Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka miesięcy temu opuściliśmy nasze mieszkanie po to, by wprowadzić się do…

Kilka miesięcy temu opuściliśmy nasze mieszkanie po to, by wprowadzić się do pięknego domu.
Mieszkanie było remontowane w kwietniu poprzedniego roku. Mieliśmy być tam dłużej, ale że prace przy budowie domu szły nad wyraz szybko, dobrze i efektywnie nasza przeprowadzka znacznie się przyspieszyła. Mieszkanie było duże, w nowym budownictwie, na strzeżonym osiedlu.

Cóż... oboje z mężem wolimy mieszkać w domu, toteż mieszkanie przygotowaliśmy typowo pod wynajem dla kilku osób. Metraż duży, pokojów też kilka, więc czemu nie?

Jako, że na nową miejscówkę zabraliśmy tylko to, co niezbędne - ubrania, sprzęty typu laptopy, lokówka, inne duperele i większość rzeczy zwyczajnie kupiliśmy nowych - meble, wszelkie AGD (o wiele bardziej pasujące kolorystycznie do wystroju), tamte "graty" pozostawiliśmy do użytku nowym lokatorom.

Muszę zaznaczyć, że nic nie było zepsute, brzydkie i stare, tak że przyszli lokatorzy mieli gotowe mieszkanie do użytkowania: zawierające wszelkie 'omeblowanie' (dostawiliśmy łóżka do pokoi, w których ich nie było, dokupiliśmy biurka). Wszystkie potrzebne sprzęty AGD - pralkę połączoną z suszarką, lodówkę, zmywarkę... itd. Na stanie mieszkania były również suszarki na pranie stojące, deska do prasowania, żelazko, odkurzacz, blender, garnki, sztućce, talerze, toster, frytkownica - full wypas. Nie jakieś kompletowe, za nie wiadomo ile pieniędzy, ale wszystko czyste i zadbane.

Lokatorzy znaleźli się niespodziewanie szybko, patrząc na lokalizację i cenę. Zgrana grupa znajomych - studentów i pracujących. Nieważne.
Mili ludzie, a wśród nich również miła, sympatyczna dziewoja. Ok. Mogą mieszkać. Umowa podpisana, bez jakichkolwiek zastrzeżeń.

I tu muszę zaznaczyć, że z uwagi na wysoką kaucję, którą pobraliśmy od nich, oraz nasze lenistwo, postanowiliśmy zostawić większość zwykłych środków czystości. Po co mieliśmy się męczyć z wożeniem, noszeniem, a z pewnością im by się bardziej przydały, jako, że mieli jeszcze pomalować sobie ścianę, zamontować wieszaczki, półki itd.

Więc taki mały gest z naszej strony - pełny schowek 'sprzątacza': około 40 worków do odkurzacza (kupujemy hurtowo zza granicy, a w nowym miejscu odkurzacz zupełnie inny), płyny do szyb, palety ręczników papierowych, kilka paczek ściereczek, po dwa-trzy opakowania chusteczek nawilżanych do toalet, do kuchni, do łazienki, do mebli, wszelkie spraye do powierzchni, płyny do WC, płyny uniwersalne, kostki do zmywarki, proszki - po 10 kg (których ja użyłam raz i odstawiłam ze względu na uczulenie), kostki do WC i masę innych dupereli, które zostały po wyprowadzce i po sprzątaniu domu. Ok, ludzie byli zadowoleni, w końcu wiadomo nikomu się nie przelewa.

I dziś...

Leżę w wannie, dostaję sms od wyżej wspomnianej dziewoi (sprawdziłam w umowie - 25-letniej): "Skończyły się ręczniki papierowe, worki na śmieci, płyn do WC, zmywaki druciaki i pasta do podłóg".

Myślę sobie, że pomyłka. Każdemu się zdarzyć może. Swoją drogą zdziwiłam się, że w przeciągu 2 miesięcy wyparowało tyle worków, ale nie moja sprawa. Zażywam kąpieli dalej, relaksuję się, dostaję ponowną wiadomość: "Doszedł do Pani sms?".
Odpisuję, że tak, że nic nie szkodzi, że mi też się zdarza wysłać źle wiadomość.

