Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem piekielna, znęcam się nad dzieckiem i w ogóle wychowuję "pi*de w…

Jestem piekielna, znęcam się nad dzieckiem i w ogóle wychowuję "pi*de w rurkach". Tak dzisiaj orzekły dwie panie w okolicach 50/60.

Zaczęło się od tego, że zabrakło mi kilku produktów spożywczych. Ogarnęłam siebie, malucha i podreptaliśmy do marketu. Oprócz koszyków do noszenia są tam też takie z długą rączką, na kółkach. Jak zwykle młody (2,5 roku, ale wygląda na 3)ciągnie koszyk, a ja wkładam zakupy. Włoszczyzna, jakieś przyprawy, kostka masła, pierś z kurczaka, zapałki. Nic ciężkiego. Zastanawiałam się, czy dorzucić jeszcze sól, kiedy usłyszałam syczenie:

- Ty popatrz na tą z dzieckiem!
- No jak tak można!
Kontrolnie spojrzałam na młodego, na siebie i nie zauważyłam nic bulwersującego, więc spokojnie idę dalej.

Przed południem jak zwykle pustki, więc się nie spieszę i po drodze rozglądam co tam ciekawego na półkach. Do kasy dotarłam tuż przed syczącymi kobietami. I chcąc, nie chcąc dowiedziałam się w czym problem. Jak ja mogę kazać takiemu maleństwu wykonywać ciężką pracę! A na dodatek kazałam wykładać zakupy na taśmę! Powinny się tym zająć odpowiednie służby! I jeszcze trochę w tym stylu wypowiedziane z pełnym oburzeniem. Ale najbardziej mnie rozbroiło stwierdzenie, że gdyby to była dziewczynka to można by to było zrozumieć, a chłopiec nie powinien mieć nic wspólnego z kobiecymi zajęciami.

Czy tylko ja nie rozumiem, co niemęskiego jest w robieniu zakupów? A poza tym co to za wtrącanie się w cudze sprawy?

by LittleM
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Librariana
44 44

Panie, o ile posiadają synów, wychowały ich na "prawdziwych" mężczyzn, którzy uważają, że kobiety mają mniejsze stopy po to, żeby miały bliżej do zlewu... Pozostaje tylko współczuć ewentualnym synowym...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
25 29

@Librariana: Wychowały synusiów co starej matce nawet zakupów nie będą umieli zrobić o opiece nie wspominając. Moje małe też w okolicach tego wieku załapało koszykowego bakcyla. To była największa atrakcja pchac swój koszyk jak tatuś i mamusia, chyba by jej serce pekło jakbym jej nie pozwoliła. I również uwielbia wykładać na tasmę zakupy, teraz zaczyna się interesowac pakowaniem zakupów, robi to dośc wybiórczo. Zasady tej wybiórczości rozumie tylko ona :D

Odpowiedz
avatar singri
13 13

@maat_: Dajesz wózek, pokazujesz palcem "idziemy o tam" i masz dziecię z głowy. Zajęte pchaniem nawet nie spojrzy na różne kolorowe, pełne cukru atrakcje :-D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@singri: Dokładnie, to jest wielkie ułatwienie życia

Odpowiedz
avatar singri
3 7

@maat_: No właśnie. Tobie łatwiej, bo nie musisz pilnować i dziecka i wózka (a marnie się je prowadzi jedną ręką) Dziecko ma satysfakcję i takie tam (Tobie akurat nie muszę tłumaczyć). Więc jaki jest sens wyręczania dziecka we wszystkim? Wiem, że się powtarzam, ale ja naprawdę tego nie ogarniam.

Odpowiedz
avatar krzycz
15 17

Olej to, mój synek też tak zaczynał, teraz w wieku 5 lat manewruje już 'dorosłym' wózkiem sklepowym i ma z tego wielką frajdę :)

Odpowiedz
avatar KrzywaDrugaWieza
24 26

E tam, jakby syn grzecznie obok stał, to by się przyczepiły, że za grzeczny i na pewno niedorozwinięty. Jakby nie stał, to rozwydrzony...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 22

ja pier.... a potem taki facet nie potrafi zrobić sobie kanapki, wyprać ubrań, zagotować wody w czajniku...to jest właśnie taki problem w Polsce. Chłopców wychowywano na zapjerdalaczy, których jedynym celem życiowym jest tyranie po 12h dziennie a od reszty jest kobieta. Mentalnośc się zmienia, ale dalej jest od groma takich mężczyzn i co gorsza kobiet tak wychowujących swoich synów.

