Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Za każdym razem, gdy myślę, że nic mnie już nie jest w…

Za każdym razem, gdy myślę, że nic mnie już nie jest w stanie zaskoczyć, dzieje się coś, co skutecznie wyprowadza mnie z błędu.

Pewnego zimowego dnia, gdy miałam 16-17 lat, wracałam ze szkoły. Po mojej lewej stronie, obok chodnika znajdował się pas zieleni (w tamtym czasie przykryty hałdą śniegu), a następnie jezdnia. Co jakiś czas mijałam betonowe kosze na śmieci, czyli krótko mówią: typowy miejski krajobraz zimowy. Jednak w pewnym momencie usłyszałam dziwne dźwięki, dochodzące z jednego z koszy. Zajrzałam do środka i wyłowiłam kartonowe pudełko. Gdy je otworzyłam, dostrzegłam skuloną w kąciku, czarną jak smoła, miauczącą kupkę nieszczęścia. Wzięłam biedaka pod kurtkę i zaniosłam do domu. Wprawdzie rodzice nie zgodzili się na zatrzymanie zwierzaka, lecz pomogli mi w szukaniu domu dla niego wśród sąsiadów i uczniów mojej szkoły. Malec szybko znalazł szczęśliwy dom u mojej koleżanki z klasy, gdzie dożył sędziwego wieku.

Od tamtej sytuacji minęło +/- 15 lat, może trochę więcej. Przez te lata jeszcze kilka razy zdarzyło mi się doświadczać powtórki z rozrywki. Bilans do tej pory wynosił (poza kotem o którym pisałam wyżej):

- Szczeniak nr 1 - widziałam na własne oczy jak ktoś wyrzucił go z samochodu przy ruchliwej drodze i odjechał.

- Szczeniak nr 2 - wsadzony do czarnego worka na śmieci i porzucony obok leśnej ścieżki.

- Dwa króliczki miniaturki - włożone do kartonowego pudełka i postawione obok kontenera na śmieci. Do ogrodzonego kontenera, do którego można było dostać się tylko mając klucz lub znając kod, miały dostęp tylko dwa, niewysokie bloki. Mimo czasochłonnej akcji poszukiwawczej, nie udało się zlokalizować właścicieli.

- Stary owczarek niemiecki, przywiązany drutem do drzewa w głębi lasu, na wsi u koleżanki. Było lato, 35 stopni w cieniu, duchota nieziemska. Niestety psa nie udało się uratować. Po dziś dzień przeklinam osobę, która zafundowała mu taki koniec.

Dlaczego piszę o tym akurat teraz? Bo dwa dni temu, o świcie, wychodząc z moimi psami na poranny spacer, dostrzegłam reklamówkę przewieszoną na wewnętrzną stronę mojego ogrodzenia. Czy muszę pisać jaka była jej zawartość? Szczeniak. Mały kundelek niepodobny do niczego. Rozpuściłam wici wśród sąsiadów i znajomych - malec został dzisiaj zabrany przez kolegę z pracy.

A ja siedzę i nie rozumiem. Tyle mówi się o tym, że zwierzę to nie zabawka na baterie, że to odpowiedzialność, a mimo to nadal zdarzają się elementy rasy ludzkiej, które wyrzucają zwierzęta jak jakiegoś śmiecia. Czy w dobie dzisiejszej techniki, portali społecznościowych, tak trudno jest dać informację, że ma się do oddania psa/kota/królika/szczura? Przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto sierścia przygarnie i da mu nowy dom. Wymienionym przeze mnie znajdom, udało się znaleźć dom w mniej niż tydzień.

Inna sprawa to to, że wymienione przeze mnie zwierzęta (poza owczarkiem) zostały znalezione w miesiącach zimowych, po Nowym Roku. Domyślam się, że były porzuconymi "prezentami gwiazdkowymi". To już samo w sobie wywołuje we mnie przemożną chęć potraktowania byłych właścicieli jak deski podczas ćwiczeń karate.

