Szał zakupowy ogarnia ludzi. Niestety.
W pewnym markecie kolejka ogromna, a choć większa obsada na kasach to niestety kolejka i tak ślamazarnie się przesuwa. Mała dziewczynka, na oko 4 letnia śpiewa sobie jakieś piosenki, nie za głośno, nie za cicho, ogólnie mnie nie przeszkadza jej śpiew. Mnie nie, ale Damie niestety tak.
W pewnym momencie początkowo prawie krzycząc, a kończąc wywód drąc się: Niech pani powie smarkuli, żeby zamknęła się, nie chce słuchać jej pisków. Słyszysz? Zamknij się!!! Dziewczynka wystraszyła się i posiusiała się.
Dama triumfuje i dalej pyskuje nie zważając na zwracane uwagi przez innych kolejkowiczów.
- I co zaszczańcu? Pośpiewaj sobie jeszcze.
Wtem pojawił się ojciec dziewczynki, facet potężnie zbudowany, typowe karczycho, wziął dziewczynkę na ręce i pyta się co się stało partnerkę i córkę.
Dama nagle zamilkła i udawała, że nie słyszy co mówi ojciec dziewczynki. Nie, nie skończyło się na mordobiciu, facet miał więcej rozumu niż babsko. Matka z córką udały się do wyjścia, a ojciec został w kolejce, złośliwie komentując, że może Damie też będzie przeszkadzało, jak on sobie teraz pośpiewa.
Rozumiem, można się irytować na wiele rzeczy, ale wyżywać się na dzieciaku?
zakupy święta
A matka stała i słuchała jak dama krzyczała na dziecko? Jakby ktoś przy mnie darł się na moje dziecko to bym mu zrobiła naprawdę piekielny dzień.
Odpowiedz@Kataszka: wytarłabym starą szmatą tę zasikaną podłogę. Jak boga kocham, podcięłabym s...ce nogę i wytarła nią posadzkę... Mnie tez irytują piszczące czy drąc e japę dzieci, ale wystarczy zapytać mamę/dziecko czy mogłoby być nieco ciszej bo np. boli cie głowa, a nie drzeć ryja jak dusza potępiona.
Odpowiedz@cassis: oj to jeszcze nie spotkalas maDki ktora uwaza ze TO TYLKO DZIECKO i wszystko mu wolno bo od malego nie trzeba uczyc zachowania w miejscach publicznych po co ostatnio po 2 godzinach w pociagu w przedziale z bachorami ( dzieci sa grzeczne, bachory nie) ktore non stop darly ryj- kazde otworzenie dzioba to bybl krzyk, nie normalny glos, a w koncu zaczely sie ganiac o przedziale i korytarzu;... wiec nie wytrzymalam i zwrocilam uwage i ojciec gowniakow wyskoczyl do mnie z lapami- bo jak smiem pouczac jego dzieci?
Odpowiedz@Kataszka: Nie oceniam postawy matki dziewczynki, nie zareagowała atakiem werbalnym na Damę, może przez to, że wolała uspokoić dziecko, może przez to, że wtrącili się inni kolejkowicze, a może pojawił się ojciec.
Odpowiedz@bazienka: Spotkałam. Także w pociągu. Relacja Warszawa-Kraków, maDka z dwoma potfforami - płci męskiej i żeńskiej. Potwór płci żeńskiej był mało piekielny, albowiem tylko oglądał wyjątkowo głupie bajki na YT wyjątkowo głośno. Po zwróceniu uwagi potwór płci żeńskiej oglądał bajki ze słuchawkami w uszkach. Potwór płci męskiej natomiast skakał, tak SKAKAŁ, po siedzeniach w przedziale [wagon z przedziałami starego typu - po 3 siedzenia naprzeciw siebie], lub jeśli akurat wyrżnął ryjem o podłogę - zajmował się trzaskaniem drzwiami przedziału w te i wewte. Wizualizuj: otwieranie drzwi - wychylenie łba na korytarz - krótki wrzask - zamknięcie drzwi. I tak kilkanaście minut. Prośby o opanowanie dzieciaka do maDki nie docierały - była zbyt zajęta fejsbuczkiem. Po zasłonięciu jej telefonu dłonią i kulturalnym ponowieniu pytania czy mogłaby opanować chłopca - zamachnęła się na mnie utipsionym łapskiem. Pech chce, że jestem naprawdę bardzo niska i paniusia przecelowała o co najmniej półtorej mojej głowy... Pech także chciał, że moim obuwiem codziennym są glany, a mieszkanie w nieciekawej okolicy nauczyło mnie wyprowadzać kop w piszczel / pod kolano zanim zacznę zadawać pytania o to, czemu biją. Paniusia dostała kopa w piszczel [mało miejsca na zamach nogi było], wydarła ryj, a zwabiony jej wrzaskiem potwór płci męskiej przystrzasnął sobie łeb w drzwiach przedziału [drzwi przesuwane]. Ja wiem, ze odpieluchowe zapalenie mózgu bywa straszne....
