Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czy wiecie czym jest Real Escape Room? Dajecie się zamknąć w jakimś…

Czy wiecie czym jest Real Escape Room? Dajecie się zamknąć w jakimś pokoju tematycznym i macie z niego wyjść. Standardowo macie na to 60 minut i w tym czasie pokonując masę zagadek logiczno-matematycznych, powinniście znaleźć klucz do wyjścia. Fajne, nie? Ostatnimi czasy ta forma spędzania wolnego czasu przybiera na popularności (w samym Krakowie jest ich ponad 50), a ja jestem pracownikiem jednego z takich escape room`ów. Co w tym może być piekielnego? Cierpliwości...

1. Typ klienta "nie lubię przegrywać".
Zdecydowana większość osób, która bierze udział w grze ma świadomość, że płacą za możliwość wzięcia udziału w zabawie, a nie za pewne wyjście. Zdarza się jednak, że dana grupa nie wyjdzie i mają z tym olbrzymi problem. Bo pokój był trudniejszy niż w opisie, bo to jest nielogicznie ze sobą powiązane, bo powinienem dawać więcej podpowiedzi! A potem foch i wyjście.

Nie, jeśli pokój jest łatwy to jest łatwy, ale to wcale nie oznacza, że wyjście z niego będzie bezproblemowe. Powiązania między zagadkami też są dość logiczne, przy czym nie znajdzie się na nich napisu "zrób ze mną to i to", więc trzeba pokombinować. A co do podpowiedzi: mogą się po nie zgłaszać sami, a ja wtedy je podsyłam (sam mam do tego prawo tylko wtedy, jeśli w danym czasie grupa nie wykona danego etapu, czyli gdzieś dwa razy na grę), a często siedzą cicho przez całą godzinę.

2. Typ klienta "daj pan n+1 podpowiedzi".

No dobra, tutaj jest to może średnio piekielne, ale dla mnie zastanawiające, bo płacisz za wejście do pokoju zagadek po to by ktoś Cię z niego wyprowadził bez wysiłku z Twojej strony? I nawoływanie o podpowiedź co półtorej minuty, bo napotkali jakiś niesamowity problem w stylu dodaj kilka liczb do siebie. Niektórzy wręcz żądają gotowej ODPOWIEDZI na daną zagadkę... I gdzie tu zabawa? Często też robię inne rzeczy w tym czasie (np. naprawiam jakąś zagadkę) i nie mam możliwości skupienia na nich całej uwagi... A jak nie wyjdą: foch!

Tutaj też warto wspomnieć o drugim typie. W większości ER, 10 minut przed końcem informuje się graczy, że czas się kończy. I wtedy się zaczyna szybkie "proszępanabomyutknęliśmyichcemybynampanpomogl", zwykle kiedy jest tak wtedy kiedy grupa ledwie zrobiła połowę zagadek i liczy, że ich przez resztę przeprowadzę za pomocą kilku prostych podpowiedzi. Niewykonalne... A potem foch za brak realnej pomocy.

3. Typ klienta "pół litra na czterech to nie alkohol".

Nie chcę generalizować, ale to zwykle z panami jest problem, jeśli chodzi o przyjście pod wpływem. Godzina 22.00 w sobotę, przychodzi pięciu chłopa i z miejsca czuje od nich procenty (jeszcze zanim otworzę im drzwi wejściowe). Nie mogę taki osób wpuścić, bo jest to niezgodne z regulaminem i zwyczajnie niebezpieczne dla nich (pomijam fakt, że szef urwałby mi głowę jakbym naraził jego drogocenny pokój z zagadkami na szwank ze strony jakiejś pijanej hołoty). I wtedy się zaczyna "proszeee pannaaa... Aleee my leedwie cyknięci esteśmy!", przy czym widać, że ledwie stoją na nogach. Na prośbę o wyjście reagują niezmiennie agresją, groźbami i próbują na siłę wejść do pokoju, licząc że odpuszczę. Na szczęście komisariat jest dość blisko i stwierdzenie, że patrol może być za 3 minuty jak dotąd skutkuje.