Ale tak między nami, to musicie przyznać: żywe zwierzę, które nie posiada bateryjek ani przycisku, którym można je wyłączyć - no normalnie ewenement na skalę światową!

porzucone zwierzęta w mieście i na wsi

by ZjemTwojeCiastko
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
4 6

Dlatego trzeba DOBRZE i dlugo zastanowic sie, czy mozna sobie pozwolic na pupilka domowego, bo to nie tylko frajda, ale tez odpowiedzialnosc, koszta i troska. To nie zabawki dla dzieci i (przewaznie) rodzice musza sie nimi zajmowac i oporzadzac, bo dzieci sa czesto na to za glupie, albo im sie znudzi (niezaleznie od tego, co przed nabyciem zwierzaczka obiecywaly). My obecnie nie mozemy nawet wyjezdzac na zaden urlop, bo nie ma sie kto zajac naszym starszym kocurkiem, wymagajacym (z roznych powodow) specjalnej opieki. Ale nawet by nam nie wpadlo do glowy, pozbyc sie niego, bo kochamy go jako dlugoletniego dobrego czlonka rodziny i sprawial nam kawal czasu kupe radosci (i sprawia dalej). Niech sobie jeszcze dlugo pozyje, jak i kazdy wdechowy zwierzaczek domowy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@ZaglobaOnufry: Ja słyszałam, że jak dziecko męczy nas o zwierzaka np. psa to kupić smycz i niech przez jakiś wychodzi na spacery tak jakby wychodził z psem ( w dobie dzisiejszej elektroniki można spokojnie bez wychodzenia z domu sprawdzić czy faktycznie wypełnia obowiązki czy ściemnia)inne czynności z psem również można zastąpić jakimiś drobnymi obowiązkami w domu. Ale tak tylko słyszałam - czy to się sprawdza... podejrzewam, że tak ;) A ja bym jeszcze dodała, że po przejściu powyższego testu tak jak w jednej ze starych historii na tej stronie: niech zajmuje się przez jakiś czas psem sąsiadki. No nie ma bata, podda się szybko i odechce się zwierzaczków ;) A to kupę sprzątnie, miski umyje, sierściucha wyczesze

Odpowiedz
avatar hitman57
1 5

@bloodcarver: schro-nis-ko!

Odpowiedz
avatar KIuska
1 5

@bloodcarver: Ty udajesz czy serio tak twierdzisz? Zła sytuacja zwierząt to wina tych co im pomagają, bronią ich? Nie uderzyleś się ostatnio czymś w głowę?

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 3

@hitman57: schronisko z definicji ma działać w ten sposób ale jak ojciec mojej koleżanki próbował tam oddać rasowego psa który ewidentnie przestraszył się fajerwerków i komuś uciekł to go zjechali z góry na dół, że na pewno oddaje świąteczny prezent. Nie dziwie się, że niektórym się odechciewa.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 3

@KIuska: Zła sytuacja zwierząt to w sporej części wina tych, co zamiast pomóc, opier..lają ludzi i tak mających już problemy, i brandzlujących się psychicznie tą swoją "wyższością". @hitman57, @nasturcja: Schroniska przyjmują tylko bezpańskie zwierzęta, takie prawo. Więc w sytuacji zwierzaka którego już nie da się trzymać w domu nie są pomocne. Gdyby miały obowiązek przyjmować zwierzątka także mające właścicieli, spora część problemów by zniknęła.

Odpowiedz
avatar SunAmelia
0 4

@hitman57: Do schroniska nie łatwo oddać zwierzę, które ma właściciela :/

Odpowiedz
avatar KIuska
3 5

@bloodcarver: Zła sytuacja zwierząt to wina idiotów,którzy biorą zwierzę chociaż nie mają dla niego czasu. A jak im się znudzi to najłatwiej komuś podrzucić. Trzeba pomagać komuś kto po pół roku stwierdził, że Fafik to jednak nie jest taki fajny i ma dość z nim spacerów? Takie osoby mają problem, psychiczny. Oczywiście nie mówie tu o sytuacji gdzie trzeba oddać zwierzę bo dziecko ma uczulenie ale nie rozumiem osób,które biorą zwierzę a potem oddają bo za poł roku urodzi się dziecko. Jak będą oczekiwali drugiego dziecka to pierwsze też komuś podrzucą?