OdpowiedzTo nie była Dama, tylko zwykła, stara k...a.
OdpowiedzSzacun dla karczycha! Kultura przede wszystkim. Wbrew stereotypom. Damom na pohybel.
Odpowiedz@Massai: gorzej jak potem fizycznie na innym dziecku sie wyzyje..
OdpowiedzOk, zachowanie kobiety poniżej jakiegokolwiek poziomu. Lecz śpiewające dziecko w kolejce? Ludzie zmęczeni, zirytowani a takie dźwięki czasem nie należą do przyjemnych.
Odpowiedz@sla: Śpiewała, bo się nudziła. A jeśli damulce to przeszkadzało, to mogła powiedzieć matce, żeby poprosiła córkę o uciszenie się, bo nie chce tego słuchać, a nie drzeć się i wyzywać. Jakby to była moja córka ja bym osobiście damulkę usadziła, nie czekałabym na męża.
Odpowiedz@sla: dokładnie @Tajemnica_17: oczywiście, wiemy dlaczego. Ale czteroletnie dziecko to już nie niemowlę, ZROZUMIE, kiedy mama poprosi je o przestanie. Damulka powinna się zachować zupełnie inaczej. Ale wyjące w sklepie dziecko to też nie jest miła rzecz.
Odpowiedz@hatesmog: No tak, zdecydowanie, ale trzeba było matce zasygnalizować problem. Nie każdemu to przeszkadza, autorce nie przeszkadzało, więc może reszcie, oprócz Damulki, też nie?
Odpowiedz@hatesmog: Nie wyjące - przecież pisze, że nie śpiewała głośno, nie wyła na pół sklepu, nawet autorka pisze, że jej ten śpiew nie przeszkadzał.
Odpowiedz@sla: A jakby dwie dorosłe osoby rozmawiały ze sobą w kolejce, to też mają się zamknąć, bo ludzie w kolejce zmęczeni i podirytowani?
Odpowiedz@Tajemnica_17: Naprawdę muszę po razu drugi zaznaczyć, że zachowanie kobiety było całkowicie niedopuszczalne?
Odpowiedz@imhotep: Rozmowa zwykle jest neutralna (prócz zbyt głośnej, zbyt agresywnej). Śpiew - niekoniecznie, zwłaszcza jak ktoś zaczyna fałszować. Sklep to nie jest miejsce na popisy wokalne, sama bym się wkurzyła i ratowała mózg słuchawkami.
Odpowiedz@sla: Nie zawsze należą do przyjemnych to prawda, ale czy to oznacza, że dziecko nie może sobie pośpiewać (nie wyć ani drzeć ryja) bo inni ludzie? Z tego co napisałaś, to trzeba dzieciom mówić przed wejściem do sklepu, że mają być cicho cały czas bo inni ludzie mogą być zmęczeni... Nie tędy droga.
Odpowiedz@GlaNiK: Tak, moim zdaniem nie powinno się śpiewać w zatłoczonych miejscach, tutaj - w kolejce, gdyż na pewno usłyszą to osoby wokół i mogą się zirytować. Wystarczy fałszować by osobę z bardziej wrażliwym słuchem to dotknęło. Dotyczy to i dzieci, i dorosłych. Na samej hali - pół biedy, większa przestrzeń, zawsze ktoś może odejść, nie stoi się obok siebie kilka - kilkanaście minut. Jednak kolejki, autobusy - nie. Nie muszą być cicho, nigdzie nie postulowałam zakazu rozmów. Te są ok.
