Matura niedługo! Kuzynka pisała niedawno próbną. To co mi opowiadała o tegorocznych maturzystach z jej szkoły to jakieś przegięcie.
1. Na egzamin telefonu nie wolno nawet wnieść - wydawać by się mogło, że jasne i bez mówienia. Na spotkaniu z dyrektorem było podkreślane kilka razy: telefon zostawiamy w szatni albo oddajemy zaufanemu nauczycielowi, podobnie jak inne wartościowe rzeczy. Dyrektor podkreślał, że najbardziej zależy mu na zachowaniu zasad obowiązujących podczas matury właściwej - czyli nie ma lipy. Poopowiadał sobie trochę o zasadach i poszedł.
Mimo to, podczas czytania przepisów na próbnej kilkudziesięciu uczniów na przypomnienie o telefonach, poderwało się z miejsc i poszło je odnieść do szatni. Zamieszanie, czas zmarnowany.
To jeszcze nic, w szatni nie starczało miejsc na kurtki, Dlatego na koniec sali wniesiono wieszaki i można tam było zostawić jedynie kurtki, torby miały być w szatni. Nauczyciele już mają rozdawać arkusze i nagle jedna dziewczyna wypaliła:
- A telefon w kurtce może być?
- W szatni owszem.
- Ale ja mam tutaj na sali... to ja pójdę wyciszyć.
Kazali jej wynieść. Przy okazji okazało się, że kilka osób zrobiło tak samo.
2. Jak egzamin to wiadomo, że bez dowodu tożsamości wejść się nie da. Legitymacja, dowód... może i być prawko. Wychowawcy jeszcze przypominali, dyrektor mówił: trzeba zabrać, szybciej pójdzie, a dwa - jak teraz weźmiecie, to lepiej będziecie o tym pamiętać na właściwej. Bo wtedy to już będzie warunek.
Mimo to, połowa uczniów nie miała. Jak się trafił w komisji nauczyciel, który miał z nimi lekcje no to spoko. Już wszedł, bo co mieli przedłużać.
3. Logiczne chyba również jest, że nie wolno ze sobą rozmawiać podczas egzaminu. Mimo to, uczniowie pożyczali sobie długopisy, linijki, słowniki. A było mówione... jak chcesz słownik to ręka w górę. Jak coś ci się skończyło: ręka w górę. To były pojedyncze przypadki, bo od razu dostawali reprymendę i nikt więcej tego nie robił. No ale ludzie...
Dla niektórych może to się wydawać głupie, niemożliwe, ale jednak tak jest. I pomyślcie, że przez takich kretynów cała szkoła może mieć przerwany egzamin. Przecież na właściwej nikt nie będzie pobłażał, tym bardziej, że jest przynajmniej jeden nauczyciel z zewnątrz.
szkoła matura
Właśnie po to jest próbna matura
OdpowiedzMam wrażenie, że przesadzasz. U mnie na maturach próbnych (poza tą "oficjalną" z grudnia) było podobnie i to z winy szkoły i z winy uczniów. Na normalnej wszyscy zachowali się odpowiednio, więc nie wiem o co ten krzyk.
OdpowiedzKiedyś ludzi z ilorazem inteligencji poniżej 80 po prostu nie dopuszczano do matury.
Odpowiedz@xpert17: I co robili Wam testy na inteligencję?
Odpowiedz@timka: Kiedyś matura była testem na inteligencję. Egzamin dojrzałości odwalał niedojrzałych. Niestety, jakoś tak się dziwni utarło, że dziś maturę trzeba zdać, więc jak ktoś nie zdaje, to znaczy, że trzeba zrobić łatwiejszą.
OdpowiedzBo nikt probnej poważnie nie traktuje. Na prawdziwej będzie ok. Oczywiście będą jakieś incydenty, ale pojedyncze przypadki. Wg mnie bardziej piekielne jest to, że szatnia jest tak mała, że nie starcza miejsca dla SAMYCH maturzystów.