I wtedy dowiedziałam się, że to nie pomyłka i zapytana zostałam na kiedy możemy się umówić, żebym przywiozła te rzeczy.
Szczerze? Wmurowało mnie. Jak? Ja? Czemu? Dlaczego? Po co?
Zadzwoniłam do babki i pytam, bo nie bardzo rozumiem. I muszę przyznać, że mnie zaskoczyło dziewczę:

Ona myślała, że to w moim interesie leży kupowanie do domu środków czystości, a że pokłóciła się lekko z resztą składu, to postanowiła zapytać, kiedy przywiozę chemikalia. Odpowiadam, że tam nie mieszkam, więc nie wiem czemu miałabym ingerować w ich życie, ich wynajem. 25-latka była zdziwiona i zbulwersowana, bo "To mój obowiązek. Jak się wprowadzali to środki były, skończyły się i ja MUSZĘ (!) je zapewnić, bo TAK SIĘ ROBI (!)".

Mi coraz bardziej szczena opada i dociekliwie pytam, czy aby na pewno jest trzeźwa, zdrowa, czy to żart, bo nie widzę powodu, dla którego miałabym przeznaczać swoje pieniądze na ich czystość.
I tu koło się zamyka, bo "to mój OBOWIĄZEK, skoro jestem właścicielką lokum, że oni płacą za wynajem, że tak się nie robi, że jestem nie w porządku, że jak tak można... że... że...że....".

Próbowałam tłumaczyć - jak grochem o ścianę. Dziewczę podało święty argument: "Moja mama zna się na tym i mówiła, że to należy do pani zadań, więc pytam... kiedy może Pani dowieźć te rzeczy..."
Ciśnienie trochę mi skoczyło, ale bardziej przez tłumiony śmiech i szczere zdziwienie, połączone z niedowierzaniem, jak człowiek może myśleć w ten sposób.

Gadała również, że najistotniejsze są worki do odkurzacza, bo nie ma ich już 2 tydzień. Z ciekawości chciałam się dowiedzieć, co oni z nimi zrobili - zjadali?, skoro mi jeden worek wystarczał na tydzień, a odkurzam praktycznie codziennie.

I tu tez facepalma zaliczyłam niemałego: dziewczyna odkurzała swój pokój i po każdym odkurzeniu pokoju, łazienki czy innego pomieszczenia wywalała worek z odkurzacza i zakładała nowy.

Wybuchnęłam śmiechem w słuchawkę. Niepohamowanym. Poważnie.
Nie umiałam tego wytłumić. Może i to niegrzeczne, ale jakoś mało mnie to interesowało, co o mnie pomyśli rozmówczyni.

Na sam koniec dodała, że wysyła mój numer swojej matuli i że z nią mogę sobie porozmawiać, a jej mam dać znać, kiedy przyjadę.

Cóż, matka dziewczęcia zadzwoniła. Z ryjem. Że nie spełniam warunków umowy. Że oszukuję. Że to skandal. - Jednym słowem masa biadolenia na temat prosty i dla mnie oczywisty.
Dobiegło do mych uszu gadanie o policji i złodziejach, gdy się rozłączać już chciałam.

Cóż.. Może faktycznie to ze mną jest coś nie tak? Może czasy się zmieniły? Powiedzcie mi.

Bo o ile mogę zrozumieć kupno żarówek do domu, worków do odkurzacza czy tabletek do zmywarki (choć tu mam pewne opory), to tego, że miałabym sponsorować lokatorom w mieszkaniu resztę środków piorąco-myjących, nijak nie potrafię ogarnąć.
Tym bardziej, że przy przekazywaniu kluczy napomknęliśmy, że środki zostawiamy, bo pewnie im się przydadzą na start.

Świat do reszty zwariował. A swoje dziecko od najmłodszych lat będę chyba uczyć zaradności, żebym nie musiała za nie załatwiać różnych spraw, gdy będzie już dawno po osiągnięciu pełnoletności.