Odpowiedz
avatar singri
12 14

@Day_Becomes_Night: Nic mi na ten temat... W mojej rodzinie aktualnie przeżywamy kryzys małżeński mojej siostry ciotecznej. Jej chop "nie po to brał żonę, żeby z dzieciakami siedzieć", a wczoraj wieczorem zrobił jej awanturę, że mu torby nie naszykowała i nie mógł się spakować. A teraz nie będzie, bo za późno i ona ma go spakować! To, że w tygodniu nic nie robi w domu, jest normalne - nie ma go po 12 godzin. Ale w weekend? Posiedziałby trochę z własnymi synami (mają trzech), a kobieta by chociaż w spokoju zakupy zrobiła. Nie, na ryby trzeba. Żona w połogu (tydzień po porodzie), a on na wesele. Brak mi słów normalnie...

Odpowiedz
avatar Eander
3 5

@singri: Współczuje twojej siostrze. Takie indywidua jak jej mąż niestety się zdarzają i psują opinię reszcie mężczyzn. Zastanawia mnie tylko jedno czy kobiety wybierające takich idiotów nie widzą z kim się wiążą? Rozumiem, że na początku każdy się "stara", a dopiero później wychodzą przyzwyczajenia i wychowanie. Jednak to nie jest przecież tak, że nie ma jakiś przesłanek co do czyjegoś charakteru, wychowania itp. Taki człowiek nie wytrzyma długo bez nadskakiwania więc poco z kimś takim się wiązać?

Odpowiedz
avatar vera
4 6

@Eander: Kobiety, które sie z takimi wiążą, najczęściej są wychowane w przekonaniu, że to normalne. Widzę to na przykładzie sąsiadów - kiedykolwiek nie wejdę, a rodzina jest w komplecie, to matka i babka stoją w kuchni/sprzątają/robią coś z dzieciakami, a ojciec i dziadek dupy na kanapie i oglądają TV.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
6 6

@Eander: Ludzie, którzy sobie wybierają takich kretynów i kretynki za partnerów życiowych są albo głupi albo pochodzą z dysfunkcyjnych rodzin (jak vera powiedziała). No niestety. Są takie durne Karynki latające za swoimi chamskimi i prostackimi Miśkami i jest np. rodzina mojej mamy gdzie facet jest od leżenia a baba to jego niewolnica. Brak miłości, szacunku, indoktrynacja od małego. I później nie wytłumaczysz.

Odpowiedz
avatar Edwin
1 5

@singri: To przepraszam, nie mieszkali razem przed ślubem? Kurde gdybym ja takie cuda odwalał jak siedzenie na kanapie cały weekend kobieta pogoniłaby mnie po 2 tygodniach :D

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
-4 8

@Edwin: To istnieje jakiś obowiązek wspólnego mieszkania? Jak wszystko, tak i to ma swoje dobre i złe strony. Niby dobrze jest się przedtem poznać w sytuacjach codziennych, ale coś się traci z tej ślubnej "magii" i nie chodzi tylko o noc.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
2 4

@pchlapchlepchla16: To nie obowiązek a zdrowy rozsądek. Jak się ludzie kochają to tej magii nie stracą. A nawet gdyby to wolałabym stracić trochę tej magii niż zdać sobie sprawę, że wyszłam za debila bo dopiero po wspólnym zamieszkaniu pokazał jaki jest naprawdę. Wtedy to dopiero magia pryśnie.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
0 6

@Imnotarobot: W czasach, gdy wspólne mieszkanie przed ślubem było w ogóle nie do pomyślenia, rozwodów było tak jakby mniej :)

Odpowiedz
avatar Edwin
3 5

@pchlapchlepchla16: To o jaką "magię" Ci chodzi? Jeśli z kimś nie mieszkasz, to tak naprawdę go nie znasz. Nie wiesz jak reaguje w prozaicznych sytuacjach. Może każe Ci sprzątać, prać, gotować, usługiwać sobie bo tak miał w domu.