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 1

@bloodcarver: ok ale z punktu widzenia znalazcy pies był bezpański. Nie ma w okolicy właściciela, nikt się nie zgłasza a człowiek nie ma możliwości (ani chęci) zaopiekowania się znajdą. Gdzie ma z tym iść jak nie do schroniska?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 3

@KIuska: Ale JA od początku mówię o sytuacji, gdzie trzeba oddać zwierzę bo dziecko ma uczulenie. Jak "obalasz" argumenty, których nie użyłem, to tak nie będziemy rozmawiać. Naucz się czytać ze zrozumieniem i prowadzić MERYTORYCZNĄ dyskusję, bez przekłamywania czyichś słów, a potem możemy rozmawiać.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 3

@nasturcja: No cóż, jeśli wyglądało to na świąteczny prezent, to pat - schronisko nie ma prawa przyjąć psa mającego właściciela, a ojciec koleżanki nie miał jak udowodnić, że nie jego... Ale powinni byli przynajmniej przeskanować w poszukiwaniu chipa. Co do zaś kwestii "gdzie z tym iść", to w wielu miastach organem odpowiedzialnym jest Straż Miejska i warto po prostu do niej dzwonić, od razu. Ew w ostateczności można w takiej sytuacji przywiązać psa przy schronisku, i niech sobie próbują potem w sądzie udowodnić, że to właściciel był.

Odpowiedz
avatar DreamsFaded
2 2

@KIuska: Mam znajomą, która tak zrobiła... Znaczy, kupili z mężem półrocznego husky'ego (mieszkając w dwupokojowym mieszkaniu w bloku), a miesiąc później okazało się, że ona jest w ciąży.Pies niczego nie nauczony, wyprowadzany 2 razy dziennie na 5 minut, energię wyładowywał na meblach. Pół roku późnej pies był oddany na wieś do budy, bo niszczy mieszkanie, no i urósł, więc dużo je!Pomijam fakt, że piesek był karmiony wszystkim: tym co "spadło" ze stołu, słodyczami. Do tego jeszcze trzeba z nim wychodzić - skandal! Z tej wsi tez dość szybko został oddany do innej budy, bo uciekał i nie słuchał. Dalszych losów psinki niestety nie znam :( Szkoda mi go niesamowicie. Zniszczyli tego pieska przez własne widzimisię. Teraz, jak już się mała urodziła, to kupili innego pieska, trzymiesięcznego szczeniaczka. Małego kundelka, który też rozrabia (skoro nikt go niczego nie uczy) i pewnie za długo tam nie zabawi. Nie uczą go wychodzenia na smyczy, bo mają ogród, to wystarczy wypuścić, prawda? Załatwia sie w domu, gryzie ich - typowy nieszkoony piesek. Ehh, szkoda słów

Odpowiedz
avatar Habiel
2 2

@bloodcarver: "Oddam dziecko. Kot ma na nie alergię, a pies nie lubi" Wiesz, że 90% tych alergii dziecka jest zmyślona, bo zwierzę zaczęło zawadzać, gdy pojawiło się dziecko? A parę lat później przygarnia się kolejne (najczęściej rasowe) futro, bo dziecko chce. Potem dziecku się znudzi, rodzicom też i bu, nagle alergia wraca.