Jedno trzeba przyznać - wyobraźni paniom nie brak. Sama bym nie wpadła w życiu na taki pomysł.

dom mieszkanie wynajem

by OlwiaJ
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar krzycz
45 45

Powiedz, że to wszystko zmyśliłaś, że tacy idioci nie istnieją, no powiedz... Bo jeśli jednak istnieją, to jesteśmy zgubieni :(

Odpowiedz
avatar Senites
29 35

Do obowiązków właściciela mieszkania należy usuwanie usterek powstałych podczas użytkowania mieszkania nie z winy wynajmujących. Czyli jak kran zacznie cieknąć bo go rdza zjadła lub nie będzie odpływu wody z zlewo zmywaka bo rurki zarośnięte to wtedy ty jako właściciel jesteś zobowiązana do usunięcia tych usterek. Natomiast uzupełnianie zapasów środków czystości należy już do tych co se te mieszkanie wynajmują, ale że dziewoja młoda i pewnie przez matulę wyręczana w wszystkim to właśnie ma zderzenie z rzeczywistością. Pozdrawiam i życzę powodzenia z dziewoją.

Odpowiedz
avatar OlwiaJ
21 21

@Senites: też tak myślę, że młoda, dwie lewe rączki, bo nic nie nauczyli ją . Ale mieszkała już na kilku stancjach, więc powinna ogarniać... a tu klops.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@Senites: no ale wiesz, kurzy się, na wannie zostaje osad, no przecież nie jej wina... ;P

Odpowiedz
avatar krogulec
4 6

@Senites: Źle to tłumaczysz. Właściciel ma obowiązek napraw przekraczający zarząd zwykły. Naprawa kranu, czy czyszczenie rur zlewu to raczej zarząd zwykły. Co innego naprawa piecyka kuchennego, pęknięcie rury, odpadający tynk z sufitu.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@Senites: Mylisz się. Usuwanie bieżących usterek powstałych podczas użytkowania mieszkania należy do najemcy, nawet jeżeli nie powstały z jego winy. Tylko instalacje powinny być naprawione przez właściciela mieszkania, ale osprzęt już nie. Tak więc rurka w ścianie podlega wymianie przez wynajmującego, ale cieknący kran naprawia najemca na własny koszt. Reguluje to ustawa o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego w kilku artykułach, ale najciekawszy jest ten: Art. 6b ust. 2 pkt 4 i 5: "Najemcę obciąża naprawa i konserwacja: 4) trzonów kuchennych, kuchni i grzejników wody przepływowej (gazowych, elektrycznych i węglowych), podgrzewaczy wody, wanien, brodzików, mis klozetowych, zlewozmywaków i umywalek wraz z syfonami, BATERII I ZAWORÓW oraz innych urządzeń sanitarnych, w które lokal jest wyposażony, ŁĄCZNIE Z ICH WYMIANĄ; 5) osprzętu i zabezpieczeń instalacji elektrycznej, z wyłączeniem wymiany przewodów oraz osprzętu anteny zbiorczej". A to tylko część obowiązków najemcy. Z pewnością do obowiązków wynajmującego nie należy wymiana worków w odkurzaczach ani tabletek w zmywarkach :)

Odpowiedz
avatar timka
1 1

@krogulec: no jasne i co jeszcze? jesli np kran od wewnątrz jest przeżarty przez rdze to dlaczego ktos ma go wymieniac jesli wynajmnuje tylko na jakis okres czasu? tozumiem 5-10 lat ale pare mscy jak studenci? przesadzasz..