Odpowiedz
avatar Edwin
2 4

@pchlapchlepchla16: Ale wiesz, że od dawna nie żyjemy już w średniowieczu? Rozwodów było tak jakby mnie, bo też były "nie do pomyślenia". W ostateczności któremuś z małżonków przytrafiał się śmiertelny wypadek.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
-1 5

@Edwin: Chodzi mi o tę radość oczekiwania na czas, kiedy już będziemy razem "tak naprawdę". Ja mieszkałam z mężem trochę przed ślubem (+/- ćwierć wieku temu) i też go tak naprawdę nie poznałam. Właśnie dopiero po ślubie, gdy już ludzie wiedzą, że to "na zawsze" i nie trzeba się starać, ujawniają prawdziwą twarz. A poznać reakcje tego drugiego w prozaicznych sytuacjach? Od tego są wzajemne wizyty w rodzinnych domach. Ona zobaczy, jak jego ojciec i on sam się odnosi do matki, do siostry, on zobaczy, że księżniczka ma dwie lewe ręce, a w pokoju Perfekcyjna Pani Domu zeszłaby od razu na zawał...

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
0 2

@Edwin: Nie mówię o średniowieczu - mówię o czasach chociażby sprzed lat 50.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
3 5

@pchlapchlepchla16: No właśnie nie tylko "dopiero po ślubie". Wielu nie wytrzyma miesięcy czy nawet lat oczekiwania i po jakimś czasie takiego wspólnego mieszkania wychodzą wszelakie kwiatki albo gorzej. A wzajemne wizyty pomóc mogą lub nie. Znacznie bezpieczniejsze jest mieszkanie ze sobą. Porównanie do czasów sprzed 50 lat to słaby pomysł... Stereotypy i "role" wciąż były wtedy silne. Jak się dziecko spłodziło to miał być ślub i koniec. W ogóle najlepiej żeby zawsze był ślub i dziecko bo jak nie to co to za ludzie? A rozwód to było coś nie do pomyślenia. A że facet lał żonę, albo baba zdradzała, czy może któreś się zeszmaciło przez alkohol i wyniszczało rodzinę? Kogo to obchodzi? Męcz się bo przecież co ludzie powiedzą jak się rozwód weźmie?! Wcale nie takie od średniowiecza różne. No wybacz, ale to były czasy gdzie ludzie często brali śluby na siłę. W ogóle się nie znali i w tych związkach dusili (co niestety nadal i dziś występuje zdecydowanie zbyt często niż powinno). A trwali w tym bo "tak trzeba". Dziękuję, postoję. I jak powiedziałam: jak się ludzie kochają i szanują to będą szczęśliwi i będą mieli tę magię "oficjalnego" związku. A mieszkanie ze sobą daje szansę na poznanie partnera/partnerki w życiu codziennym. Zauważyć rzeczy, których nie zobaczy się na randce czy na rodzinnym obiadku.

Odpowiedz
avatar Edwin
2 4

@pchlapchlepchla16: Na wizytach domowych rodzina najczęściej spina się ostro żeby wypaść jak najlepiej. "Właśnie dopiero po ślubie, gdy już ludzie wiedzą, że to "na zawsze" " A kto powiedział, że ślub jest na zawsze? Serio ktoś jeszcze w to wierzy? Pewnie są ludzie, którzy trwają w toksycznych związkach, że niby dla dzieci. Szkoda tylko, że dzieciom to szkodzi. Ślub w latach 50-tych toż to minęły 2 pokolenia. nie ma co porównywać.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
3 5

@Imnotarobot: @Edwin: Tak naprawdę to... macie rację. Właśnie w takiej dyskusji człowiek zdaje sobie sprawę, do jakiego stopnia ma mózg przeprany przez religię, media, whatever... Zwróciliście uwagę, że gdy w mediach jest relacja z jakiejś przemocy domowej, w 99% pada magiczne słowo "partner", "konkubina"... Podprogowo koduje się w nas: w małżeństwach przemocy NIET. I jeszcze to wciskanie ludziom, że dla dziecka nie ma gorszej tragedii niż rozwód rodziców. Ludzie to łykają jak młode pelikany, nieraz patrzeć na siebie nie mogą, a wiedzą, że muszą wytrwać "dla dzieci". A potem dzieci wchodzą w wiek buntu, walą prawdę prosto w oczy, a my sobie uświadamiamy, że to poświęcenie można sobie było... zachować w an(n)ałach.