Odpowiedz
avatar KIuska
1 1

@bloodcarver: Wierzysz w to, że każda sytuacja gdzie dziecko niby ma uczulenie jest prawdziwa? Jaasne. Takich sytuacji jest niewiele. W większości przypadków albo zwierzę się znudziło, albo ktoś go wziął nie mając pojęcia o opiece nad nim. Nagle pojawia się szok bo duży pies dużo je! Ewentualnie zbliżają się wakacje. Znam wiele przypadków gdzie po pojawieniu się dziecka zwierz został oddany bo alergia. Dziecko podrosło i nastąpiło cudowne ozdrowienie, alergia znikła i mamy nowego zwierzaka!

Odpowiedz
avatar lelebr
-1 1

@KIuska: "Znam wiele przypadków gdzie po pojawieniu się dziecka zwierz został oddany bo alergia. Dziecko podrosło i nastąpiło cudowne ozdrowienie, alergia znikła i mamy nowego zwierzaka!" Wyobraź sobie, że u mnie tak było. Stwierdzono u mnie alergię, na pyłki, koty i psy jak miałam mniej więcej 5 lat. Problem zniknął jak miałam jakieś 7 lat, może 8. Zaznaczę tylko, że alergia była potwierdzona testami i że nie mam pojęcia w jaki sposób byłam leczona. W każdym bądź razie, podrosłam i problem zniknął.

Odpowiedz
avatar lelebr
0 0

@KIuska: Nie mogę już edytować. Zapomniałam dodać, że zdaję sobie sprawę, że w większości przypadków alergia dziecka to tylko wymówka.

Odpowiedz
avatar tick
11 15

To jest, niestety, wpływ naszej, chrześcijańskiej kultury... Zwierzęta są "istotami niższymi", i nie mają żadnych praw. Wytłumacz komuś, że zwierzak może mieć depresję i TRZEBA zastosować kurację (np. fluoksetyną). Wytłumacz komuś, że zwierzę normalnie odczuwa, czuje, przeżywa. Wytłumacz, że w każdym momencie usiłuje się komunikować (szczególnie psy). Że o prawidłowy rozwój szczeniaka trzeba dbać codziennie i w każdej godzinie - to, co u ludzi trwa 18 lat, u psów trwa... 8 - 12 miesięcy... Przychodzi ludź - panie, mam problem z psem! Patrzę na psa... i w duchu "o biedaku, ty to dopiero masz problem z takim kretynem... " I pracuj z tym ludziem, żeby zrozumiał, że pies to nie człowiek, ale pies - czująca i żyjąca istota, do której trzeba "mówić" po psiemu i nie interpretować odpowiedzi na "ludziowy"...

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
-5 13

@tick: Wszystko ok (poza oczywiście idiotycznymi zwrotami - ale polski nie jest tutaj najważniejszy), tylko co to ma do chrześcijaństwa? Mało jest miejsc na ziemi, gdzie dominuje inna religia, a zwierzęta są traktowane dużo gorzej? Serio uważasz, że to wina kleru i Pisma Świętego czy po prostu jesteś zagorzałym ateistą i jak widzisz szansę to atakujesz xD?

Odpowiedz
avatar tick
2 6

@piesekpreriowy: akurat to, że jestem ateistą, nie ma żadnego znaczenia :D Chodzi o to, jak są traktowane zwierzęta w poszczególnych grupach kulturowych, czy podmiotowo czy przedmiotowo, jakie prawa mają zwierzęta. Pomału się to zmienia, ale mentalności ludzi tak łatwo nie da się zmienić. Użyty język i zwroty? Świadomie i celowo :)

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
-4 4

@tick: Że świadomie to widzę, ale czy cel osiągnięty? Raczej to neguję - jakikolwiek by on nie był. Nie wiem czy religia powinna być tutaj modus operandi. Sam jej nie wymieniasz tylko mówisz o grupach kulturowych, a to co innego. To szersze pojęcie... Uciekasz ze stanowiska? Fajnie wcisnąć na Kościół, to modne. Chrzescijaństwo potępia złe traktowanie zwierząt. Odmawia się im w Piśmie Świętym duszy, ale nie szacunku. Lubisz się przywalić do Kościoła bez powodu, ziomek. Najs.

Odpowiedz
Udostępnij