Odpowiedz
avatar jasiobe
27 27

Przecież w umowie najmu nie było zapisu, że lokator ma zapewnione środki czystości. Skan umowy wyślij do mamuśki i.... " niech się wali na ryj "

Odpowiedz
avatar mru
14 16

Aż się zalogowałam tylko po to, żeby napisać że się dziewczęciu i mamusi w dupach poprzewracało ;)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-1 43

To jest, proszę państwa, to nowe pokolenie. Millenalsi, dzieci internetu, zwał jak zwał. Oni mając 25 lat nie potrafią sobie zrobić kanapki, wymienić przepalonego bezpiecznika, wbić gwoździa w ścianę. Ich brak podstawowych zdawałoby się umiejętności manualnych potrzebnych w gospodarstwie domowym sam w sobie mógłby być nawet rozczulający, gdyby nie szedł w parze z butą, bezczelnością i posuniętą do granic absurdu rozczeniowością. Owszem, nie każdy musi być złotą rączką, Bill Gates pewnie osobiście nie malował ścian w swojej sypialni, a nikt go nie nazywa niezdarą czy pierdołą. Jest jednak spora różnica pomiędzy człowiekiem, którego stać na wszystko a głupkiem, który umrze z głodu, po tym jak się zepsuje internet i nie będzie mógł zamówić pizzy z dostawą do domu.

Odpowiedz
avatar KaktusStefan
15 33

@Fomalhaut: oj nie podoba mi się to, co piszesz. Nie możesz wrzucać ludzi do jednego worka. Sama mam 25 lat i niestety Twój komentarz mnie obraża. Ludzie są różnie wychowani. A to, że ktoś urodził się w określonym czasie nie oznacza, że "w wieku 25 lat nie potrafi zrobić sobie kanapki". To w dużej mierze kwestia wychowania (a potem niestety wygody. Ale tak to już jest, że człowiek szybko się przyzwyczaja do tego co dla niego wygodne). Jakoś ja umiem się ogarnąć (nie żeby to było jakieś osiągnięcie :D), bo tak mnie wychowali Rodzice - wystarczy (oczywiście od jakiegoś sensownego wieku - bezpieczeństwo przede wszystkim) egzekwowac od dzieci pomoc w obowiązkach domowych (wiadomo, że 7-latek nie wyprowadzi na spacer owczarka niemieckiego, ale spokojnie można od niego oczekiwać, że posprząta np. swoje zabawki). Wpajanie odpowiednich zachowań od małego niweluje ryzyko, że w dorosłym życiu dany osobnik będzie się zachowywał jak panienka z historii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 21

@Fomalhaut: zgadzam się z przedmówcą. To, że najbardziej rzucają się w oczy te niezaradne życiowo osoby (bo w końcu o tych zaradnych piekielnych historii się nie pisze), nie znaczy, że wszyscy tacy są. Gotować zaczęłam mając lat 10. Mając prawie ćwierć wieku, umiem po sobie posprzątać (znam takich co nie potrafią...), ugotować i wykonać najprostsze prace małego majsterkowicza (typu pomalować ściany, wbić gwoździe, wywiercić dziurę). Także ten... bez generalizowania proszę.

Odpowiedz
avatar Kiriya
12 12

@TaOZwyczajnymImieniu: Zgadzam się, jednakowoż jeśli spotyka sie w dużej mierze tych nieporadnych człowiek zaczyna tracić wiarę, że istnieje ta ogarnięta mniejszość

Odpowiedz
avatar Ara
0 16

@KaktusStefan: Jesli jestes zaradna to komentarz nie dotyczy po prostu Ciebie. Natomiast faktem jest, ze zyciowa niezaradnosc i roszczeniowosc mlodziezy jest o wiele wieksza teraz, niz 20 lat temu. To jest po prostu znak czasow i nie mozna udawac, ze jest inaczej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

@Ara: Nie, dotyczy. Fomaulhaut nie mówił o nieporadnych przedstawicielach pokolenia. Jego komentarz dotyczył wszystkich millenialsów, więc także KaktusaStefana.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2017 o 12:21

avatar OlwiaJ
4 4

@Fomalhaut: Btw. Ja też mam 25lat :)

