Co jest z tymi studentami? Ale wstępem... Robimy remont całego mieszkania i w związku z tym jednym z elementów jakie były wymieniane była lodówka. W pełni sprawna duża z osobną zamrażarką wizualnie jak nowa tylko szczegół, że za rok stuknie jej 20 lat. W każdym razie zero rdzy, zamrażalnik daje -28 stopni czyli super.
Jako iż w trakcie studiów wiedziałem jak ludzie w akademikach zabijają się o lodówki to wystawiłem ogłoszenie "oddam za darmo" dodałem kilka zdjęć, opis i napisałem do odbioru tu i tu.
Odpowiedzi:
1)
- Czy jest nowa?
- Nie.
- A to dziękuję.
2)
- Ile do zapłaty?
- Darmo, ewentualnie symboliczna złotówka, piwo, czekolada.
- Eeee nie opłaca się.
3)
- Czy aktualne i naprawdę za darmo?
- Tak.
- Super, proszę mi ja przywieść tu i tu jestem od 15.
- Ale jak pisałem lodówka jest za darmo, ale trzeba odebrać samemu.
- Pier... się ch..u.
Dałem ogłoszenie na ogródkach działkowych koło mnie i miałem telefon po 20 minutach. Przyszła parka pomogłem znieść dali 20 zł za fatygę i po problemie.
ludzie
Rzeczy, które przychodzą łatwo szanuje się mniej.
Odpowiedz@imhotep: Robimy się jak w USA używane równa się złe.
OdpowiedzTaka drobna uwaga. Pier*** się ch**. Przez CH.
Odpowiedz@Iceman1973: Ch.. ci w lodowke! A lodowka, jak sama nazwa wskazuje, sluzy do przechowywania granatow.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: A grzyby jak nazwa wskazuje rosną w lesie. A teraz opuść na chwilę swój wewnętrzny świat i oświeć mnie co Twoja wypowiedź wnosi w temat?
OdpowiedzIlu Was siedzi na tym koncie? Nie uwierzę, że ta sama osoba raz pisze jak dorosły człowiek, a raz jak zmutowany myszoskoczek ukrywający się w kanałach pod gimnazjum.
Odpowiedz@SecuritySoldier: Dokładnie. Parę historii wyżej jest jego opowiastka napisana chyba przez szympansa, a tutaj takie ładne opowiadanie...
Odpowiedz@Rammsteinowa: moze to jakies rodzenstwo gimbusow? jeden jest bardziej ogarniety od drugiego a pisza historie na zmiane, ja juz nawet tego nie czytam odrazu wale minusa, i az mnie korci zeby zalozyc z 10 kont i walic mu ciagle minusy.
OdpowiedzChciałam oddać, za jakieś śmieszne pieniądze markowe dziecięce ubranka. Jeden myk metki wycięte, bo mała ma szał na "SWĘDZI! METKA SWĘDZI". To jak ja je muszę wycinać, bawiąc się w neurochirurga to też się nadaje na historię na piekielnych, ale musiałabym to filmikiem zilustrować. Zadzwoniła kobieta, która powiedziała, ze ubranka bierze pod warunkiem, ze oddam jej te wycięte metki!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2017 o 15:49
@maat_: Bo te metki należy chować w specjalnym pudełku i wręczyć dziecku na osiemnastkę. Jako pamiątkę :-) A do metek najlepsza prujka, znana też jako przecinak do dziurek.
Odpowiedz@singri: Ha ha ha :D Teraz już wiem i będę zbierała :D Chodzi o ten taki harpunik?
Odpowiedz@maat_: O ludzie, niektóre metki to dopiero piekło, nie mówię już tylko o dziecięcych ubraniach, ale ogólnie. Można zrobić miękkie, które nie przeszkadzają lub ewentualnie naszyć metki osobnym szwem, ale niektóre firmy muszą je drukować na papierze ściernym i wszywać w ubranie tak, aby wyprucie było niemożliwe, a wycięcie nie rozwiązywało problemu.
Odpowiedznajlepiej to im kup nowa z salonu, z gwarancja ( a jak sie cos popsuje, tot y biegaj i naprawiaj oddawaj na gwarancje i woz do serwisu) dowiez pod pokoj i doplac jeszcze za laskawosc bylo wystawic wlasnie za te 20 zl boze nie ogarniam ja przed swietami znalazlam ogloszenie- oddam naczynia wlasnie przeporwadzilam sie na nowe mieszkanie, deficyty w zastawie, wiec sie rpzyda nastawialam sie na stare zdekompletowane talerze czy szklanki dostalam mnostwo naczyn, wiekszosc z ikei, w tym wielkie miski, ktore chodza po 80 zl/sztuka mnostwo plus komplet poscieli ( 2 poduchy, koldra 2/2.20) z powloczkami dziewczyna pozbywala sie rzeczy pozostawionych przez poprzednich wlascicieli, bo miala swoje ja sie nimi podzielilam z przyjacielem, ktory mi pomogl w transporcie a glupio mi bylo, ze w ramach podziekowania przjej tylko ptasie mleczko ( zarzekala sie, ze nie trzeba)
OdpowiedzLudzie są podejrzliwi w takich sytuacjach z tego prostego powodu, że za darmo zazwyczaj nikt dobrych rzeczy nie oddaje, więc spodziewają się że coś jest "nie tak". Dobrze jest zaproponować jakąś nieco wyższą cenę, np. te 50 zł, i o dziwo znajduje się więcej chętnych. To też tłumaczy, dlaczego w tydzień po zakupie praktycznie nowe auto traci na rynku wtórnym 25% wartości. No bo przecież nie da się tego uzasadniać faktycznym zużyciem produktu w takim stopniu i w tak krótkim czasie.
Odpowiedzstudenty to ścierwo
Odpowiedz