Taka sytuacja: mąż poleciał w delegację hen, za granicę. W obie strony leciał z przesiadką we Frankfurcie. I w obie strony wiózł swoją zapalniczkę Zippo w specjalnym kolorowym futerale.
Na Okęciu przeszła kontrolę razem z laptopem i portfelem. We Frankfurcie również. W drodze powrotnej w Dublinie tak samo - zero problemów. Ale podczas kolejnego przelotu przez Franfurt ochrona uznała, że jednak tym razem nie - i zapalniczkę zabrali. Dlaczego? "It's not allowed". Mąż protestował, bo jakoś poprzednie trzy razy (i przy poprzedniej delegacji dwa) dozwolone było, ale przyszli kolejni ochroniarze i uznali, że kolega ma rację. Może pan sobie składać skargę, zachęcamy, ale za 15 minut ma pan odlot, więc nie polecamy. Mąż poszedł bez zapalniczki, bo jednak do kraju wrócić trzeba.
Cóż, pewnie spodobała się ochroniarzowi -_-'
Szkoda że na niej nie stanął. W takich sytuacjach trzeba być psem ogrodnika
OdpowiedzZapalniczek, ani zapałek brać na pokład nie wolno, i JEST TO WYRAŹNIE we Frankfurcie prawie wszędzie napisane. Trzeba umieć czytać i stosować się. Po diabła mu w czasie lotu zapalniczka? Żeby może lont z bomby podpalić?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Żeby mógł iść do palarni po check-inie, bo palarnie są po "odprawowej" stronie lotniska. I wyjaśnij więc, dlaczego wcześniejsze 5 razy dozwolone były?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Zgadzam się. Zapalniczki są zabronione. A to, że wcześniej przechodziło to niedopatrzenie. Tak samo jak przez odprawę nie można przenieść napoju, a mi kilka razy nie kazali wywalić, zwyczajnie nie zauważyli. To, że nie zauważyli kilka razy napoju nie oznacza, że teraz będę za każdym razem jak mi wywalą picie protestować, bo przecież wcześniej mogłam! Jak się nie zna zasad panujących w danym miejscu to potem są takie płacze.
Odpowiedz@Skarpetka: 5 razy przejezdzalem na czerwonym, a za 6tym dostalem mandat. Wyjasnij mi dlaczego? Pewnie policjant sie czepial?
Odpowiedz@Skarpetka: Nie były dozwolone. Pięć razy się udało, zapewne przez niedopatrzenie czy pobłażliwość innych kontrolujących.
Odpowiedz@Skarpetka: NIGDY nie były dozwolone, tylko poprzednio nieprawidłowo przegapili i przepuścili. Tak samo możesz sie tłumaczyć drogówce, gdy cie złapie, że zawsze jeździłaś po mieście setka na godzine i żaden policjant ani słowem zaprotestował, to dlaczego teraz NAGLE (he,he) nie wolno? Ło rany, cud się staje?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Oj owszem, były :) Przed zniszczeniem WTC.
Odpowiedz@piesekpreriowy: Bo WTC podpalili dranie zapalniczkami marki Zippo i to w specjalnym kolorowym futerale. Inaczej nie dałoby się.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Nie, ale dranie przejęli samolot. Chodzi o to żeby każdy pasażer był rozbrojony. To złudne, bo jakbym chciał porwać samolot i wpier dolić się w wieżę to równie dobrze mogę najpierw poświęcić 3 lata na treningi i zrobić sobie broń z ręki... I nie ironizuj, bo przed WTC kontrola samolotów i pasażerów była zdecydowanie mniej restrykcyjna. Nie chcę już nawet mówić, że kiedyś kiedyś to i palić na pokładzie było wolno :)
OdpowiedzMasz malo kumatego meza. Jesli wieziesz cos, co do czego mozna miec watpliwosci, to najpierw zapoznajesz sie z regulacjami prawnymi. I masz przy sobie ich wydrukowana kopie. Czy w ogole zapoznaliscie sie z ww regulacjami? https://www.frankfurt-airport.com/en/flights---more/flights.detail.suffix.html/article/flights-and-more/luggage/screening-and-hand-luggage-checks.html dokument "dangerous goods". Zwroc uwage na haczyk zwiazany z noszeniem lub zapakowaniem zapalniczki.
OdpowiedzDokładnie tak samo rozstałam sie ze swoją pamiątka z wakacji. W Amsterdamie i Dublin tez mnie puścił. Jak mi wytłumaczono nie wolno wnosić zapalniczek żarowych na pokład samolotu
OdpowiedzMnie raz z kałachem nie wpuścili :(
OdpowiedzStraszne... że wcześniej go puścili. To oczywiste, że zapalniczek nie można wnosić na pokład samolotu. Dlaczego, to chyba nie trzeba wyjaśniać.
OdpowiedzFajnie. Facet 3 razy wniósł na pokład samolotu niebezpieczny przedmiot, bo spotkał leni albo idiotów. Raz się udało, że trzepał go porządny ochroniarz i zapalniczkę zabrał. Kto piekielny? Facet, który właściwie wykonuje swoje obowiązki i dba o bezpieczeństwo pasażerów. Gratuluję, tylko jeszcze nie wiem, czego - inteligencji, czy postawy.
OdpowiedzMoje zapalniczki kitrałem zawsze gdzieś głęboko w tym bagażu, co idzie do luku. Za bardzo je lubię, żeby wystawiać je na niebezpieczeństwo konfiskaty, bo „zalanej" zapalniczki, z krzemieniem nie powinieneś móc mieć na pokładzie.
OdpowiedzAno, coraz więcej ograniczeń dla normalnego obywatela. Należy zapamiętać i omijać lotnisko we Frankfurcie (i parę innych, gdzie ochrona jest nadgorliwa).
OdpowiedzMiałem raz stracha na Kennedym, gdy wielki murzyn wskazywał palcem na mój tyłek. Zapomniałem wyjąć chusteczki z tylnej kieszeni. Ale zapalniczki się nie czepiali
OdpowiedzOchrona na lotniskach jest bardziej po to żeby nastraszyć ludzi niż aby faktycznie zapobiec nieszczęściu. Niby dlaczego nie można wnieść jednej butelki 200 ml a dwie po 100 już tak? Bateria w laptopie ma zmagazynowaną energię porównywalną z ręcznym granatem a mimo to nie zabierają laptopów. Z komórkami jest podobnie. To tylko iluzja bezpieczeństwa i odsianie największych idiotów, którzy chcieliby wnieść broń itp.
OdpowiedzPrzepisy brytyjskie pozwalają: https://www.gov.uk/hand-luggage-restrictions/personal-items Należy tylko umieścić zapalniczkę w plastikowym woreczku. Nie sądzę, aby było inaczej we Frankfurcie.
Odpowiedz@Dominik: to nie sadz, a zapoznaj sie z info z lotniska we Franfurcie. Link wkleilem w jednym z komentarzy.
OdpowiedzZapalniczki sa dozwolone, ale nie te co plona ogniem stalym - czyli właśnie benzynowe. Mojemu mezowi tez wiele razy udalo sie przewiezc Zippo w kieszeni, ale w końcu kazali wyjac wklad. Zapalniczke oczywiście oddali.
OdpowiedzNie wiem jak dokładnie stoją przepisy, ale mi nie przepuści bagażu głównego z zapalniczką w środku.
Odpowiedz