OdpowiedzTak to jest jak się 18 letnich ludzi traktuje jak dzieci, a nasze szkoły średnie tak właśnie robią. Nauczyciele pozwalają ściągać na sprawdzianach, pozwalają przynosić prace po terminie, po 10 razy poprawiać sprawdziany. potem tacy ludzie zaliczają szok na studiach
Odpowiedz@maat_: Na studiach jest to samo
Odpowiedz@maat_: Ja tylko na chwilę bo mnie zaciekawiło stwierdzenie "tak to jest jak się 18 letnich ludzi traktuje jak dzieci.." To, że Ci nagle na liczniku przeskoczy cyferka z 7 na 8 nie znaczy, że z tym dniem stajesz się dorosły. Pracuję na uczelni, widuję się ze studentami codziennie. Wiesz kiedy można ich nazwać "dorosłymi"? Najczęściej dopiero po obronie pierwszego stopnia. Wcześniej to nieodpowiedzialna gówniarzeria. Człowiek dorosły to nie ten co przekroczy magiczną barierę legalnego spożywania alkoholu, tylko ten który jest odpowiedzialny za siebie i za swoje czyny, a takich nie ma wcześniej jak na 4tym roku (wyjątki się zdarzają, może 1 na tysiąc, i nie piszę tutaj o jakiejś śmiesznej uczelni gdzie europeistyka i turystyka wiodą prym).
Odpowiedz@maat_: To o czym piszesz w moim liceum niemiałoby racji bytu, a nam mówiono na Pan/i. Dopiero po jakimś czasie mówili po imieniu ale niektórzy i tak czesto mówili na Pan/i.. Na studiach to już w ogole tylko Pan/i
OdpowiedzUczniowie są w porządku, to szkoła jest winna. Po pierwsze opisana szkoła sama nie traktuje poważnie próbnej matury (kto to widział, żeby robić szatnię z sali maturalnej?); po drugie nie podchodzi poważnie do uczniów nie egzekwując od nich właściwej dla matury dyscypliny (nie masz dokumentu? dziękujemy; obracasz się? dziękujemy, proszę opuścić salę), reprymendy mają to do siebie, że często przelatują między uszami nie pozostawiając śladu. Uczniowie są jak woda, dopasowują się do kształtu naczynia i zawsze pozwalają sobie na tyle, na ile pozwoli im nauczyciel.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2017 o 13:05
Opisana historia odzwierciedla zachowanie dzisiejszej młodzieży jak i poziom szkolnictwa w naszym kraju. Zgadzam się z komentarzem Polio, który stwierdził, że młodzież pozwala sobie na tyle na ile pozwala nauczyciel. W gimnazjum miałem świetnego historyka, który w 2 klasie przyszedł na zastępstwo za naszą wychowawczynię. On od razu na 1 lekcji ustawił w pionie całą klasę skutkiem czego przez 2 lata na jego lekcji zawsze była cisza i spokój oraz 0 ściągania(miał takie fajne wysokie składane krzesło i z góry obserwował całą klasę podczas pisania sprawdzianów). Dodatkowo był świetnym historykiem bo potrafił nas zainteresować tematyką jego lekcji. Młodzież będzie taka jaką sami ją sobie wychowamy zarówno rodzice jak i szkoła. A w historii duża wina po stronie nauczycieli. Wszystko zależy od dobrej organizacji.
Odpowiedz@Senites: Szkoda, że obecnie rzadko kiedy zdarza się nauczyciel z "pasją". Przez lata swojej edukacji spotkałam może trzy osoby, które potrafiły uczniów dosłownie "zarazić" nauczanym przedmiotem. I nie ważne czy to była historia, matematyka czy chemia. Niestety większość nauczycieli traktuje swoją pracę jako przykrą konieczność lub "program nauczania-przerobić-następny rocznik". Niby właśnie na tym polega ich praca, ale zawsze lepiej jeśli nauczyciel podchodzi z pasją (a jednocześnie trzyma uczniów twardą ręką) niż nie robi NIC poza próbami wbijania do tępych głów bezsensownego materiału.