Odpowiedz
avatar KrzywaDrugaWieza
12 12

@Fomalhaut: Jak mnie wkurza takie podejście. Millenialsi (żeby nie było, zaliczam się, bo rocznik '91) tacy źli i nieporadni. A gdzie, ja się pytam, byli rodzice z tych jakże cudnych, nieomylnych roczników '60-'80? Jeżeli tak źle mówi się o Nas, to czy na pewno cała wina o tej złej opinii spoczywa tylko na millenialsach? Bo ktoś tych młodych ludzi powinien wychować i ukształtować, prawda? Swoją drogą, przez całą moją ścieżkę edukacji nie natrafiłam na takie osobniki, które wykazują podejście "misie" - misie należy, misie nie podoba itp. Może byliśmy ostatnim z dobrych roczników, a może cała ta gadanina o złych pokoleniach to pic na wodę wyrabiany na podstawie wybryków mniejszości. Albo moi rodzice byli dziwni. Bo potrafię wymienić bezpiecznik, porąbać sobie drewno siekierą, naprawić sprzęt elektroniczny (jako jedyna osoba w domu, która to ogarnia). Wszelkie sprawy urzędowe także spływają na mnie z racji szybszego ogarniania tematu. I ten gwóźdź też wbiję. I nie uważam tego za osiągnięcie, którego ludzie w moim wieku nie potrafiliby. Nie wiem, jak to wygląda wśród ludzi urodzonych po '94, mogę tylko opisać rocznik swój i dwa, trzy lata młodszy. I oczywiście nie wszystkich.

Odpowiedz
avatar Habiel
4 6

@KrzywaDrugaWieza: '96 się kłania. Napalić w piecu kaflowym umiem, z porąbaniem drewna gorzej, bo za mało wprawy; załatwić sprawę w Skarbówce itd. Pomalować ścianę, czy wbić gwoździa też. No i gotuje podobno całkiem spoko. Jak dla mnie każdy rozgarnięty człowiek, który coś pomagał w domu, to takie podstawowe rzeczy ogarnie.

Odpowiedz
avatar paski
8 12

@Ara i @Formalhaut: narzekacie na tych złych millenialsów tylko dlatego, bo od czasu do czasu spotyka się wśród nich osobników typu "cielę na niedzielę" albo bezczelny, roszczeniowy wieczny student (tak jakby wśród ludzi np 27-28 letnich nie zdarzały się niezaradne i głupie jednostki), a tymczasem najgorsze dopiero nadejdzie. Nie wiem ile macie lat i jakie środowisko, ale ja obserwuję nieco starszych ode mnie znajomych, którzy mają pociechy już 10-13 letnie - zapatrzone w jutuberów jak w obrazki, nasłuchają się pierdół na jutubie a potem pyszczy to smarkate takie jakby wszystkie rozumy pozjadało. Kiedyś rodzice obawiali się, żeby ich dziecko nie wpadło w złe towarzystwo. Dziś nie muszą się o to martwić bo dzieciaki i tak z domu nie wychodzą, za to należałoby zacząć kontrolować co one tam oglądają w internecie. A będą jeszcze 10x bardziej niezaradne niż "millenialsi" bo zamiast uczyć się życia, gapią się pół dnia w ekranik i oglądają czyjeś życie. A za 10 lat tylko czekać na falę studentów na silnych antydepresantach bo się nagle okaże, że życie to nie internet i pieniądze nie spadają z nieba, profesorowie na studiach czegoś w ogóle wymagają a jak nie zrobisz to odpowiednio oce... tfu, "hejtują" , itp. itd. Zobaczycie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2017 o 15:52

avatar konto usunięte
4 4

@Kiriya: spoko, znam ludzi w moim wieku, którzy nie potrafią zrobić sobie śniadania, bo od zawsze robili im je rodzice ("czemu to masło takie twarde? jak ja mam nim smarować?")

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
5 5

@Fomalhaut: Jak ma się do tego postawa matki tej panny?

