Historia sprzed dobrych kilku lat, z czasów gdy byłam w 3 klasie podstawówki. Podstawówka moja mieściła się w maleńkiej wsi, takiej co to jeden sklep, kapliczka i rzeczona szkoła, do tego kilka domków. Wynika z tego ważna rzecz - każdy się dobrze znał, a i przepływ informacji błyskawiczny.
Szkoła równie malutka - 6 klas po maksymalnie 10 osób w jednej. Szkoła podzielona na dwa poziomy - na górze klasy 1-3, na dole 4-6. Na moim, górnym poziomie w damskiej łazience były dwie kabiny, przy czym jedna wiecznie zamknięta z przyczyn nieznanych, toteż do użytku pozostawała jedna. I pewnego zimowego dnia wybuchła prawdziwa bomba - jakaś dziewczynka wyrzuciła do tej zamkniętej kabiny brudne majtki. (Kabiny typowe, otwarte od góry).
Historia prosta do wyobrażenia sobie, dziecko miało potrzebę, nie miało chusteczek, papieru jak w każdej szkole nie uświadczysz jeśli nie ma akurat wizytacji z sanepidu, więc podtarło się majtkami i wyrzuciło je do kabiny obok. Gdzie piekielność? Nie, nie w dziewczynce, tylko w iście genialnej pani dyrektor, która po odkryciu tego faktu przez panie woźne (kabina otwierana pod koniec dnia żeby posprzątać, co by się coś nie zalęgło jednak) zarządziła, że nikt nie wyjdzie ze szkoły, póki nie znajdzie się winna. A jak miała zamiar dojść do tego, która z nas nią jest? Ano tak, że ustawiła nas w rzędach i każda po kolei, przy wszystkich, miała pokazać czy ma na sobie majtki- wystarczyło, że odchyliło się trochę spodnie. Winna szybko została wykryta.
Wyobraźcie sobie teraz 9-letnią dziewczynkę z biednej rodziny, która na forum dzieciaków z całej szkoły i kilkorga nauczycieli zostaje wyprowadzona na środek korytarza i zbiera burę od szanownej pani dyrektor. Nie dość, że szykanowana już wcześniej z powodu braku pieniędzy, teraz poniżana przez osoby, które o jej bezpieczeństwo powinny dbać.
Nawet nie wiem jak to skomentować.
szkoła
Mojej koleżance, matka kazała nosić ze sobą do szkoły, papier toaletowy. My mieliśmy z tego niesamowitą bekę, ale jak widać, mama była realistką i wiedziała jak wygląda szkolna rzeczywistość.
OdpowiedzAż się zalogowałam, żeby zapytać: Nie mogła tych nieszczęsnych majtek po prostu wyrzucić do kosza? Czemu zostawiła je gdzieś, gdzie ktoś musiał je po niej sprzątać?
Odpowiedz@pulpecja3: To jest/było dziecko. Dodatkowo doszła sytuacja stresowa (brudne gatki w szkole). W takim momencie logiczne myślenie schodzi na dalszy plan. Siedząc wygodnie przed komputerem możemy sobie myśleć czemu nie zrobiła tego czy tamtego.
Odpowiedz@pulpecja3: Może nie było tam kosza? I dlatego je wyrzuciła ? Moja podstawówka była dużo większa, ale w każdej łazience (5-6 kabin) kosza w kabinie nie było, ewentualnie stał na środku gdzieś przy umywalkach. Mi było wstyd wyjść i wrzucić podpaskę do tego kosza, wiec chowałam do plecaka i wyrzucałam w domu. Więc śmiem twierdzić, że już szykanowane dziecko chciało po prostu uniknąć upokorzenia, dokładnie takiego jakie zafundowała jej dyrektorka.
Odpowiedz@grey4ever: W mojej szkole nie było ani mydła ani papieru, ręce można było sobie "umyć" zimną wodą ale za to było lusterko, pod którym stał jedyny kosz na śmieci. A przy lusterku - kolejka dziewcząt poprawiających makijaż i weź tu się dopchaj do śmietnika i wyrzuć cokolwiek.
Odpowiedz@paski: Dzieci poprawiające makijaż w szkole - co za patologia... ;/
OdpowiedzPani dyrektor powinna wylecieć za sam fakt, że kazała dziewczynkom pokazywać, czy mają majtki :/
Odpowiedz@paski: Nikt wtedy nie potraktował tego "na poważnie", było kilku nauczycieli przy tej sytuacji i żaden nie zareagował, nie wspominając o rodzicach. Ta dziewczynka była z biednej rodziny i jej rodzice nawet pewnie nie pomyśleli, że mogą coś z tym zrobić, poza tym to była taka trochę patologia więc tym bardzej.
Odpowiedz@paski: Zazwyczaj oszczędnie feruję wyroki, bo sam nie jestem bez grzechu, ale w tym przypadku „wylecieć" to o wiele, wiele za mało.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 kwietnia 2017 o 12:27
Ja wiem, że to było (względnie?) dawno i czasy były inne, ale to jest przecież publiczne naruszenie sfery seksualnej wszystkich tych dzieci, plus dodatkowe upokorzenie dla tej jednej dziewczynki. Ciężko mi zaakceptować, że nawet kilka lat temu ŻADEN rodzic nie powiedział tej durnej babie, co o tym myśli.
Odpowiedz@mitzeh: ponad 10 lat temu :) to była mała szkółka i malutkie miejscowości, gdzie ludzie nie wychodzą przed szereg, dla nikogo to nie było szokujące. Mi samej przypomniała się ta sytuacja kilka dni temu i dopiero teraz zrozumiałam, jak była poważna i straszna w skutkach dla tej dziewczynki
OdpowiedzO borze szumiący, a ja myślałam, że upokorzenie to było jak pani wyśmiała mój rysunek przed całą klasą...
OdpowiedzSwoją drogą to jest jakaś chora sytuacja, że w szkołach nie ma papieru toaletowego ani mydła w łazienkach. Wiem, że szkoły mają skromne budżety (chociaż na komitet rodzicielski się płaciło i to sporo), no ale bez przesady, takie artykuły to nie jest majątek, a z tego co pamiętam we wszystkich szkołach do jakich chodziłam te towary po prostu nie istniały. Nie, że ktoś o 8 rano włożył jedną rolkę papieru i się skończyła. Po prostu nigdy ich nie było. Większość osób była przyzwyczajona i w zapasie mieliśmy chusteczki i płyn antybakteryjny, ale nigdy nie zrozumiem dlaczego szkoły nie dbają o właściwie najbardziej podstawowe potrzeby uczniów. Co ciekawe kiedyś w gimnazjum "włamaliśmy" się do nauczycielskiej toalety, gdzie stało z 10 zapasowych rolek papieru, a dozownik był pełen mydła. Żenada.
Odpowiedz@Shineoff: A ja to częściowo rozumiem, chociaż oczywiście jest to absurdalna i chora sytuacja. W mojej podstawówce jak papier pojawiał się w kabinach, to lada chwila znajdował się w formie mokrych kulek na suficie, ścianach, ewentualnie rozwinięty w koszu... ;/ Kilkoro niewychowanych gówniarzy nie szanuje, a reszta za to cierpi.
Odpowiedz