OdpowiedzJa miałam swój telefon w kieszeni i na próbnej, i na zasadniczej. Wyłączony. Mimo że była to jakaś stara nokia, nie zamierzałam jej - ani innych ważnych rzeczy - zostawiać w miejscu, w którym tabliczka głosi, że "za cenne rzeczy pozostawione w szatni nie ponosimy odpowiedzialności". Słowem nie pisnęłam, kiedy przypominali o oddawaniu i nikt tego nikomu nie sprawdzał, jeśli grzecznie pisał i nie kombinował. Tego typu zasady mają służyć przystopowaniu cwaniaczków. Dzieciaków które chcą pisać uczciwie nikt się nie przyczepi. Chyba, że ktoś ma jakąś piekielną historię na ten temat..?
Odpowiedz@Aris: w moich czasach maturalnych nikomu nie przyszło do głowy, żeby telefon na maturę zabierać z domu, jeśli w ogóle takowy cenny przedmiot posiadał. I nikt nie umarł, nikt na bieżąco nie musiał rodziców informować, każdy do domu dotarł, nawet na odległe wioski. Przywiązaliście się do tych komórek jak psy do ogrodzenia.
Odpowiedz@Caron: no dziwne, żeby za twoich czasów ktoś zabierał na maturę telefon, skoro nikt nie miał telefonu. Mój dziadek maturę pisał piórem i nikt nie umarł! A wy to jakimiś wymyślnymi długopisami, przywiązani do nowoczesności jak psy do ogrodzenia.
Odpowiedz@Aris: U nas (uczniowie) zażądali aby chłopak, którego telefon najczęściej dzwonił na lekcjach, wyjął baterię z telefonu i włożył telefon do jednej kieszeni, a baterię do drugiej.
Odpowiedz@grupaorkow: ironizujesz, ale dokładnie w punkt to przypadkiem podsumowujesz :> maturę też pisałam piórem :). A na egzaminach wstępnych kazali kodować ołówkiem :)
OdpowiedzWokół egzaminu maturalnego robi się za dużo szumu. Wokół próbnych matur tym bardziej za dużo.
OdpowiedzNa maturze próbnej taki cyrk? Przecież to tylko wewnątrzszkolny test, bez żadnego znaczenia, nawet tego nie trzeba pisać. Niedługo na sprawdziany będą kazali przychodzić pod krawatem, z dowodem i bez telefonu.
Odpowiedz@grupaorkow: I bardzo dobrze. Jestem rocznikiem 95, który zasadniczo miał luz już ale byłam w dobrych szkołach jeżeli chodzi o dyscyplinowanie uczniów, także należałam później do nielicznych osób nie ściągających na egzaminach na studiach, przychodzących odpowiednio na nie ubrana a nie dresach itp Dzięki temu, że umiem zachować się odpowiednio do sytuacji jest mi o wiele w życiu łatwiej.
Odpowiedz@Bananowa: ja jestem z 92, a maturę próbną wszyscy mieli w tyłku... to tylko sprawdzian kompetencji, nie próba teatralna, nie trzeba odgrywać prawdziwej matury i udawać, że to wszystko tak na poważnie. A dobre wychowanie i zachowanie wynosi się z domu, a nie trenuje z panią od polskiego.
Odpowiedz@grupaorkow: Moja polonistka niestety uważała inaczej i ocenę z próbnej matury wpisała do dziennika i brała pod uwagę na koniec roku szkolnego. Domyślam się, że to było niezgodne z jakimikolwiek zasadami, ale u mnie w klasie i tak wszyscy mieli to głęboko ukryte.
Odpowiedz@grupaorkow: a u nas nauczyciele patrzyli na to kto jak napisał próbna mature, babka z gegrafii jedna dziewczyne dzięki temu dopuściła do matury bo miała fatalne oceny, ale matura dobrze jej poszła. Tyle, że te oceny były przez to, że babka zamiast robic sprawdziany to tym co zdawali mature z jej przedmiotu kazała rozwiaywac testy i tego oceny wystawiała..