Odpowiedz
avatar manius
0 0

@Fomalhaut: moja znajoma pracuje jako HRówka. Kilka z jej rozmów miało m.in. takie pytania/stwierdzenia: 1. Czy mogę do pracy przychodzić z psem? (jasne, i szef niech wychodzi gdy mój bulodżek francuski chce siknąć) 2. Chcę mieć elastyczne godziny pracy i np przychodzić na 12 i wychodzić o 17. (elastyczne? nie ma problemu - albo od 7 do 15 albo od 15 do 23 - można wybrać) 3. Nie będę pracował z "brudasami" (w domyśle: Hindusi, Arabowie, Murzyni) 4. Tylko darmowe jabłka i pomarańcze w firmie? Ja bym chciał(a) mango i papaję. Oczywistością są służbowe: komórka, samochód, karta paliwowa i 5 cyfr na przelewie. Szkoda tylko, że kandydaci byli bez doświadczenia, wiedzę być może posiadali. Nie GENERALIZUJĘ mówiąc, że wszyscy z pokolenia 90/00 tacy są. To są wyjątki niestety wystawiające sobie taką a nie inną laurkę.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@Fomalhaut: nie wiem czy przy takiej matce dziewcze mialo jakiekolwiek szanse zalapac jakies normy spoleczne bo rpzeciez mama sie zna

Odpowiedz
avatar KaktusStefan
0 0

@Ara: po czym wnosisz, że komentarz mnie nie dotyczy? Nie widzę, tam adnotacji "nie dotyczy osób zaradnych" albo "KaktusStefan, to nie o Tobie". Autor komentarza generalizuje, wrzucając kilka roczników do jednego worka, co naprawdę jest krzywdzące. To, że bardziej widać życiowe księżniczki i królewiczów, którzy nie potrafią sami wytrzeć nosa i oczekują, że każdy za nich wszystko zrobi, nie znaczy że stanowią oni większość.

Odpowiedz
avatar asmok
0 0

@Fomalhaut: W każdym pokoleniu są tacy ludzie. Nie ma tu nic "nowe". Z takich samych historii śmialiśmy się już 20 lat temu, gdy obecne pokolenie dopiero dorastało. Że ludzie ogólnie są teraz mniej uniwersalni, to już inna kwestia. Społeczeństwo się zmienia (albo jest zmieniane) na coraz mniej samodzielne. Jeszcze 4 pokolenia temu zaradny człowiek potrafił np. spleść powróz ze znalezionych w zasięgu wzroku roślin. Współczesny zaradny człowiek potrafi zlokalizować sklep w którym można kupić sznurek. Ot, znak czasów. A niezaradny ani nie splecie, ani nie kupi, tylko pójdzie do rodziców z płaczem że nie ma. Niedojdy były i będą w każdym pokoleniu, niezależnie od wiedzy ogólnej.

Odpowiedz
avatar burninfire
0 0

@KaktusStefan: Bo to było domyślne. Cóż, najwyraźniej jednak wpis dotyczy też i Ciebie. Mnie jakoś nie zbulwersował, a mam 20+ lat.

Odpowiedz
avatar olennnkaaa
0 0

@Fomalhaut: mój narzeczony, rocznik 93' z wykształcenia informatyk sam nam w mieszkaniu wszystko wyremontował - położył kafelki/płytki, kaloryfery zamontował etc. Ja robiłam podstawowe rzeczy - pomalowałam ściany, skręcałam meble, itp. Także wszystko to kwestia wychowania i uporu danej osoby. ;)

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@zendra: tyle, że zależy kogo masz na mysli przez najemce a kogo przez wynajmującego.. spotkałam sie z umową gdzie ja byłam wynajmującym- od kogos, albo najemca- najmuję mieszkanie od kogos.. @Fomalhaut: jednak ktos ich wychował prawda?

Odpowiedz
avatar KaktusStefan
0 0

@burninfire: jak dla mnie tego nie było w domyśle, ale oczywiście masz prawo do własnej opinii.