Odpowiedz@GlaNiK: a gdyby dorosła osoba postanowiła sobie śpiewać w kolejce? A gdyby WSZYSTKIE osoby zaczęły sobie śpiewać w kolejce, każda co innego? W końcu to nie jest zabronione, prawda? Przecież prośba, żeby dziecko przestało śpiewać, póki są w sklepie, nie jest niczym strasznym, a im szybciej dziecko nauczy się brać pod uwagę innych ludzi, tym lepiej. Sama jako dziecko miałam tendencję to mówienia o kilka tonów za głośno, ale pamiętam, że zawsze jak się "zapomniałam", mama po prostu prosiła, żebym była trochę ciszej. Nie straciłam przez to dzieciństwa, za to sama teraz zawsze staram się nie przeszkadzać innym - jak mój kot pomiaukuje w podróży (a robi to cicho, na pewno ciszej niż dziecko ^^), to go uspokajam, jak muszę porozmawiać przez telefon, staram się załatwić to szybko, a w miarę możliwości wyjść. Oczywiście nie chcę usprawiedliwiać reakcji piekielnej pani, ale po prostu rozumiem jej frustrację - sama często trafiam na "wydające z siebie zbyt głośne dźwięki" dzieci i widocznie jestem z tych, których to drażni.
Odpowiedz@sla: Za dzieciaka miałam silną chorobę lokomocyjną, a śpiew zwykle pomagał. Samochodem jeździliśmy rzadko, więc zazwyczaj gdy weszliśmy do autobusu, po zajęciu siedzenia zaczynałam śpiewać - całą drogę. Nie przypominam sobie, żeby ktoś mi zwrócił uwagę, a raz nawet dostaliśmy z bratem przy wysiadaniu ciasteczka od jakiegoś pana (za zgodą naszej mamy oczywiście). Nie wiem, czy ludziom to nie przeszkadzało, czy może mama informowała, że mogę albo śpiewać albo rzygać :P
Odpowiedz@Etincelle: To niech śpiewają, będzie to trochę "dziwne" ale spoko, dopóki jest to w miarę cicho to luz. I tylko o t o mi chodzi więc reszta Twojej wypowiedzi tak jakby nie trafiła do celu. Czym innym jest uciszyć dziecko, a czym innym zabronić mu śpiewu w ogóle.
Odpowiedz@hatesmog: ale czemu zaraz wyjące? jest napisane w historii, że dziewczynka sobie spieała a nie wyła w niebogłosy.. tez nie przesadzaj..
Odpowiedz"Rozumiem, można się irytować na wiele rzeczy, ale wyżywać się na dzieciaku?" Przede wszystkim na dzieciaku. Najłatwiej się wyżyć na najsłabszych.
OdpowiedzNie dziwię się, że śpiewanie w sklepie podniosło kobiecie ciśnienie, małe dzieci raczej nie mają wokalu, który słuchałoby się z przyjemnością. Matka powinna uciszyć dziecko od razu, nie czekając na reakcję obcych.
Odpowiedz@oszi90 a ty co? Krytyk muzyczny? Piszesz że małe dzieci nie mają wokalu, chcesz to ja mogę Ci pośpiewać. Gwarantuje oddasz całą zawartość portfela razem z kodami pin do kart kredytowych abym zamilkł. Jak ktoś by wydarł mordę na moje dziecko w wyżej wymienionej kwestii, to gwarantowaną by miał wizytę u logopedy z powodu jąkania (o psychiatrze już nie wspomnę).
Odpowiedz@oszi90: Najlepiej woźmy dzieci w transporterkach jak koty i kagańcach jak piesi, bo ich głos/śpiew/widok/zapach/cokolwiek, może komuś przeszkadzać. Troszkę empatii ludzie
Odpowiedz@Tajemnica_17: Właśnie, troszkę empatii. Święta idą, w sklepach są kolejki, tłumy - naprawdę nie trzeba do tego dokładać wątpliwej jakości śpiewu. Jeśli dziecko ma funkcjonować w przestrzeni PUBLICZNEJ to wypada, by dostosowało się do reguł. Śpiew w kolejce, w zatłoczonym sklepie jest ich złamaniem.