Problem jest też z wieczorami kawalerskimi i panieńskimi. Zwykle kiedy ktoś dokonuje rezerwacji to informuje nas, że to będzie taka atrakcja dla pani młodej/pana młodego. My informujemy wtedy, że osób nietrzeźwych nie wpuszczamy i proponujemy by taką atrakcją zaczynać, a nie kończyć imprezę. Zwykle skutkuje, ale zdarzają się wyjątki: jak na razie trzy wieczory kawalerskie i jeden panieński. I potem znów trzeba straszyć policją...

4. Typ klienta "diabeł tasmański".

Tutaj można w sumie zawrzeć wszystko: łamanie regulaminu, nie stosowanie się do zasad wykładanych przed grą, wyłączanie zdrowego rozsądku, a także narażanie siebie i innych uczestników gry na niebezpieczeństwo.

Czy u siebie w domu włazicie na szafy? Bez odpowiednich narzędzi próbujecie rozkręcać gniazdka? Wyrywacie strony z książek? Otwieracie okna i wychylacie się do granicy wypadnięcia? Bierzecie kogoś na barana i łazicie po ciemny pokoju pełnym różnych przedmiotów, o które można się wywalić? Próbujesz wyrwać obrazek przyklejony do ściany? Tak, na to wszystko uczulam przed wejściem, a i tak nie ma miesiąca bym nie musiał jakiejś ekipy ochrzaniać... Potem jest płacz, bo psuje klimat wchodząc do pokoju, by ich uspokoić, a oni nic takiego nie robią przecież.

5. Epilog.

W sumie normalny dzień w pracy. Grupy wprowadzone, a ja jednym okiem spoglądam na obraz z kamer, drugim na facebooka (dziwnie to zabrzmi, ale to część mojej pracy). Nagle sielankę przerywa dzwonek do drzwi, otwieram je i wchodzi około trzydziestoletnia pani. Mój mózg podpowiada mi, że wczoraj obsługiwałem ją i jej znajomych (udało im się wyjść). Często klienci przychodzą rezerwować pokoje osobiście jak mają po drodze, a mamy takie trzy w ofercie, więc jest do czego wracać. Tutaj wywiązał się jednak dialog, którego się nie spodziewałem:

[Ja] Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
[Ona] Dzień dobry. Bo widzi pan, byłam tutaj wczoraj ze znajomymi i ogólnie się nam ten pokój podobał. Dzisiaj jednak poszliśmy do tego na ulicy X i ten był znacznie fajniejszy, więc przyszłam po zwrot pieniędzy.
Zbaraniałem... Nie wybiło mnie to jednak z rytmu na długo.
[J] Niestety jest to niemożliwe, wszelkie reklamacje można składać bezpośrednio po grze, przy czym udzielamy zawsze zniżek, jeśli klient ma jakieś uzasadnione obiekcje co do pokoju, takie jak niesprawna zagadka czy brudne pomieszczenie. Nic takiego nie było wczoraj zgłaszane.
[O] No ale ja tłumaczę panu, że on mi się przestał podobać dzisiaj, bo byłam w lepszym! Tam mają takie duchy wyskakujące ze ściany i ogólnie...

Odbijaliśmy te piłeczkę przez dobre pięć minut, dopóki nie powiedziałem, że nie ma szans bym ja jej to wypłacił. Dostała ode mnie numer telefon do szefa, by mogła z nim na ten temat porozmawiać. Jak wspomniałem o tym bossowi później, to myślał, że sobie z niego jaja robię... W sumie mu się nie dziwię. Ogółem sprawa skończyła się na tym, że ma na nas nasłać fakt, sanepid, skarbówkę i kilka innych instytucji. Bo jej się ten zwrot należy!