Odpowiedz
avatar Semaphore
17 21

Jako że lubię sporty ekstremalne, chciałbym wejść w meandry umysłu tej dziewoi.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
30 32

@maat_: To jest jakoś regulowanie prawnie czy stwierdziłeś na podstawie własnych badań? Moi rodzice dokładnie tak samo zrobili - remont mieszkania równolegle z budową domu, tak się akurat życie poukładało, a zatem dla równowagi wierzę :)

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
4 4

@maat_: przecież autorka napisała,że mieszkanie przygotowywali z myślą o wynajmie. Pewnie to była przyczyna remontu tuz przed wyprowadzką.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
3 3

@maat_: Ależ naturalnie, wolność ponad podziałami! Jedyną moją intencją było obalenie argumentu "nikt tak nie robi". "Nikt", "nigdy", "zawsze" i "każdy" to ryzykowne słówka. :)

Odpowiedz
avatar takatamtala
35 37

A nie dzwonili, że lodówka im się opróżniła?

Odpowiedz
avatar Kiriya
31 31

@takatamtala: podejrzewam, że reszta studentów była ogarnieta stąd wyszła sprzeczka między nimi a dziewczyną tamci zakupili swoje zapasy środków a panienka czekała aż jej pod nos podstawi ktoś.

Odpowiedz
avatar Ara
8 8

Tak to jest jak ludzie sa dorosli tylko z nazwy...

Odpowiedz
avatar hulakula
8 8

@Ara: pełnoletni. ;-) pełnoletność a dorosłość to dwie różne rzeczy.

Odpowiedz
avatar Ara
0 0

@hulakula: Masz calkowita racje :)

Odpowiedz
avatar Librariana
32 32

Już myślałam, że będzie kolejna historia o zdewastowanym mieszkaniu (przez przydługi wstęp z dokładnym opisem każdej pozostawionej rzeczy) a tu proszę, niespodzianka! :) Nie przyszłoby mi do głowy, że można mieć takie wymagania. Chociaż mój znajomy wynajął kilku studentkom mieszkanie, jego mama też je zaopatrzyła w różne sprzęty kuchenne, a one po 2 miesiącach złożyły podanie o mikser... PODANIE! Za dużo czasu w dziekanacie...?

Odpowiedz
avatar xyRon
16 18

@Librariana: Haha. Ja bym im odpowiedzi odmownej również udzielił drogą formalną, z uzasadnieniem decyzji. :D

Odpowiedz
avatar Librariana
16 16

@xyRon: Niestety znajomy postąpił jak panie z dziekanatu - odłożył podanie na bok i zapomniał o sprawie :)

Odpowiedz
avatar timka
-2 2

@Librariana: ja temu akurat bym sie bardzo nie dziwiła.. kiedy ja wynajmowałam mieszkanie facet powiedział nam, ze jak bedziemy chcieli jakiś sprzet dodatkowy to bysmy mu o tym napisali to on wtedy go zakupi.. do tego w akademikach mozna składac podania o zakup sprzetów- dziewczyny po prostu może nigdy mieszkania nie wynajmowały i dlatego tak wyszło.. też chyba nikt z wiedza co i jak sie nie rodzi prawda?

Odpowiedz
avatar vonKlauS
20 22

@Axisss: i wtedy zapewne pojawiłby się komentarz w stylu: "Zostawiłaś jeden worek, to się zapytała o resztę. Bo może miałaś gdzieś zachowaną". Akurat tu ta ilość worków jest istotna, co wytłumaczone zostało w Historii. Że w ok. 60 dni wyszło czterdzieści(!) worków do odkurzacza.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
5 11

@vonKlauS: ale opis sprzętów i odremontowanego mieszkania z łózkami i nowymi biurkami już nie był istotny.

Odpowiedz
avatar katem
6 8

@menevagoriel: Czepiacie się - autorka chciała uprzedzić wszelkie ewentualne pytania - to chyba oczywiste.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
4 6

@menevagoriel: "Zadzwoniła do mnie studentka, której wynajmuję mieszkanie prosząc o dowiezienie jej środków czystości, bo się skończyły! Dzwoniła nawet jej piekielna mamusia i straszyła policją!" Proszę, masz swoją wersje historii... Ja pier dole, ludzie... Czego wy się czepiacie? O ile coś jest opisane ładnie, a w tekście brak błędów interpunkcyjnych i ortograficznych to można sobie pisać ile się chce... tło jest ważne dla historii. To nie jest raport.