Odpowiedz@sla: Ku*wa, no nie mogę. Będziesz tak pod każdym komentarzem powtarzać to samo? Nie dociera, że dziecko śpiewało po cichu? Równie dobrze mogło coś mówić do mamy, większość ludzi pewnie nie zwróciła na to w ogóle uwagi, autorka o tym wspomina, za to ty mówisz nie na temat. I nie zapomnij zakleić swojej buzi taśmą klejącą przed kolejnym wyjściem z domu. Czemu? A nuż się spotkamy, a ja nie lubię, jak ktoś się odzywa w moim otoczeniu.
Odpowiedz@anka6464: Tak, będę powtarzać to samo. Może dla autorki ten śpiew był cichy i akceptowalny, jednak dla tamtej kobiety - nie. Nie był też cichy, skoro bez problemu go usłyszała (tak, gdy w zatłoczonym miejscu cicho nucisz sobie pod nosem to nikt tego nie usłyszy). Śpiew to nie rozmowa. Rozmowa jest ok (jeśli ktoś się nie drze), śpiew - niekoniecznie.
Odpowiedz@anka6464: autorka napisała, że śpiew był "nie za cichy, nie za głośny", czyli jednak nie porównywałabym tego do "mówienia do mamy". Naprawdę nie mogę zrozumieć tego oburzenia na niechęć do wysłuchiwania śpiewającego dziecka. Na litość, to jest kolejka, nie uszczęśliwia się ludzi na siłę, zwłaszcza jeśli się nie mogą oddalić. Co innego, jakby sobie śpiewała na spacerze, skoro ludzie tylko przejdą obok, a co innego w kolejce/autobusie/restauracji itd. Nikt nie zakazuje dzieciom się odzywać, ale trochę wyobraźni... Nie dla każdego śpiew czyjegoś dziecka jest spełnieniem marzeń.
Odpowiedza ja powiem tak- jakkolwiek reakcja Damy jest przesadzona i sama bym sie wkurzyla jakby mi ktos tak darrl ryj to sklep jest miejscem PUBLICZNYM a w miejscach publicznych sie nie spiewa. i tez byl zwrocila uwage zaraz maDka pewnie by dpowiedziala ze " to tyko dziecko" ja naotmiast uwazam, ze dzieci trzeba uczyc zasad od malego- wlasnie takich, ze w miejscu publicznym zachowuje sie po cichu, nie tylko w sklepie, ale rowniez w przychodni, pociagu, autobusie- nie biega sie po nich, nie wrzeszczy, nie spiewa tylko spokojnie czeka na swoja kolej ( w sklepie) albo zajmuje sie soba ( podczas podrozy np.) spiewac ganiac i krzyczec moze sobie na placu zabaw albo w domu o ile sasiedzi nie beda zglaszali pretensji
Odpowiedz@bazienka: Jakie przepisy mówią o zachowywaniu się cicho, czy nie śpiewaniu w miejscach publicznych? Najlepiej w przestrzeni publicznej wszyscy funkcjonujmy w ciszy, skupieniu, może jeszcze bez uśmiechu, żeby przypadkiem nie irytować gburów? Rozumiem, że czasem zdarzają się dni, że wszystko wkurza, ale jeżeli masz takie dni codziennie, to zastanów się, czy to nie z Tobą przypadkiem jest coś nie tak.
Odpowiedz@bazienka wysil swoje szare komórki i postaraj się przypomnieć SWOJE DZIECINSTWO, tylko proszę nie pisz że wtedy były INNE CZASY. Autorka napisała że dziewczynka nie darła ryja tylko sobie śpiewała, a że Damie to przeszkadzało to jest problem Damy a nie dziecka. Takim istotom co wszystko im przeszkadza polecam napar z melisy lub konkretny sex ze stadem napalonych samców.
OdpowiedzCholerne podpowiedzi słownikowe. Miało byc autor nie autorka.
Odpowiedz@sutsirhc: Nie wiem, jak bazienka, lecz za dzieciaka nie śpiewałam w sklepach. W życiu mi to nie przyszło do głowy! Tak, to były inne czasy i nie było tłumaczenia "to tylko dziecko", trzeba było się zachowywać. Aha, mi nie przeszkadza wszystko. Ale dziecięcy "śpiew" w zatłoczonym sklepie - tak.
