Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o spotkaniu wspólnoty mieszkańców przypomniała mi opowieści znajomych, mieszkających w Siedlcach.…

Historia o spotkaniu wspólnoty mieszkańców przypomniała mi opowieści znajomych, mieszkających w Siedlcach.
1. Spotkanie na początku roku. Jeden z punktów do omówienia- podwyżka dla pani sprzątaczki. Na mieszkańca wyszedł koszt rzędu 30 czy 40 groszy, a podwyżka wynosiła ok. 120 pln miesięcznie. Wszyscy byli na tak, bo kobieta dobrze wywiązywała się ze sowich obowiązków, więc zasłużyła sobie, a dla mieszkańców to śmieszny koszt. Po podjęciu decyzji przewodnicząca spotkania, administratorka, czy jak ta funkcja się nazywa, powiedziała coś w stylu: "Noo, były głosy, że pod wycieraczkami nie jest posprzątane, ale z drugiej strony wiem, że są osoby, które nie chcą, aby pod ich wycieraczkami sprzątać...". Na to głosy z sali:
-No właśnie, ja sobie nie życzę, żeby ktoś moją własność ruszał.
- Ja również sobie nie życzę!
- Ja też!
Serio? Przecież sprzątaczka nie będzie wchodziła do ich mieszkania i grzebała w lodówce czy szufladzie z bielizną, tylko podniesie na chwilę kawałek tworzywa sztucznego za 10 czy 20 złotych. No ale skoro dla nich to tak cenna własność, to dla pani sprzątaczki jeszcze lepiej, mniej roboty ;)
2. Osiedle "Nowy Świat". Ktoś ze wspólnoty mieszkańców bloku, gdzie mieszka znajoma, wpadł na "wspaniały" pomysł na oszczędności. W przejściach z garażu podziemnego do części mieszkalnej zamontowane jest oświetlenie (oczywiście ledowe, energooszczędne), które zapala się pod wpływem ruchu i świeci przez jakiś czas. No i właśnie ktoś stwierdził, że czas ten jest zbyt długi, i że trzeba przestawić "timer". Problem w tym, że przestawiono go tak, że nie sposób było dojść do drugich drzwi zanim zgasło światło. Czujnik był w takim miejscu, że nie wyłapywał ruchu od któregoś tam miejsca. Jeżeli ma się wolne ręce, to można przyświecić sobie telefonem, ale co w sytuacji kiedy niesie się zakupy, albo co gorsza- małe dziecko? Ryzykować wtedy zdrowie swoje i dziecka, żeby zaoszczędzić kilka czy( w porywach) kilkanaście złotych przez miesiąc, rozbite na kilkadziesiąt mieszkań? I uprzedzając- nie znajoma się nie guzdrze, jest młodą i dynamiczną osobą. I skoro ona nie biegnąc nie jest w stanie zdążyć przed zgaśnięciem światła, to nie ma co marzyć że uda się to komuś starszemu, z dolegliwościami, albo z dzieckiem na rękach.
Na osiedlu tym jest duży problem z miejscami parkingowymi (wiem, że wszędzie jest, ale to osiedle jest tak ciasne, że tam jest on wyjątkowo duży). Pod blokami są właśnie garaże podziemne plus kilka miejsc przed blokiem (w tym 2 czy 3 dla inwalidów) jednak nie jest to wystarczająca ilość, zwłaszcza biorąc pod uwagę samochody gości itp. Znajoma była w o tyle komfortowej sytuacji, że po jednej stronie drogi biegnącej przy jej bloku były wspomniane wcześniej miejsca parkingowe, a po drugiej pasek pustej ziemi. Ktoś nie chciał odsprzedać tej ziemi deweloperowi, ale też nie zagradzał jej, dzięki czemu było jeszcze kilka jakże cennych miejsc parkingowych. Co prawda wjeżdżało się tam przez krawężnik i teren nie był w żaden sposób utwardzony, przez co na wiosnę i jesień, a także po deszczach, tworzyło się tam błoto, ale wystarczyło pasażerów wysadzać na kostce, a samemu parkować jak najbliżej krawężnika, dzięki czemu wyskakiwało się na kostkę, a nie w błotko. Oczywiście i to musiało w końcu komuś przeszkodzić. Jeden z mieszkańców, zaczął podnosić larmo, że to błoto przez koła samochodów wywożone jest na kostkę, i potem trzeba płacić za jej czyszczenie. A skoro on nie ma samochodu to dlaczego i on ma płacić? Znalazł jeszcze innych "mądrych" i udało im się- wywalczyli to, że na krawężniku ustawiono kamienie uniemożliwiające wjazd na dziki parking. Gdyby ktoś powiedział, że miał rację, że czemu miał płacić- 2 kwestie:
1. On nie ma auta-ok- ale czy do niego nikt nie przyjeżdżał i nie parkował tam?
2. Czyszczenie kostki robi się tak czy inaczej, więc nic nie zaoszczędził, a dodał nerwów współmieszkańcom.

