Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przygody kelnerki mikado188 - część piąta: Zaliczyłam trzy miesiące pracy w McDonald’s.…

Przygody kelnerki mikado188 - część piąta:

Zaliczyłam trzy miesiące pracy w McDonald’s. Generalnie nie polecam jedzenia we franczyzach, bo jakość jedzenia i warunki sanitarne są straszne, ale nie o tym dziś. Trzy przypadki, które zmroziły mi krew w żyłach.

1. Sprzątam salę, nagle patrzę – para z małym, około rocznym dzieckiem. Dzieciak jest karmiony hamburgerem z McDonalda. Serio. Małe dziecko, które musi się podpierać na wózeczku, by ustać, w śpiochach, jest karmiony solonym jak k…mać, głęboko mrożonym i usmażonym w 200 stopniach kotlecikiem i napompowaną bułą. Rodzicami byli ludzie trzydziestoparoletni, żadna pozbawiona mózgu gimbaza czy dziadkowie, którzy nie ogarniają już rzeczywistości.

2. Skoro o gimbazie mowa – najwięksi syfiarze, to właśnie gimnazjaliści. Nie raz musiałam sprzątać ze stołu zmywakiem resztki sosów, porozsypywane frytki, niedojedzone jedzenie. Jako, że jest to miejsce samoobsługowe, powinni sami wyrzucać to do kosza. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby wszystko zebrali na tacy i zostawili.

Raz grupka gimnazjalistów zajęła pomieszczenie dla dzieci, gdzie po prostu bawili się jedzeniem (między innymi rzucali w siebie frytkami). Gdy wychodzili, skierowałam się do pokoiku, by posprzątać. Jeden z dzieciaków rzucił mi: „Miłego sprzątania! Hłe hłe hłe”.

3. Piekielność z obu stron. W franszyzach pewnego właściciela, w których miałam okazję pracować, obowiązywało oszczędzanie produktów. Miało to pewną elokwentną nazwę na rozpisce, w praktyce ograniczało się do tego, że produkty zamiast być co, dajmy na to, 2 godziny wymieniane (nie pamiętam standardów) leżały cały dzień w ladzie.

Jeden klient zamówił sałatkę, dostał zwiędniętą sałatę. Wziął w garść parę liści, wysypał je na kasę i blat dziewczynie i zapytał: „Chciałaby to pani k… jeść?”. Po braku odpowiedzi wrócił do stolika, wziął plastikową miskę, w której podaje się sałatki i cisnął nią z odległości kilku metrów w dziewczyny stojące za kasami. Zasiadł za stolikiem i pił kawkę. Nie został wyproszony, nikt nie zareagował. Ja w międzyczasie sprzątałam salę kilka metrów dalej.

Chciałam wymienić worek na śmieci, wysunęłam więc z obudowy kosz, worek się niestety zaklinował i musiałam się mocno nachylić do dna, by go ”oswobodzić”. Ten sam facet przyszedł z drugiego końca sali z tacą wypełnioną papierami i wysypał mi zawartość na głowę, po czym wepchnął tacę między worek a pojemnik. Ponownie nikt nie zareagował. Jeżeli chodzi o moich przełożonych to nawet nie zapytali czy nic mi się nie stało.

Pracowałam 3 miesiące, była to jedna z najgorszych prac, jakie miałam. Paradoksalnie nie chodzi o klientów, tylko o chamskich i wulgarnych współpracowników (ci po zawodówkach, albo z podstawowym wykształceniem byli w porządku, największą hołotą byli studenci politechniki) i przełożonych, którzy mieli wszystko w dupie.

gastronomia

by mikado188
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
10 26

Co do trzeciego podpunktu - ani szef, ani jego idiotyczne polecenia nie powinny byly powstrzymac twojej blyskawicznej, ostrej i bolesnej reakcji na tak podle i bezczelne i wielce obrazliwe zachowanie tego gownianego klienta, ktory powinien byl dostac natychmiastowa nauczke, ze nie wolno mu bezkarnie gnoic innych ludzi za swoje grosze, ktorymi moze sie najwyzej wypchac!!!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

ja akurat wspólpracowników miałam super, z przełożonymi trochę gorzej, klienci piekielni, ale takich akcji jak ty na szczęście nie miałam. O tym co odjaniepawlało się na kuchni z produktami, kanapki stojące po parę(!) godzin w binie oraz o innych cudach niewidach, mogłabym pisać książki. Jednak to mały pikuś przy tym, jak zastępca kierownika kazał przyjść chorej na jelitówkę koleżance do pracy bo nie miał jak obstawić zmiany.Przy okazki groził jej zwolnieniem, jeżeliby nie przyszła. Osoba chora,biegająca do toalety co pięć minut, zmieniająca kolory na twarzy jak kameleon, robiła kanapki klientom. Super. Wiele osób właśnie często się w tej ,,restauracji'' podtruwało. Sanepid oczywiście nic nie znajdował.