escape_room

by ~RoomGuardian
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 10

Bylam w jednym z krakowskich escape roomow i nie udalo nam sie wyjsc. Korzystalismy z podpowiedzi. Jedna z zagadek byla niemozliwa do odgadniecia bez podpowiedzi, bo nie byla logiczna. Miml wszystko nie przyszlo mi do glowy prosic o zwrot pieniedzy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@nursetka: Jedna nielogiczna zagadka to pikuś. Bierzesz podpowiedź i dobrze się bawisz rozwiązując całą resztę. Najgorszy pokój w jakim byłam, to pokój zgadywanko-szukanka. Typu - jest włączony wiatrak, gdy go wyłączysz okazuje się, że na jednym ze śmigieł jest napisany 3-cyfrowy kod. Nie podpowiedź, po prostu gotowy kod, a teraz zgaduj do której jest kłódki. I tak do końca gry. Znajdujesz w totalnie losowym miejscu kod i zgadujesz do której kłódki pasuje. W życiu nie bawiłam się tak bardzo źle. Niemniej jednak, nie przyszło mi do głowy prosić o zwrot pieniędzy - po prostu, więcej do tego escape roomu już nie chodzę, tylko do jedynej w moim mieście konkurencji. Pokoje dużo bardziej wymagające i co najważniejsze - totalnie logiczne.

Odpowiedz
avatar Miryoku
6 6

A jesteście może w stanie polecić jakiś dobry escape room w Krakowie? Coś dla zupełnie początkujących w temacie i w miarę możliwości nic strasznego ;)

Odpowiedz
avatar afr0dyzjak
7 7

@Miryoku: Podpinam się do pytania :) Ja byłam w jednym escapie roomie, gdzie pan zapomniał zamknąć jednej kłódki... Zdobywaliśmy więc kody do kłódek i było ich więcej niż zamkniętych kłódek, przez co zagadki były niemożliwe do rozwiązania, totalnie na chybił-trafił, bez logicznego ciągu. Nie wyszliśmy, o zwrot pieniędzy nie prosiliśmy, ale o fakcie poinformowaliśmy. Rabatu nie było, tylko przeprosiny. Przez to ten escape jest teraz pomijany. :)

Odpowiedz
avatar glupia
6 6

@nursetka: Byłam kiedyś w Gliwicach w roomie, gdzie trzeba było odgadnąć sekwencję liczb z popularnej w dawnych czasach gry "Mastermind". Problem w tym, że ktoś, kto układał zagadkę, nie miał zielonego pojęcia o zasadach tej gry. Wynik powinien być 4-cyfrowy, bo były 4 kolory w grze. Do dziś nie mam zielonego pojęcia, jak miał nam z tego wyjść kod 6-cyfrowy. W końcu skorzystaliśmy z podpowiedzi. Błąd osoby układającej zagadkę - ale i tak było fajnie ;)

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@glupia: Pamiętam sześciokolorową wersję Master Minda.Były duże z sześcioma kolorami i małe – znacznie częściej spotykane – z czterema.

Odpowiedz
avatar glupia
0 0

@Jorn: tamta była czterokolorowa...

Odpowiedz
avatar Garrett
2 2

Jeżeli to nie tajemnica, to jak to wygląda od strony prawno-skarbowej? Zawieracie umowę na usługę? Ustnie, pisemnie? Wystawiacie paragon czy ktoś chciał fakturę? (żeby w koszty firmy wrzucić może)? Skoro wywiązaliście się z usługi/zlecenia to chyba nie ma opcji na uznanie "reklamacji" :) Ciekawe jaki macie wpis w PKD.

Odpowiedz
avatar RoomGuardian
0 0

@Garrett: jest kasa fiskalna ;) A jeśli dana firma chce sprezentować swoim pracownikom taką zabawę, to może dogadać się z szefem w sprawie faktury. Prawdopodobnie.

Odpowiedz
avatar matias_lok
0 2

tak odnośnie epilogu, to czytałam ostatnio post jednego z fajniejszych parków rozrywki w Polsce dotyczący otwarcia sezonu.. połowa komentarzy, jakie czytałam dotyczyła roszczeniowych matek, które narzekały, że firma wycofała bilety rodzinne "bo im się należy" a na sugestie, że są zniżki dla ludzi z kartą dużej rodziny były odpowiedzi "że nie każdy się mnoży jak króliki i powinni zostawić te bilety rodzinne".. i co z tego, że ceny imo jak za te atrakcje są naprawdę bardzo przystępne - ot cebulactwo to zjawisko powszechne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2017 o 20:30

avatar tty
1 1

hm, chyba się wybiorę do sklepu po zwrot pieniędzy za kanapkę, którą jadłem wczoraj na śniadanie, bo ta dzisiaj była smaczniejsza

Odpowiedz
Udostępnij