Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Do tej pory Piekielnych tylko czytałam, ale na fali tematu ślubnych zaproszeń…

Do tej pory Piekielnych tylko czytałam, ale na fali tematu ślubnych zaproszeń przypomniała mi się historia, która wydarzyła się kilka lat temu.

Mam rodzinę na drugim końcu Polski, jeden z kuzynów miał się żenić, zaproszenie wręczone rok wcześniej. Pod tym względem wszystko pięknie. Bardzo cieszyłam się na tę okazję, bo i spotkać się z rodziną będzie można, a i kuzyna i jego lubą bardzo lubiłam. Obiecałam dołożyć starań, by na ślubie pojawić się.

W tamtym okresie jednak pracowałam w korpo, urlopu mimo, że plany wysyłało się na początku roku, nie dostałam. Gorący okres urlopowy- wakacje- i niestety, ale nie przyznano mi wolnego. Mogłam o swoje powalczyć, nie wiem z jakim skutkiem, ale wizja wyjazdu też mi się rozmyła w momencie, w którym okazało się, że nikt "od nas" (z naszego regionu, gdzie było kilka rodzin zaproszonych) nie jechał. Ani moi rodzice, ani rodzeństwo. Samotna podróż mi się nie uśmiechała, bo to i koszty większe. Także z żalem, ale odmówiłam przyjazdu. Wyjaśniłam powód- brak urlopu, niby wszystko ok, niby zrozumieli. No właśnie, niby.

Bo urlop dostałam jakieś 2 tygodnie później i nie było możliwości zamiany. Był to już wrzesień i nikt z współpracowników nie chciał się też zamienić. A skoro opcja weselna odpadła to zaczęłam planować wyjazd późno-wakacyjny. Pomimo, że w ostatniej niemal chwili, ale udało się zorganizować.

Gdzie piekielność? Ano Młodzi obrazili się na mnie za ten wyjazd. Podejrzewam, że chodzi właśnie o to, że pojechałam w niedalekim czasie od ich ślubu na wczasy, a na ich ślub już nie. Nie wiem, bo nigdy nie dowiedziałam się. Po prostu przestali się do mnie odzywać. Moje smsy czy wiadomości na fb pozostawały bez odpowiedzi. Życzenia świąteczne czy urodzinowe tak samo. Poddałam się, bo napraszać się nie będę. Woleli znajomość ukrócić, proszę bardzo. Przykre, ale ich wola. Nie poczuwałam się i nie poczuwam do winy. Urlopu nie dostałam, o czym uprzedziłam jak tylko się dowiedziałam (przed potwierdzeniem przyjazdu, więc mój "talerzyk" nie przepadł). Nie uważam też, że z tego powodu powinnam pokutnie odmówić sobie innego urlopu i wyjazdu.

Ale Piekielną względem Młodych jestem ja, pomimo tego, że z naszego regionu nie przyjechał nikt.

ślub

by motomyszzmarsa
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
-2 4

aha, czyli mialas cierpietniczo zamknac sie wmieszkaniu najlepiej nigdzie nie wyjezdzac i 2 tygodnie przesiedziec w domu? i przezywac, z ena slub nie moglas pojechac? no logiczne chyba smieci posprzataly sie same...

Odpowiedz
avatar menevagoriel
0 0

ale w sumie nie gadaliście, więc tylko się domyślasz, że to o to chodzi?

Odpowiedz
avatar motomyszzmarsa
-1 1

@menevagoriel: Tak, to tylko domysł. Bo od tamtego momentu wszelkie moje próby kontaktu były odrzucane. Tel., smsy, wiadomości na fb, nawet kartka świąteczna została zwrócona. Innego "grzechu" nie mam na sumieniu. Smaczkiem jest to, że tylko do mnie mieli/mają takie "pretensje". Ale nie wiem na pewno, bo kontakt urwał się całkowicie. Głupio i dziecinnie, ale cóż mogę...

Odpowiedz
avatar menevagoriel
0 0

@motomyszzmarsa: tym bardziej wątpię, ze to jest powodem, skoro na resztę rodziny (też niebędących na uroczystości) się nie obrazili.

Odpowiedz
avatar svariea
0 0

Pewnie mieli nadzieję, że przez resztę swojego życia będziesz siedzieć w jakiejś ciemnej piwnicy, użalając się nad sobą, bo przegapiłaś "ślub stulecia".

Odpowiedz
Udostępnij