Odpowiedz@menevagoriel @Habiel @Czarnechmury @maat_ Chciałam jeszcze coś dopisać do historii z innej beczki ale nie chciałam przedłużać. No tak, ja też miałam gdzieś próbną ale jej wynik, a takie rzeczy jak dowód... no to 20 letni człowiek jest chyba na tyle dorosły i powinien być rozgarnięty by jednak mieć go przy tyłku. Mówicie, że na właściwej będzie okej. To Wam tylko powiem, że 1 z klas to było liceum, cała reszta to były technikum - które są już po przynajmniej jednym egzaminie zawodowym (niektóre po dwóch) i tego typu sprawy, jak przygotowanie do egzaminu powinni mieć ogarnięte. Tymczasem oni na właściwy egzamin zawodowy robili to samo i w ilości podobnej jak na próbnej maturze. O mały włos, a byłby odwołany. A szatnie w tej szkole od zawsze były małe, te o które mi chodzi to są szatnie WF. Nie zmienia to faktu, że tą lekcje na raz ma nawet 5 klas, które rzeczy układają klasowo na jedno miejsce bo się nie mieszczą, a przebrać się szybko w czasie 2-3 minut graniczy z cudem, z racji braku miejsca, wielkiej ciasnoty. Ale szatnia właściwa jest tak samo za mała przez co uczniowie nie zostawiają w niej kurtek tylko noszą ze sobą.
Odpowiedz@welcomeTOmyWORLD111: Jestem zdania, ze mamy postępującą infantylizację młodzieży szkolnej robią to nauczyciele i rodzice pospołu.
Odpowiedz@maat_: Święte słowa, to samo zaczyna być też widoczne na studiach. Tak jest jak się od ludzi nie wymaga.
Odpowiedz@welcomeTOmyWORLD111: Wytłumaczę Ci to tak- ja na moją maturę próbną (a mieliśmy ich chyba 2) przychodziłam ubrana normalnie, bez pokazywania dowodu itd. Wszyscy inni robili dokładnie to samo, bo traktowaliśmy próbną jak sprawdzian, a nie egzamin (bo ocenianie nauczycieli, bo pisanie w klasach, bo inne roczniki miały obok normalnie lekcje i przerwy). Na normalną maturę jakoś wszyscy mieliśmy dowód, telefony oddane do koszyczków komisji powyłączane. Zero cyrków. Napisaliśmy co mieliśmy i wyszliśmy. Tak samo moi znajomi z technikum, czy roczniki poprawiające maturę. Chyba trzeba być totalnym głupkiem, żeby tłumaczyć komuś i uczyć go na próbnych maturach, czegoś co się wynosi z domu- kultury i właściwego sposobu zachowania się.
OdpowiedzCo im przeszkadza telefon w kieszeni kurtki, która gdzieśtam z tyłu za uczniami wisi? Przecież nie ma szans, żeby taki uczeń skorzystał z tej komórki tak, żeby pilnujący nie zauważył.
Odpowiedz@oszi90: Chodzi o to by nie dzwonił, ale wyłączony czy bez włożonej baterii czemu nie może być tego już nie wiem.
Odpowiedz@oszi90: Bo jak komuś zadzwoni matura może zostać unieważniona, tak jak w mojej koleżanki przypadku. Pisali jeszcze raz w sierpniu, na dobre studia nikt prawie sie nie dostał. I to przez głupi telefon
OdpowiedzU mnie na maturach próbnych również było podobnie. Właśnie po to są przeprowadzane. Na maturze z polskiego chłopakowi jeszcze przed rozdaniem arkuszy, ale po zamknięciu drzwi z sali i przemówieniu jednego z członków komisji- wypadł telefon z kieszeni. Wyłączony, oczywiście. Mimo to, chłopak musiał powtarzać maturę w sierpniu i nie było zmiłuj się ;) I tak powinno być.
Odpowiedz@mabmalkin: I bardzo dobrze bo co o sobie myslał biorąc ten telefon? U nas trezba było zostawic telefony w torbach i były one ostawione pod kluczem w osobnym pomieszczeniu także nie było mowy o tym by coś komus zginęło..
Odpowiedz