Sytuacja taka, że nie wiedziałam czy mam być zniesmaczona, czy się śmiać.
Istnieje sobie grupa, do której należę. Spotykamy się raz na jakiś czas na kawę, ale też często na różnego typu szkoleniach. To grupa łącząca - nie zabrzmi to skromnie ale profesjonalistów - raczej zamknięta i nigdy nie było zgrzytów. Do wczoraj.
Po szkoleniu dosiadła się do nas Pani. Celowo przez wielkie P. Kobieta około 50-60 z bardzo męskim rysami, nieprzyjemnie i nieudolnie jeszcze podkreślonymi. Generalnie- właścicielka salonu która bawiła się w stylistkę, nie mając o tym pojęcia.
Temat był dla mnie luźny - ślubny - co już mam za sobą. Koleżanka miała wątpliwości, czy skorzystać z usług innej koleżanki "po fachu" czy też samodzielnie zadbać o swój makijaż.
Dziewczyny się wypowiadały różnie - w większości te, które miały to za sobą, malowały się same. Pani wielkiej to nie pasowało.
Wręcz z agresją narzucała swoje zdanie, że w dniu ślubu NIE WOLNO malować się samodzielnie. Bo stres, makijaż nie wyjdzie dobrze itp. Jak się nie chce ryzykować to trzeba iść na próbny.
Odpowiedziałam, że ja byłam na takim próbnym i jak wróciłam do domu, wszystko zmyłam, bo mimo moich sugestii, dziewczyna pomalowała mnie po swojemu- twierdząc że będzie fantastycznie.
Pani wielka uznała, że tamta miała na pewno rację, bo ja nie wiem w czym mi do twarzy.
Szczęka na podłodze, po komentarzu tego typu od pani z wyglądem... no cóż, mocno niedopasowanym.
Widziałam w jakim kierunku to wszystko zmierza więc postanowiłam zająć się czymś innym.
Skończyło się tak, że Pani wielka zrobiła "próbny makijaż ślubny" dziewczynie, która o to pytała. Nie wiem co skłoniło ją do takiego kroku, ale cóż...
Wyglądała aż śmiesznie- fioletowe usta jak u truposza, oczy jak podbite. Podkład za ciemny - w efekcie kilka lat więcej. Powiedziała, że jej się nie podoba.
Wywołała tym lament mniej więcej taki:
"Wy młode siksy się nie znacie, fiolet teraz w modzie, kocie oko zawsze na topie!!! Ostatnio pomalowałam tak dziewczynę i na początku też nie była pewna ale potem powiedziała że jednak super!!! Ty myślisz, że ślub to tylko kościół, otóż nie! To jest cała noc imprezy, musisz mieć zakryte podkładem (nie pytajcie nie wiem co), bo jak nie zakryjesz to będzie widać wszystko! Wy na pewno byście tylko konturowały, a to się już przejadło! Akysz!"
I sobie poszła. Używając tego "akysz" co mnie doprowadziło do takiej salwy śmiechu, że się mało nie udusiłam.
Mam nadzieję że nasze towarzystwo dla tej pani okaże się niegodne i nieprofesjonalne, oraz że już jej nie spotkam.
Makijaże
Może w kwestii makijażu oczu pani wzorowała się na sylwestrowych propozycjach TVN :P
Odpowiedz@mitzeh: Te najsłynniejsze makijaże to z TVP były.
Odpowiedz@kertesz_haz: To pewnie ta sama stylistka :D w koncu ja na kurs wyslali;)
Odpowiedz@kertesz_haz: o, dzięki za poprawienie, żyłabym w przekonaniu, że to TVN było :)
Odpowiedz@mitzeh: nie wiedziałam o czym mówicie i sprawdziłam. Dobrze mi było z tą niewiedzą :D
OdpowiedzTak ze hmmm. Jako znawczyni się wypowiem. Sama też nie malowałam się do ślubu, bo faktycznie stres i chęci bycia najpiekniejszą robią swoje. Co do wykonania makokazu przez "panią wielka". Kolorystycznie zle mogla wygladac z braku odpowiednich kosmetyków (chyba nie nosi wszystkiego ze sobą) a jak wykonanie?
Odpowiedz@krystalweedon: to nie kwestia doboru kosmetyków tylko brak pojęcia na temat wykonania makijażu, pani znawczyni.
Odpowiedz@krystalweedon: Skoro nie miała wystarczającej ilości kosmetyków, to mogła się nie podejmować pomalowania koleżanki lub uprzedzić o tym. Poza tym oburzenie tym, że reszta ją nie doceniła sugeruje, że jednak wiedziała co robi.
Odpowiedz@krystalweedon: Dziwne że jesteś znawcą skoro sugerujesz niewłaściwe kosmetyki. To było szkolenie, na którym akurat kosmetyków super jakości nie brakowało. Wykonanie po prostu przerażało. To było... jak pomarańczowa panda która przed chwilą jadła jagody.
Odpowiedz@krystalweedon: Wykonanie wykonaniem, ale chamstwa i buractwa nikt nie zniesie.
OdpowiedzPodobne wspomnienia mam ze swojej 100. Mnie malowała kuzynka (bo sama mam do tego dwie lewe ręce i w najlepszym wypadku wyglądałabym jak Joker), a inne koleżanki makijażystki. Praktycznie 90% z nich wyglądało na 10 lat starsze, a i często makijaż był zbyt ciemny w stosunku do karnacji.