Odpowiedz@sla: Czyli skoro Ci przeszkadza to znaczy, że jest to złe i należy to zmienić. Taką prezentujesz postawę. Zazwyczaj nie jest to piękne i osobiście drażni mnie każde takie podśpiewywanie(szczególnie dorosłych), niemniej jednak nie uważam, że skoro mnie to drażni to należy tego zaprzestać. Przestrzeń prywatna kończy się tam gdzie zaczyna się cudza przestrzeń prywatna, niemniej jednak jakoś nie widzę tutaj naruszenia tej przestrzeni. To tak jakby zabronić dorosłym normalnie rozmawiać bo to może też przeszkadzać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2017 o 13:58
@GlaNiK: Nie. Przeszkadza mi wiele rzeczy. Niektóre to tylko mój problem, inne są złamaniem zasad. Rozumiem, że jeśli dorosły człowiek, ot tak, stanie sobie w zatłoczonym hipermarkecie, w kolejce i zacznie "śpiewać" to też wszystko będzie ok? Napisałam wyżej - rozmowa jest czymś normalnym. Śpiew, krzyk - nie.
Odpowiedz@bazienka: zgadzam się. Parę razy trafiłam na takie piszczące dzieci w podróży, raz - śpiewające. I te śpiewające grzeczne były, siedziały spokojnie i odśpiewywały w kółko cały przedszkolny repertuar. Matka, zachwycona, jakby nie rozumiała, dlaczego pozostali pasażerowie robią się coraz bardziej wściekli. A było ich sporo, bo wagon akurat bez przedziałów. @aklorak: przecież nie chodzi o to, czy ktoś jest gburem, czy nie. Śpiewanie może być tak samo irytujące jak piski, krzyki czy nawet mówienie mocno podniesionym głosem. Nikt nie broni się odzywać, wystarczy pomyśleć chwilę o pozostałych. @sutsirhc: ja byłam dzieckiem, które często mówiło za głośno, ale mama jakoś zawsze mi przypominała, żebym się pilnowała. Nie zniszczyło mi to dzieciństwa. Innym zapewniło spokój. Jak byłam wychowawczynią na koloniach, to moje młode wiedziały, że mogą śpiewać, krzyczeć, oblewać się wodą i co tam jeszcze chcą, ba, oblewałam się razem z nimi, ale np. na terenie kolonii, a nie w środku miasta. No, śpiewać mogły po drodze, bo jak kogoś miną, to zajmie chwilę, ale już nie było popisywania się kolonijną piosenką w pizzerii czy innych miejscach, gdzie się siedzi i są inni ludzie. I też przeżyły, nie miały z tym problemu.
Odpowiedz@aklorak: niepisane zasady dobrego wychowania? jakos zazwyczaj nikt poza niewychowanymi bachorami sie w autobusie czy sklepie nie wydziera @sutsirhc: ja swoja ekspresje mialam na podworku i w miejscach publicznych nie atencjonowalam mamy swoja osoba a juz na pewno nie spiewalam w sklepach ani autobusach nie rzucaam sie na podloge z krzykiem ( raz zrobilam afere, jeszcze w wozku bedac bo pozno zaczelam chodzic, mama wyszla ze sklapu a ja momentalnie zamknelam dziobek) i tak jak @sla wkurza mnie spiewanie dzieci w miejscach publicznych wkurzaja mnie krzyki dzieci w miejscach publicznych od takich rzeczy sa place zabaw, dom miejsca, w ktore moge nie chodzic i tego nie sluchac a nie sklepy, autobusy, przystanki
OdpowiedzMam wykształcenie muzyczne. Na święta śpiewa się kolędy. Drażni mnie, gdy ktoś fałszuje przy stole wigilijnym, ale NA BOGA. To, że mnie to drażni to mój problem. Śpiewanie nie zostanie zakazane, bo jaśnie Bazienka (która uznawana dziecko za niewychowanego bachora bo wieczorem nie leciało po cukier dla sąsiadki do sklepu) tego nie lubi...