Siedlce Nowy Świat

by ~neov
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
17 23

W punkcie 1 sama piszesz, że nie stanowi to problemu, więc gdzie piekielność? W punkcie 2 zupełnie bez sensu połączyłaś sprawy gaśnięcia światła wewnątrz budynku z niedostatkiem miejsc parkingowych na zewnątrz. W dodatku człowiek skarżący się na błoto miał 100 % racji. Też mam sąsiadów rozjeżdżających trawniki i wiem, ile błota przez to nanosi się na alejki, przez co syf jest na całym osiedlu taki, że przejść się nie da bez ubłocenia butów.

Odpowiedz
avatar T3TRU53K
17 23

Mniejsza z blotem na chodnikach, ale serio miec pretensje, ze ktos nie chce by samochody parkowaly na pasku zieleni czyli w miejscu niedozwolonym? Ludzie serio? Czasem taki pasek to jedyny mily akcent wokol bloku... Chyba sie starzeje normalnie, bo zaczynam nie ogarniac ludzi^^

Odpowiedz
avatar myszolow
4 12

Cześć ~neov! Właśnie jestem po zebraniu naszej wspólnoty - problemy prawie identyczne! Sprzątanie pod wycieraczkami - my akurat chcieliśmy mieć sprzatane, ale zarząd podpisał umowę że mamy mieć niesprzątane (standardowa umowa podesłana przez firmę sprzątającą, stary zarząd nawet jej nie przeczytał tylko podpisał). Mamy teraz nowy zarząd więc mam nadzieję że w końcu będzie podpisywał umowy na korzyść wspólnoty a nie podwykonawców. Druga sprawa - czasowy wyłącznik światła. Mieliśmy identyczny problem z dojściem do garażu. Po prostu wzięłam drabinę i przestawiłam go na sensowną długość (odkręcasz klosz i tam jest takie pokrętło na śrubokręt, trzeba przestawić lekko) Auta - wieczna kłótnia między osobami które aut nie mają i tymi które mają. Poznałam wszystkie jej odcienie. To na pewno będzie neverending spór - przygotuj się po prostu :p

Odpowiedz
avatar mitzeh
9 9

Ci co nie chcą sprzątania pod wycieraczkami pewnie chowają tam klucze :P

Odpowiedz
avatar searena
4 6

Mieszkam w Siedlcach i doskonale znam sytuację tego osiedla. Fakt miejsc parkingowych jest mało. I szczerze mówiąc każde nowe osiedle tak w tym mieście wygląda. Co nie daje ludziom prawa do niszczenia cudzej własności. To jak wygląda teraz tamten "dziki parking" woła o pomstę do nieba. Na miejscu właścicieli byłabym wściekła. Ciekawa jestem czy tobie by się spodobało jakby ktoś porozjeżdżał ci działkę, bo "nie ma gdzie zaparkować". Jak już się chcemy czepiać to wypadałoby wspomnieć, że mieszkańcy łamią prawo parkując na miejscach dla niepełnosprawnych. Radzę zaznajomić się z przepisami, znakami i wyrysowanymi tam kopertami (choć przed 2 blokami kopert nie udało się wyrysować, bo mieszkańcy non stop tam blokują miejsca). Wśród miejsc na parkingach pod tymi blokami WSZYSTKIE są miejscami dla niepełnosprawnych (a nie tylko 2-3 jak napisałaś). Jeśli nie wiesz dlaczego to polecam lekturę tego artykułu http://mojafirma.infor.pl/moto/prawo-na-drodze/postoj-i-parkowanie/262777,W-jakiej-odleglosci-od-okna-moze-byc-parking.html. Jeszcze chciałam się odnieść do mycia kostki. Według ciebie ludzie, którym przeszkadza błoto na chodnikach nie powinni reagować, bo nie mają samochodów i powinni ulżyć innym tak? A może pomyślisz z drugiej strony? Dlaczego osoba bez samochodu ma sobie wiecznie nanosić błocka do mieszkania, bo komuś się garażu nie chciało kupić? Na osiedlu mieszkają osoby na wózkach. Co z nimi? Ty sobie zdejmiesz obłocone buty po wejściu do mieszkania a osoby na wózkach mają sobie zmieniać kółka czy jak? Hipokryzja lvl over 9000. A co do gości. Na osiedli jest dostępny parking strzeżony. Problem w tym, że ludzie wola za darmo wyjeździć komuś działkę niż zapłacić za postój albo przejść więcej niż 10 metrów.

Odpowiedz
avatar imhotep
1 3

"bo kobieta dobrze wywiązywała się ze sowich obowiązków" - pohukiwała w nocy? ;)

Odpowiedz
avatar minutka
3 3

@imhotep: Roznosiła listy do czarodziejów :).

Odpowiedz
Udostępnij