Odpowiedz@Habiel: Myślę, że w wieku stu lat, te dziesięć w tą czy w tą nie robi takiej różnicy.
Odpowiedz@Habiel: w tym wieku to jeszcze chce się wyglądać na starsze, więc można przypuszczać że tak miało być.
Odpowiedz@bromba69: Wiesz, nie ważne od wieku, kobieta zawsze chce się odmłodzić :) A tak na serio, miałam nadzieję, że jak napiszę 100 zamiast Studniówka, to będzie to zrozumiałe i dość normalne, bo większość osób, wśród których się obracam, tak mówi.
OdpowiedzKorzystałam z pomocy bo nie umiem się malować i normalnie nie nosze makijażu. Byłam na 3 próbnych u 3 różnych pań. 2 były straszne! Ale po prostu koszmarne pierwszy: styl na tanią rosyjską prostytutkę przydrożną. KOSZMAR! Drugi: na truposza z koszmarną tapeta tak grubą, ze az miałam poczucie, ze ogranicza mi mimikę. Trzeci mi się spodobał lekki, ale wyrazisty i taki jakby lekko romantyczny w końcu to ślub a nie impreza w burdelu. Korzystałam z pomocy makijażystki pracującej na co dzień w teatrze. Pani przepytała mnie na wszystkie sposoby, pokazała mnóstwo zdjęć podzielonych na pakiety i pytało co się podoba, jak ogólne wrażenie, gdzie za mocno a co za słabo co dziwacznie a co fajnie. Pani pytała również jaki efekt chce osiągnąć, czy malujemy "nowe" rysy twarzy czy podkeślamy i wydobywamy moje. Po takim wywiadzie zrobiła dokładnie to o czym mówiłyśmy. Byłam bardzo zadowolona
OdpowiedzProblem polega też na tym, że większość kobiet nie umie się malować. Robi to w konkretny sposób, niepoprawny technicznie, ale im się to podoba i ok. I kiedy ktoś pomaluje je inaczej, okazuje się, że im się nie podoba.
Odpowiedz@Trollitta: Problem też może być jednak w tym, że makijażyści trochę jak fryzjerzy - zawsze wiedzą lepiej i lubią ignorować to, czego klienci oczekują. Też trochę w tym siedzę i np. znam sporo makijażystek, które najzwyczajniej w świecie, na ślub wszystkie babki malują tak samo, tylko trochę kolory zmieniają.
OdpowiedzNa makijażu się nie nie znam, ale na "fachowcach" jak najbardziej. Po trzeciej chemii moja Mordka(Żona) wstając zostawiła 3/4 włosów na poduszce. Rozpacz chyba zrozumiała. Mechanior z właściwą sobie delikatnością zatargał Ją do wanny i za pomocą elektrycznej + tradycyjnej maszynki pozbawił Ją tej żałosnej resztki pozostałej na głowie. Jak już przestała płakać wytłumaczyłem, że wolę Ją łysą, niż codziennie patrzeć jak płacze. A włosy odrosną (chyba). Odrosły. Moim zdaniem ładniejsze niż były. Ale obsesyjnie zapuszczane w końcu zaczęły wołać o wyrównanie. Tego się szlifierką kątową zrobić nie da, więc pozostała wizyta u fryzjera. Delikwentka na fotel, ja na papieroska. Zanim wypaliłem zaalarmował mnie przeraźliwy szloch mojej Małżowinki. Wpadłem do zakładu i co zobaczyłem? Mordkę popłakaną po kolana, obciętą "na pazia" (jak zwał tak zwał) i oburzoną fryzjerkę, że takie fryzury są teraz modne. A chciała podciąć końcówki... Na modzie się, kuffa, nie znam, ale jak nigdy w życiu nie podniosłem ręki na kobietę, tak gówniara spieprzała przede mną po całym salonie. Może nie w temacie, ale mi się skojarzyło z fachowcami.
Odpowiedz@izamarkow: Wszyscy z rakiem u Ciebie?
Odpowiedz@maat_: też mnie to zastanowiło
OdpowiedzNiektóre kosmetyczki i wizażystki mają osobliwe poczucie estetyki. Niedawno zrobiłam hennę brwi - od początku zastrzegałam, że nie może być zbyt mocna, bo ja się mocno nie maluję, że niezbyt ciemna itp. Jasne, jasne, nie ma problemu. Jak wyszłam z salonu wyglądałam jak Leonid Breżniew. Ludzie na ulicy patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Dobrze, że hennę bardzo łatwo zmyć, bo musiałabym kilka tygodni przechodzić w czapce, albo zapuścić grzywkę. A dziewczyna, która dokonała tego dzieła zniszczenia była wyraźnie zadowolona i dumna, że jej tak ładnie wyszło :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2017 o 23:11
Facetem jestem i na makijażu znam się równie dobrze co na rodzeniu dzieci. Ale co tam. Wypowiem się. Kobieta moja do ślubu szła malowana przez wizażystkę. Makijaż próbny był jak najbardziej. Dziewczę wybrało sobie z internetów "przykładowe makijaże" posłało do stylistki. Na miejscu sobie pogadały o kolorystyce całej imprezy. Wszystko wyszło świetnie. Także nie rozumiem hasła: Bo tak jest modnie, bo tak się teraz robi. Ma być tak jak ja kierwa chcę. Oczywiście w granicach rozsądku.
Odpowiedz