Odpowiedz
avatar boguswojciech
3 3

A do kompletu wizyty Tajemniczego klienta ;-) ciekawy jestem jak zmieniło się nastawienie kierowników i pracowników kiedy już TK nie nachodzi restauracji. Zawsze to była jakaś motywacja żeby jedzenie było dobrej jakości.

Odpowiedz
avatar krzycz
3 3

@boguswojciech: teraz motywacja jest lepsza, bo TK może być każdy z klien... Sorry, gości. A nie tak jak było z TK dwie wizyty w miesiącu ;)

Odpowiedz
avatar Byczek1995
1 1

@boguswojciech: krzycz dobrze mówi, teraz jest nawet większa motywacja, ponieważ wcześniej wystarczyło szybko i dobrze przygotować tylko jedną kanapkę i masz spokój.

Odpowiedz
avatar Librariana
6 12

Ad. 1. Na facebookowym profilu "MaDki" wdziałam zdjęcie spasionej Karyny, pchającej bułę do buzi maluszka w wózku, która z zachwytem pisała, że jej córcia od 5 miesiąca je hamburgery z Maca, i "jak je widzi to aż się trzęsie" - a pod spodem pochwały i słowa uznania innych Karyn, że dziecko przynajmniej zdrowe będzie, bo je wszystko i nie wybrzydza. Świecie, dokąd zmierzasz?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 28

ad 3) to trzeba było klientowi odpowiedzieć jak jeszcze grzecznie pytał, i podać świeżą sałatkę albo oddać forsę. Bo ta jedna urwa jaka poleciała w pytaniu to jeszcze było grzecznie jak na takie taktowanie klienta. Tymczasem potraktowaliście go jak śmiecia i miał pełne moralne prawo potraktować was w dokładnie ten sam sposób. Jak nie chcesz lądować z głową w śmieciach, to sama nie traktuj ludzi jak śmieci. Nie podawaj im zwiędłej sałatki której wg własnych regulaminów McDonald's nie macie już prawa sprzedać. A jak widzisz że ktoś to robi, to reaguj. Podaj świeżą. Albo się zwolnij.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 marca 2017 o 10:17

avatar mikado188
-5 17

@bloodcarver: Możesz mi człowieku powiedzieć, gdzie potraktowałam go jak śmiecia? Bo ani nie ja tą sałatkę robiłam ani nie ja ją sprzedałam, ja sprzątałam salę. Naucz się czytać ze zrozumieniem.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 16

@mikado188: Wiedziałaś, że podajecie nieświeże sałatki. Widziałaś, że osoby za ladą nie odpowiadają na jego pytanie. I olałaś sprawę zamiast podejść i załatwić temat. Chyba że ci wyłupili oczy i przebili bębenki jak to się działo, ale potem ci się zrobiło lepiej? Jak nie, to albo nie noś mundurku osób które się tak zachowują, albo jak jednak decydujesz się go nosić, to nie dziw się że jesteś traktowana jak jedna z nich - po to są właśnie mundurki.

Odpowiedz
avatar Bastet
6 12

@bloodcarver: Naprawdę uważasz, że rzucanie w ludzi naczyniami i śmieciami jest normalne, bo gość zauważył zwiędłą sałatkę? A pytanie grzeczne nie było. Mógł zażądać zwrotu pieniędzy, ale nie, wolał się zachować jak bydlę.

Odpowiedz
avatar mikado188
5 13

@bloodcarver: Taaak załatwić sprawę.XD. Za świeżość składników odpowiada właściciel, w dalszej odległości menager, a nie szeregowy pracownik. Myślisz, że mogłam podejść do dziewczyny, która była moim instruktorem, egro przełożonym i "załatwić sprawę"? Chyba na głowę upadłeś. Facet zachował się jak zwykłe bydle. Ciekawe czy jakbym była facetem 190 wzrostu i 100 kg wagi to też by był taki chętny cokolwiek mi wysypać na głowę. A zbiorową odpowiedzialność to szanowny Panie ponosiło się w średniowieczu, a nie czasach współczesnych, więc nie chrzań mi tu o mundurku. Facet za produkt niezgodny z umową mógł zażądać wymiany lub zwrotu pieniędzy, mógł zawiadomić sanepid lub UOKIK, czy nawet pozwać przybytek cywilnie za próbę otrucia. Zwiędła sałata nie usprawiedliwia przemocy. Jeżeli uważasz inaczej to nadajesz się do leczenia podobnie zresztą jak ten furiat.

Odpowiedz
Udostępnij