Odpowiedz
avatar Eander
2 2

@pchlapchlepchla16: @Imnotarobot: @Edwin: Tak ja wierze w to, że ślub jest na zawsze, co wcale nie oznacza, że trwał bym w toksycznym związku. Oczywiście mówimy tu o ślubie kościelnym z racji na fakt, że w tekście przysięgi ślubu cywilnego nie ma nic o tym że jest na całe życie. Ślub to moje przyrzeczenie czegoś drugiej osobie jej zachowanie nie zmienia tego co przysięgałem, nigdzie jednak nie jest powiedziane że mam się godzić z poniżaniem, czy wykorzystywaniem. Czasem wyrazem miłości jest nie wpuszczenie kogoś do domu, czy zabranie swoich rzeczy i odejście. Jeśli druga strona zobaczy co traci i chcę to ratować to do niej należy kolejny krok, jeśli nie związek się rozpadnie ale mój ślub (przyrzeczenie) pozostaje ważny. Co do mieszkania przed ślubem to czy jest to jedyny sposób żeby się poznać? Ja z moją żoną postawiliśmy na dłuższy okres zaręczyn. Tak zdarzało nam się nocować u siebie, ale do nowego mieszkania przeprowadziliśmy się dopiero po ślubie i tak był w tym element "magii", zmiany która rozpoczęła się wraz z naszym wspólnym życiem. Osobiście uważam że jedyny pewny sposób aby kogoś poznać to czas. Tylko on tak naprawdę pokaże co w kim siedzi, więc moja rada nie śpieszcie się i tyle.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
3 3

@Eander:I o tym też pisałam wyżej - czasem właśnie "dla dzieci" lepiej odejść. Nawet Kościół odróżnia odejście "od" od odejścia "do". Odejściem "od" można zrobić kawał dobrej roboty. Są sytuacje,gdy jedna strona sobie uświadamia, że już nie jest tej drugiej w stanie pomóc. Lepiej: im bardziej stara się pomóc, tym bardziej szkodzi sobie i dzieciom. Desperacko walcząc o rodzinę, tak naprawdę tę rodzinę niszczy. Tak jest przede wszystkim w różnej maści uzależnieniach - alkoholizm, seksoholizm, hazard czy zwykła przemoc (w tym taka "w białych rękawiczkach").

Odpowiedz
avatar bankowa_997
6 8

Sama tak z moim Młodym robię. On nie wyobraża sobie, ze mógłby być na zakupach i nie ciągnąć wózka. I choć ma skończone trzy latka to wie, co najczęściej kupujemy. Czasem sam mi o czymś przypomni :) uważam, że takie niepozorne rzeczy uczą dzieci samodzielności, dzieci czują się ważne, że pozwoliliśmy im uczestniczyć w "poważnych" sprawach.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
11 11

To ja nie wiem, co za gendera wychowałam :) Jako student uniwerku na I roku pomieszkiwał w akademiku innej uczelni, specyficznie męskim. Tam uchodził za geniusza kulinarnego, bo umiejętności jego współspaczy ograniczały się do obsługi mikrofali. Nie tylko piła i siekiera, ale i odkurzacz go nie gryzie, a Wigilia bez jego pierogów to... łee :( Już po mnie jadą na sygnale obyczajowi prawilniacy, ueee, ueee

Odpowiedz
avatar este1
2 2

Ale, ale... Co ma ciągnięcie koszyka do bycia pizza(autokorekra ocenzurowala) w rurkach?

Odpowiedz
avatar LittleM
5 5

@este1: Bo to takie niemęskie zajęcie. A jak chłopiec zajmuje się kobiecymi zadaniami to potem takie niewiadomoco w rurkach wyrasta, a nie mężczyzna. Panie chyba dostały by palpitacji serca, gdyby dowiedziały si, że młody w domu wyrzuca po sobie śmieci do kosza i odnosi talerzyk do kuchni.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
6 6

Spokojnie, p...y w rurkach nie chodzą na zakupy, one (oni?) uzbrojone jedynie w hipstełski ekologiczny koszyczek, walczą o przetrwanie w świecie pełnym mięso i glutenożerców!

Odpowiedz
avatar yakhub
6 6

@KurkaRurka: A może.... To po prostu nie Twoja sprawa, jak ktoś sobie układa życie i podział obowiązków?

