8 rano, mała Biedronka. Ludzi niewielu, po sklepie snuje się jakiś facet, kilka kobitek. W sekcji z pieczywem wspomniany facet "maca" bułki przez foliową rękawiczkę. Podchodzi jedna z pań, zaczyna gołymi rękami wybierać bułki z pojemnika obok. Facet zwraca jej uwagę, dość niemiłym tonem: "Czemu pani bierze gołymi rękami, tu są rękawiczki. A teraz ktoś to jadł będzie!". Kobieta odburknęła, żeby zajął się sobą.
Przy kasie stanęłam za tą panią. Kobieta konspiracyjnym szeptem relacjonuje wydarzenia kasjerce:
"Bo wie pani? On taki dziwny: chodzi i patrzy. I zaczepiał mnie, gdy brałam pieczywo! Sama pani zobaczy, dziwny, koszyka nie ma, obserwuje, chodzi po sklepie, ciemny taki, jak bandzior albo Arab". Kasjerka jej potakuje, kiwa na ochroniarza i prosi o obserwację wspomnianego faceta. Ochroniarz uważnie śledzi wspomnianego faceta (rzeczywiście urody raczej włoskiej, wyglądał na południowca - wiec podejrzany, nie?).
Gdy pakowałam swoje zakupy, facet właśnie wychodził ze sklepu nic nie kupiwszy. Ochroniarz... zastąpił mu drogę i kazał pokazać kieszenie. Serio.
Nie wiem, jak to się skończyło, bo wyszłam, ale cała sytuacja jest raczej... kuriozalna.
Skoro byłaś świadkiem ich rozmowy i znałaś jej treść i przyczynę (kobiety i mężczyzny przy pieczywie), to dlaczego przy kasie nie powiedziałaś głośno tego kasjerce? Tylko przyzwoliłaś na oczernianie tego człowieka? Też po części byłaś piekielna w stosunku do niego.
Odpowiedz@JohnDoe: Dokładnie. Pisać na necie to każdy ma odwagę, ale zareagować w życiu to nikt.
OdpowiedzWczoraj też byłam świadkiem macania (w tym przypadku) chleba. Stanęłam obok i mówię "powinna pani sprawdzać chleb w rękawiczkach lub przez torebkę. Czy mogłaby mi pani powiedzieć, który chleb zdążyła już pani wymacać, bo chciałabym jednak wziąć nietknięty (oczywiście wiem, że wcześniej ktoś inny mógł już wszystko wymacać, ale czego oczy nie widzą...)". Jak się na mnie wydarła, aż się cofnęłam. Że ona się zamyśliła, że teraz weźmie wszystkie chleby (było ich może z pięć na tej konkretnej półce) i tak jakoś złapała, że dwa chleby spadły na ziemię :/. Dopiero wtedy wkroczyła sprzedawczyni (cały czas była blisko, raczej wszystko słyszała), żeby dać jej ten chleb, odłoży go do "oddania" (pewnie po wyjściu klientów znów wylądował na półce). Machnęłam ręką i poszłam trochę dalej do piekarni, gdzie pieczywo podawane jest przez sprzedawcę.
Odpowiedzdlaczego nie wyjasnilas sytuacji jesli bylas jej swiadkiem?
OdpowiedzTego się właśnie obawiam. Że jutro zwrócę uwagę pani, która nie zebrała kupy po psie, a ona na mnie doniesie policji, że ciemnowłosa kobieta w chuście narzucała jej swoje obyczaje na spacerze. Chustę miała na szyi, to pewnie muzułmanka. Hej, a może tak byśmy zakazali wjazdu do kraju muzułmanom? A przy okazji - może zabijmy tych, którzy już tu są...?
OdpowiedzKiedyś w sklepach samoobsługowych przy koszach z pieczywem była kartka z napisem: "Towar dotknięty uważa się za sprzedany". I często pracownicy sklepu gorliwie się tego trzymali. Wystarczyło że kilka osób wyszło z niepotrzebnym pieczywem i pozostali szybko uczyli się nie dotykać pieczywa bez wyraźnej potrzeby.
Odpowiedz@mesing: Innymi słowy towar macany należy do macatora :) Może i zostanę zmieszany z błotem, ale ja nigdy nie używam tych durnych rękawiczek. Mam za duże łapy i w czasie kiedy bym próbował założyć jedną, a potem drugą bo pewnie pierwsza by się zerwała, to już bym wziął tyle pieczywa ile potrzebuję i zapłacił za nie w kasie. Poza tym kiedy już biorę pieczywo to biorę po kolei i łapie tak, żeby dotknąć tego, które akurat biorę. I jeszcze nie zdarzyło mi się zostawić zakupów przy kasie lub gdzieś w sklepie...
Odpowiedzhttp://www.spodlady.com/zasoby/images/big/tablica-towar-macanyr.jpg
OdpowiedzAle pani się zemściła? Zemściła! Pan miał niemiłe przejścia. Miał. Satysfakcja jest. Jest. I o to chodzi ;). Na drugi raz odechce się mu być społecznikiem. Co to się, panie dzieju, teraz wyprawia, chlebka sobie dotknąć nie można, soczku spróbować i odstawić na półkę, cukiereczka nadgryźć i odłożyć jak wyżej, jabłuszka pociamkać i zostawić, bo zaraz jakaś swołocz się wtrąci! :) A tak na poważnie - kiedyś, jak jeszcze mleko było w szklanych butelkach ze złotym lub srebrnym kapselkiem osobiście widziałam, jak kobitka sobie kapselek odchyliła, mleka łyk solidny pociągnęła, kapselek ładnie przyklepała z powrotem, odstawiła butlę z powrotem i drep drep drep w swoją stronę...
Odpowiedz