Odpowiedz
avatar asmok
2 2

@Axisss: No cóż. Nie wiem jak ty, ale tu przychodzę poczytać. Historia poza informacją, ma mieć też klimat. Podbudowę dla wyobraźni, żeby całą sytuację zobaczyć. Wtedy jest znacznie zabawniej. Trenuj czytanie zamiast marudzić.

Odpowiedz
avatar timka
0 2

@asmok: tyle, że w jakim celu pisała o sprzetach skoro nawet nie było nic z nimi piekielnego? Każdy tu przychodzi poczytac ale jest różnica w tym- o patrzcie- jaka ja jestem bogata i dobra dla innych, bo im zostawiam.. a w tym- kupiliśmy mieszkanie w celu wynajmowania go, meble kupowaliśmy do swojego domu nowe także te stare ale sprawne i w dobrym stanie zostały przetransportowane do nowego mieszkania i tyle.. bo tu każdy chce przeczytac piekielna historię nawet jesli jest długa ale spójna i tak naprawde niezbedna do dalszej części historii to nie ma sprawy.. tyle, że tez sie zastanawiam po co autorka zostawiła tyle środków czystosci tam? co w swoim domu kupowałą od nowa wszystko? nawet osoby, które maja full kasy nie trwonia tak pieniedzy- bez przesady..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 marca 2017 o 2:30

avatar Carima
7 11

Sama wynajmuję pokój jako studentka i nawet wstyd by mi było pytać właścicielki, czy sfinansuje dorobienie kluczy - bo wymiana była w bloku i w sumie to nie nasza wina - 2 nowe klucze do dorobienia dla 4 osób... Mimo wszystko zrobiliśmy zrzutę i dorobiliśmy za swoje...

Odpowiedz
avatar Habiel
11 11

@Carima: Właścicielka mojego mieszkania powiedziała, że klucze w razie wymiany mamy dorobić sobie sami, ale odliczy nam ich koszta od czynszu. Myślę, że taki układ bardziej fair.

Odpowiedz
avatar wiwlm
20 20

Aż mnie zabolało na myśl o tych workach wyrzucanych po jednym odkurzaniu...

Odpowiedz
avatar hulakula
16 16

@wiwlm: laska kupi teraz worki za swoją kasę, to może się nauczy ;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@hulakula: swoją? Mamusi raczej, więc się nie nauczy.

Odpowiedz
avatar hulakula
6 6

@TaOZwyczajnymImieniu: jak będzie nadal zużywać 40 worków na miesiąc, to myślę, że matka szybko się ocknie.

Odpowiedz
avatar ptah
-1 1

@hulakula: Mam znajoma, ktora zuzywa rolke papieru toaletowego w 2 dni i znajomego co siedzi codziennie pod prysznicem min. godzine.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 marca 2017 o 10:12

avatar asmok
0 0

@ptah: Mieszkałem z taką. Na szczęście mam bojler, z zegarem czasowym, żeby podgrzewał się do maksimum tylko 3 razy dziennie. Więc czas był ograniczony jego pojemnością. Tłumaczyłem też wielokrotnie: najpierw kąpiel, później zmywanie naczyń. Nie pomogło, co dodatkowo skróciło jej czas kąpieli :)

Odpowiedz
avatar papiernik
16 16

A tak w ogóle, to jak to tak - przez dwa miesiące się droga Autorka nie pofatygowała do mieszkania żeby posprzątać? No szczyt bezczelności i nieprofesjonalizmu. I Ona biedna sama musiała odkurzać!

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

hmm ja to sie zastanawiam, o co sie "lekko" poklocili z pozostalymi wspollokatorami stawiam, ze o roszczeniowosc albo braki w umiejetnosci sprzatania, opcjonalnie- zadbania o wlasny tylek

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

a moze jeszcze panstwu doplacic do uzytkowania lokalu?

Odpowiedz
Udostępnij