeżeli kupowałbym działkę budowlaną to wyśmiałbym kogoś kto kazałby mi samemu sprawdzać granice działki, po tym jak mi podał mniej więcej gdzie się ta działka na GPS znajduje. Co do geoportalu - często korzystam z ich map (zawodowo) i granice działki są zaznaczone - to prawda, ale co z tego - zdjęcia satelitarne są w większości z okolic 2015 roku i bardzo często to co widać na zdjęciu kompletnie mija się z rzeczywistością. Jeżeli kupowałbym działkę to chciałbym ją obejrzeć na żywo, bo może się okazać że wszyscy sąsiedzi w przeciągu tych 2ch lat zrobili sobie tam plac na składowanie ściętych krzaków, albo okazało się że były w okolicy jakieś roboty i działka wygląda jak po fałdowaniu alpejskim bo była "przejazdowa". Dla potencjalnego kupca działki usunięcie krzaków czy wyrównanie terenu chociażby pod ogródek to zawsze dodatkowe koszty. Więc kupowanie kota w worku bo panu agentowi się nie chce ruszyć 4 liter troche mija się z celem.
OdpowiedzJa też mam działkę budowlaną na zbyciu, na śląsku :-)
Odpowiedz