Odpowiedz@aklorak: wiesz co, ostatnio przez pare dziadkow zostalam zjechana za rozmowe przez telefon w tramwaju. cicha rozmowe ktora byla o wiele cichsza od wrzasku dzieci w tramwaju, sklepie itp. wiec dlaczego dziecku mozna wrzeszczec a cicha rozmowa juz nie jest ok?
Odpowiedz@Patrycja0: nie uznawalam dziecka za niewychowane tylko uznawalam 15latka za niezaradnego zyciowo skoro nie potrafi zrobic zakupow w sklepie albo nie wychodzi z domu po zmroku mysle ze jest jednak roznica a wspomniany NASTOLATEK nie potrafi zrobic zakupow a chodzi do gimnazjum kolo domu, bo przejechanie 2 przystankow tramwajem przerasta jego mozliwosci- tak go matka zalatwila
Odpowiedz@bazienka: Masz całkowitą rację. Kiedyś dzieci trzymało się krótko, jasno przedstawiało im się zasady, jak mają się zachowywać. Ja niestety momentami bywałam nieznośnym dzieckiem, rodzice nie do końca sobie ze mną radziili i wielokrotnie nieznajomi ludzie zwracali mi uwagę na ulicy. I wiecie co? Właśnie to działało. Ludzie broniący tej małej i jej rodziców najwidoczniej swoim dzieciom też pozwalają na takie skandaliczne zachowania.
Odpowiedz@bazienka: Gadasz w tramwaju przez telefon i powołujesz się na niepisane zasady dobrego wychowania? Może ta rozmowa jednak nie była tak cicha jak Ci się wydawało?
Odpowiedz@sla: Czyli jakbym rozmawiał z kimś zaraz przy Twoim uchu to byłoby normalne? Śpiew jest tak samo normalny jak rozmowa. Dopóki jest w miarę cicho (jak w historii) to jest to w pełni normalne moim zdaniem. A co do normalności to może przedstawisz definicję normalności? Cały czas mam wrażenie, że jeżeli jest inaczej niż Ty uważasz to jest źle i tylko Twój punkt widzenia jest słuszny.
Odpowiedz@sla: ale co innego podśpiewywanie dziecka a co innego krzyk.. Ty chyba mylisz te pojęcia..
OdpowiedzDama na poziomie... zazwyczaj krocza zapewne.
OdpowiedzNie dziwię się reakcji tej kobiety. Przecież nie pobiła jej ani nic. Taka terapia szokowa dobrze działa na małe rozwydrzone bachory. Teraz gówniara zapamięta, że drzeć ryja to sobie może w domu. Jedyną piekielność, jaką tu widzę, to tę ze strony rodziców - dzieciak zachowuje się skandalicznie, a oni nic? Świetnie, wychowujmy dzieci bezstresowo!
Odpowiedz@reksai: Ty jestes normalna? Przecież jest napisane, że mała spiewała nie za głosno nie a ciho więc na pewno ryja nie darła.. może sama drzesz ryja.. Jak tak mozna na dziecko powiedziec? O tobie inni tez tak mówili? to Ci współczuje
Odpowiedz@timka: To może ja zacznę wszędzie śpiewać jak mi się podoba, co? Są pewne zasady zachowania w miejscach publicznych i tej gówniary nikt najwidoczniej ich nie nauczył...
OdpowiedzMatka i dama są siebie warte. Dama krzyczy, matka nie reaguje, dziecko nie wie, o co chodzi. Komedia. Swoją drogą profilaktycznie, lepiej byłoby wytłumaczyć dziecku, jak zachowujemy się w sklepie, kościele, parku, itd.
Odpowiedz@diabeuwawa: Parku? to dziecko nie mogłoby sobie pośpiewac w parku???
OdpowiedzPodśpiewywanie może kształtować w dziecku poczucie własnej wartości. Myśli, że jest zdolne (nie zawsze to prawda) i się tym chwali. Takim zachowaniem można poważne zaburzyć samoocenę. Oczywiście, gdy dziecko robi to głośno może przeszkadzać, mnie też to czasem denerwuje, ale można chyba najpierw zwrócić uwagę kulturalnie, najlepiej najpierw matce żeby wytłumaczyła, że tak nie wypada. Ale cóż, może sama baba chciała się dowartościować jaka to jest super, bo umie uciszyć dziecko
Odpowiedz