Sklep z owadem, zwanym powszechnie Biedronką. Stoję sobie w kolejce... a tu zmiana kasy, jedną kasę zamykają i trzeba przejść do kasy obok.
A teraz porcja zagadek:
Ile razy kasjerka musi powtórzyć prośbę o przejście, żeby wszyscy stojący w zasięgu słuchu usłyszeli?
Odpowiedź: 6 razy w sumie, przez trzy osoby z obsługi.
Ile osób będzie narzekać na nie wiadomo co?
Odpowiedź: cały sklep.
Ile osób z kolejki z powodu zmiany kasy, będzie wzywało boga na pomoc?
Odpowiedź: dwie.
Ilu dziadków "ja-tu-stałem-pierwszy" pobije się laskami?
Odpowiedź: też dwóch.
Czy to jednorazowa akcja?
Odpowiedź: Nie, takie rzeczy widziałem już trzeci raz.
Sklep z biedronką w logo
Nie wiem gdzie o widziałeś ale nie dziwię się zdenerwowaniu klientów. W Szczecinie, też w Biedronce, kasjer który chce odejść od kasy, zaznacza to w prosty sposób i OBSŁUGUJE wszystkie osoby które już są w klejce do kasy. Nie musi ogłaszać przejścia do innej kasy, klienci nie mają powodu do zdenerwowania, nie ma potrzeby kłótni o miejsce w kolejce przy nowej kasie. Jeszcze raz, gdzie jest tak debilna załoga Biedronki?
Odpowiedz@Rak77: Nie wiem gdzie tu widzisz winę kasjera. Wiele razy spotkałam się z sytuacją, kiedy kasjer chciał skasować tylko osoby, które już stoją w kolejce, a durne bydło MIMO informacji od kasjera, MIMO informacji od innych klientów i tak ustawiało się do zamkniętej kasy i obrzucało kasjera gównem, kiedy prosił o przejście do innej kasy. Widziałam też jak ludzie samodzielnie odpinali pasek zamykający kasę i stawali w kolejce, a na prośby i tłumaczenia kasjera albo nie reagowali i udawali głuchych, albo wręcz przeciwnie- zaczynali srać żarem. Ale to pewnie też wina debilnej załogi, wcale nie skretyniałych klientów.
Odpowiedz@Rak77: Czasem zdarzają się sytuację, gdy kasjer musi zejść z kasy natychmiast, choćby, gdy klient upiera się, że kasjer źle wydał mu resztę. Wtedy kasjer musi wraz z kasetką i kierownikiem zmiany iść do biura i przeliczyć gotówkę. To tylko przykład z dziesiątek różnych sytuacji, które ergo debilizmem załogi nie są.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2017 o 21:23
@lady0morphine: "Ale to pewnie też wina debilnej załogi, wcale nie skretyniałych klientów" - dokładnie tak. Ogarnięta kasjerka zawołałaby po prostu zmienniczkę na czas, gdy musi opuścić stanowisko. Kolejki by się rozładowały, klienci nie mieliby powodów do narzekań. Problem w tym, że dla kasjerek to zbyt trudne do zrozumienia, stąd takie problemy i teksty jak powyżej.
Odpowiedz@tachimetryk: A wiesz, że każda kasjerka ma swoją kasetkę i się z niej rozlicza? I nie będzie dla Twojego widzimisię ryzykowała, że jej koleżanka manko zrobi! A wymiana kasetek niejednokrotnie trwa dłużej niż otwarcie nowej kasy.
Odpowiedz@Litterka: Daj spokój. Niejednokrotnie widziałem wymianę kasetki - 10, góra 20 sekund. Jak się chce, to się da i to bez problemu.
Odpowiedz@tachimetryk: W biedrze jesli "gora" wykryje ze pracownik A siedzial na kasetce pracownika B zostaje zwolniony dysyplinarnie, osoba prowadzaca zmiane rowniez. Nie warto ryzykowac
Odpowiedz@Ksarn: Sytuacje w których trzeba kasę zamknąć natychmiast, też się zdarzają i też da się je rozwiązać bezkonfliktowo. Ostatnio gdy to widziałem wyglądało tak: Do kasjera przyszedł kierownik (nie wiem po co, ale w takich sytuacjach zawsze ktoś drugi przychodzi, może faktycznie chodzi o tą kasetkę którą trzeba zablokować). Już wiadomo że coś się dzieje. Coś pomruczeli do siebie, kasjer oznajmił, że kasa zamknięta. W kolejce już pojawiał się pomruk niezadowolenia, na co kasjer szybko się poprawił "Przepraszamy państwa ale mamy pewien problem. Sugeruję przejście do innej kasy, ale jeśli komuś się nie spieszy, proszę poczekać, wznowimy obsługę za około 5 minut.". Pomruk ucichł, część osób sobie poszła, część oddało się czynnościom kontemplacyjnym. Nikt nie marudził.
Odpowiedz@asmok: To o czym piszesz to zapewne zapełnienie pamięci drukarki. Tego się nie przeskoczy, raz dziennie "jedynka" musi zostać zrestartowana i to trwa właśnie te 5-7 minut. Najgorzej jak zapełni się podczas kasowania klienta, wtedy to dopiero jest płacz i zgrzytanie zębami :P.
OdpowiedzNijak nie rozumiem tego problemu i ludzi. W osiedlowej biedrze robię zakupy niemal codziennie,kasjerka stawia na taśmie tabliczkę "kasa nieczynna, zapraszam do kasy obok" czy coś takiego. Ludzie się już nie ustawiają w kolejce do tej kasy, widząc tabliczkę przechodzą do pozostałych kas. Żadnych awantur, luz...
OdpowiedzZmiana kasjerów zmianą,ale nieraz trzeba iść do toalety i ni i huhu już człowiek kolejnego klieta nie wytrzyma nawet jak dany klient ma 1 produkt,i weź tu weź wytłumacz, że musisz iść za potrzeba jak Ci gadaja- Pani,ale ja 1 rzecz mam i tak kilku klientów pod rząd.....
Odpowiedz@adela845: Takie nagłe potrzeby których nie da się przewidzieć kilka minut wcześniej, są cechą charakterystyczną małych dzieci, lub sygnalizują poważną chorobę. Sugeruję wizytę u lekarza.
OdpowiedzW takim razie w tym konkretnym punkcie mają beznadziejną organizację pracy. W "mojej" Biedronce po komunikacie "zmiana kasy" część osób przechodzi do nowej, a kasjer ze starej obsługuje do końca tych którzy zostali. Tylko nowi są pouczani żeby ustawiali się już do innej kasy. Często też na taśmie przed kasą ląduje tabliczka informująca, że kasa już jest zamykana. Co ciekawe, nigdy też nie widziałem żeby ludzie się kłócili z tego powodu. Wręcz przeciwnie, po przesiadce do nowej kasy potrafią się wzajemnie przepuszczać, bo ktoś ma mniej zakupów, albo bardziej się spieszy. Może bezproblemowość i płynność obsługi im się udziela?
Odpowiedz