Odpowiedz
avatar archeoziele
7 7

@KurkaRurka: Jest jeszcze jedna opcja -on z pewnych względów nie może dźwigać. W rodzinie miałam niedawno taki przypadek. Krewny miał zabieg okulistyczny po którym absolutnie nie mógł dźwigać. Nawet siatka z codziennymi zakupami typu chleb, mleko i dwa pomidorki była za ciężka. Ale na zakupy z żoną chodził, tylko właśnie potem głupio mu było że chłop na pierwszy rzut oka zdrowy a baba dźwiga.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
6 6

@KurkaRurka: Zupełnie inną opcją jest gdy kobieta się upiera, że sama poniesie, nie robi tego złośliwie, nie jest to sarkazm. Moja żona tak czasami ma, że chce sama i mi nie odda siatki i tyle.

Odpowiedz
avatar timka
-5 5

@archeoziele: ale po zabiegu okulistycznym taka osoba ma załozony opatrunek albo chociaż okulary przyciemniane i mozna to zauwazyc..

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 1

@KurkaRurka: Ostatnio w Makro robiłam zakupy. Ona w jednej ręce trzyma listę zakupów drugą pcha wózek wypełniony po brzegi. On idzie spokojnie obok trzymając ręce w kieszeni. Za jakiś czas mijam ich ponownie.Scena taka sama tylko w wózku więcej.

Odpowiedz
avatar archeoziele
1 1

@timka: Miał tylko soczewkę założoną. Na pierwszy rzut oka niewidoczne.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@ptah: Zmień otoczenie bo najwyraźniej jest niefajne i niewłaściwe.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
3 3

@ptah: Nie wiem jak ty, ale ja takie teksty słyszę niemal wyłącznie od facetów. Tak sobie gadają a potem lecą za pierwszą lepszą Karynką i się przed kolegami chwalą jaką to super dupę mają a ten klucha Kajtek nic. Później ten Kajtek sobie znajduje fajną dziewczynę (i nie dlatego, że zachowywał się jak dupek) a ci wszyscy "maczo" kończą z jakąś idiotką. Ale czyja to wina? No bab oczywiście, bo one wszystkie takie głupie! Eh... Taki typ sam sobie w kolano strzela a potem marudzi i zwala winę na innych za własną głupotę...

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

bardzo dobrze, ze go uczysz robic zakupy od lat najmlodszych bo wyladuje jak syn znajomej, ktory zakupow nie potrafi zrobic w wieku lat 13... a panie coz... ciekawa jestem czy synkowie pan pomagaja w pracach domowych a jesli sa starsi, to czy z glodu nie umarli mieszkajac sami i syfem nie zarosli no chyba, ze znalezli sobie dziewczyny-sluzace...

Odpowiedz
avatar Edwin
6 6

Ty się ciesz, że to w Norwegii nie było. Dziecko jeszcze by Ci zabrali :D

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@Edwin: w Niemczech to też by było mozliwe niestety

Odpowiedz
avatar Rokita
4 4

Bardzo dobrze robisz. Z moich obserwacji, cały ten system "prawdziwych mężczyzn" tylko problemy generuje. Już nawet pomijając rzeczy oczywiste jak sytuacje kiedy żona zachoruje to mąż ma problem ze ugotowanej rosołu, zdarzało mi się rozmawiać z jednostkami "No bo ona zawsze była taka ładna, zadbana a już prawie miesiąc od kiedy nam się dziecko urodziło i nie dość że wygląda fatalnie, bez makijażu, jakiejś kiepskie ciuchy nosi, to jeszcze obiady mi robi takie na odwal się, bez zupy, ja nie wiem"

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 1

@Rokita: I jeszcze na dokładkę łóżko jej się kojarzy tylko ze spaniem! Każdy sąd by dał rozwód z jej wyłącznej winy!!! :xD

Odpowiedz
avatar timka
1 1

@Rokita: To moja babcia miała wielkie szczęście, mój dziadek nie dosyć, że chodził na ryby, grzyby, to potrafił jednym ciosem ogłuszyc rybe i ja w miare humanitarnie zabic. Do tego co piątek smażył naleśniki chyba, że akurat jechał na ryby, to zawsze je oskrobał. Poza tym co niedziela gotował rosół i robił domowy makaron- to były czasy, eh..

Odpowiedz
avatar bodeq
0 2

To jakie służby zajmują się wykładaniem zakupów na taśmę?

Odpowiedz
Udostępnij